Powiedzcie mi czy to ma sens...lepiej samotność!

Patrzę dookoła na to wszystko, to całe kurestwo, pogoń za seksem, zdrady, romanse, rozwody. Po co te związki, malżenstwa? Maksimum rok miłosnego uniesienia, a potem hulaj dusza, skoki w boki itd. To jakiś bezsens! Kurwa ja mam załamke, a to że jestem uczciwy jeszcze mnie dobija i chyba zostanę samotnikiem z wyboru

ojoj w takim razie wesolych swiat a tak serio nie badz taki zgorzknialy wystarczy dobrze wybrac a wtedy nie ma zdrady, rozwodu itd nie wszyscy sie kurwia na prawo i lewo bonne chance

Hmm też mnie to boli...i nie dlatego, że zostałam zdradzona...mam nadzieję, że nie zostałam... Ale dziś świat jest zły i zepsuty, a ludzie są jeszcze gorsi...Boże jak chciałabym wierzyć w dobroć, uczciwość, bezinteresowność ludzką....ale już nie wierzę:( Sama jestem zła i zepsuta...t takie smutne:( dziś mam w ogóle zły dzień:( A wszędzie tylko seks, alkohol i narkotyki, ludzie to chyba powinny być prywatne sprawy? Ale nie...bo przecież seks sprzeda wszystko najlepiej Smutne, żałosne...gdzie się podział mój idealizm?;(