Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mmadii

Prawo jazdy - mam ochotę się poddać, nie mam juz siły...

Polecane posty

Gość mmadii

nie zdałam "dopiero" 2 razy. może to nie rekord ale ja już nie mam więcej siły. ja już nie chcę. mam dość. boję się tych egzaminów, pozatym tyle kasy w to idzie, wstydzę się przed wszystkimi że nie zdałam, tyle osób we mnie wierzyło,że chociaż w tym mam jakieś zdolności. Zdaję w Krakowie, dużo moich koleżanek ma też już kilka razy za sobą, ale tez są osoby,które potrafiły zdać za pierwszym razem. Pierwszy egz oblałam ze swojej winy,na placu.Egzaminator był bardzo miły, nie mogłam potem przeżyć,że to zawaliłam. Nie zdałam przez brak koncektracji, byłam bardzo rozkojarzona:( do tego mgła, nie mogłam włączyć świateł przeciwmgielnych. Na tym egzaminie wogóle się nie denerwowałam. Cały czas się śmiałam,żartowałam sobie z egzaminatorem. na drugim egz facet powiedział mi,że nie zdałam gdy wróciłam już pod ośrodek, po 45 min jazdy. wg niego dwa razy za późno włączyłam kierunkowskaz (raz przy parkowaniu mi się zdarzyło,to fakt) i dwa razy nie popatrzyłam jak wyjeżdżałam z drogi podporządkowanej na główną na jakimś zadupiu gdzie wogóle nic nie jeździło - sam mi tak powiedział, co było nie prawdą bo on wogóle nie patrzył jak ja jadę, nie zwracał uwagi, a później podnosił głowę i od razu się wszystkiego czepiał. Był cholernie niemiły, wszystko mu nie pasowało, wszystko mówił,że źle,że mogłam inaczej- raz spytałam po fakcie co zrobiłam źle a on mi powiedział hamsko że nie bedzie mi podpowiadał. raz dla potwierdzenia czy dobrze usłyszałam,zapytałam czy mam skręcić w prawo. w on podniósł na mnie głos,ze co ja sobie myślę,że on mi bedzie podpowiadał? okropnie było, całą drogę się stresowałam. raz powiedziałam sobie pod nosem "strasznie" - chodziło mi o biegi, co wcześniej mu powiedziałam, bo ja jeździłam na innym samochodzie i tam biegi były całkiem inne;/ a on się na mnie wydarł,że to nowy samochód, że jeszcze jest folia, że co ja sobię myślę,że on jest wogole nie wyjeżdzony,żebym zobaczyła na przebieg, zaczął mi pokazywać ile ma km przejechanych;/ dziki facet. na placu kazał mi wyłączyć wszystkie światła, 2 min później każe mi już rusząć i drze się na mnie czemu świateł sobie nie wlącze. Albo padał mi deszcz, włączyłam wycieraczki,zeby co jakiś czas mi wycierało, potem przestało padać i tak trochę kropiło a on do mnie znowu hamskim tonem że może wycieraczki bym wyłączyła;/ boję się kolejnych egzaminów, nie chce przeżywac znowu tego samego,boję się że zawalę, boję się reakcji rodziców, znajomych. wierzą we mnie a ja nie umiem temu sprostać. na początku wszystko wydawalo mi się takie łatwe... a teraz chciałabym to skończyć, ja czuję się spełniona, jeździłam po mieście 45 min, wszystko zrobiłam co miałam zrobić, nie chce tam już więcej wracać. cholera tyle kasy w to poszło, nie mogę tego przerwać:( a chciałabym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AłAAAA
Nie ma czego się wstydzić!!!!!!!!!! teraz przepisy sa tak zaostrzone ,że nikt się nie dziwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AłAAAA
ja zdawałam 12 lat temu i też za 2 razem i tak naprawdę dopiero potem się uczyłam na własnych błędach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AłAAAA
jeżdzić oczywiście....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie podpierniczył Ci fotela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie podpierniczył Ci fotela
nie przejmuj się, też miałam niezbyt uprzejmego egzaminatora, jak spyta łam, za co mnie oblał, to nie potrafił składnie odpowiedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie podpierniczył Ci fotela
następnym razem wezmę sobie 2 godz jazdy dodatkowe dzien przed i dwie w dniu egzaminu, zeby sie oswoic. I nastawiam się, że NA PEWNO bede miala milego egzaminatora probuj, damy rade, powodzenia,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AłAAAA
a teraz powarznie.moja siostra w ubiegłym roku miała podobną sytuację .Trafiła na podłego instruktora no i poszła do właściciela szkoły jazdy i rozpętała aferę ... I wszystko dobrze się skończyło bo okazało się,że przysługuje ci prawo zmiany instruktora i masz prawo żadać normalnego traktowania!!!!! Nie zgadzaj się na jakiekolwiek poniżanie .Ja też przechodziłam przez taki horror ale szkoda mi było pieniędzy ,więc cierpiałam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AłAAAA
NIE OBAWIAJ SIę ,ze bedzie się mścić bo w czasie egzaminu w autach zamontowane są kamery i to lepiej niech oni się boją a nie ty!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmadii
ja właśnie miałam też beznadziejnego instruktora, ciągle wrzeszczał, jeździłam w stresie. ale nie mogłam zmienić bo on był szefem ;/ on tym wszystkim rządził , a ja już zapłaciłam całość więc nie miałam się jak przepisac. a egzaminator,ten drugi, to był naprawdę okropny. kamery go wcale nie krępowały. ja myślałam,że się tam poryczę:( wszystko mu nie pasowało. Zazdroszczę Wam,że macie to za sobą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AłAAAA
Głowa do góry,pomyśl o tej kasie,którą wpakowałaś w ten kurs :) wytrzymasz ,ale jak będzie ostro to zmień instruktora ,bo takie prawo ci przysługuje .Przynajmniej w dobrych szkołach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AłAAAA
No cóż dlatego warto wcześniej zasięgnąć też opinii na temat takiej szkoły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga=========
kurcze to i tak dobrze ja niedługo mam 6 egzamin tragedia jak wsiadam na egzaminie do samochodu to już mnie paraliżuje niewiem wogule co się ze mna wtedy dzieje tragedia juz mam tak tego dosyć. a nóż mi się teraz uda trzymajcie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja..........................
proponuje zrezygnujcie z tego prawa jazdy i tak jest niebezpiecznie na Polskich drogach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wtopiłam w to już ponad 3tys. W przyszłą sobotę 7 egzamin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmadii
ktossssssssssssss - gdybyśmy nie umiały jeździć to przypuszczam,że instruktorzy nie wypuściliby nas na egzamin! ja uważam,że umiem jeździć ale jak wiadomo egzaminator o każdą bzdurę się doczepi. gdyby wszyscy kierowcy jeździli tak jak Ci L-kami,zgodnie z przepisami to byłoby dużo bezpieczniej na drogach. pozatym na egzaminach jest stres!! a na codzień gdy samemu jeździsz,nikt Cię nie pogania, nie opieprza to jedzie się dużo spokojniej. Sam/a sobie zdawaj 30 razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TEZ JESTEM Z KRAKOWA
i zdałam za czwartym razem już sporo lat temu i mierzyli mi linijką odległość na chodniku po zaparkowaniu nie poddawaj sie a jeśli uwazasz że niesprawiedliwie cię oblewają przenieś egzamin do innego miasta moja koleżanka tak zrobiła i zdała w Tarnowie odrazu po 1 razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--------> ktossssssssssssss Świnia jesteś i szowinista.............. Ciekawe jak ty jeździsz??????????? Tak tak - już to słyszę, jesteś mistrzem kierownicy... i zdałeś za pierwszym razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plastikowy klosz
mmadii ---> dokładnie ak, jak Ty oblałam 2 razy. dokładnie 1 raz z własnej trochę winy, na placu. sądziłam, że zmieszczę się w "kopertę" cofając na łuku, ale zawadziłam lusterkiem o tyczkę i mój egzamin się skończył. kiedy egzaminator to zobaczył zaczał (autentycznie) śmiać się i klaskać. to mnie załamało, bo naprawdę umiałam jeździć, ale oni skutecznie odbierają wiarę w siebie. cóż, poszłam drugi raz, totalnie zdenerwowana. trafił mi się samochód- kompletny rzęch. takim nigdy nie jeździłam, wszędzie miał luzy i mało paliwa. jak wsiadałam, to była już rezerwa. oblałam na wzniesieniu, choć wcześniej za każdym razem udawało mi się to bez żadnego zgaśnięcia i cofnięcia. kiedy już oblałam instruktor- oa oko 70letni dziadek powiedział mi: "Co się pani tak dziwi? tak MIAŁO być." hm.. MIAŁO. cóż... kamer nie włączył. ale za to przysługiwał mi wyjazd na miasto- jesli obleje się wzniesienie, można wyjechać- jeździłam godzinę na jednej z najtrudniejszych tras (Poznań, miasto wielkie, ruchliwe, godziny szczytu), nie zrobiłam żadnego błędu. mimo to dziadek wmówił mi, że powinnam zatrzymać się razem z tramwajem, żeby przepuścić pieszych (nieprawda, bo jechałam przed tramwajem, a nie za) i egzamin znów zakończył się. egzaminator wsiadł na moje miejsce, jedziemy do WORDU- na dwójce, 50 km/h, dziadek kurczowo trzyma kiedownice, z nosem przy szybie- czy tak jeździ ktoś, kto powiniehn być w tym wzorem i autorytetem? ktos, kto egzaminuje inych? żenada. po tym załamałam się kompletnie. mój instruktor nie wierzył, bo byłam u niego jedną z "lepszych" w tym osób. poszłam na 3 egzamin. stres totalny, najchętniej zwiałabym gdzie pieprz rośnie.w poczekalni aż mnie brało na wymioty ze stresu, a tu miła odmiana- instruktor młody, miły, plac zaliczyłam, wyjechałam na miasto, trasa w porządku, jeden błąd (ruszyłam z 3 przez nieuwagę), ale na koniec tuż przed samochód wtargneła mi babcinka. zaczełam hamować, samochód zaczął się ślizgać- był grudzień. i mimo, że wtedy tak się stało (wyhamowałam na szczęscie) i mógł mnie oblać, nie zrobił tego. wróciłam do WORDU i kiedy powiedział mi, że "wynik pozytywny", to myślałam, że chyba z radości go wyściskam. nie poddawaj się! za dużo energii i pieniędzy w to włozyłaś. uwierz, że umiesz jeździć na tyle, żeby zdać egzamin, bo prawdą jest, że prawdziwa nauka zaczyna się dopiero po nim. nie daj się tym naciągaczom! możesz to zdać i zdasz, mimo, że teraz Ci się to wydaje nieosiągalne. rozumiem Cię w 100%, ale teraz wiem, że jak wyluzujesz się, a przy tym skoncentrujesz maksymalnie, to zdasz i potem uznsz, że nie było wcale tak xle! trzymam za Ciebie kciuki i wiem, że zdasz! przepraszam, że tak długo, ale u mnie to też dość świeża historia i emocjonalnie reaguję na problemy tego typu;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plastikowy klosz
mmadii ---> dokładnie ak, jak Ty oblałam 2 razy. dokładnie 1 raz z własnej trochę winy, na placu. sądziłam, że zmieszczę się w "kopertę" cofając na łuku, ale zawadziłam lusterkiem o tyczkę i mój egzamin się skończył. kiedy egzaminator to zobaczył zaczał (autentycznie) śmiać się i klaskać. to mnie załamało, bo naprawdę umiałam jeździć, ale oni skutecznie odbierają wiarę w siebie. cóż, poszłam drugi raz, totalnie zdenerwowana. trafił mi się samochód- kompletny rzęch. takim nigdy nie jeździłam, wszędzie miał luzy i mało paliwa. jak wsiadałam, to była już rezerwa. oblałam na wzniesieniu, choć wcześniej za każdym razem udawało mi się to bez żadnego zgaśnięcia i cofnięcia. kiedy już oblałam instruktor- oa oko 70letni dziadek powiedział mi: "Co się pani tak dziwi? tak MIAŁO być." hm.. MIAŁO. cóż... kamer nie włączył. ale za to przysługiwał mi wyjazd na miasto- jesli obleje się wzniesienie, można wyjechać- jeździłam godzinę na jednej z najtrudniejszych tras (Poznań, miasto wielkie, ruchliwe, godziny szczytu), nie zrobiłam żadnego błędu. mimo to dziadek wmówił mi, że powinnam zatrzymać się razem z tramwajem, żeby przepuścić pieszych (nieprawda, bo jechałam przed tramwajem, a nie za) i egzamin znów zakończył się. egzaminator wsiadł na moje miejsce, jedziemy do WORDU- na dwójce, 50 km/h, dziadek kurczowo trzyma kiedownice, z nosem przy szybie- czy tak jeździ ktoś, kto powiniehn być w tym wzorem i autorytetem? ktos, kto egzaminuje inych? żenada. po tym załamałam się kompletnie. mój instruktor nie wierzył, bo byłam u niego jedną z "lepszych" w tym osób. poszłam na 3 egzamin. stres totalny, najchętniej zwiałabym gdzie pieprz rośnie.w poczekalni aż mnie brało na wymioty ze stresu, a tu miła odmiana- instruktor młody, miły, plac zaliczyłam, wyjechałam na miasto, trasa w porządku, jeden błąd (ruszyłam z 3 przez nieuwagę), ale na koniec tuż przed samochód wtargneła mi babcinka. zaczełam hamować, samochód zaczął się ślizgać- był grudzień. i mimo, że wtedy tak się stało (wyhamowałam na szczęscie) i mógł mnie oblać, nie zrobił tego. wróciłam do WORDU i kiedy powiedział mi, że "wynik pozytywny", to myślałam, że chyba z radości go wyściskam. nie poddawaj się! za dużo energii i pieniędzy w to włozyłaś. uwierz, że umiesz jeździć na tyle, żeby zdać egzamin, bo prawdą jest, że prawdziwa nauka zaczyna się dopiero po nim. nie daj się tym naciągaczom! możesz to zdać i zdasz, mimo, że teraz Ci się to wydaje nieosiągalne. rozumiem Cię w 100%, ale teraz wiem, że jak wyluzujesz się, a przy tym skoncentrujesz maksymalnie, to zdasz i potem uznsz, że nie było wcale tak xle! trzymam za Ciebie kciuki i wiem, że zdasz! przepraszam, że tak długo, ale u mnie to też dość świeża historia i emocjonalnie reaguję na problemy tego typu;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fkfkf
Ja zdałam za... 7 razem. Też w krakowie. To było dopiero droga przez mękę! Dopisz do tego samochód stojacy pod blokiem i niszczejacy miesiącami, bo nikt nim nie jeździl, rozładowujący się akumulator, autoalarm wyjący w związku z tym w środku nocy itd... Wiesz jakie dają terminy. przymajniej wtedy byl to ponad miesiac. Plus dodatkowe jazdy, żeby przez ten miesiac nie zapomniec....KOSZMAR. Wyjeździłam chyba z 80 h w sumie, tak sadze. Jeździłam już naprawdę dobrze, plac miałam w małym palcu. A na egzaminie stres, newry, brak wiary w siebie, ze ja sie w ogole do tego nadaje - i za każdym razem waliam jakieś głupstwo, zwykle jeszcze na placu. Zdałam powiem szczerze w koncu TYLKO dzieki niebywalej przychylnosci egzaminatora, króry mial po prostu dobry dzein, zaczal ze mna rozmawiac, wysłuchał mojego story i zaczal mi po prostu pomagac w trakcie jazdy. Dodam ze bylo ciemno (jezdzialam zawsze w dzien), padal deszcze i ja po prostu nie wiedzialm, gdzie jade. Wszystko trwalo moze 10 min, w czasie ktorych ja walnelam za trzy kardynalne bledy, pan ze dwa razy dal po hamulcu itd. Przujechalismy pod osrodek, zaparkowalam, a pan dalej gada ze mna - mielismy konkretny temat. I trwa to tak ze 30 mim. W koncu uslyszalam: niech pani juz tu wiecej nie wraca. Facet mnie puscil!!!!! Powiem szczerze: nie powinien. Ale jestem mu dozgonnie wdzieczna: nie wiem, ile by to jeszcze trwalo. Dla mnie byl to problem pscyhologiczny, potem zaczelam od razu jedzic i to jezdzic wcale dobrze. Tlumacze od razu: nie jestem mloda laska i facet mnie nie puscil dlatego, ze machalam rzesami. Puscil mnie bo najwyrazniej to sa tez ludzie i facetowi zrobilo sie mnie zal, mojej desperacji, mojego samochod-story i no i wreszcie zapytal mnie, co robie i jakie mam wyksztalcenie, co powiedzmy tez dzialalo na moja korzysc. Słowem doszedl do wniosku ze za rozsadna jestem zeby na dzein dobry rozpieprzyc wlasny samochód, widzialam ze walczyl ze soba, ale naprawde naprawde jestem mu bezgranicznie wdzieczna, ze sie zlamal i mnie puscil, chociaz nie powinien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarzenaWosik
Ja prawo jazdy zdałam za 5 razem...wstydziłam się przed znajomymi więc w międzyczasie zamówiłam sobie prawo jazdy kolekcjonerskie z offshoreidcards com.Wszystkim chwaliłam się, że już dawno prawko zdałam a tak na prawdę to obgryzałam paznokcie ze stresu przed kolejnymi podejściami do praktycznego.A wiecie co jest najlepsze?Gdy odebrałam oryginalne prawko i porównałam je do tego kolekcjonerskiego to zupełnie niczym się nie różniły!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdanie prawa jazdy nie należy do najłatwiejszych. Przede wszystkim trzeba znaleźć dobrą szkołę jazdy. OD siebie mogę wam polecić szkołę jazdy www.sokol-szczecin.pl w Szczecinie. Dzięki nim zdałam egzamin na prawo jazdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×