Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sflustrowana mama

Jak nauczyć dwuletnie dziecko samodzielnej zabawy?

Polecane posty

Takie małe dzieci nie potrafią się zbyt długo skupić na samodzielnej zabawie. Mój mały potrafi bawić się sam jakieś pół godziny, pod warunkiem, że jest dobrze najedzony :D Ale bardzo lubią być pomocne, włączcie dzieci do tego co same robicie. Jak wieszam pranie to Rafał lubi wyjmować z pralki i mi podawać - do tego klamerki z koszyczka. Przy rozpakowywaniu zakupów pozwólce dzieciom wyjąć rzeczy nietłukące, jak odkurzacie dajcie w rękę szczotkę - niech zamiata dywan, to samo jak wycieracie kurze. Dzieci lubią konstruktywne zajęcia i cieszą się, jak się je pochwali. jak gotuję pozwalam mu wyjmować z szuflady sitka i łyżki - ma zajęcie a ja spokój :D. Oczywiście bawić się z nimi też trzeba, w ten sposób można wiele wiedzy przemycić. Może to i upierdliwe jak człowiek wie, że tyle zajęć na niego czeka. Ale za parę lat się za tym tęskni... Dziecko jest tylko raz małe i tak krótko... Ale to się wie dopiero przy drugim dziecku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do takiego dwulatka
trzeba miec stalowe nierwy i anielską cierpliwość :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rafinka dokladnie tak mysle
i mam takie same doswiadczenia -to szybko mija i sie za tym teskni, trzeba dac z siebie wtedy dziecku jak najwiecej, jest za male,zeby dlugo sie samo skupiało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popieram całkowicie Rafinkę. Może się nie zabardzo przydam jako doradca, bo ja takie problemu nie mam - moja 2-latka jest nieziemsko ( czasem za bardzo... ) kreatywna i mnie aż niepokoi, jak za długo bawi się sama, bo to często wróży jakieś \"niespodzianki\" :) dla mnie. Nie wiem, czy jej zachowanie wynika z charakteru ( ja też byłam bardzo samo-wystarczalna w dzieciństwie ), czy też z mojego postępowania z nią. Trudno orzec. Ale jeśli to dla kogoś mogłoby się okazać pomocne to napiszę, co ja robiłam i robię w sensie zabaw/zajmowania się. Po pierwsze - to samo co Rafinka. Wciągam małą do swoich zajęć. Po drugie wykorzystuję jej ukochanego pluszaka. Np. Najpierw kiedyś ja jej baaardzo dużo czytałam i pokazywałam różne zabawy, a z czasem zaczęłam wprowadzać takie propozycje, jak: \" a może teraz ty \"poczytasz\" króliczkowi?\" , \"zbuduj duży domek dla szczurka, będzie mógł tam mieszkać\", \"zabierz lalusie na wycieczkę, zobacz jak ona to lubi. mama zabiera Ciebie na spacer, a Ty zabierz swoją lalkę\" Zazwyczaj to działa bez zarzutu. Kiedyś z ogromną pasją wrzucałam klocki i zabawki do pudła, pokazując córce, że to fantastyczna zabawa - jeszcze lepsza niż wyrzucanie ich z pudła :) Zaprocentowało :) Dziś córka chętniej sprząta niż bałagani, oczywiście przekonana, że to jest świetna zabawa, a nie przykry obowiązek. Oczywiście, że czasem woła mnie, żebym coś tam przyszła i zobaczyła, albo przynosi żeby pokazać, ale przecież to normalne. POzdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, racja, też tak robię, żeby dziecko umiało coś zrobić, trzeba mu najpierw pokazać, podrzucić pomysł. Potem samo go rozbudowuje dodajac nowe elementy zabawy. Poza tym najlepszymi zabawkami sa normalne przedmioty bądź kombinacje. Np. z łyżeczek do herbaty można zbudować na dywanie fajną droge dla samochodzików, a dobrym ćwiczeniem dla paluszków jest przypinanie klamerek do bielizny do krawędzi koszyczka na klamerki itp. A zwykłe karty do gry? Nie dość, że fajne obrazki, to jeszcze można z nich budować. A taty pudełka ze śrubami i uszczelkami to już jest po prostu szczyt marzeń :D Jeszcze podręczny śrubokręcik i dziecka nie ma :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reprezentuję szkołę
- jesli tak mozna powidziec - Rafinki i Shelli. Nigdy dosc sensownej i tworczej uwagi poswięconej malemu dziecku. Ciesze sie, bo corka wyrosła mi na prawdziwa "kobietę sukcesu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, świetna jest jeszcze zabawa w sklep - mały dostaje wszystkie kosmetyki, których nie potrafi otworzyć i z pasją układa je na swoim stoliczku, albo gdziekolwiek chce. Układa, przekłada, przestawia, bada, ogląda i świetnie się pawi. Tylko od jakiegoś czasu zestaw jest coraz mniejszy, bo nauczył się dużo z nich otwierać i jak dorwie dezodorant to psika ile wlezie :O. Poza tym przy małym dziecku miałam zawsze zasadę - to co dozwolone jest w zasięgu jego rąk, to co niedozwolone - poza zasięgiem. W ten sposób unika się wielu frustracji, że mały coś weźmie, czego nie powinien i zniszczy to. Szafki, gdzie nie chcę, żeby grzebał są zamknięte (w jedną musiałam wbić gwóźdź, bo nie szło inaczej ale trudno - przynajmniej nie mam stresu). Cała reszta jest dostępna. Bo jeśli mały ma ochotę pogrzebać w szafce czy w szufladzie, nie zadowoli go stwierdzenie, że nie może pogrzebać w żadnej... takie rozwiązanie się u mnie sprawdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jeden pomysł na zabawę samodzielna mi się przypomniał. Otóż segregowanie skarpeteczek. Córka jak ma fazę na chwilę spokoju to właśnie chętnie bawi się w dobieranie skarpeteczek w pary, segregowanie do odpowiednich koszyczków itd. Zajmuje ją to na dość długo, więc godne polecenia. Raz w przypływie natchnienia dałam jej wszystkie posiadane śliniaczki i zaproponowałam, żeby nakarmiła swoje pluszaki. Conajmniej na godzinę dziecko było zajęte \"montowaniem\" śliniaków na pluszakach i potem ich karmieniem. Tekstem, który działa u nas zawsze jest odniesienie emocjonalne do zabawek np.: \"popatrz jaki ten miś smutny. Czeka tu już tyle czasu na ciebie, żeby się pobawić. Na pewno się ucieszy, jak go przytulisz, zaśpiewasz mu, albo pokażesz swoją ulubioną bajeczkę\". Córka jest wrażliwa na czyjś smutek i łzy, więc zawsze po tych słowach bierze zabaweczki i okazuje im wiele uczuć i czasu. Niesie to ze sobą takie konsekwencje, że kiedy mała przychodzi do mnie smutna i orzeka , że się nudzi, to absolutnie nie mogę jej odesłać z niczym, bo \"jestem zajęta\", tylko właśnie trzeba rozkręcić jakąś fajną zabawę. W przeciwnym razie, następnym razem sposób \" na misia\" nie zadziała, bo córka też mu powie: \"jestem zajęta, pobaw się sam\" :) Zauważyłam, że często nie doceniamy, jak bystre i spostrzegawcze są nasze pociechy i ile już rozumieją!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama juz duzych
Shalla i Rafinka, lubie was! dobrze ,ze są takie matki. Bedziecie miec w przyszłosci z dzieci jeszce wiekszą pociechę i powod do dumy , zaręczam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama :) no z większej pociechy to już dumna jestem, bo sporo osiąga w sporcie i wogóle fajna jest. Tylko cholera zarozumiała :O Ale bardzo mnie cieszy, ze jest bardzo samodzielna i perfekcyjnie zorganizowana. I tutaj chyba faktycznie procentuje takie wychowanie, że dziecko się włącza w domowe zajęcia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama juz duzych
Rafinka:) Ja mialam jeszcze taka medodę, zeswoim 3latkom czesto czytalam ksiazki naukowe ( takie na poziomie uniwersyteckim) - tzn nie tyle czytalam, a opowiadalam wlasnymi slowami,podpierajac sie ksiazką. Dzieki temu sama cos z tego miałam i było mi nudno , a dzieciakom sie to podobalo! Nawet nie zdawalm sobie sprawy ze to zapamietaly,a one mi teraz mowia,ze jak najbardziej i ze im sie to teraz na studiach przydaje. Nie mowiac o tym, ze mnie babcia, gdy bylam w przedszkolu i mlodsza , perfekcyjnie nauczyla obcego jezyka, po prostu mówiac do mnie . Mozna tez np bez problemu nauczyc dzieci nazw łacinskich z zakresu biologii i medycyny, czesto sie to prezydaje. Grzech zmarnowac u maluchów łatwosc uczenia sie. Dobrze jest zauwacyc , jakie dzicko ma zainteresowania i rozwijac je zabawą. Pozdrawiam Ciebie i dzieciaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghrrrrrrrrrrr
myslalam ze sfLustrowana to literowka, ale widze, ze blad jest konsekwentnie powtarzany, brrrrrrrrr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no faktycznie brrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze twoja corka ma taki charakter, ze szybko sie nudzi i potrzebuje obecnosci kogos do zabawy. Moja bratanica byla wlasnie takim dzieckiem i do lat ok. 6 nie potrafila sie zajac czyms sama dluzej niz 5 min. No moze z wyjatkiem bawienia sie w balii z woda - przelewanie wody w kubeczki, pranie lalczynych ubranek itp. (polecam) Popieram piszace tutaj dziewczyny, zeby dac dziecku cos do zabawy jakby pomocy tobie. Np. w kuchni - troche ciasta jesli robisz pierogi, cos do zamieszania itp. Moze to je zajmie na dluzsza chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to moze ja odpowiem spiewajaco
Otoz, dwulatki maja to do siebe, ze raczej nie potrafia skupic sie dluzej na jednym zajeciu. Pozostawienaia ich samym sobie chocby na chwile tez nie polecam, bo to na ogol oznacza powazne straty:D Jedyne wyjscie, to...przeczekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość traktorzystka
f-L-ustracja to czesta choroba tutaj, tez mi się rzuciło w ocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooooooocoooo
jak to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama córki :):):)
podnioseee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×