Amant Wszech Czasów k.odwetowa 0 Napisano Grudzień 26, 2008 "vggggg Palenie jest przyczyną 90% przypadków raka płuc u mężczyzn (artykuł dzisiaj na onecie). Naprawdę nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie świadomi sami na siebie wydają wyrok śmierci. " Myślę że więcej bo dochodzi jeszcze do tego cudze palenie.A kopciuchy powinny za siebie i innych płacić za leczenie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tres Napisano Grudzień 26, 2008 Nadzieja umiera ostatnia. Juz nie jest nam potrzebna. Dzis zmarl moj tato... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Grudzień 26, 2008 Kochani dziekuje Wam bardzo za wsparcie i slowa otychy...ale przyszlam podzielic sie czym innym...a mianowicie......z chwila smierci mojego najukochanszego tatuska..ja zaznalam spokoju....moze sie to wydac glupie..ale tak wlasnie czuje...On juz nie cierpi....sama swiadomosc tego, jakze bardzo podnosi na duchu....nie widac juz tej tej walki..tego wysilku....widzialam go kilka chwil temu w kostnicy....wydawal sie szczesliwy..nawet usmiechniety..nie mial na buziulce grymasu bolu..poprostu mial pogodna twarz,taka jak zawsze...wyciszona...spokojna....wiem,ze teraz jest i On szczesliwy,nie raz zaplacze i zatesknie..ale nie zamierzam szlochac nad jego odejsciem..bo pragne zeby jego dusza zaznala spokoju~!!!CO NIEKTORZY ZAPEWNE POMYSLA,ZE ZAPEWNE TU GRALAM.... ale nie zamierzam sie przed nikim tlumaczyc..jesli tak mysli to On ma problem nie ja....bede tu zagladac,zalozylam to forum i naprawde zechce go dogladac,na koniec powiem jedno, napewno nic madrego,bo czlowiek w takiej chwili jest naprawde glupi ...nie zatrzymujcie swoich bliskich..nie rozpaczajcie,pozwolcie im odejsc ,wyrwac sie z tych ziemskich kajdan.....!!!NIE ROZPACZAJCIE...wesprzyjcie modlitwa...Caluje Was cieplutko.....naprawde jestem spokojna i szczesliwa:)) Pogrzeb we wtorek,bedzie to najtrudniejszy dzien...ale wiem ze moj TATUSnie chcialby bym rozpaczala....jeszcze raz dziekuje ze byliscie razem ze mna....Kaja-Gosia;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Grudzień 26, 2008 tres łącze sie z Toba w bolu i cierpieniu,ale pamietaj jemu jest teraz dobrze...dopiero teraz jest szczesliwy.....Przetrzymamy to..jestesmy dzielne...my i inni wszyscy co tutaj pisza:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mialam Napisano Grudzień 26, 2008 moj tata tez umarl na raka pluc, do konca myslalam, ze zdarzy sie jakis cud i on wyzdrowieje, niestety, nie dochodzilo do mnie, ze jego moze nie byc, a kiedy umarl, to tak samo jak Katja, odczulam ulge, ulge, dlatego, ze on juz nie musi cierpiec, ze ma to juz za soba, i choc mi GO naprawde brak, to modle sie za niego, za jego dusze, i jedynym pocieszeniem jest, ze nie musi juz cierpiec :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość saskiaiaaaaa Napisano Grudzień 26, 2008 Mój dziadek równiez umarł na raka płuc, palił bardzo dużo. Poza nim na razie nikt w rodzinie nie miał ani gruxlicy ani raka płuc, ale prawie nikt też nie pali, a na pewno nie tyle co Dziadziuś.. Współczuję, trzymaj się. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pretorianin Napisano Grudzień 26, 2008 kaja wyrazy współczucia brak mi słow trzymaj sie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pretorianin Napisano Grudzień 26, 2008 adala a co u ciebie pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tres Napisano Grudzień 26, 2008 Kaju przytulam Cie cieplo i zycze ukojenia smutku. Ja jeszcze nie potrafie oswoic tej smierci. Buntuje sie. Potrzebuje wiecej czasu. Za wszystkich walczacych z ta okrutna choroba trzymam kciuki. Bo przeciez nie wszyscy przegrywaja!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania_29 Napisano Grudzień 26, 2008 do Kaji i Tres, wyrazy głębokiego wspólczucia!!!! trzymajcie się dziewczyny!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Eclipse1 Napisano Grudzień 26, 2008 Ja w przeciweństwie do swojej przedmowczyni składam wsztkim(nietylko tej czy tamtej) wyrazy wspołczucia którzy stracili swych bliskich przez tą okropięństwo jakaim jest rak Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania_29 Napisano Grudzień 26, 2008 czasami się zastanwiam ile czlowiek jest w stanie zniesc, patrze na mojego tate i mysle, ze nie wytrzymam tego dluzej, nie moge patrzec jak cierpi, placze po nocach, bo w dzien nie moge, nie chce zeby widzial, gdy sie nad ranem budze zastanwiam sie czy to nie byl zly sen, w pracy nie mysle odrywam sie od tego, wracajac do domu, wracam jak do domu gdzie wszyscy sa zdrowi, tato siedzi, marudzi, jest energiczny, taki mam ciagle obraz, gdy przekraczam prog drzwi koszmar wraca, tato lezy, w lecie przeszedl radioterapie, ktora jezeli przyniosla jakikolwiek efekt to tylko przeciwbolowy bo guz rosl nadal, naciek na zebrach sie powiekszal, teraz mu przerwali chemioterpaie bo nie przynosila efektow, tato chudl, nie jadl, marnial w oczach i na dodatek pojawily sie zmiany na kregoslupie, ktore powoduja ucisk w nerwach, co przyczynia sie, do tego, ze go boli noga, i ma problemy z chodzeniem. Lekarka powiedziala, ze choroba u taty jest bardzo oporna na leczenie, tez mi pocieszajace. Ja wiem, bo juz sie tyle na ten temat naczytalam, ze nie ma mowy o jakimikowiek wyzdrowieniu tylko przedluzaniu zycia. Tydzien temu mielismy pojawic sie w poradni konsultacyjnej w celu kolejnej radioterapii wlasnie kregoslupa, ale sie poddal i jak sie polozyl tak lezy do dzisiaj, wizyte przesunelam na ten poniedzialek, boje sie, ze nie wstanie, rece nam opadaja, leki przeciwbolowe nie pomagaja. A ja z mama nie wiem co robic, jak go zmotywowac do dalszego leczenia, bo mam wrazenie, ze on sie przestarszyll i poddal juz calkowicie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tres Napisano Grudzień 26, 2008 Aniu kiedy Twoj tato przestanie walczyc choroba przyspieszy swoj tok. Byc moze warto wlaczyc leki antydepresyjne.Z mojego doswiadczenia dodam ze zwalczanie bolu najlepiej wychodzi onkologom i lekarzom z hospicjum. Eclipse Kazdy z nas, kto ma cos konstruktywnego do powiedzenia na temat tej strasznej choroby, przezyl lub przezywa ogromna tragedie. Jednak ludzie wlaczaja sie do dyskusji w srodku watku. Stad pojawiaja sie indywidualnie kierowane slowa pocieszenia i kondolencje.I nie wynika to z faktu ze ktos tutaj kogos faworyzuje a innego pomija. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania_29 Napisano Grudzień 26, 2008 dziekuje tres to wlasnie mialam na mysli, jednak nie wiedzialam jak to ujac ... moj tato jest pod opieka onkologow, jednak ostatnio dostal skierowanie do poradni leczenia i badania bolu aby tam ustawili go pod katem lekow przeciwbolowych, jednak nie pomagaja tak jak to robily na poczatku czyli jakis 1-1,5 tygodnia temu, teraz to wszytsko zalezy od mojego taty aby wstal i chcial pojechac na ta wizyte konsultatcyjna w celu naswietkania tego kregoslupa, ale nie wiem jak to bedzie wygladalo, jak on ledwo siedzi, bo cala prawa strona klatki piersiowej go boli :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tres Napisano Grudzień 26, 2008 Aniu sprobuj z antydepresantami np amitryptylina. I caly czas dopinguj do walki. Lekarze na poczatku leczenia dawali mojemu tacie maximum rok zycia.Ale radio przyniosla sietne rezultaty. Robilismy jeszcze mnostwo innych niekonwencjonalnalnych krokow. Tato zyl o 7 m-cy dluzej. Niektorym moze sie to wydac smiesznie malo. Dla nas bylo to prawdziwe szczescie bycia razem dluzej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania_29 Napisano Grudzień 26, 2008 tres a mozesz napisac cos o tych niekonwencjonalnych metodach???? wiem, ze tato ma jakies leki na wysiszenie... ja go ciagle namawiam do tego zeby sie nie poddawal, ze musi jesc aby byc silnym, zeby miec dobre wyniki krwi itd ale jakakolwiek proba namowienia go na to zeby cokolwiek zjadl zeby wstal i posiedzial, poszedl sie ogolic czy umyc spelza na niczym, wstaje doslownie na 5 sekund i klap znowu na lozko, rece opadaja, dobija mnie gdy widze w jego oczach taki niemilosierny zal, gdy widze jak lzy mu ciekna, jejku jak mi jest wtedy ciezko :(:(:( kiedys lekarka mi powiedziala, ze mezczyzni sa mniej odporni na bol, ale skoro On placze to musi go bolec bardzo :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tres Napisano Grudzień 26, 2008 albo Twoj tato placze bo traci nadzieje. wiem cos o tym... Aniu ja juz kiedys wymienialam jakie moj tato stosowal dopalacze ale co mi tam powtorze sie :-) Amigdalina- inaczej wit B17, Chemosupport, Transferfaktor, na poczatku sok Noni pozniej Vilcacora, wyciag z huby drzewnej ( jezdzilismy do Piwnicznej), grzyby rheishi i bioenergoterapia. Oczywiscie nie wszystko na raz bo zdrowy moglby sie wykonczyc. Co do bioenergoterapii to powiem Ci szczerze bylam b sceptycznie nastawiona ale zostali nam poleceni wspaniali ludzie w Swietochlowicach ktorym tato zaufal i naprawde widac bylo pozytywne efekty tej terapii. Byc moze bylo to spowodowane tym iz tato im ogromnie zaufal. Grzyby rheishi sprowadzilam az z Japonii ale niestety tatus nie zdarzyl ich zjesc. W Polsce sa rowniez do dostania ale nie wiem czy na 100 oryginalne.% Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Grudzień 26, 2008 Nie czytam nowych postow..nie potrafie....to boli....jak ......:xxxxxxx boli..bo wiem co czujecie kochani...i tu teraz slowa do tres....Niunia...gorszej beksy jak ja nie ma...byle glupi film ja placze ,byle gowno ja placze....to nie prawda ze ja sie oswoilam..nigdy sie nie oswoje..bo wciaz bedzie mi GO brak ..dzis byl rozaniec za niego bylo duzoooo sasiadow ,nie umialam sie modlic...wylam...wylam jak pies....tylko dzieki mezowi potrafilam jakos przetrwac....3m sie Malenka..nie jestes sama...jestem z Toba calym sercem bo wiem co teraz czujesz...Oni nas jeszcze nie rozumieja..i Bogu dzieki..i oby nigdy nie zaznaly tych uczuc...Caluje mocno Kaja-Gosia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania_29 Napisano Grudzień 26, 2008 dziekuje tres ... moj tato nie ufa lekarzom, on nie rozumie, ze to ta choroba jest tak wstretna, ze lakarze czasami sami nie wiedza co robic, on uwaza, ze oni nie potrafia leczyc, dlatego watpie, ze dalby sie namowic na jakiekolwiek inne sposoby skoro stawia opor tradycyjnym, on nigdy sie nie leczyl, kazde przeziebienie, grype zwalczal domowymi sposobami, a tu taka choroba, taka bomba w plucu, bo innych slow dla tego swinstwa nie znajduje :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Grudzień 26, 2008 Aniu, nie wiem skąd jesteś i gdzie się leczy Twój Tato, ale rozumiem go w pewnym sensie, że nie ufa lekarzom...Mój Tato leczył się Centrum Onkologii w Gliwicach, mieszkam dziesięć minut od tego szpitala...Budynek rewelacyjny, w środku czujesz się jak w centrum handlowym, ale personel jaki tam soptkałam, nie ułatwiał nam...zwykłe pielęgniarki okazały nam więcej życzliwości, niż lekarze...kiedy już nie wiedziałam co robić bo stan taty sie pogarszał, poszłam tam, pani profesor z oddziału na którym tato leżał nakrzyczała na mnie, że to nie ją mam pytać tylko innego lekarza, a gdy już w końcu tego innego lekarza znalazłam, powiedział mi, że mam mu zorganizować lekarza hospicyjnego i nic więcej, nawet nie zapytał konkretnie co tacie dolega...dopiero oddziałowa załatwiła mi skierowanie do hospicjum...ci wszyscy lekarze potraktowali mnie, jakbym jakiś nietakt popełniła, że wogóle zapytałam ich co robić... Ogólnie uważam, że poziom opieki paliatywnej w tym kraju jest żenujący...ehh mam nadzieję, że to był zbieg okoliczności, że ja trafiłam na takich ludzi i że normalnie odbywa się to inaczej Cieszę się że byłam tam wtedy sama, bo gdyby to się działo na oczach taty to on by sie kompletnie załamał, zawsze był taki dumny nie umiał się prosić o pomoc, a tu takie coś... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania_29 Napisano Grudzień 26, 2008 sandlaa ja mieszkam w opolu, jak to wszytsko sie zaczelo zastanawialismy sie czy nie wybrac gliwic, ale gdy tato byl na oddziale torakochirurgii we wroclawiu to lekarz prowadzacy mi powiedzial, ze onkologia w opolu jest dobra, poza tym jest na miejscu, tak wiec zostalismy w opolu. to prawda lekarze nie maja zadnego wyczucia, mysle, ze moj tato po ostatniej wizycie sie zalamal kiedy uslyszal, ze ma zmiany na kregoslupie i ze leczenie nie przynosi zadnych efektow, normalnie jak w morde strzelil, ja tylko patrzylam na jego reakcje, a on tak to wszystko przyjmowal do siebie jakby to nie bylo mowione do niego, mysle, ze takie slowa powinna uslyszec rodzina a nie pacjent, jak on ma miec sily do dalszej walki :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zrospaczona... Napisano Grudzień 26, 2008 Tres mam do Ciebie prośbę....czy mogłabyś mi dać ten adres bioenergoteraperuty w Świętochłowicach,skoro piszesz,że są dobrzy.Jeżeli nie chcesz na forum to podaję Ci gg8719030 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Andrzej Lewandowski Napisano Grudzień 27, 2008 Ten bioenergoterapeuta jest bardo dobry - http://www.andrzej.com.pl/andrzej.htm - słynie też z przeprowadzania tzw. bezkrwawych zabiegów międzykomórkowych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tres Napisano Grudzień 27, 2008 zrospaczona. Jestem w trakcie modernizacji kompa i korzystam z ,cudzego, sprzetu wiec nie mam gg. podaj mi adres mailowy. Co do Centrum onkologii to mozna tam liczyc na fachowa pomoc ale stricte onkologiczna. Moj tato rowniez byl tam hospitalizowany. Pielegniarki swietne, lekarze kompetentni i patrzac z perspektywy czasu i na specyfike ich specjalizacji nie ma im sie co dziwic ze nie lacza sie emocjonalnie ze swoimi pacjentami. Nie moge na nich powiedziec zlego slowa. Zajmuja sie tylko swoja dzialka bo na nic innego nie maja czasu. Gliwickie Centrum Onkologii to kombinat- ale jeden z najlepszych w Polsce, na lozko jest kolejka chorych z ktorych wiekszosc niestety zyje zbyt krotko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rihi Napisano Grudzień 28, 2008 witam, znaleziono u mnie to swinstwo, dlatego czytam na ten temat i dlatego wyladowalem rowniez tutaj. Ktos pisal o syropie noni - podobno b. pomocnym na rozne choroby jak rowniez i raka. Mieszkam w niemczech i szukalem na niemieckich stronach za "noni". Znalazlem, jednak zadnego slowa o wspanialych wlasciwosciach tego syropu nie bylo niestety - jedynie tylko to ; Dieses Produkt hat nicht zum Ziel, irgendeine Krankheit zu erkennen, zu behandeln, zu heilen oder ihr vorzubeugen. w skrucie - produkt ten nie ma na celu leczyc jakiekolwiek choroby. Podaja ze wzmacnia organizm i to wszystko. Wydaje mi sie ze sprzedajacy ten syrop w polsce chca zarobic pieniadze na b. powaznie chorych ludziach. Byloby super zeby ten srodek tak pomagal jak pisza w reklamie. A moze mimo wszystkiego kupie ten syrop ? Moze podziala pozytywnie na moja psychike ? Wytrwalosci i wiary ---------- Ryszard Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anet22ka 0 Napisano Grudzień 29, 2008 WITAM wszystkich , Kaju , Tres wyrazy wspólczucia ... jesteśmy z Wami , tato na pewno by niechciał żebyście rozpaczali, wiem że jest Wam bardzo ciężko, dla mnie wigilia była straszna - wszyscy się popłakali, ja nie byłam wstanie żeby wypowiedzieć słowa...eh było ciężko, ale wiem że najtrudniejsze jeszcze przed nami. pozdrawiam wszystkich , trzymajcie się i bądźcie silni, szczególnie Ty Kaju i Tres. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Grudzień 29, 2008 TRES I KAJU GLEBOKO WAM WSPOLCZUJE.TRZYMAJCIE SIE.POZDRAWIAM. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała z kalisza Napisano Grudzień 29, 2008 Witam wszystkich - KAJU i TRES dla Was wyrazy wspołczucia i dla wszystkich ktorzy pożegnali Swoich bliskich. Mam prośbę mój tata jest po trzeciej chemi i męczy go straszliwy kaszel lekarze mowią że przy tej chorobie to normalne przepisali coprawda jakieś tabletki ale nie pomagają .Proszę może ktoś zna jakiś sprawdzony lek by choć noc tatus mogł przespać i się nie męczyć? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka Napisano Grudzień 29, 2008 proponuję zrobić prześwietlenie, w tej chorobie bardzo często zbiera się płyn w opłucnej - co doprowadza do "utopienia", dlatego płyn trzeba ściągać mój tata miał ściągany kilkakrotnie taki płyn, co mniej więcej 7dni od kiedy zaczął się pojawiać, aż zatalkowali mu tam to i potem plyn już prawie się wogóle nie zbiera - bynajmniej nie nadawał się wogóle do ściągnięcia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Grudzień 29, 2008 zgadza się, kaszel może być wywołany wodą w płucach, albo rozedmą, bo przy raku często występuje rozedma, ale dziwi mnie to że lekarze nic nie przepisali...może powinniście jeszcze raz do nich uderzyć z prośbą o jakiś lek?? Teraz przyszła mi do głowy taka myśl, którą chciałabym skierować do wszystkich którzy walczą z tą chorobą, mianowicie nie bójcie się prosić o pomoc lekarzy z hospicjów... Ja późno zgłosiłam sie z tatusiem do hospicjum i to był błąd...wtedy myślałam, ze to tak jakbym sie poddała i wydała wyrok a to nie prawda, gdybym wcześniej zgłosiła się do hospicjum, to tatuś by się tak nie męczył, bo lekarze hospicyjni na prawdę wiedzą jak ulżyć w bólu choremu...poza tym nie trzeba chorego oddawać do hospicjum ponieważ lekarze i pielęgniarki przyjeżdżają do domów i jest to zupełnie nieodpłatne, dlatego jeszcze raz apeluję, nie bójcie się prosić o pomoc, a hospicjum, choć nie brzmi za specjalnie, to na prawdę duża pomoc... pozdrawiam cieplutko, trzymajcie się Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach