Gość do asia 630 Napisano Październik 10, 2011 dokładnie tak jak piszesz ja czuje podonie od smierci mojego taty nie minał jeszcze miesiac i nie wiem co bedzie za rok czy dwa wiem jedno ból jest teraz z każdym dniem większy tez zadaje to pytanie dlaczego musiał zachorować a cierpienie w tej chorobie to ....lepiej żeby nikt tego nie musiał doświadczać póki co tez wydaje mi sie ze on wóci ze jest na lezceniu ale wiadomo zę nie da się tak oszukiwać pamiec o nim i wpsomnienia trzymają mnie jeszcze przy życiu no i rodzina..... jakei to życie jest trudne.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość moje spostrzeżenia Napisano Październik 10, 2011 jesteś dla mnie NIKIM dlatego nie skomentuje twoich wypocin temat cie człowieku przerósł i z uwagi na powagę tego forum staraj się go nie zaśmiecać bo nie zdajesz sobie sparwy o czym My tu piszemy! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B. Napisano Październik 12, 2011 czytam Wasze posty ale już rzadziej odpisuję. To prawda, każdy dzień pogłębia i wzmaga tęsknotę i ból. Wiem coś o tym. Od śmierci mamy minie pół roku, a ja z każdym dniem czuję się bardziej samotna. Blizna się nie zagoi- wiem o tym. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia120 Napisano Październik 24, 2011 tak.juz zycie wyglada całkiem inaczej:(rodzina juz nie jest ta sama pelna rodzina:(mojego Taty nie ma ze mna juz 10 miesiecy,a wciaz zdazaja sie dni które moge przeplakac od rana do nocy,juz niedługo swieto zmarłych-kupiłam Tacie sliczna znicz,a na spodzie napisałam tak tylko dla Niego,małymi literkami ,ze zawsze bede go kochała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jedno powiem od siebie Napisano Październik 25, 2011 przynajmniej już nie cierpią.......a cierpimy my...innym cierpieniem..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B. Napisano Październik 26, 2011 Boję się 1 listopada. Jak mam stanąć nad grobem mamy, skoro nie mogę pogodzić się z Jej śmiercią ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość TEN CZAS Napisano Październik 26, 2011 ten okres 1 listopada owszem nastraja do refleksji i zadumy nie wiem dlaczego jest tak u mnie ale też mi jest bardzo ciężko żyć z tym ze taty już nie ma z nami....ale jak tylko pomyślę jak ciepiał a jak mógł jeszcze bardziej cierpieć to od razu robi mi sie lżej kiedy wiem ze juz go z nami nie ma....dziwne to ...ale mam też dni kiedy pytam się dlaczego musial zachorować i tak wracam do punktu wyjścia nigdy nie zapomnimy naszych blkiskich ale z czasem latwiej się z tym "pogodzić" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Październik 27, 2011 a ja bym chciała być z mamą...poczuć jej ciepło i wsparcie...już nigdy nic nie będzie takie samo... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B. Napisano Październik 28, 2011 Bardzo brakuje mi mojej mamy :( codziennie o Niej myślę i ciężko mi z tym, że już nigdy Jej nie zobaczę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja673464 Napisano Październik 30, 2011 http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_opowiem_wam_moja_historie_cz1.html Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość okolarnik Napisano Listopad 6, 2011 do malej z kalisza : wedlug opinii lekarzy amerykanskich zajmujacych sie badaniem nowotworow, niezaleznie co mowi lekarz prowadzacy twojego tate, jesli CRP JEST PONIZEJ 1 a ALBUMINY POWYZEJ 38 mg/dl to twoj tata ma szanse na wyzdrowienie, gdyz mechanizmy obronne organizmun sa aktywne. Zdobadz vilcakore najlepiej w kapsulkach (wieksza dawka) i podawaj regularnie wedlug zalecen na opakowaniu. Wiekszosc lekarzy wysmiewa leczenie vilcakora ale wynika to z ich ignorancji . Sam mam doswiadczenie u osoby, ktora korzysta z tego zioła, ze zmniejszyl sie jej gruczolak nerki i wyszla z anemi. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość okolarnik Napisano Listopad 6, 2011 do malej z kalisza Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Malwiina222 Napisano Listopad 7, 2011 a czy w temacie raka ktoś z Wami rozmawiał na temat chemoprewencji? wiecie że istnieje coś takiego? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka chemoprewencja Napisano Listopad 7, 2011 Jaka chemoprewencja? - zażyj sobie prewencyjnie iperyt. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Do lekarza to nie Napisano Listopad 7, 2011 okolarnik,widze ze myslisz,tak masz racje Uncaria Wilcacora jest bardzo dobrym ziołęm na wszelkiego typu nowotwory,a lekarze oczywiscie ze wysmiewaja bo zagraza im to biznesowi,komu beda aplikowac chemie i robic operacje???biznes jest biznes i nie sie zmiłuj,po trupach do kasy ida bardzo sie dziweie ludziom co tak słuchaja lekarzy i zgadzaja sie na wszystko,Medycyna nie umie dzis leczyc nowotworów,zabija człowieka razem z rakiem a to nie jest leczenie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość eskari Napisano Listopad 7, 2011 Adam? Odezwij się... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Do lekarza to nie Napisano Listopad 7, 2011 A co tu sie odzywać eskari,ręce opadaja jak sie na to wszystko patrzy,dziwie sie tylko ludziom:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gonek2010 Napisano Listopad 9, 2011 a ja straciłam już nadzieję...:( jeszcze dwa tygodnie temu tata byl w pracy... teraz z lozka nie wstaje:( nawet do toalety... Po chemii doszlo do zakrzepicy a organizm jest tak wyczerpany, że tato nie chce już żyć...:((( swiat mi sie caly zawalil, nie wiem co juz mamy robic???? co z tego, że guzki sie zmniejszyly jak chemia przy okazji wycienczyla tate do tego stopnia... nie ma sprawiedliwosci nam tym swiecie!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Listopad 10, 2011 gonek2010 bardzo mi przykro z powodu Twojego taty. Masz rację to nie jest sprawiedliwie!!! Teraz musisz być blisko taty i dawać mu dużo miłości aby poczuł się spokojny...trzymaj się, wiem że to trudne- też to przeżywałam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sens choroby Napisano Listopad 10, 2011 Nie rozumiecie sensu tej choroby - dlatego próbujecie coś robić - na ogół jest to trucie chemią. Zobaczcie to sensowne wyjaśnienie skąd się bierze rak i CO go naprawdę leczy: http://www.youtube.com/watch?v=PpzutY55rHU&feature=mfu_in_order&list=UL Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość garfield_arbuckle Napisano Listopad 10, 2011 witam, właściwie przypadkiem trafiłam na tą stronę przeglądając forum kafeterii, a nie dotyczy mnie ani pośrednio, ani bezpośrednio temat choroby raka płuc, ale poszukującym informacji na temat raka płuc chciałabym polecić zajrzenie na stronę http://pastylka.pl/choroby/rak-pluc/artykuly, ponieważ jest tu naprawdę dużo ważnych informacji na ten temat, Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do gonek Napisano Listopad 10, 2011 doskonale wiem co czujesz... nie wiem czy Twój tata przyjmuje zastrzyki przeciwzakrzepowe...bo to istotne ...ale (może nie powinnam tego pisać) mimo ich przyjmowania może zakrzepica postępować.... ta chemia nie ma się co oszukiwać dała odrwotny skutek mój tata tak zareagował po radioterapii...zakrzepica i ogólne osłabienie a ta zakrzepica występuje często właśnie przy nowotworach pozostaje wierzyć ze to czas przejściowy i obserwowac tą zakrzepicę....musisz być silna.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gonek2010 Napisano Listopad 13, 2011 "do gonek" a jak Twoj tata???? co robiliscie zeby go wzmocnic??? u nas jest zle:( tato przyjmuje zastrzyki przeciwzakrzepowe ale jest tak slaby, ze nawet ciezko mu mowic... nie ma apetytu... Czuwamy przy nim na zmiane. Czasem nie wiemjak sie zachowywac przy tacie... To jest okropne:( Cale zycie mi pomagal a ja teraz nic nie moge zrobic... Moze ktos z Was wie jak wzmocnic tate, moze jeszcze jest nadzieja???? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gonek 2010 Napisano Listopad 14, 2011 Tata nie ma sily podniesc reki, nawet przewrocic sie na bok... stracil calkowicie apetyt... na szczescie bole nie sa mocne bo sie nie skarzy bardzo. Dalam zastrzyk wieczorem Tramal 50 i rano okolo 10 to samo. Tatus lezy z pol zamknietymi oczami i ciezkim oddechem... Musimy mu nawilzac jame ustna bo jest wysuszona. Jeszcze tydzień temu rozmawiałam z tata a teraz ...??:( ja już za nim tęsknie:( jeszcze parę miesięcy temu kopał ogródek, byliśmy razem na urlopie, zwiedzaliśmy... a teraz?????? Boże dlaczego ja mam wciąż nadzieję???? cofam się kilkanaście stron wstecz i czytam... przezywaliscie to wszystko to co ja teraz... co robić???? jak mam się zachowywać przy tacie?? co mowić??? tata chyba się denerwuje bo ma strasznie wysokie tętno 130:/ chcialabym zeby byl spokojny i nie bal sie... moj tatus... tak bardzo go kocham... dzis moj dyzur w nocy - boje sie:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gosia_80 0 Napisano Listopad 14, 2011 gonek2010 bardzo mi przykro. Wiem co czujesz. Strach przed wyjściem od taty (bo może się to stać) strach przed przyjściem ( bo może się to stać) ... jak tak miałam i to było straszne. Bezsilność, strach, smutek, gniew...tysiące myśli i uczuć. Ja również wracam czasem do tego co tu pisałam i jak przeżywałam (jakieś 30 stron temu). Ja powtarzałam,że bardzo ją kocham,że jest dla mnie najważniejsza i opowiadałam o mojej córce, jedynej wnuczce , która miała niecałe 2 lata i była całym jej życiem. Wtedy się uśmiechała..... trzymaj się!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do gonek Napisano Listopad 14, 2011 doskonale Cię rozumiem to są chwile kiedy człowiek nie wie jak się ma zachowac ja niewiedzieć czemu unikałam tematu śmierci itp. staraliśmy się żyć i wmawiać tacie ze to stan przejściowy i wyjdzie z tego "dołka" bo podobnie tracił siły z dnia na dzień jednak w naszym przypadku juz nie było "odbicia" ....tata zmarł bezposrednia przyczyna to własnie zakrzep który przyszedł do płuc a mial zaatakowaną watrobę przez nowotwór jedyne co mogą Ci powiedzieć to aby mimo wszystko nie tracic sił.....ja do końca nie wiedziałam że to już nastąpi....to przyszło tak nagle......lek i starch towarzyszył mi codziennie...podobnie dawalam zastrzyki a potam płacz (jak już wyszłam z pokoju), tata przyjmował też silne leki przeciwbólowe tata pod koniec większośc przesypiał...zapadał w śpiączkę wątrobową....nie wiem dlaczego Ci to piszę- miałam tego nie robić- ale czasem lepiej wiedziec co spotkało innych w podobnej sytuacji...ja chciałam to wiedzić i dlatego szperałam po necie tata miał podobno spokojną smierć bo nagłą , nie cierpiał natomiast wystarczająco się nacierpiał pod koniec na skutek choroby oj bardzo to jest tak okrutna choroba ze jednego dnia człowiek wyglada na zdrowego a dosłownie następnego przykuwa go do łóżka miejmy nadzieję ze Twój tata z tego wyjdzie bo przeciez każdy przypadek jest inny trzymaj się! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do gonek Napisano Listopad 14, 2011 nam jest bardzo trudno a i choremu także mój tata pod koniec był bardzo przygnębiony chyba czuł że jest "coś nie tak" to juz nie była ta sama atmosfera , w domu jest zupełnie inaczej, myśli się tylko o tej chorobie i aby chory już nie cierpiał to wszystko zależy jak to wyglada w danym przypadku to jest ciężkie dla obu stron..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gonek2010 Napisano Listopad 15, 2011 Wczoraj wieczorem spadal tacie cukier do 44. Zadzwonilismy na pogotowie - zabrali tatę. Na miejscu dostał kroplówkę z glukozą. Jakby poczuł się lepiej. Zaczął mówić szeptem, siedział na łóżku. Prosiliśmy o inne badania ale przeciez nie zrobia bez skierowania od rodzinnego...:/ Tata wrocil do domu. Nocka przespana. Od wczoraj nie mial zastrzyku przecwbolowego i sie nie skarzy. Ale nie ma sily. Cukier spada. Staramy sie go podwyzszac nutridrinkami, czy kostką czekolady. Tata nie ma apetytu... Podobno rak zywi sie cukrem. A jak sie nie je to zrzera nas...:( Siedzialam dzis przy tacie, probowalam cos opowiadac... Boze jak mi ciezko... Tematu smierci nie ma. Caly czas powtarzam tacie, ze musi jesc aby nabrac sily i bedziemy probowac wstac z lozka. Lezal i patrzyl sie na bawiacego sie przy lozku wnuczka (mojego synka)... Tato mial miec dzis kontrolne usg i wizyte w poradni onkologicznej. Zalatwiamy przewoz ale juz na dzis nie zdazymy... Moze w koncu sie dowiemy czy to nagle oslabienie to wynik postepujacej choroby czy to ma zwiazek z tym skrzepem...??? Tate codziennie odwiedza rodzina - nawet z daleka przyjezdzaja... Atmosfera jest okropna:( "do gonek" moj tato tez ma zaatakowana watrobe. Po chemii guzy sie zmniejszyly o polowe, na plucach usg nie wykazalo zmian ogniskowych. Na kregoslupie byl tez przezut przed chemia. Po leczeniu niby nie widziano nic ale naswietlania zapisali. Po trzeciej dawce naswietlan tato opadl z sil... I tak z dnia na dzien coraz gorzej, potem zakrzepica (wczoraj stwierdzono, ze w nodze nie ma juz zakrzepicy) a teraz pod kolanem niby tetniak...Kazdy lekarz mowi co innego... Dodam, ze jeszcze w ostatni weekend pazdziernika bylismy razem na zakupach... Wciaz to do mnie nie dociera... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do gonek Napisano Listopad 15, 2011 to co teraz przeżywasz wiedza tylko Ci co przez to przeszli własnie ten brak apetytu to jest najgorsze bo sił brakuje i tak jak piszesz wtedy "rak zżera nas"....ale widzisz po kroplówce jest juz jakaś poprawa...kto wie moze Twój tata "odbije się " jak ja to mówię z tego dołka i znowu będziecie się cieszyli życiem..... mój tata jakieś 1,5 m-ca był juz nie taki jak zawsze...ostatni raz jechal samochodem własnie na 1,5 m-ca przed śmiercią, chodził do wc tylko i na jakieś 2 dni przed końcem zaprzestał chodzić podawaliśmy białko, nutradrinki ale On wszystko zwracał, nie wiem czy Twój tata wymiotuje bo jeśli nie to nie jest jeszcze tak źle posiłki jakie był wstanie jadać to grysik i nic pozatym.....a to niewiele no i w malych ilościach co do naszej służby zdrowia- wole się nie wypowiadać aby się nie denerwować ale też żeśmy sami zrobili sobie konktrolne USG bo na onkologii na tomograf pod koniec roku nie było sznas się dostac a lekarz rodzinny odmówił wydania skieorwania na USG!!!! tak odmówił znając historię choroby! także cieżko o tym nawet pisać mama nie była od tego czasu jeszcze u rodzinnego- po prostu nie chce na nich patrzeć własnie mijają 2 m-ce od śmierci taty....a mi wciąż się wydaje że On do nas jeszcze wróci...tez mam dzieci i one były dla taty wielkim szcęściem...lubił się z wnukami bawić ostatnie ma 6 m-cy i niestety nie zapamiętało dziadka ale przynajmniej On miał okazję się uśmiechac do wnuczka..... jedyne co mnie "pociesza" to fakt że tata już nie cierpi...a pozatym nic mnie nie przekonuje że tak miało być...bo przecież mógł nie zachorowac i byłby z nami...jest ciężko ale takie niestety jest to życie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość córka07 Napisano Listopad 15, 2011 Witam wszystkich. Mój tata od kilku lat choruje. 5 lat temu wycięto mu jeden płat płuca lewego bo miał guza. Parę tygodni temu wycięto mu kawałek płuca prawego.Jak siwe okazało był to rak , został wypisany ze szpitala tydzień po operacji. Miał konsultację u onkologa który powiedział " że wszystko jest ok nie potrzeba dalszego leczenia" .Po zabiegu miał codziennie temperaturę lekarz powiedział że to normalne po takim zabiegu. Zaczął go boleć brzuch poszedł do lekarza który skierował go na usg. A następnie został skierowany do szpitala na usunięcie kamieni. Zrobiona mu dodatkowo tomografię i okazało sie że coś jest n trzustce. Czekamy na dalsze informacje. Biopsja konsultacje onkologiczna. Ciekawe co teraz powiedział by onkolog u którego tata był niedawno , czy tez powiedział by że wszystko jest ok i nie potrzeba dalszego leczenia??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach