Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chyba przyszla synowa

jak postępować z człowiekiem gburem?

Polecane posty

Gość chyba przyszla synowa

w sytuacji, gdy jest to ojciec naszego przyszłego męża? człowiek ten jest nerwowy i taki..choleryk. Jego zdanie jest jego i jego najjeńsze, najważniejsze. Bardzo sie irytuje gdy ktos ma inne i za wszelka cene (czesto z podniesionym glosem i irytacja w nim) stara sie ci udowodnic ze "gadasz głupoty". I jak tu z takim gadac. Ostatnio jestem tak skrepowana siedzac z nim przy stole ze sie wcale nie odzywam..ale to nie jest chyba wyjscie na dłuższa mete. Nawet jego zona ucieka od tematół, gdy on ma inne zdanie, bo chyba jej przezde mna wstyd ze on tak sie unosi.. ostatnio opowiadal o swoim tesciu (dziadku bojego chlopaka) ktory zachorowal pierszy raz w zyciu i nigdy nie byl u lekarza, a ma 80 lat ponad. Ja nie mogac w to uwierzyc zapytalam czy dziadek nawet nadciśnienia nie mial i czy lekow nie bral zadnych? to podniosl tak na mnie glos, że ja to chyba jak dziadek na glowe powinnam sie leczyc, bo do mnie to trzeba 3 razy powtarzac a ja nie rozumiem. Zrobilo mi sie bardzo przykro i malo sie nie poryczalam, bo moj chlopak podchwycil to jako zart i zapytal czy mnie do lekarza nie zaiwesc. bardzo mi sie przykro zrobilo, a po prostu chcialam sie wlaczyc do rozmowy. ech..prosze o jakas rade, bo sama juz nie wiem. Moj chopak twierdzi ze powinnma sie nauczyc postepowac z jego ojcem jak reszta rodziny, ale dla mnie to on jest po prostu wielkim śmierdzacym jajem, wokol ktorego wszyscy na palcach chodza aby nie zaczeło śmierdziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to zupelnie jak moj przyszly tesc ale ja nie mam zamiaru mu ustepowac mam swoje zdanie i nie bedzie mi zaden burak ublizal :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba przyszla synowa
i co, kłócisz sie z nim? nie chce to ja wychodzic na taka kłótliwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale specjalnego wyboru nie masz. Albo bedziesz sie z nim kłócić, albo przemilczysz. Twój wybór. A jesli potrafisz to lekką ironia i złosliwością mozesz go załatwic, ale uważaj aby to sie nie obróciło przeciwko tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja miałabym takiego człowieka daleko w d.... Jeśli on jest niewychowany i brak mu ogłady to tak samo trzeba z nim postępować.Pokaż mu ze Ty tez potrafisz krzyczeć wcale nie bądz potulna jak baranek.A najważniejsze jest to abyś wyskoczyła do niego z takim tekstem oczywiście w momencie kiedy znów się uniesie:\"Nie życze sobie żeby Pan na mnie głos podnosił.Moja własna matka nie podnosi na mnie głosu a co dopiero obcy człowiek\"Myslę ,że to go najbardziej zaboli.A swoja drogą ten Twój przyszły mąż zamiast stawać w twojej obronie to jeszcze wyskakuje z głupimi tekstami,które zapewne budują przyszłego tescia.Kurcze nie mogę sobie wydarować że ten nieokrzesany człowiek powiedział że Tobie to trzeba trzy razy powtarzać no zrobil z Ciebie jakiegoś nieudacznika delikatnie mówiąc.Powiedz mu że u Ciebie w domu panują inne zwyczaje i nikt do nikogo nie musi powtarzać dwa razy i nikt na nikogo nie krzyczy! Może Ty za delikatna jesteś i nie umiesz tego załatwić? Nie daj się bo co będzie po ślubie??? Napisz jak zrobisz jakieś postępy pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba przyszla synowa
dzieki za odpowiedzi:) mam takie szczescie jednak w tym małym nieszczesciu, ze nie mieszkamy razem i nie bedziemy, bo to bylo by nie do zniesienia.. widzimy sie max 1 w miesiacu i dlatego jakos to toleruje. A rzeczywiscie, prawda jest taka ze ja sie raczej nie kłóce. Bardzo tego nie lubie i jak juz do czegos dochodzi to oredzej mi do płaczu niz kłótni.. hmm..jeszcze jeden przyklad tego, ze z tym czlowiekiem to ciezko jest - kiedys przyjechali do nas na weekend z matka ...tzn. rodzice mojego chlopaka. Jechalismy caly dzien samochodem, wszyscy glodni, a on zaraz po wparowaniu do mieszkania mowi: no to szybko, zostawiac menele i idziemy zwiedzac. Ech...dobrze ze chociaz pietke chleba chwyciłam...chodzilismy tak chyba 4 godz. po miescie, az ja sie w koncu wkurzylam ze strzelilam ogromnego focha mowiac ze juz nie wytrzymam i chce jesc. Poprala mnie matka chlopaka bo ja tez bolała juz glowa z glodu ale jakos nic nie powiedziala sama...:/ moj chlopak to wobez rodzicow taka zupelna...brzydko musze powiedziec - ciota, bo chocby grozilo mu ze zemdleje z glodu to by sie nie odezwał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×