Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość emirrato

Jesteś wierzący, bierzesz ślub kościelny - przeczytaj.

Polecane posty

Gość emirrato

Bracia! Największą klęską dla rodziny, a tak samo i dla społeczeństwa, jest złamanie wierności małżeńskiej. W zwykłych okolicznościach niedotrzymanie danego słowa jest hańbą, ale mieszanie z błotem przysięgi, złożonej obietnicy na wierność małżeńską, jest ze względu na swoją doniosłość najstraszniejszym grzechem. Wprawdzie lekkomyślny świat przechodzi nad tem do porządku dziennego (...), ale nauka Chrystusowa nie pozwala na łamanie wierności małżeńskiej. Zważ, jak twardo brzmią słowa Pisma świętego: "Małżeństwo u wszystkich ma być uczciwe, i łoże niepokalane: bo rozpustnych i cudzołożników będzie sądzić Bóg" (Żyd.13,4). Celowo Kościół akcentuje przy ołtarzu, że małżonków łączy Bóg w jedno i tylko śmierć może ich rozłączyć. Małżeństwo tworzy z dwóch dusz jedną duszę, toteż złamanie wierności małżeńskiej jest świętokradzkim zamachem na tę jedność. (...) Zastanówcie się, bracia, czy tak nie jest? Czy z tego powodu nie rozpadają się ogniska domowe? Czy jedno z małżonków, popełniając ten grzech, nie wpada w najokropniejsze bagno niemoralności, skoro decyduje się na tak straszny krok, który potępia zarówno natura, jak moralność i wiara! Grzech - kłamca obiecuje wprawdzie rozkosz, ale grzeszący czy grzesząca widzą później tylko swe straszne upodlenie. Okropna to chwila, w której ozwie się głos sumienia i gryzący serce niepokój! Jakże się unika wzroku współmałżonka, który niczego nie przeczuwa? A zwłaszcza jaki ból nieokreślony, jaki wstyd ogarnia duszę, gdy się spojrzy w oczy niewinnych dzieci (...)! Gdy musi się z trwogą ukrywać własną duszę skalaną zdradą! Złamaniem wierności małżeńskiej grzeszą obie strony, toteż do obydwu chciałbym dziś poważnie przemówić! Przemówić do was, żony, które czasem tak lekkomyślnie narażacie się na pokusy, byle tylko zaspokoić swą próżną ciekawość, nieprowadzącą do niczego dobrego. Do was, żony, mające dobrych, ofiarnych, mężów (...) chciałbym przemówić słowami Pisma Świętego: "Kto kocha niebezpieczeństwo, w niem ginie" (Mądr. Syr. 3,27). Zwracam się również i do was, mężowie, którzy nawet nie macie pojęcia, ile to bezsennych, pełnych łez nocy spędzają wasze żony, dotknięte waszym bezmyślnym zachowaniem, większą lub mniejszą lekkomyślnością. Jak one cierpią, gdy czyszcząc wam ubranie, znajdują zapomniane fotografie, listy i bilety do teatrów. Wiedzą wszystko, ale obawiając się skandalu, milczą, a skrycie zalewają się łzami bólu i cierpienia. Do was się zwracam, mężowie, przypominam, że jesteście złączeni ze swymi żonami dozgonnie, że winniście im dochować wierności, aż do grobu, bo bezdenna przepaść otwiera się przed tym, kto łamie przysięgę złożoną przed ołtarzem, na Krzyż Chrystusa Pana, kto wbrew przykazaniom niszczy i zrywa to, co Bóg złączył! Dla nas małżeństwo nie jest zabawą, uroczystością, rozczuleniem ani rozkoszą. Małżeństwo jest otwarciem źródła łaski, umacniającej dozgonną wierność. Sobór trydencki określa to w następujący sposób: "Łaska tego sakramentu dana jest w tym celu, żeby wzajemną miłością połączeni, mężczyzna i kobieta, wytrwali wspólną dobrą wolą i nie szukali obcej, zakazanej, grzesznej miłości". Kiedy oboje przy ołtarzu podają sobie ręce, nie ma między nimi nic obcego. Nikt ich nie rozdziela. Modlitwa Kościoła, wypraszająca im błogosławieństwo, mówi, żeby nikt ich nie rozdzielił. Teraz dochodzimy do najważniejszego punktu dzisiejszego tematu, do słów Pana Jezusa: "Ktokolwiek by opuścił żonę swą, a pojąłby inną, cudzołóstwa się dopuszcza względem niej; a jeśliby żona opuściła męża swojego a poszłaby za drugiego, cudzołoży" (Mar. 10, 11 i nast.). Pan Jezus wyrzekł twarde słowa, na które się oburza i złości wielu ludzi, a. jednak zawierają one w sobie prawdę: Nie tylko ten grzeszy przeciwko VI. i IX. przykazaniu, kto pożąda żony bliźniego, ale i ten, kto rozwiódłszy się, pojmuje sobie znowu męża albo żonę! Kto raz przysiągł w sposób prawomocny, ten, za życia współmałżonka, nie może przysięgać ponownie! Jeśli wbrew temu zawiera małżeństwo, to związek ten nie jest ważny, jest grzechem przeciwko VI. i IX. przykazaniu. Ta nauka nie jest sfałszowana, jest odwieczną i niezachwianą nauką Kościoła, i nie może być inną bez uszczuplenia praw Bożych. Kamieniem zgorszenia dla wielu ludzi jest fakt, że Kościół katolicki piętnuje jako grzech to, co dzisiejsza opinia społeczna uważa za rzecz zupełnie naturalną, na co inne wyznania dają w swoich kościołach przyzwolenie! "Kościół katolicki jest zacofany, bez życia ..." "Nie umie iść z postępem czasu!...". "Dziś wszędzie uważa się za rzecz zupełnie naturalną, że rozłączeni małżonkowie mogą zawierać ponowne małżeństwo, a tylko Kościół trwa dalej na tym samym stanowisku..." A jednak, bracia, Kościół nie jest zacofany. Nie brak mu życia, posiada nawet dziwną elastyczność i zrozumienie ducha zmienionych stosunków. Kościół jest instytucją zawsze żywą i przystosowującą się do wszystkich warunków. Patrzy spokojnie na rozwój kulturalny ludzkości i ocenia go z zimną krwią. Zawsze jest pełen równowagi, jak przystało na tego, którego dzieje liczą tysiące lat. Potrafi czekać. Gdy nauka teoretyczna głosi coś nowego, on tego nie przyjmuje, dopóki to jest hipotezą, lecz zgadza się, jeśli się to okaże faktem pewnym. (...) Tylko, kochani bracia, jeśli Kościół zatrzyma się nad czymś, jeśli w jakiejś kwestii jest twardy, jak granit, to tam chodzi z pewnością o jakieś fundamentalne, podstawowe sprawy! Dlatego w stosunku do rozwodów zajmuje tak nieubłagane stanowisko! Chrześcijański pogląd dotyczy całej ludzkości i nie może tej sprawy zacieśnić do małego, jednostkowego widnokręgu. (...) Weźmy jakiś konkretny wypadek: pokłóci się małżeństwo. Może się to zdarzyć zarówno pod uśmiechniętym błękitem włoskiego nieba, jak i na chmurnej północy, tak w marmurowych pałacach, jak i w lepiankach wiejskich. Pokłócą się. I co z tego wyniknie? Kościół i społeczeństwo ma do wyboru: albo uczynić zadość interesom jednostki - i w takim razie pozwolić na rozwód - albo wziąć pod uwagę interes całej ludzkości, bytu społecznego i dobra ogółu — a w takim razie nie wolno zgodzić się na rozwód. Chrystus Pan i Jego prawdziwy Kościół ma na uwadze: wspólne dobro całej ludzkości. Dlatego nie pozwala po rozwodzie na ponowne zawarcie małżeństwa. Prawda, lepiej by było, gdyby to zagadnienie można rozwiązać w ten sposób, by dobro publiczne nigdy nie wymagało od człowieka tragicznych poświęceń. Ale to jest niemożliwe, a Kościół może brać pod uwagę tylko dobro publiczne. Jakież by były owoce, gdyby nasz Kościół pozwolił na rozwód? Gdyby to uczynił - zawaliłby się gmach całego społeczeństwa! Nie zostałaby może ani jedna rodzina, bo wszędzie są sprzeczne poglądy? Możność rozwodów i nowe małżeństwa rozdmuchałyby iskry codziennych, małych nieporozumień w niszczycielskie pożogi. Teraz zaś, w obecnym stanie, małżonkowie, wiedząc, że nie ma widoku na zawarcie nowego małżeństwa, starają się przebrnąć te ponure i mgliste chwile. Tak jest, bracia! Świadomość nierozerwalności wyrównuje bez śladu tysiące nieporozumień, z których przy uznaniu zasady rozerwalności wynikłby rozwód. Chcąc być szczerym, muszę powiedzieć, że podoba mi się nieugięte stanowisko naszej świętej wiary! Imponuje mi jej odwaga! Kiedy oderwana od chrześcijaństwa polityka skreśliła w ustawodawstwie ideę nierozerwalności małżeńskiej, kiedy we wszystkich kościołach innego wyznania bez trudności na nowo po raz trzeci i czwarty można ślubować "wieczną wierność", kiedy Kościół katolicki musi znosić mnóstwo obelg zniechęcenia i przeboleć masową utratę wiernych, to imponuje mi jego stałość i ta, wykluczająca wszelki kompromis, odwaga trwania w obronie nauki Chrystusowej, potępiającej ponowne małżeństwo rozwiedzionych i przykazań, zabraniających rozpusty! Ks. dr Tihamer Toth

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emirrato
Tylko, kochani bracia, jeśli Kościół zatrzyma się nad czymś, jeśli w jakiejś kwestii jest twardy, jak granit, to tam chodzi z pewnością o jakieś fundamentalne, podstawowe sprawy! Dlatego w stosunku do rozwodów zajmuje tak nieubłagane stanowisko! Chrześcijański pogląd dotyczy całej ludzkości i nie może tej sprawy zacieśnić do małego, jednostkowego widnokręgu. (...) Weźmy jakiś konkretny wypadek: pokłóci się małżeństwo. Może się to zdarzyć zarówno pod uśmiechniętym błękitem włoskiego nieba, jak i na chmurnej północy, tak w marmurowych pałacach, jak i w lepiankach wiejskich. Pokłócą się. I co z tego wyniknie? Kościół i społeczeństwo ma do wyboru: albo uczynić zadość interesom jednostki - i w takim razie pozwolić na rozwód - albo wziąć pod uwagę interes całej ludzkości, bytu społecznego i dobra ogółu — a w takim razie nie wolno zgodzić się na rozwód. Chrystus Pan i Jego prawdziwy Kościół ma na uwadze: wspólne dobro całej ludzkości. Dlatego nie pozwala po rozwodzie na ponowne zawarcie małżeństwa. Prawda, lepiej by było, gdyby to zagadnienie można rozwiązać w ten sposób, by dobro publiczne nigdy nie wymagało od człowieka tragicznych poświęceń. Ale to jest niemożliwe, a Kościół może brać pod uwagę tylko dobro publiczne. Jakież by były owoce, gdyby nasz Kościół pozwolił na rozwód? Gdyby to uczynił - zawaliłby się gmach całego społeczeństwa! Nie zostałaby może ani jedna rodzina, bo wszędzie są sprzeczne poglądy? Możność rozwodów i nowe małżeństwa rozdmuchałyby iskry codziennych, małych nieporozumień w niszczycielskie pożogi. Teraz zaś, w obecnym stanie, małżonkowie, wiedząc, że nie ma widoku na zawarcie nowego małżeństwa, starają się przebrnąć te ponure i mgliste chwile. Tak jest, bracia! Świadomość nierozerwalności wyrównuje bez śladu tysiące nieporozumień, z których przy uznaniu zasady rozerwalności wynikłby rozwód. Chcąc być szczerym, muszę powiedzieć, że podoba mi się nieugięte stanowisko naszej świętej wiary! Imponuje mi jej odwaga! Kiedy oderwana od chrześcijaństwa polityka skreśliła w ustawodawstwie ideę nierozerwalności małżeńskiej, kiedy we wszystkich kościołach innego wyznania bez trudności na nowo po raz trzeci i czwarty można ślubować "wieczną wierność", kiedy Kościół katolicki musi znosić mnóstwo obelg zniechęcenia i przeboleć masową utratę wiernych, to imponuje mi jego stałość i ta, wykluczająca wszelki kompromis, odwaga trwania w obronie nauki Chrystusowej, potępiającej ponowne małżeństwo rozwiedzionych i przykazań, zabraniających rozpusty! Ks. dr Tihamer Toth

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emirrato
Jeśli jesteś niewierząca, nie bierzesz ślubu kościelnego - to o co Ci chodzi. Temat jest ewidentnie skierowany do takich osób. Uszanowałam Twój czas i odpowiednio zaadresowałam temat, bardzo Cię proszę byś również uszanowała inne poglądy i spojrzenie na zycie i nie kpiła sobie z tego. Możesz się nie zgadzać i ja to uszanuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ty piszesz o jakiś owocach - co to ma być ?? kiedyś usłyszałam że jeden gość poszedł do spowiedzi i powiedział księdzu w konfesjonale że \"zrywał kwiaty\" - ksiądz bez zastanowiania zapytał : jakie kwiaty synu , a on mu na to \"kwiaty dziewictwa\" . Wydaje mi się że to co napisałaś/eś ma to samo znaczenie . :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emirrato
Jeśli dokładnie zobaczysz, to ja nie pisałam tego. Jeśli jesteś niewierząca, nie dziwi mnie własnie to Twoje spojrzenie - kierujesz się innymi kryteriami. Nie znaczy to jednak i nie bądź aż tak pyszną...że masz rację w tym co piszesz, równie dobrze jak Ty zarzucasz mi to, że się mylę - możesz mylić się i Ty. Dlatego pisałam o uszanowaniu innych poglądów i pozbyciu się kpiny, nikt nie będzie kpił z Twoich i żyj wg nich - Ty nie kpij z cudzcych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emirrato
Daruj sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to po co te głupie gadanie ?? po co kopiujesz cały tekst zamiast napisać coś od siebie ?? ja wierze ale nie praktykuje - denerwują mnie księża alkoholicy którzy jeżdżą na kurwy i tyle - czemu ogłoszenia duszpasterskie zaczynają się od \" kolekta na kościół \" ? Daremni są tylko kasa i kasa i kasa - KOŚCIÓŁ WSPÓŁCZESNY TO BIZNES !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emirrato
Ja chodzę do Kościoła i nie zauważyłam tego typu rzeczy które Ty opisujesz. Polecam msze u np. Dominikanów. Co do wiary, to co Ci po wierze, skoro nie wypełniasz jej przykazań? To jaka to wiara? Albo nie wierzysz prawdziwie, albo idziesz po najmniejszej linii oporu. Co do księzy. Ksiądz to człowiek jak my wszyscy, a człowiek - powinnaś wiedzieć, skoro pisałas, że wierzysz - z natury jest grzeszny, może być podatny na kuszenie, może być słaby, moze zbłądzić - jak każdy, bo wszyscy jesteśmy słabi. Niesprawiedliwością jest w tym co napisałaś to, że osądzasz wszystkich. Tak samo jakby ktoś za winy Twojej koleżanki, osądzał również Ciebie. Mój brat jest księdzem, znam wielu księży...i są to na prawdę wspaniali ludzie.Dobrzy, pracowici, otwarci na innych, wrażliwi na krzywdę...a co do tej KASY - co opisałaś, mój brat miszka w małym pokoiku, jedyne jego bogactwo to książki...Są wśród kapłanów też tacy, którzy mają słabszą wiarę i przeżywają swoje dramaty. I nei zamierzam się z tym spierać , czy tego wypierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiara a kościół to dwie różne sprawy. Gardzę klerem w jego masie, bo jest zakłamany, pazerny, rozwiązły i mając gębę pełną przykazań, dokładnie i po kolei łamie je wszystkie. Mogę się modlić nawet w tramwaju, albo w środku lasu, bo to moja rozmowa z Bogiem i nie potrzebuje żadnego skacowanego i rozpustnego pośrednika w charakterze dobrze nażartego proboszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tego wyżej kolegi
Ciekawe jakimi cnotami ty się wyróżniasz? Tak pieprzysz i wypominasz innym - ty to pewnie świętoszek jesteś, nienażarty, niewysexiony,nieegoistyczny itd. Tylko jedno w tym obrazie cnotliwego świętosszka przeszkadza, ta kupa gówna, którą wylewasz na innych i stek wyzwisk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie z kur..iera wycięty - z Wielgusem na czele !! a teraz Glempa przyciśli :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tego wyżej kolegi
Jasne, a koleżanka nie wie, że z Wielgusem to była mistyfikacja. Pewnie koleżanka tylko na tvn24 leci, a tam zapomnieli powiedzieć ,że prawdopodobnie podpis został sfałszowany. Zaszczuli cżłowieka. Ciekawe, że tak Borowskiego nikt się nie czepił, ucichło...nono.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emirrato
Moja jedna prośba, rozumiem, że nienawidzicie "kleru", nienawidzicie Kościoła. Macie gdzieś przykazania. Już to wszystko zrozumiałam, w sumie nie musicie mi już nic więcej tutaj udowadniać. Przyjęłam to do wiadomości i powodzenia w życiu wam życzę, mimo niezbyt miłego tu przyjęcia. Moja prośba jednak jest taka, żeby juz nie zgłębiać się w tym temacie o istocie waszej niewiary, uprzedzeń i tym podobnych rzeczy. Daliście znać ,ze macie to gdzieś i jest ok. Ale temat kierowałam jednak do tych, dla których prawdy wiary mają znaczenie. Piszecie o klerze itd. A w temacie o tym nie jest, jest o tym co o małżeństwie napisane jest w Piśmie Świętym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naczelnikowa
a ja jestem wierzaca i po prostu rozpacz mnie oragnia , jak widze te księże zachowania. Nie wiem , jaki to procent kleru , ale oceniam po tym , co widzę Przychodzi ksiądz po kolędzie i sugeruje mi całkiem wyraxnie , że z faktu , że mój maż jest za granicą , powinny wynikac większe datki. Szlag mnie trafia. Czlowiek musi zasuwac jak bury osioł , żeby cokolwiek sobie kupić , a ten rozbija się drogim samochodem , a jak mu się zdarzy wypadek , to na drugi dzień ma nowy. Kto ma nowy samochód na drugi dzień ? Ze zwykłych ludzi ? No kto ? Albo idzie do kolezanki mojej - ten sam - i mówi jej , że jej ojciec mieszkający po sąsiedzku nie wpuszcza go po kolędzie i co to ma być. I ze nie chodzi do kościoła. Kolezanka mówi , ze chodzi , ale nie do tej parafii. To ksiądz na to , że on o tym nic nie wie i coś zaczyna grozic odnosnie pogrzebu. To niech przeciez do niego list napisze , jak chce tak dokładnie wiedzieć , a nie jego córce zadaje jakieś pytania , na ktore ona nie musi miec ochoty odpowiadac. No i oczywiscie łapa zawsze wyciagnieta i dawajcie , dawajcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strzyga__
wszystko pięknie i ładnie - tylko czemu w tak wyjątkowo niestrawialnej formie? generalnie się z Tobą zgadzam, ale spoósb w jaki to mówisz jest bardzo atakujący... Nie tędy droga! chcesz ludzi jeszcze bardziej zniechęcić? naczelnikowa, szkoda, że tak jest u Ciebie. Ja od kilku lat nie daję kasy chodzącemu po kolędzie księdzu. 2 poprzednie lata, bo zapomniałam :) a w tym roku, bo proboszcz się zmienił i to , co wyprawia, to moim zdaniem na kasę nie zasługuje, więc nie dałam. A jeszcze śmieszniej, że akurat pół godziny wcześniej przed wizytą księdza zadzwoniła babka z banku, że kredytu nie dostanę i przyjełam go spłakana z tego powodu. Nic nie wpomniał o kopercie. Także różni są księża. Jak i wszyscy ludzie. pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
To nie ona mówi: Ks. dr Tihamer Toth

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej jestem wierzaca praktykujaca bo to tez trzeba odroznic i zgadza sie z Toba co do slow z Pisma Swietego o malzenstwie. jesli chodzi co do ksiezy i klerykow to tez sa ludzie i niestety niektorzy z nich z powolania nie ida tylko dla lepszego zycia i mam nadzieje ze Pan Bog nad nami czuwa i ochroni nas przed takimi. znam ksiezy co pija i pala i tez probuja jak my zwykli ludzie walczyc z tymi nalogami ale wystarczy chwila zawachania i szatan bierze gore. znam tez niestety ksiedza(ze slyszenia) ktory spotyka sie z kobieta i sie kochaja. powinnismy sie modlic za tych wszystkich duchownych co podupadli na wierze. mam wujka ksiedza i znam sporo ksierzy ktorzy naprawde poszli z powolania. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
Nie spotkałem się w swoim już dosyć długim życiu, by jakikolwiek ksiąd kazał mi płacić. Zwykle nie dawałem na tacę, czasem przy kolendzie. A co do chodzących do kościoła. Mimo wszystko, skoro chodzicie tam, uczęszczacie na msze, zasiadacie w ławach, słuchacie organisty...korzystacie z tego dobra wspólnego to o co wam chodzi z tymi pieniędzmi. To choćby właśnie z tego poczucia odpowiedzialności za świątynie, w której sie modlicie...a wy ciągle o tym samym mamłacie. Kościół trzeba sprzątać, płaci się za ogrzewanie, oświetlenie, świerze kwiaty, organiście itp. Na prawdę aż tak niedomyślni jesteście i puści, że nie jestescie w stanie tego zrozumieć? Nie dajecie i puszycie się jeszcze, łaskę robicie, że chodzicie do kościoła, że przymujecie księdza. To go nie wpuszczajcie, skoro potem tak po nim jedziecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strzyga__
Aha. Jeszcze odnośnie Marci i wierzącego- niepraktykującego. To bzdura!!! Nie ma czegoś takiego albo jest się wierzącym albo nie. Na tej samej zasady idź do szefa w pracy i mu powiedz: "Jestem pracujący, ale nie praktykujący". pensje może pan wysłać pocztą. Ciekawe co wam powie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
Strzyga - dobre porównanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra zgadzam sie ze to osoba niewierzaca ale duzo osob mowi ze jest wierzacym a do kosciola nie chodzi bo mu to niepotrzebne wiec nie praktykuje wiary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
No i co z tego? Mówić można wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
Ja sobie mówię, że jestem Antonio Banderas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naczelnikowa
sprzątaja parafianie , wiec nie trzeba na to płacić; zrzuta na ogrzewanie tez jest; kwiatki kupują ci , co akurat w tym tygodniu sprzatają nie mam ochoty płacić za przepaskudne obrazy , które ksiądz musi koniecznie sprowadzac i "upiekszac" nimi kościół; albo jakies pogłowie papieza , nie wiadomo po ro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strzyga__
Marcia, a co to ma do rzeczy? :P i tak wyszłam na swoje :P i nie mam gg, więc takich znaczków nie widać u mnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
Do wierzących i narzekających na "kler". Jeśli rozumiecie sens wiary, miłości, nadziei, przebaczenia, miłosierdzia - które niesie za sobą wiara - to nie bluzgajcie na tych ludzi, tylko pomódlcie się za nich. Bo pośrednio to dotyczy również was, czy nie zalezy wam na tym by księża mieli prawdziwe powołania, mieli siły i taką wiarę, by pomagać innym świeckim dążyć do Boga? Módlcie się za księzy, bo niestety ostatnio sporo kryzysow się pojawiło i myslę ,a oni też potrzebują waszej modlitwy. Popatrzcie sami krytyczniej na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
No to naczelnikowo , skoro u was jest jakiś mały wiejski kościółek - to może faktycznie wystarczy pomoc parafianów. Ale na wielką parafię miejską, gdzie jest wielki kościół potrzebne są dodatkowe pomoce przy sprzątaniu. A co do upiększania, nie chcesz by ktoś dbał o to miejsce, gdzie znajduje się przenajświętszy sakrament? Gdzie modlisz się do Boga, gdzie przyjmujesz ważne skramenty? Wiem, że teraz każdy myśli tylko o sobie i o tym jak upiększać swoj przybytek, to w sumie aż wstyd wypominać daną raz na tydzień 1 złotówkę ... :O. Na miesiąc wyjdzie 4 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siroty...
W mieście zwykle parafianie są tak zabiegani, że nie kwapią się do sprzątnięcia w kościele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×