Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaaangela

mój mąż jest ćpunem Walczyc jeszcze??? - bardzo dlugie!

Polecane posty

Gość aaaangela

Znamy sie od 13 lat. 2,5 roku jestesmy po slubie mamy 2 dzieci... Opisze nasze zycie razem... Poaznalismy sie w liceum . On zawsze byl imprezowiczem i dusza towarzystwa. Wtedy zaczal probowac roznych uzywek....... jak wielu naszych znajomych ... ja rowniez. On zaskoczyl. Spodobalo mu sie. Zaczal palic trawke regularnie.. jak mi pozniej powiedzial codziennie. Nie mieszkalismy wtedy razem i o skali problemu nie mialam pojecia. Gcy sie dowiedzialam chcialam odejsc... prosil i blagal mnie zebym tego nie robila ze sie zmieni itd. Troche to trwalo ale po pewnym czasie przestal. To byl pierwszy raz. Na studiach zamieszkalismy razem... on pracowal ja studiowalam i pomagalam mu w jego firmie i bylo naprawde fajnie... az nadszedl 2 raz:( Bylam w ciazy, planowalismy slub i przylapalam go na paleniu... koszmar powrocil... zaczelam go kontrolowac, przeszukiwac ubrania i wyszlo ze nie byl to jednorazowy wyskok ... znowu wpadl w ciag:(( Bylam zalamana .... wylam z rozpaczy co z dzieckiem slubem ze mna.... on oczywiscie przyzekal ze to sie zniemi ale to byly tylko puste slowa....... koszmar trwal. P16 tyg ciazy dowiedzialam sie ze moje dziecko nie zyje... myslalam ze umre. On oczywiscie tez to przezyl strasznie powiedzial ze teraz wszystko sie zmnieni... uwierzylam bo potrafil byc cudownym facetem ktory we mnie wierzyl i wspieral, kochal... Kazalam mu przysiac na zdrowie naszych przyszlych dzieci ze wiecej tego nie zrobi..... przysiegl... zapalil po 2 dniach:(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((( Slub odwolany ja sie wyprowadzilam do rodzicow.... i wtedy to sie powinno skonczyc. Ale sie nie skonczylo... stracilam dziecko nie chcialam tracic jego (to ja do niego wyciagnelam reke) ... kochalam go wierzylam ze sie zmieni ...po pewnym czasie wyjechalismy razem na narty w nasza podroz poslubna ktora juz mielismy wykupiona.... i znowu bylo dobrze. Minelo kilka lat wzielismy slub urodzilo sie nam jedno dziecko, wybudowalismy dom, zaszlam w ciaze z 2 synkiem i koszmar powrocil.... zaczely sie pozne poroty do domu, praca w domu po nocach... pewnej nocy obudzilam sie o 1 zeszlam na dol .. nie bylo go wyszlam do ogrodu i poczulam ten specyficzny zapach......... znowu myslam ze umre z rozpaczy..... zaczely sie awantury... podejrzliwosc z mojej strony brak zaufania on mi zarzucal ze jestem okrutna wobec niego ze mam ciazowe schizy i szukam dziury w calym... znowu sie znienil ... mowil ze niszcze nasza rodzine ze przezemnie nie moze pracowac w nocy ze chce zeby chodzil ze mna spac co jest okrutne z mojej strony bo on ma tyle pracy......... ze to dziecko jest teraz zdrowe i urodzone o czasie to jest prawdziwy cud. To bylo w lipcu zeszlego roku. Pojechalismy na wakacje unormowalo sie ... znowu wrocil lad i milosc do naszego domu....ale nie na dlugo :((((((((( W listopadzie urodzil sie nasz synek. U meza w firmie zaczal sie tzw sezon ...Po powrocie ze szpitala zauwazylam ze cos jest nie tak ........ i znowu sie zaczelo........ najpierw pozne powroty do domu pozniej zlapalam go palacego....... swieta spedzil palac zamkniety w jednym z pokoi naszego domu........ Koszmar trwa nadal..... moj tata kazal mu sie wyprowadzic z naszego domu... juz od 4 tyg nie mieszkamy razem... w zeszly weekend napisal do mnie smsa ze mnie kocha wyciagnelam do niego reke ... wrocil do domu o 23, nastepnego dnia o 0:30 z narkotukami w plecaku... ma drugi numer tel........ prawde mowiac poczulam sie oszukana ja na jego miejscu jak na skrzydlach bym leciala do niego a on nie potrafi wrocic do domu o sensownej porze o skonczeniu cpania nie wspone..... moja cierpliwosc jest na wyczerpaniu te kilka dni to znowu awantury o jego pozne powroty i cpanie on twierdzi ze nie stram sie wcale ze nie ma mojego wsparcia bo wyzywam go......... fakt ze jego psychika jest w stanie krytycznym..... nie panuje nad niczym ... nie awanturowalabym sie gdyby nie bylo o co.......... w poniedzialek jestem umowiana w monarze i powiedzialam sobie ze to jest ostatnia rzecz jaka dla niego robie.... ale czy jeszcze warto............... czy cale moje zycia ma tak wygladac........ mam 29 lat moze jeszcze uloze sobie zycie bez niego??? pomozcie............... nie wiem co robic........ przyzekalam ze na dobre i zle ale ile mozna???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usa-ko-sama
Sama nic nie możesz zrobić. On jest uzależniony, zaproponuj mu leczenie, odwyk, jesli chce coś zmienić. Jesli nie zlaęzy mu na rodzinie, zostaw go, zacznij nowe zycie, nałóg niszczy wszystko:( Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaangela ja mam ten sam problem tylko z alkoholem swojego partnera. Tobie proponowałabym pójście do terapeuty ds.uzaleznien i współuzaleznień po poradę. Na temat uzaleznień wiem bardzo dużo i jedno mogę ci powiedziec juz teraz ty jesteś współuzalezniona, jesli terapeuta powie ci to samo to chodź na terapie którą byc może ci zaproponuje, terapia ta odmieni twoje zycie{jesli będziesz cierpliwie chodzić}. Póki co to pisz jak masz ochotę i jeszcze tam jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakładałam tu topik o podobnym problemie z jaraniem u mojego narzeczonego. Ale nam pomógł Monar i terapia na jaką chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaangela
dziekuje za odpowiedzi.......jego dziewczyna zaraz tam zajrze........ mam ochote wszystko rzucic w cholere......... jestem wyczerpana.. niecale 3 miesiace temu urodzilam dziecko a teraz warze 48 kg przy wzroscie 173 i nadal chudne....... tym razem stracilam wiare nawet w ten monar....... jego juz nic nie zmieni on mnie obwinia.......za co?????????????????????????????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
posłuchaj, Monar to podstawa no i oczywiście jego dobra wola tam mu pomogą.....mi to dało mega kopa i naprawde dużą ulgę poszukaj gdzie jest w Twoim mieście siedziba Monaru, zadzwon i umówcie się na spotkanie. Terapie są refundowane przez NFZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój chłopak pali
pali juz od ponad 10 lat, wiem ze robi to codziennie. Nie mieszkamy razem, ale wiem kiedy to robi, nie ukrywa tego przede mna. Jestesmy razem 6 lat, wczesniej nie przeszkadzalo mi to wcale, teraz im bardziej mysle o ulożeniu sobie zycia z nim, tym bardziej mnie to meczy. Gdy wyjezdzamy gdzies sami to nie pali, nawet nie wspomina o tym (byc moze mysli). Widze ze zmienil sie przez ten czas jak jestesmy razem, tym bardziej ze znamy sie od "małego". Widac że zmienil podejscie do zycia, ale niestety, palic nie przestal:( Gdy o tym rozmawiamy to mowi, ze lubi palic, lubi spotykac sie z kumplami i to robic. I ze jest to taki ich rytuał - spotkania i palenie. Nigdy nie palil w samotnosci i to wiem napewno. Twierdzi ze oderwanie sie od palacego towarzystwa bedzie koncem palenia. Staram sie w to wierzyc ale bardzo sie boje, ze zdecydujemy sie na zycie razem, mieszkanie i małzenstwo, a po jakims czasie on przestanie sie starac i bedzie palil... Bardzo Go kocham, jestem kochana, jest dla mnie dobry i jest najbliższym mi człowiekiem. Nie wiem czy umiałabym przestać z Nim byc. Z drugiej strony boje sie tego, ze miłości mi nie wystarczy i za kilka lat poczuje ze zmarnowałam życie nie z tym czlowiekiem którego wydawało mi sie ze znam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaangela
dzisiaj dzwonilam jestem umowiaona na poniedzialek tylko o\ze on nie widzi problemu on "panuje nad tym" rozumiecie ........ dla niego to nie jest sedno sprawy....... uroil sobie cos ze mu nie pomagam w pracy....... ze nie ma we mnie wsparcia..... jara bo lubi ale w kazdej chwili moze z tym skonczyc.............pojde sama zobacze co mi powiedza........ zrobie to chociazby dla dzieci .... jego dziewczyna a u ciebie sie udalo???? kiedy to bylo i jak dlugo trwala terapia???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrrrrr
boze dziewczyno głupia gdy by w Amsterdamie wszystkie tak reagowały to by nie było małżenstw, spółczuje twojemu chłopakowi, że on jeszcze wraca do ciebie ja taka krowe jak ty to bym do diabli posłał....debil ten twój to sie dobraliscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trataata
Racjia!!!!!!!!!!!!!!!! ty szmaciaro zajmij sie dzieckiem anie wypisujesz pierdoły....to ty sie lecz bo to ty potrzebujesz pomocy psychiatry, ą twój fagas to pedałl ze wraca do takiej dziiwki jak ty....spierrrdalaj stąd komfidentko jjebannaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaangela
moj chlopak pali....... nie wiem w sumie co ci napisac ale widzisz jak wygladalo moje zycie.......................... ja go tak kochalam i nadal kocham..... i dopiero teraz jak to pisalam uswiadomilam sobie w jakim bagnie zyje a mialam go za swojego najlepszego przyjaciela:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trataata
buaa tzn konfidentko he he e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaangela
rrrrrrrrr i trataata chetnie wyslucham uzasadnienia dlaczego jestem dziwka i krowa........... slucham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaangela
tak myslalam:)))))))))))))))))) tyle macie do powiedzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fggjsjaj
Nie sluchaj tych kretynów wyżej. To jest nałóg jak każdy inny. I jak każdy jest destrukcyjny, a ty jesteś wspóuzależniona. Tak moja pani, tak się to nazywa. Ty się też mozesz leczyć. Zatraciłaś w tym wszytskim zdrowy rozsądek i taki tez osąd styuacji. Osoby uzaleznione są świetnymi manipulatorami. Powinnaś była setki razy kopnąć go w tyłek. I zrób to. Raz a porządnie. Pomyśl o dzieciach. Tak, właśnie o nich. Jaki los im gotujesz z ojcem ćpunem i awanturami w domu? Uważam zresztą w ogóle ze zachowałaś się w tym wszytskim bardzo nieopowidzialnie. To od początku nie był kandydat na partnera. No ale nigdy nie jest za późno. Przestań w każdym razie się łudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaangela
fggjsjaj wiesz ze pierwszy raz od tych 13 lat czuje sie na tyle silna zeby go kopnac w tylek....... zawsze wierzylam ze sie zmieni tym razem przegial i juz mi sie nie chce w to babrac..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, wspolczuje:( ja bym nie wytrzymala kiedys bylam w pewnym dziwnym zwiazku, i on palil heroine... no coz... on sam zdecydowal, ze musi sie udac na terapie.... jednak \"nam\" to nie pomoglo..... trzymam za ciebie kciuki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój chłopak pali
nie umialabym teraz kopnac go w tylek.moze dlatego ze jeszcze nic zlego mi sie przez jego palenie nie stalo. kocham i chce mu pomoc, tylko nie wiem jak. O leczeniu nie chce slyszec, mimo wielu prosb. Nie chce go przekonywac tym, ze jak nie bedzie sie leczyl to odejde, ale chyba nie bede miala innego wyjscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazdy schemat bycia z kims, kto jest uzalezniony jest inny.... i wiem, ze wyda wam sie to za frazes.... ale nie marnujcie zycia, i nie marnujcie siebie :( to smutne i przykre....ale niestety... nikt nie obiecywal ze bedzie slodko i pieknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wedlug mnie.......
trawa to nie dragi nie histeryzuj kobieto... pozwol mu palicz raz w tyg. to bedziesz miala spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wedlug mnie.... nie wypowiadaj sie w kwestiach o ktorych nie masz pojecia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój chłopak pali
a poza tym z palenia raz w tygodniu bardzo szybko zrobi sie 2 razy, a z dwóch 7 albo 3 razy 7.Juz to przerabialam, angelaaa pewnie tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mielnalo
Matko, tez mi wielki problem. Trawa to moim zdaniem nic strasznego. Ciesz sie ze nie siega po nic grubszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaangela
tak w tym caly problem .......... jak raz zapali to pali przez miesiac non stop a jak nie pali wcale to nie pali nie ma raz w tyg.......... juz nie...... nie on.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalll
Do według mnie... Trawa to nie dragi ..? he he dobre sobie .. Papierosy ,alkohol, narkotyki to jedno i to samo wszystkie uzależniają.......tylko nie wszystkie robią z człowieka drania zależy wszystko od osoby Mój też pali...mówi że lubi i w każdej chwili może skończyć ...ale to brednie...czekam aż to zajdzie za daleko z jego zachowaniem i wtedy koniec.. A mamy 5 letnią córkę ale myślę że jestem na tyle silna żeby nie dać się krzywdzić i dziecka.. Na razie jest o.k. ...pożyjemy zobaczymy.. Dziewczyno topiku bądź silna masz rodzinę ., rodziców masz wsparcie ja też mam ...zrobiłaś wszystko co mogłaś tyle szans od ciebie dostał i nie potrafi wybrać ...czy rodzina czy życie towarzyskie.. widocznie dobrze się tak czuje jak jest tylko nie bierze tego pod uwagę że krzywdzi ciebie i dzieci...no cóż każdy człowiek swoją drogę sam obiera nikt nikogo do niczego nie zmusza... Trzymaj się i bądz dzielna,konsekwentna,i pamiętaj że życie jest i tak krótkie nie potrzeba go skracać używkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalll
to że nie trzeba skracać używkami swojego życia to nie ciebie oczywiście się tyczy tylko tak ogólnie to napisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój chłopak pali od 8 lat, czyli od początku liceum, czYli tyle ile się znamy. Razem jesteśmy od kilku miesięcy, mamy za sobą długą i trudną historię...jeżeli chodzi o marihuane, to jest to oczywiście drag, tyle że dłużej oszukuje człowieka, że wszysko jest w porządku. On palił codziennie, więc był to problem. Zdecydował się na terapie, kiedy zorientował się że stracił kontrole nad życiem swoim.....W Monarze są naprawde świetni ludzie, ale to co najważniejsze to wola uzależnionego. Nam pomaga również wiara w Boga, modlitwa a przede wszystkim miłość i choć brzmi to banalnie nie ma innej recepty. Jestem przygotowana na wszystko, ale mam nadzieje że wszytsko będzie dobrze. Wydawało mi się, że pójście na terapie do Monaru będzie straszne, że nie przebrne przez jego łzy, że będzie ciężko i beznadziejnie, ale ten czas jest uświęcony właśnie przez niewyobrażalne pokłady nadzieji i miłości i dla tego jest piękny. Pisz jak tam u ciebie Angelo... nie poddawaj się, widać od razu że sie nie poddasz, bo bardzo kochasz swojego męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×