Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PaulinaMal

Ciaza po aborcji

Polecane posty

Gość gość
Ja mam fiutka a nie c*pe :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chora zgoszkniala idiotka:-D . Zło powraca życzę dalej zle innym to sie przekonasz na własnej skórze jakie bede w przyszłości tego konsekwencje:-D A tak wogole temat założony nie powinien znajdować sie w temacie ciąża, poród , macierzyństwo itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zajdziesz nie obawaiaj się, nie jedna kobieta samoistnie poroniła i też zachodzą, także nie słuchaj tutaj tych głupio mądrych, bo one sa tak puste, że hej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joafor
Usunęłam ciąże. Nadal nie wierzę że to zrobiłam. Kiedyś z mężem zakładaliśmy, że jak trafi się "wpadka" to usuniemy, bo mamy już 2 dzieci. I trafiła się. Myślałam, że to takie proste w teorii: zrobić, usunąć, zapomnieć. Jaka byłam głupia. Gdy po niedostaniu miesiączki, w tydzień "po" test ciążowy pokazał dwie kreski byłam w szoku. Po pierwsze: nie miałam przecież mieć więcej dzieci, byłam świeżo po operacji usunięcia potworniaków z obu jajników z których prawie nic nie zostało, potem jeszcze konizacja z powodu złej cytologii. Szanse marne według lekarzy. Po drugie: w 98% byliśmy na utrzymaniu JEGO rodziny; mieszkanie, samochody, czynsze, życie. Ciągłe pretenseje że inni sobie radza, a my nie. Spotkania rodzinne: kto najwięcej zarbia, kto czym jeździ, a kto podjął staż do USA. O mnie- matce 2 dzieci i tylko matce sie nie rozmawiało. Była tabu. Dla mnie te spotkania- jakiś obłęd, nigdy nie lubiłam TAM bywać, mimo dobrego jedzenia i tp. Ale bywłam, bo dzieci. Wracając do tematu: Gdy dowiedziałam się o ciąży - pierwszy szok zamienił się w radość. Zmieniłam zdanie o 180 stopni. Nie miałam już żadnego planu aborcyjnego w przeciwieństwie do mojego męża, który obstawał przy swoim. Plan- wykonać- Zapomnieć. Płakałam, robiłam wszystko by tą ciążę uratować. Dla mnie to była miłść, nowe życie, cud- który mimo tak dużych problemów zdrowotnych sie począł. Nie chciałam tego marnować. I choć faktycznie wszystkie arumenty tzw . zdrowo-rozsądkowe były "przeciw" ja miałam cały czas jeden argument "za"- nierozsądny i mało odpowiedzialny- jak usłaszałam: : to było niewinne, niewinne życie, cud od Boga. Coś najniewinniejszego co mogło powstać. Nieskazona tabula rasa. Jedyna osobą która wiedziała o sytuacji, był mój mąż. Potrzebowąłam wsparcia, potrzebowałam by powiedział, że wszystko się ułoży, że będzie ok, a otrzymałam mapkę dojazdu do kliniki aborcyjnej. Maż mówi, że mamy działać według planu i że on sobie tego nie wyobraża, że w 2 pokojowym mieszkaniu z 3 dzieci i on kierowca autobusu niewyspany po nocach. To tez prawda. Wiem. Wziął kredyt. Załatwił wszystko w słowackiej klinice. Wymieniał "za" i "przeciw" . Dal niego za było 1, a przeciw 10. Dla mnie było po prostu NOWE ŻYCIE. On szczerze nie chciał tego dziecka. Nie mogłam tego pojąc, mówiłam: masz 2 dzieci, ponoć je kochasz, jak możesz jedne wyrózniać, a inne nie, jak możesz decydować które ma żyć a które nie? On na to, że na trzecie go nie stać. I wiem, że to prawda, poniważ bylismy w 98 % na utrzymaniu jego rodziny- lekarskiej zresztą. On nie chciał zwalćc na nich kolejnego osobnika. Bał się. Ja mówiłam że odejdę, że sama zajme się dziećmi, choćby w domu samotnej matki. On na to że 2 dzieci, chcę skazać na porażkę. Ja chciałam to dziecko. bardzo. Pytał, jakie mam za, mówiłam tylko, że najwiekszą wartością jest życie, ponad finanse, ponad wszystkich i wszystko. Płakałam 24 na dobę, nie jadłam, schudłam w tydzień 3 kg. Z osoby pełnej życia, optymistycznej, zrobiłam się szara masą. I jednak poddałam się. Byłam całkowicie zależna od niego i od jego rodziny- finansowo i mieszkaniowo. Jego rodzina nic nie wie, gdyby wiedział to by na to nie pozwliła, ale nie mogłam nic powiedzieć. Ja nie miałam rodziny- mój ojciec nie żył, matka mieszkała za granica, pełna swoich problemów, wychowując jeszcze młodsze rodzeństwo. Mimo trudności jednak, ona nigdy nikogo nie usunęła. Miałam tylko jego, a on wystapił przeciwko mnie. Przeciwko swojemu dziecku. Szantażował, że jesli urodzę, to on zrzeka się, praw, że wyjedzie, albo że się nie przyzna do dziecka. Groził rozwodem. Nalegał, molestowal psychicznie. Mówił że jesli urodzę, to skaże na zabójstwo bytowe dwoje pozostałych dzieci. Ja na to, że za swoją nieodpowiedzialnośc nalży płacić odpowiedzialnością, on na to, że moje myślenie jest nieodpowiedzialne. To stworzenie było niewinne, boskie istnienie, najbardziej niewinne z niewinnych. 8 tydzień. Uległam pod naporem ciągłych nagabywań, zastraszeń i szantaży. Być może MU tez było ciężko, lecz ON od początku trzymał się bezwzględnego PLANU. Zasłona na oczy i nic poza tym. Ja teraz nie funkcjonuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joafor
czy żałuję? Nie wiem, bo nie wiem, co by było "gdyby było" zwłaszcza, że miałam w tym czasie konizację, laparoskopię jajników i inne problemy zdrowotne, a dwie w poprzednie ciaże przeleżałam 7 miesiecy poniewaz groziło mi poronienie. Teraz noszę w sobie zamist rozkwitającego dziecka- serce ciężkie jak głaz i chęć zamienienia się w niebyt. Czy kogos obwiniam? Nie. Oprócz siebie, bo choć nie chciałam tego robić bardzo, to ja podpisałam dokumenty. Już przed zabiegiem - wiedząc że moje starania i tak marne-poszukałam terapeuty. Nie chciałam tej aborcji. Ciąży nie planowałam, ale aborcja to wystepek przeciwko najwyższej wartości- przeciwko życiu i przeciwko Bogu, który je daje. Bóg dał mi cud, a ja go odrzuciłam. Co mnie za to spotka to nie wiem? Leżąc już na stole zabiegowym, mimo że posiadam 2 super dzieci, pragnełam żeby się już nie obudzić. Obudziłam się. Histeryczna pustka. Niech nikt mnie nie osądza. Osadziłam już sama siebie i Bóg mnie osądzi. Wybawieniem byłoby nie obudziś się z tej narkozy ale to byłoby zbyt łatwe. To było by zbawienne, niczym nagroda. To tak jakby dać dziecku za karę cukierka. Ale dostałam karę, którą dla mnie jest życie w żalu i cierpieniu, w stracie i poczuiu bezsensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joafor
I taka jest moja historia. Teraz składam dokumenty rozwodowe i choć mąż mówi że kocha bardzo- nie wierzę. Gdyby kochał mnie, to kochałby wszystko co we mnie i również z niego. Nie mam już złudzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka urodziła dziecko jakieś dwa lata po aborcji (farmakologicznej). Więc mozna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
joafor, czas lecz rany i chyba tylko czas.. bol minie, zaomisz, a z mezem wybierz sie na terapie, rozwod to latwa opcja, ucieczka, a od wspomnien nigdy nie uciekniesz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko ja strasznie potępiam te wszystkie które usuwają...nie piszę o przypadkach typu dziecko z g****u i podobne ale te właśnie nastolatki którym się "zapomniało"....Może dlatego że sama urodziłam pierwsza córcię jako 19-latka...jest teraz cudowną ,świetną 14-latką..nie wyobrażam sobie gdyby jej miało nie być , była moim silnikiem w życiu:) Nie będę pisać o tym co myślę o innych bo i po co... Ty żałujesz- nie wyobrażam sobie życ z taką świadomością jak Ty...po prostu nie dałabym rady psychicznie...tym bardziej że o drugiego synka staraliśmy się potwornie długo:( :( A Twój obecny mąż zna sytuację??? Powinnaś się udac do lekarza , może zleci Ci histeroskopie(to zabieg polegający na wprowadzeniu kamery do macicy i ewentualnie na usunięciu zrostów).A zrosty mogą się tworzyć po silnych stanach zapalnych, poronieniach i aborcji. Także może warto przemyśleć porządną diagnostykę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i zaczęło się...:( Czy wy nie potraficie na poziomie?????????????/Ja jestem konserwatywna w tej kwestii ale jakoś słownik nie koniecznie gimnazjalny... ehhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Wykonalam aborcje metoda prozniowa. Po zabiegu okazalo sie ze.mam.torbiele w obydwy jajnikach i zakazenie pochwy... czy ktoras z was tak mial? Boje sie ze nie.moge miec juz dzieci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed aborcją miałam bardzo regularny okres, kiedy mi ta regularność wróci?? Mija 3 miesiąc od zabiegu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co Ci regularny okres skoro nie chcesz i zabijasz dzieci ??? Po co Ci okres lepiej jak go nie masz przynajmniej już nikogo nie zabijesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobno matki które dopuściły się aborcji po śmierci stoją zanurzone po szyje we własnych odchodach, tak jest wg Apokalipsy św. Piotra. Każdy dusza ma do spełnienia misję na Ziemii i kto nie pozwala jej przyjść bardzo szkodzi tej duszy, która jak każda ma za zadanie dojrzeć na Ziemii i jest potrzebna również dla innych dusz. Kto to robi ten ingeruje w Boży plan. Te dzieci mają tu na Ziemi przeznaczenie, to są indywidualne istoty i przez to że nie mogą się narodzić, ponoszą szkodę na swojej duszy i nigdy nie będą mogły osiągnąć w raju tego co dojrzała dusza. Owszem dzięki Bożemu Miłosierdziu taka dusza ma specjalne miejsce w raju i wydaje jej sie, że to co ma to najlepsze co mogło ją spotkać i dzięki temu i tak jest szczęśliwa. Natomiast matki, które z własnego wygodnictwa usuwają ciąże ponoszą ciężkie kary za to czego się dopuściły. Pamiętajcie "Kto chce zachować życie doczesne straci je, a kto je straci, ten zyska życie wieczne"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierr. Wez skoncz. Antykoncepcji tez nie uzywaj, bo nie pozwalasz dojrzec duszy na ziemi. Znam dziewczyne, ktora usuwala farmakologicznie 3 razy. Przed tymi 3 miala 3 dzieci, a po urodzila chlopca i blizniaczki. Ja mialam dwoje 3 usunelam i potem zaszlam z 3 bez problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem w czym stoją po śmierci ale za życia do końca tego nie wymarza, chyba że dobrymi prochami i wódką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yaira
Joafor, tak bardzo Ci współczuję...Niestety to prawie zawsze brak akceptacji, wsparcia i mężnej postawy ojca dziecka jest przyczyną tych tragedii. Bardzo często to również śmierć związku, bo trudno tu mówić o dojrzałej i bezwarunkowej miłości. Co się z Tobą teraz dzieje? Pozbierałaś się? Czy wiesz, że możesz, nawet powinnaś pojednać sie ze swoim dzieciątkiem...Ono może stać się dla Ciebie potężnym wsparciem, Twoim Aniołem. Tulę Cię mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×