Co myślicie na temat ślubu?

Wg mnie nie ma niczego złego w tym, że ktoś przed ślubem zastanawia się nad przyszłością, w tym bierze pod uwagę ewentualny rozwód. Przecież nie można być tak naiwnym i wierzyć, że zawsze będzie pięknie i różowo. Czasem z byle głupstwa potrafi wytworzyć sie lawina złych wydarzeń. Zatem uważam, że jest to zwyczajny rozsądek i właśnie powinno się go mieć podejmując taką decyzję. Druga sprawa, że świat się zmienia, ludzie przyzwykają chcąc czy nie chcąc do coraz większej liczby nieformalych związków w różnym wieku. Jeżeli jeszcze gdzieś odczuwa się presję otoczenia na zawarcie małżeństwa to uważam to za brak pozytywnych relacji z otoczeniem. Od kiedy to papierek jest dla rodziny ważniejszy niż rzeczywiste dobro najbliższych? Co do cholery z tolerancją? Każdy dostał swoją szansę na ułożenie sobie życia. Nie znoszę wtracania się w cudze sprawy. Podsumowując: rób tak jak Tobie dobrze. Jest też świetne powiedzenie: umiesz liczyć - licz na siebie ;) Ja tam w wieku 27 lat nadal uważam, że śub nie jest mi do niczego potrzebny i żyję w konkubinacie, z wspólnie z moim TŻ śmiejemy się z tego określenia ;) Pozdrawiam :)

Do zielony listek Czegoś tu nie rozumiem: jesli mieszkacie ze sobą to co ma zmienić papierek świadczący o tym, że jestescie małżeństwem? Nie może nic zmienić, to tylko kawałek kartki. Tak moga sobie tłumaczyć zawarcie małżeństwa \"bojący się\". Dla jednych papierek, będzie potwierdzeniem miłości, dla innych tylko dokumentem prawnym. Wiadomo, że w Polsce konkubinat w zasadzie nie ma żadnych praw, a przynajmniej takich jak małżeństwo. Dlatego jak planujecie razem przyszłość, to ze względów chociażby prawnych uważam, że powinniście wziąść chociaż cywilny. Nie musisz się stroić, ani wyprawiać wesela skoro Cie się to nie podoba. W zasadzie biorąć ślub nie każdy robi szopkę, zaprasza rodzinę, i robi wielkie wesele :-) To juz tak do twojej wiadomości.

niech kazdy zyje tak jak chce. ja odliczam juz dni do swojego slubu :))))))))))))))))))))