Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość xyzxyzzz
widze,ze coraz mniej osób tutaj zagląda,może to i dobrze,oby jak najmniej tutaj ludzi musialo wchodzic z powodu tej strasznej choroby. mój tata jest coraz słabszy i bardzo spuchł na twarzy,ciągle śpi bo bierze tabletki antydepresyjne i oczywiscie morfine.guz sie powiekszyl dwukrotnie a w piatek jedzie na chemie,chociaz nie wiadomo czy w ogole ja dostanie,zależy jak wyniki wyjda.moim zdaniem to nie jest dobry pomysł bo jest bardzo słaby:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość entropia1984
tak sobie czytam Wasze posty i postanowiłam też coś napisać, dla tych którzy często pytają jak to wygląda i przebiega. Moja 83-letnia babcia zachorowała na nowotwór płuc. Zdiagnozowano go w marcu 2011. Objawy - ciągły kaszel, raz słabszy, raz mocniejszy, ale ciągły. Zmarła pod koniec lipca 2011. U większości przeczytałam o chemiach, złym samopoczuciu itd. Moja babcia do połowy lipca czuła się dobrze. Do tego stopnia że nawet zastanawiała się czy lekarce z hospicjum nie powiedzieć żeby rzadziej przychodziła :-) Była niezwykle pogodną osobą... Już w momencie diagnozy nowotwór był rozsiany na obu płucach i był płyn w opłucnej z komórkami nowotworowymi, stąd nie dostała żadnej chemii (plus ze względu na wiek). Do połowy lipca babcia jadła całkiem normalnie, była uśmiechnięta, wyjeżdżała ze mną na zakupy do centrów handlowych czasami, rozumiała wszystko, była w całkiem dobrym stanie jak na takie stadium choroby. Niestety pod koniec lipca bardzo się osłabiła, coraz rzadziej miała siłę wyjść z łóżka, nie chciała jeść, dużo spała. Ale kontakt z nią był aż do śmierci. W dniu kiedy umarła i dzień wcześniej nie chciała już prawie nic mówić, spała prawie cały czas, i się modliła na głos. Wtedy już podawaliśmy Babci morfinę, żeby nie czuła bólu, którego się najbardziej bała. Kiedy na kilkanaście godzin przed śmiercią (lekarz na wizycie domowej podał jej lek zmniejszający obrzęk mózgu) przebudziła się i zaczęła w miarę normalnie i logicznie mówić, odpowiedziała że boli ją to co zawsze - czyli nogi i kręgosłup i kazała je nasmarować liotonem. Chcę Wam powiedzieć, że to może wyglądać bardzo różnie. Nie zawsze chory czuje się źle od momentu diagnozy. Wybaczcie że taki długi post, ale jakoś tak mi to na sercu leżało i może komuś się przyda. Pamiętajcie że jeśli chcecie coś zrobić dla najbliższych którzy są chorzy na zaawansowanego złośliwego raka, to bądźcie przy nich i dawajcie z siebie wszystko - swoją obecność, miłość, czułość, opiekę. Tego ten chory potrzebuje, a nie ciepłego rosołku, którego i tak już nie ma siły zjeść i który mu nie pomoże. A w momencie jak będzie odchodził to powtarzajcie mu że jesteście przy nim, że go kochacie i że tam gdzie idzie będzie miał lepiej. Ja byłam przy mojej babci jak uchodziło z niej życie (dosłownie tak to wyglądało) i do teraz żałuje że trochę spanikowałam zastanawiając się co robić, zamiast ją mocno trzymać za rączkę i się modlić. Trzymajcie się ciepło Wszyscy którzy przechodzicie przez temat tej ciężkiej choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
xyz coraz mniej osób tutaj zagląda, gdyż niektózy zamieniają te forum w jakiś bazarek handlowy. Wiem i należę też do osób, które czytają posty a nie odpowiadają. Swego czasu bywałam tu kilka razy dziennie, czytałam, płakałam, próbowałam porad innych. Takie miejsca są potrzebne , ale jak widać inni wykorzystują dla prostackich spraw. Wszyscy, którzy borykacie się z chorobami bliskich trzymajcie się dzielnie i jak tego potrzebujecie zaglądajcie tu, napewo znajdzie się ktoś życzliwy kto pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina.a
No coraz mniej osób na forum. czytalam wszystkie posty i wydaje mi się że to farbowany przyczynił się do tej pustki na forum. na poprawę wyników można to winko popijac w małych ilościach. to nie reklama tylko rada onkologa a ile w tym prawdy niewiem.Wspolczuje wszystkim którzy stracili bliska osobę ja rok temu straciłam babcię. przy mnie umarła w szpitalu. do tej pory myślę o niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Ewelina.a Nie da się uciec myślami od tych co odeszli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiaxxx
Mój ojciec ma raka i pije... heh, jestem strasznie na niego wkurzona! nie da się nic zrobić z nim.. zastanawiam się tylko ile jeszcze może tak pociągnać. raka ma juz ok 2 lat... był operacyjny, ale miał przerzuty...to się nie dzieje naprawde... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzxyzzz
MOJ tata mial dzisiaj 1cykl chemii ,jest słaby.może to coś pomoże ,ale guz powiększył sie dwukrotnie:/ nie wiem jak to będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiaxxx
Ojciec ma raka pluca prawego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiaxxx
Ojciec ma raka pluca prawego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Kasiaxxx Bardzo mi przykro, bądź silna i pamiętaj, że bez względu na wszystko to Twój tata i bardzo bedzie potrzebował Ciebie teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiaxxx
Wczoraj wyladowal w szpitalu bo mial Cisnienie powyzej 200... I siedzial pod kroplowka... lekarz kazal mu zostac w szpit, ale nie chcial...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xaniax28
Rak płuc, po badaniach jamy brzusznej wiadomo, że są przerzuty na wątrobie, za kilka dni wyniki badania histopatologicznego. Mojego tatę bolą mięśnie, czy to też jest związane z tym skurw****twem? Tata 3 dni temu skończył 55 lat :'(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xaniax28 bóle mięśni raczej świadczą o grypie niż o raku:) chyba,że konkretnie boli w jednej części ciała. W tym przypadku możesz być spokojna....Trzymaj się i kochaj tatę, chorzy najbardziej potrzebują miłości i świadomości że są potrzebni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
hej pisze pierwszy raz 5-mcy temu zmarl moj kochany tatus tez na raka a mial go 3 tygodnie................caly czas jestem w szoku jak piszecie o tym ze ktos zyl z rakiem miesiace czy tez lata, dla mnie rak to wyrok i nic tego nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gochi
zgadzam sie że rak to wyrok...jednak bywa że mozna z nim zyć dłużej niż inni...nie ma na to reguły...to wszytko zalezy od rodzaju nowotworu, organizmu i wielu pewnie jeszcze czynników moze rzeczywiście u Twojego taty trwała choroba 3 tyg.....jednak może dopiero pod koniec choroba dała o sobie znać...czasem nowotwór choć jest już rozsiany nie "ujawnia" się tak od razu i w tym tkwi problem mój tata tez odszedł 5 m-cy temu dlaczego tak musiało być......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
no pewnie ze wiem ze jego choroba musiala sie znacznie szybciej rozwinac, ale dla nas a moze przedewszystkim dla mnie byly to 3 tygodnie- 29 sierpnia diagnoza a 23 wrzesnia smierc, najgorsze jest to ze bylam z nim tylko ostatni dzien przed smiercia, mieszkam w walii, ani moja mama ani bracia nie mieli odwagi \zeby mi powiedziec ze to koniec,(mielismy wyjezdzac dopiero za tydzien) nie obwiniam ich za to wrecz przzeciwnie oni zrobili dla tatki najwiecej. W srode rano byl ksiadz, a popoludniu gnalismy juz autem do Polski i wiecie co bylo najgorsze ze moje coreczki byly takie szczesliwe ze jada do dziadkow a ja wrecz wylam z rozpaczy po drodze zadzwonialam do taty a on pierwszy raz od tygodnia mial sile zeby ze mna rozmawiac nawet zartowal, pozniej sie dowiedzalam ze to dlatego ze dostal 3 jednostki krwi, w czwartek jak przyjechalismy to spal ale jak sie obudzil to nas poznal w ogole do konca mial swiadomosc, pytal o naszego psa, mowil nawet ze po niedzieli bedzie jego pogrzeb...szok.....ale jedno mnie posiesza czytam wasze posty i wiem jak ludzie cierpia przed smiercia a tatus poprostu osunal sie na lozko zatrzymalo sie krazenie krwi i wydawalo mi sie ze na koniec sie usmiecha nie wiem czy to taki grymas, ale pomyslalam sobie ze moze widzi swoich zmarlych rodzicow to jest glupie ale mam nadzieje ze tak wlasnie bylo. nagadalam sie ale ciesze sie ze mam was i moge sie otworzyc bo to strasznie boli a ani meza ani mamy nie chce w kolko meczyc pa dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
Do Gochi Ilekroć czytam Wasze posty, łzy napływają mi i ryczeć się chce, że tak dużo osób umiera na naszych oczach :( Przykre to, że najgorsza jest nasza niemoc, jedynie z wielkim bólem patrzymy jak nasi najbliżsi odchodzą. Bardzo mi brakuje mojej mamy, codziennie modlę się o spokój dla Jej duszy. W ciągu trzech ostatnich dni dowiedziałam się o śmierci trzech osób na raka, z mojego otoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
do Gochi Ilekroć wchodzę na forum i czytam Wasze posty, ryczeć mi się chce. Wiem co czujecie, rozumiem wasz żal i ból. Sama przez to przechodzę każdego dnia. Najgorsza jest nasza niemoc , a ból rozdziera serce jak patrzymy na cierpienie naszych bliskich. W ciagu trzech ostatnich dni dowiedziałam się o śmierci trzech osób na raka, z mojego otoczenia. Znałam te osoby z widzenia i poprostu doznałam szoku, kiedy usłyszałam o ich śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xaniax28
Mój tata dziś wraca do domu, ale we wtorek przyjeżdża spowrotem do szpitala na pierwszą chemię - boję się :( Boję się, że po chemii będzie gorzej a nie lepiej... Czy tak może być? Mój tata teraz czuje się świetnie, dziś miał robione echo serca i wyszło super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
do monika wiesz co to chyba tak jest ze po smierci bliskiej osoby na raka lub w trakcie jej choroby bardziej zwraaca sie uwage na to swinstwo ja przedtem nie zastanawialm sie nad tym, ale teraz widze ze to jakas plaga ludzkosc ginie przez to chorobsko. ja sie wczoraj dowiedzialam ze kuzynka mojej bratowej (36 lat) zaszla w ciaze jest w 3 mcu ale niestety musza usunac dzidziusia bo wykryli u niej raka narzadow jetem w szoku......boje sie co jeszcze moze nas spotkac, boje sie o mame, meza, dzieci braci....ich dzieci najmniej boje sie o siebie....byle tylko sie nie meczyc pa pozdrawiam i zycze tobie , sobie oraz wszystkim zdrowia i choc to niemozliwe ale pogodzenia sie jakos z ta pustka bo nic jej nie zastapi i ona nie zginie nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gochi
do xania wiesz co ja na ten temat nie wiem nic moj tatus nawet nie dozyl pierwszej chemii chociaz i tak lekarz jakims cudem przesunal ja o tydzien wczesniej niz miala byc ale jak pojechal do szpitala stwierdzili ze juz jest w agonii tylko krew mu dali zeby nie zmarl w drodze do domu, mam nadzieje ze twoj tata bedzie zdrowy, najwazniejsze zeby chemia zabila to k....wo pa powodzenia dla taty z calego serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Xsaniax28 Mój tato po pierwszej chemii czuł sie bardzo żle.Po drugiej myślałam,że nie wytrzyma tych wszystkich chemii.Po skończeniu całej serii jeszcze długo dochodzil do siebie.Na całe szczęście po naświetleniach głowy nie było żadnych skutków ubocznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Xsaniax28 Mój tato po pierwszej chemii czuł sie bardzo żle.Po drugiej myślałam,że nie wytrzyma tych wszystkich chemii.Po skończeniu całej serii jeszcze długo dochodzil do siebie.Na całe szczęście po naświetleniach głowy nie było żadnych skutków ubocznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkjhgh
Gochi oby jak najmniej takich osob jak ty na forum, klamczucho, od razu widac ze wyssalas z palca twoje historie, moze ciebie zje rak za to bajdurzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jego walka z chorobą trwała sześć miesięcy. i koniec. Zmarł. A były momenty, że czuł się świetnie. Po radioterapii przeleżał dwa tygodnie na oiomie, lekarze twierdzili, że nie wu\yjdzie z tego, jednak udało mu się to. Wrócił do domu. Trzy miesiące czuł się i wyglądał jak zdrowy człowiek a w sierpniu zmarł. Okazało się, że są przeżuty do wątroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzxyzzz
moj tata jest po 2 chemii.i czuje sie lepiej po tej chemii,zero skutków ubocznych:) to dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angela67
ja tez mam wujka ktory ma raka pluc niedrobnokomorkowy... ma go na lewym plucu:( wybral chemie od wrzesnia do konca grudnia w styczniu zrobili mu badania okazalo sie ze guz sie zmniejszyl... pani doktor dala mu dwa tyg przerwy zeby troche sie wzmocnil i po dwoch tyg znowu pojechal na chemie... byl dwa razy ... czul sie zle . nie jadl przez okolo 3 tyg prawie nic. schudl kolo 10-15 kg zrobili mu badania i okazalo sie ze znowu mu guz urusl:( nic nie moga zrobic nie podadza mu chemi bo jest za slaby:( jest w domu. ma leki przeciwbolowe i jakies mleczko na apetyt...:( tak bardzo sie boje o niego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak nie skończy z tym syfem to jego los bedize marny:O.Jezlei zastosuje to co polecam to szanse na przeżycie bedą:classic_cool:.no i czy nie chciałby konowałów ukarać co go do tego stanu doprowadzili w razie czego:classic_cool:?Gdybym przez konowałów zachorował to bym był bezlitosny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×