Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Junona

Problemy w związku?

Polecane posty

Hej. Poradźcie.. Zaczynam od 1 marca pierwszą pracę, w firmie, gdzie od niedawna pracuje mój narzeczony. Mamy dojezdzać razem, tzn właściwie ja z nim, bo on ma prawko i samochód, a ja nie. Każdy mieszka jeszcze ze swoimi rodzicami, z tym, że on bliżej miasta gdzie znajduje się firma. Nasz dojazd wyglądałby tak, że on musiałby wstawać zawsze pół godziny wcześniej żeby jechać po mnie i potem ze mną do pracy przez miejsce swojego zamieszkania. Na początku mu to nie przeszkadzało i namawiał mnie do złożenia cv. Ale teraz, gdy wszystkie formalności są juz załatwione, to już mu nie pasuje tracenie czasu na takie dojazdy po mnie i odwożenie mnie po pracy.. Zaproponował żebyśmy zamieszkali w naszym jeszcze niewyremontowanym mieszkaniu (które jest pomiędzy jego domem a moim).Śniadania i kolacje moglibyśmy sobie robić, ale nie ma tam jeszcze typowej kuchni, więc obiady jadalibyśmy u jego rodziców, bo jego dom jest po drodze. I tu mój problem: ja nie chcę tam jadać - nie smakuje mi jak gotują, poza tym gotuje ojciec bo mama jest chora. Musiałabym się dokładac do jedzenia, a przecież chodzi nam o to, żeby odłożyć na przyszłość, a nie tracić pieniądze na to, co w domu mam za darmo. Proponowałam żebyśmy jeden tydzień jedli u jego rodziców, a jeden u moich, ale stwierdził, że to się mija z celem, bo chodzi o to żeby nie robić tylu kilometrów, a jego dom jest po drodze. Nie potrafię do niego dotrzeć, zaczął zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak, nie widzi moich racji tylko swoje. Twierdzi że patrzę tylko na swoje widzimisię i jestem egoistką. Jak moge nakłonić go do mojego, jak by nie było, kompromisu. Albo może zaproponować coś innego? Pomocy.. jestem od niego uzalezniona. Środki komunikacji miejskiej tam nie jeżdżą. Tylko samochód wchodzi w grę. Najlepiej jego, bo koszty paliwa się rozchodzą... Help me...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deasnka.
obiad jest powodem Waszych kłótni? ja bym w ogóle zrezygnowała z tych posiłków skoro doprowadzają one do nieporozumienia skoro i tak macie dokładać się do tego, to wolę przez jakiś czas żyć na zupkach i gotowych daniach a nie kłocić się który tydzień i gdzie jemy 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ceres
No fakt, egoistka to z ciebie koncertowa....."jak go nakłonić do MOJEGO KOMPROMISU". Z całego postu przeziera czysty egoizm, obiadki nie, bo niesmaczne, płacić trzeba.....zgroza. Zapewne zrujnują cię, prawda? Po co w ogóle jadać u rodziny, jakieś bzdurne więzi rodzinne podtrzymywać, przecież tylko ty się liczysz.... Ło matko. Twój facet ma święta rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maksyma
a czy ty kobieto nie umiesz gotowac??sorki ale jak nie macie kuchni to czemu kazde z was obiadu nie jada u siebie?a ty jesli pracujesz to powinnas sie dokladac do jedzenia nie tylko u jego rodzicow ale tez u siebie a najlepiej wziac sie samej za gotowanie a nie liczyc na rodzicow ile ty masz lat!!skoro pracujesz to nie jestes w liceum zeby ci rodzice obiadek pod nos podstawiali!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×