Gość Ania-29 Napisano Styczeń 18, 2009 herodot7 moze napisz cos wiecej na temat tej kobiety ........ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 18, 2009 Moj tata pil sok noni przed chemioterapia,ale teraz przestal,bo lekarka powiedziala zeby mu teraz nie podawac,ze po chemioterapi moze nadal pic.Tata nadal lezy w szpitalu i juz czuje sie lepiej.Ma teraz taki apetyt,ze bezprzerwy cos je.Jest na kroplowkach.Krwi nie dostal,bo hemoglobina mu podskoczyla,a jeszcze tydzien temu w poniedzialek myslelismy,ze z tata koniec.Wezwalismy ksiedza z sakramentem chorych.Tata plakal i my razem z nim. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mmoonniissiiaa córunia tatunia Napisano Styczeń 19, 2009 19.01.2009 ........ odszedł mój tato , ukochany tatuś...........bardzo cie kocham tato...... :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 19, 2009 MMOONNIISSIIA serdecznie Ci wspolczuje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania-29 Napisano Styczeń 19, 2009 ja też bardzo Ci współczuję!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 19, 2009 Moniko, sttrasznie mi przykro, trzymaj się :(:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość moni1187 Napisano Styczeń 20, 2009 Moniko trzymaj się...18.11.2008 odeszła moja kochana mama.....nie mogę powiedzieć ,że jest już lepiej, ale powoli wracam do normalnego życia-o ile takie jeszcze możliwe:-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 20, 2009 Moj tata wczoraj dostal dwa woreczki krwi,a dzisiaj wraca do domu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
merkaba 13 Napisano Styczeń 20, 2009 cud Gersona http://video.google.com/videoplay?docid=6169050139483021263 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka Napisano Styczeń 20, 2009 mmoonniissiiaa trzymaj się kochana, musisz być dzielna!!! trzymam za Ciebie kciuki żebyś myślała pozytywnie, najgorsze będą dla Ciebie teraz najbliższe dni ale musisz to przetrzymać wiem jak Ci jest cięzko bo od śmierci mojego taty minęły dopiero 3tygodnie :( bardzo mi go brakuje ale ja szybko musiałam zacząć normalnie żyć...wiedziałam czego oczekuje ode mnie tata i staram się sprostać jego wymaganiom, dlatego ja muszę być dzielna i dawać sobie ze wszystkim radę i nie mysleć tyle o przeszłości i zastanawiać się co by było gdyby, bo w ten sposób to niejedna osoba do depresji się doprowadziła bądź inych chorób...ja muszę patrzeć w nadzieją w przyszłość, oczywiście nie zapominając o tacie bo o nim nigdy nie zapomne i nigdy nie pozwolę powiedzieć na niego złego słowa, bo dopiero po śmierci nieraz okazuje się jako kogoś kochaliśmy i zapominamy o wszystkim co było złe... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 20, 2009 Mojego taty nie ma już z nami 59 dni:( to już tak jest że trzeba żyć dalej... chodzić do pracy, spać, jeść...w telewizji nadal lecą te same programy, po ulicach jeżdżą auta...kiedy moj tato umierał, w telewizji leciało jak oni śpiewają...kur** byłam wściekła, że takie kretyństwa ludzie oglądają, cieszą się jak idioci bo cichopek śpiewa, a mój ukochany tatuś umiera...to jest takie trudne... są dni kiedy się śmieję, żartuję ze znajomymi, a tu nagle ciach...przypomni mi się coś, skojarzy i wyję jak dziecko... czasami ni stąd ni zowąd przypomną mi się jego zaszklone łzami oczy, zimne dłonie...i nie mogę i znowu płacz... wczoraj śniło mi się, że bronił mnie przed jakimś facetem...sama nie wiem, czy wierzę w to, że zmarli nad nami czuwają...może to był od niego znak że jest przy mnie...a może tylko moja chora wyobraźnia??? :(:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Helpless Napisano Styczeń 20, 2009 Witam, śledzę Wasze forum od momentu, kiedy u teściowej wykryto raka płuc. Jesteśmy kompletnie bezradni... W chwili obecnej jest ona w stanie, w którym wogóle nie może nic przelykać, potrzebne jest więc karmienie specjalną pompą :( Czy ktoś orientuje się, gdzie można taką pompę wypożyczyć? O ile nie ma problemu, kiedy pacjent jest w domu, o tyle kiedy leży w szpitalu żadne hospicja ani poradnia żywienia nie wypożyczają, gdyz niby ten sprzęt ma zapewnić szpital... Ale NIBY robi wielką różnicę :( Z góry dziękuję za jakieś wskazówki. Trzymajcie się, Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 20, 2009 Helpless nie mam pojęcia jak można zorganizować taką pompę, może powinnaś udać sie do oddziału nfz, może tam się czegoś dowiesz... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka Napisano Styczeń 20, 2009 a w hospicjum się pytałaś gdzie można wypożyczyć taką pompę? nie chodzi o wypożyczenie z hospicjum ale o wskazanie miejsca, gdzie tego szukać Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Helpless Napisano Styczeń 20, 2009 Właśnie pytaliśmy. Wszyscy wypożyczają, ale tylko do używania w warunkach domowych :( Trzeba będzie jeszcze obdzwonić wszystkie hospicja w okolicy. Mam nadzieję, że jakoś się to da załatwić, bo jest to wydatek rzędu 3500 zł . No i na co my płacimy takie składki ?? :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 20, 2009 nie żebym Cię namawiała, ale ja sie sama przekonałam, że jak sie nie zrobi potężnej awantury to nic sie w szpitalu nie załatwi, gryby moj tato nie zaczął kurwić na czym świat stoi w szpitalnej przychodni, to nie dostałby skierowania na badania, a o tym że ma raka dowiedziałabym sie pewnie przy sekcji zwłok...to straszne ale taka jest prawda...ehh no mówię wam, lekarka dała tacie skierowanie tylko dlatego, że nie chciała afery przy innych pacjentach, zrobiła to na odczepnego dla świętego spokoju... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 20, 2009 podejrzewam że gdybyście zrobili jazdę, to pompa by się bardzo szybko znalazła, moja ciocia pracuje w nfz i tłumaczyła mi, że niektóre rzeczy szpital niechętnie załatwia bo musi do tego dopłacać i ciężko im załatwić zwrot z nfztu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka Napisano Styczeń 20, 2009 tak jest u większości lekarzy, począwszy od zwykłego lekarza rodzinnego(pielęgniarki, lekarze itd) aż po wielkie szpitale w wakacje byłam świadkiem sytuacji gdy stałam do rejestracji by zarejestrować się do okulisty, do okienka podeszła babka, mówiąc, że ona mieszka w innym mieście, ale tutaj pracuje i czy może ją przyjąć jakiś lekarz bo urządliła ją pszczoła (albo osa, nie pamiętam już dokładnie) a ona ma okropną alergię na jej jad. na co babka z rejestracji wydarła się na nią, że czego ona tu szuka jak tu nei mieszka i żeby pojechała do domu do swojej przychodni :/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 20, 2009 wiem że nie powinno się tak oceniać wszystkich na podstawie kilku osób, ale już kiedyś w poście pisałam, z jakimi lekarzami spotkałam się ja i mój tato...nie umiem opisać słowami jaka bezduszność i agresja bije od tych ludzi... anonietkatka masz rację, że to dotyczy nie tylko lekarzy ale i pielegniarek...w prawdzie pielęgniarki opiekujące się tatą były w porządku, czego nie mogę powiedzieć o lekarce...ale najgorsze pielęgniarki spotkałam faktycznie w rejestracji ambulatorium onkologicznego...zachowywały się jak panie świata, ważniejsze od lekarzy... tak to jest jak ktoś chce być ważniejszy od magi w zupie mlecznej...po prostu żenada... więc jak sobie tak oglądam te wszystkie protesty służby zdrowia to myślę sobie że bardzo dobrze niech głodują...takie nieszczęśliewe france...a założe się że w pracy nie jedna z nich jest właśnie taką wredną cheterą dla której ludzkie życie to tylko statystyka w szufladkach... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 21, 2009 Zgadzam sie z Wami dziewczyny.Jak sie dzwoni do przychodni zeby sie zarejestrowac do lekarza to nikt nie odbiera.One w tej rejestracji poprostu odkladaja sluchawke na bok i mozna sobie dzwonic do usranej smierci.Nikt nie zmuszal je do tej pracy,mogly isc w pole pracowac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka Napisano Styczeń 21, 2009 Najgorzej że tak nie tylko w rejestracjach jest, ja nie wiem jacy ludzie odbierają telefony na pogotowiu :/ Mój tata dopóki się dobrze czuł był w domu, pewnego dnia nie mógł wstać z fotela bo takie go duszności wzięły, że nie mógł oddychać i bał się, że znowu ma ogromna ilość płynu w opłucnej (a napewno każda z was wie do czego to prowadzi) więc zadzwonił na pogotowie i mówi, że nie może oddychać, że się dusi i nie może nawet wstać z fotela bo od razu mu słabo, powiedział również że choruje na raka na co pani z pogotowania spytała się, czy jest zarejestrowany w szpitalu onkologicznych i żeby tam poszedł do lekarza, co było po prostu śmieszne bo tata nie umiał zrobić dwóch krokówi nie mógł oddychać :/ dopiero jak jej sie kilkakrotnie ostro powiedziało, że tata się dusi to łaskawie uznała że przyjedzie pogotowie, oczywiscie pogotowie przyjechało i od razu zabrali tatę do szpitala bo innego wyjścia nie widzieli bo taki był taty stan... wyobrażacie sobie co by było gdyby ta babka nie uznała, że pogotowie jednak może do niego przyjechać? gdyby na pogotowie dzwoniła osoba nieasertywna i dałaby się ugadać tej babce i nie udaloby się jej namówić na wezwanie pogotowia? na dodatek w szpitalu lekarze od razu dali nam do zrozumienia, że oni nic robić nie będą i że mój tata powinien od bardzo dawna leżeć w hospicjum (bo przecież chorych na raka to się w zwykłych szpitalach nie leczy) i mieli pretencje że go do szpitala przywieźliśmy i nie ma go w hospicjum ( a tydzien wcześniej bylismy u lekarza w hospicjum i powiedział, że narazie może być w domu dopóki nie poczuje się gorzej) ale pyskata lekarka wiedziała lepiej, a gdybyście widzieli minę jej zadowolenia gdy zabieralismy tatę do hospicjum, oczywiście swoim transportem bo spital uznał że jakby oni go przewieźli (500m gdzieś do hospicjum mają) musielibyśmy im zapłacić jeszcze :/ jak kiedyś będę miała trafić do tego szpitala to chyba odmówię zabrania mnie przez pogotowie bo tam to o nikogo nie dbają :/ mój narzeczony rok temu trafił do tego samego szpitala i w ciągu dwóch tygodni jak tam leżał nie umieli nawet zrobić usg a podejrzewali że ma problemy z nerkami, dopiero jego rodzice wezwali prywatnego lekarza i usg wykonał :/ po prostu żałosne co się w służbie zdrowia dzieje :/i i szkoda, że jak się ma w mieście 4 szpitale to nie można sobie wybrać że do tego się chce iść a do tego nie, bo przecież większość mieszkanców wie co się w każdym szpitalu dzieje... w jednym tacie od razu robili prześwietlenie, ściągali płyn, a w drugim lekarka wogóle nie chciała ściągać płynu a wiedziała czym to może się skończyć :/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 22, 2009 Czy moze ktos sie orietuje co to sa te ogniska malacyjne? U taty w TK glowy pisze W PRAWYM JADRZE SOCZEWKOWATYM DROBNE OGNISKA MALACYJNE 5 mm.Nam lekarka powiedziala,ze z glowa wszystko jest ok,ze nie ma przerzutow. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 22, 2009 Malacja, zmiany malacyjne - rozmiękanie, rozpad martwych tkanek i niektórych patologicznych wytworów organizmu pod wpływem enzymów wydzielanych przez żywe komórki z otoczenia tkanek rozmiękających lub przez komórki napływowe, głównie leukocyty względnie bakterie; rozmiękanie śródmózgowe i śródrdzeniowe prowadzi do zaburzeń czynnościowych układu nerwowego. to ze stronki http://aj-press.home.pl/glejak/slownik_content_frame.htm Ale skoro lekarka powiedziała, że jest ok to może nie martw się na zapas... Pozdrawiam cieplutko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 24, 2009 Witajcie.26 w poniedzialek tata mial termin drugiej chemii,ale nie jedzie,bo ma niski poziom hemoglobiny 6,5 mmol.Mimo,ze w poniedzialek w szpitalu dostal dwa woreczki krwi.To ile musi byc tej hemoglobiny,aby mogl przyjac ta druga chemie?We wtorek opuscil szpital ,a wczoraj znowu sie tam znalazl z powodu wysokiego cisnienia,silnego bolu glowy i wymiotow.Podali tacie kroplowki i po 4 godz wypuscili do domu.Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 24, 2009 Gabi ja za bardzo nie wiem jak to jest z tą krwią bo moj tato miał zawsze dobre wyniki...nie było z tym problemów, przyjmował ją terminowo i czuł się nawet nieźle...i na co się to zdało??na nic... teraz to myślę, ze ta choroba kryje jeszcze tyle tajemnic, że wielu rzeczy kompletnie nie da się przewidzieć...widzicie same, niektórzy walczą do ostatnich sił, mają rozległe przerzuty, bywają nieprzytomni, sypie się w nich wszystko i dopiero umierają...ja tak właśnie sobie wyobrażałam raka...dlatego do głowy mi nie przyszło, że z moim tatusiem już koniec...nie maił przerzutów, radził sobie sam,nie potrzebował specjalnej opieki...byłam pewna, że najgorsze przed nami...że jeszcze mamy czas...a tu w tydzień czasu tatusia poskładało...tydzień i po wszystkim... ale z drugiej strony cieszę się, że nie spotkały go te najgorsze cierpienia, że do końca był świadomy i przytomny, zawsze był taki dumny i samodzielny, byłoby mu bardzo ciężko, gdyby był zdany na naszą pomoc jak małe dziecko...nawet godzinę przed śmiercią, gdy już prawie nie miał cisnienie i tetna, nie chciał się zgodzić na pieluszkę...sam resztkami sił doszedł do toalety... mój dzielny tatuś... jakiś czas temu na jakimś skrawku papieru znalazłam przepisane jego ręką słowa piosenki: Przestańmy własną pieścić się boleścią Przestańmy ciągłym lamentem się poić Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią Mężom przystoi w milczeniu się zbroić teraz domyślam się, że to było jego kredo w walce z chorobą...tak rzadko się skarżył...mój dzielny tatuś... był policjantem, może dlatego że tak się napatrzył na cierpienie ludzi, kochał mnie i siostre wielką miłością, zawsze nas chronił, mówił że moglby zabić, gdyby ktoś nas skrzywdził... w wakacje chcę mu postawić pomnik...będą na nim wypisane słowa ostatniego wersu jego ulubionej piosenki... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Styczeń 26, 2009 Dziewczyny tak mało ostatnio piszecie, mam nadzieję, że to znak, że u Was wszystko w porządku... Całuję Was bardzo mocno Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 26, 2009 U nas jest juz lepiej.Tata ma apetyt.Juz nie lezy w lozku tylko ubiera sie i siedzi w swoim ulubionym fotelu.Dzisiaj nawet wyszedl z pieskiem na dwor i wyrzucic smieci.Jutro bedziemy dzwonic do szpitala,aby podac wyniki taty.Mam nadzieje,ze bedzie mogl jechac na ta druga chenie tego 2 lutego.Pozdrawiam wszystkich.Trzymajcie sie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Styczeń 27, 2009 Dobre tata ma wyniki i ma sie stawic na druga chemie 2 lutego.Mam nadzieje,ze nie bedzie jej tak przechodzil jak ta pierwsza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ewerolka Napisano Styczeń 27, 2009 Trzyma kciuki za Twojego tatę. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka Napisano Styczeń 27, 2009 Ja również trzymam kciuki mój tata przez złe wyniki nie doczekał się chemii która miała przedłużyć jego życie :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach