Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość roslynn

Czy to jest MIŁOŚĆ?

Polecane posty

Gość roslynn

Jestem z chłopakiem 1,5 roku. Zaczęliśmy sie spotykać bo akurat oboje byliśmy wolni i miło nam sie ze sobą spedzało czas. Nie było żanych fajerweków, miłości od pierwszego wejrzenia, chodzenia na romatyczne spacery, motyli w brzuchu, wyczekiwania na telefony itp. Znałam go praktycznie od zawsze. Był starszym bratem mojej najlepszej przyjaciółki, którego bardzo lubiłam bo był porządnym facetem. A wtedy poprostu sie przyjaźnilismy i umilalismy sobie czas swoim towarzystwem w oczekiwaniu na cos lepszego. Po jakims czase wylądowaliśmy w łóżku. Nadal nie bylismy parą, ot dwójka samotnych ludzi, którzy dobrze sie rozumieją i lubią nawazjem i świetnie dogadują w łóżku. Seks był i jest fantastyczny. Nawet nie wiem kiedy znajomi zaczęli postrzegac nas jako parę. My osobiście nic nie ustataliśmy, nie określalismy łaczących nas stosunków i nie nazywaliśmy naszego "związku" po imieniu... czyli poprostu para przyjaciół chodzacych razem do łóżka ale w żaden sposób nie wiażąca drugiej osoby zobowiazaniami. Nigdy tego nie zroblismy. Spotykalismy sie wciaz na tych samych warunkach. Mnie bardzo odpowiedała ta sytuacja i nie szukałam nikogo na jego miejsce. Sęk w tym, że okazało sie, że jestem w ciaży. Oczywiście oboje bylismy zaskoczeni ale On zachował sie jak dżentelmen i mi sie oswiadczył. Powiedział ponadto, że dla mniego małżenstwo ze mną to nie tragedia bo mnie kocha i chce byc ojcem naszego dziecka. Nigdt wczesniej tak do mnie nie mowił. Nie było mowy o miłosci. Ja nie wiem czy go kocham i nie wiem co odpowiedziać na jego propozycję. Owszem bardzo go lubie, wsapniale czuję sie w jego towarzystwie, dobrze sie dogadujemy ale i dobrze jest nnam razem pomilczeć... w łózku jest super, jak g nie ma to za nim tęsknie i naprawde bardzo cenie sobie jegfo towarzystowo... ale nie wiem czy to jest własnie MIŁOŚĆ. Nidgy nie byałam zakochana i nie wiem czy to jest TO. Czy mozna kochac bez tej szaleńczej rózowej otoczki, która towarzyszy zakochaniu? Boję się, że sie pobierzemy a któregos dnia sie zakocham lub On sie zakocha tak na zabój, od pierwszego wejrzenia i wtedy bedzie tragedia i dramat dla mnie dla niego i dziecka. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
strasznie niedojrzała emocjonalnie jestes. Skoro go nie kochałas po co sie seksiłas. a teraz masz dylematy. mogłas chociaz porzadnie sie zabezpieczyc. jak znam zycie olejesz go jak poczujesz te swoje motyle do innego. szkoda faceta i tego ze zmarnowałas mu zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miłość to nie zawsze fajerwerki - nawet wprost przeciwnie, mogą cię zmylić i spowodować że uwierzysz że jest miłością coś co nią nie jest. nie każdemu jest dane te fajerwerki przeżyć ale miłości to nie umniejsza :D a poza tym - ta różowa otoczka szybko znika i najgorsze co można zobaczyć wtedy to pustka. masz przy sobie dobrego i zdaje się że mądrego i odpowiedzialnego faceta, który cię kocha, nawet jeśli tego nie powiedział wprost. i myśle że też go kochasz choć tego sobie nie uświadamiasz bo czekasz na \"fajerwerki\" miłość to bycie razem na co dzień, odpowiedzialność za siebie nawzajem, możliwość i rozmawiania i milczenia \"na wspólny temat\" ;) i dobry seks (to też ważne!) teraz wyzwanie przed wami - dziecko. musisz zrozumieć, że to właśnie miłość.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roslynn
Czyli jeśli nie jestem pwna to nie powinna sie godzić na to małżeństwo? Jestem typem monogamistki i jeśli bym za niego wyszła to na pewno bym go nie zdradziła. Nie sypiałam z innymi nawet kiedy byłam z nim w tym naszym układzie choć nie wymagał ode mnie wierności...ale to nie w moim stylu działać na dwa fronty. Boje sie, że sie unieszczęśliwimy nawzajem. Przecież nie moge wykluczyć, że On sie w kims nie zakocha kiedy bedzie już zwiazany ze mną. Boje sie takiego małżeństwa z rozsądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skarbie - tego to nikt nie wie. nikt z nas nie wie czy się jeszcze nie zakocha i nie unieszczęśliwi tej drugiej osoby. sama jestem mężatką i czasem nachodzą mnie różne obawy. ale co z tego skoro kocham męża i nie wyobrażam sobie już bez niego życia. wy musicie poważnie porozmawiać o przyszłosci. może nie decydujcie się od razu na małżeństwo, nie jesteście pewni uczuć a to naprawdę poważny krok. ale może po prostu zacznijcie być ze sobą - mieszkajcie razem i zobaczcie co z tego wyniknie. pobieranie sie tylko dla dziecka to za mało - i tak bedzie miało mamę i tatę, którzy będą je kochać, a po co ma patrzeć na nieszczęśliwych rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem nie mieszaj dziecka do malznstwa, traktuj te sprawy oddzielnie. Pobrac sie bedziecie mogli jesli sie na to zdecydujecie ale nie ze wzgledu na dziecko ale ze wzgledu na was. Dziecko moze was nadal laczyc ale skoro wczesniej bylo inaczej, dziecko macie kochac i utrzymywac oboje co nie znaczy ze zwiazane jest to z malzenstwem was. Celem malzenstwa jest posiadanie i wychowanie dzieci oraz dobro wspolne malzonkow. Sa to cele rownorzedne. Facet moze sie czuc zobowiazany. Wspolzycie na pewno laczy, mozna zawiazac wiec, moze to byc milosc, nie musi jednak byc dwustronna. Tak nie mozna budowac maleznstwa. Musielibyscie sie poswiecic. Pytanie dla czego, dla kogo, po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×