Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czekolada_z_truskawkami

AGORAFOBIA

Polecane posty

czekolada, ja tez ukrywam, maz i dziecko mnie nie rozumieja i z drugiej strony nie dziwie sie im...to jest takie irracjonalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Truskawko-za słowa \"weż się w garść\" i\" nie histeryzuj\" mogę dać w dziób!!!!Przecież gdybym mogła to bym się wzięła! do pioruna.Ale nie mogę.Takie dobre rady ja np.słyszę od osób ,które teoretycznie powinny mi dobrze życzyć.Ale one zrozumieć nie mogą. Elifio-to byla moja trzecia wizyta u lekarza i nie byłam gotowa wtedy na takie rozwiązania.Myślałam,że to będzie problem przejściowy.Poza tym nie byłam w stanie przemieścić się na drugi koniec miasta.Samodzielnie rzecz jasna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
troche mi latwiej slyszac, ze nie tylko ja mam takie problemy, okropne jest to, ze nikt mnie nie rozumie w najblizszym otoczeniu, bo nikt nie ma czego takiego, ale wy wiecie o czym mowie i co przezywam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety Elifio dobrze na tym nie wyszłam ,kiedy kilku osobom powiedzialam o swoim problemie.Mentalność pewnych ludzi mimo wykształcenia i wieku jest porażająca.Ja stwierdzam ,że o wiele bardziej niebezpieczni są wszyscy \"nie zdiagnozowani\".Tylko przy drugiej wizycie u lekarza usłyszałam dla mnie logiczne słowa.Że problem nie wynikł w 5 minut i w 5 minut nie przejdzie.Że potrzebny jest czas i pomoc najbliższych,że jeżeli mąż chce mieć zdrową żonę to musi jej pomóc w tym tak, jakby sobie miał pomóc.Dla siebie i dla dzieci -na przyszłość.Tylko,że to trwa i trwa i po człowieku nie widać-nie kuleje nie ma wysypki,więc łatwo zbagatelizować i udawać ,że problemu nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To do jutra moje miłe.Spokojnej nocy.Cieszę się,że jesteście i mogę pogadać z osobami ,które mnie rozumieją.Jak nikt inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj ostatnia się wpisalam ,a dziś witam Was jako pierwsza.Jak minęła Wam noc i poranek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem, jestem, dopiero teraz chwile znalazlam Naprawde swiadomosc spoleczna jest bardzoniska jezeli chodzi o problemy osob takich jak my - moja tesciowa uwaza mnie za chora psychicznie, bo przeciez leczylam sie u psychiatry, a nawet do psychologa to tylko \"czubki\" chodza Tez tak odczuwacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Nerwicówka :) Ja swojej teściowej nie mówiłam o swoich problemach,ponieważ jest osobą ,która nie zrozumiałaby tego.Jest już w podeszłym wieku i raczej \"odporna\" na wiedzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym ludzie nie wiedzą jak reagować na \"takie\" problemy.Teraz są takie czasy ,że trzeba być twardym,przebojowym,wiecznie młodym,dyspozycyjnym i zdrowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś nerwicówko ? O ile dobrze policzyłam to w wieku 32 lat \"nasz\" problem pojawil się u Ciebie i u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niestety jestem w pracy i zagladam tu tylko raz na jakis czas. U mnie problem pojawil sie przed trzydziestka, bo jak napisalam \"dobiegam do czterdziestki\", ale to jeszcze kilka lat;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mówie znajomym o moim problemie i jeśli tego nie rozumieją to ich problem nie mój . Długo myślałam że jestem nienormalna bo nawet lekarze nie starali sie wytłumaczyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś Wam powiem, ale nie każdy w to uwierzy, bo ja sama nie wierzyłam jeszcze pół roku temu (choruję od ok 5 lat). Agorafobię, nerwicę lękową i inne badziewia można najnormalniej w życiu ZAHARTOWAĆ. Dzień po dniu mierząc się ze swoimi największymi obawami, z lękiem przed lękiem, z atakami, a pulsem powyżej 150 uderzeń na minutę, z ciśnieniem 200/120. Z ciągłym zamartwianiem się, z konfrontacjami z najgorszymi rzeczami pod słońcem, z depresją, ze strachem przed ludźmi...To wszystko przechodzi..tylko trzeba codzień walczyć..Mnie się to udało po około 5-6 miesięcy..Siłowałam się ze sobą codziennie, jeśli miałam dość - jeden dzień przerwy i znowu jazda. uwierzcie - ja mam wszystkie choroby świata, co nie znaczy, ze jestem hipochondryczką Wiecie co, pamiętacie, jak byliście dziećmi? Niektóre były zahartowane, wolno im było biegać po deszczu, wychodzić w najmroźniejsze dni..Zahartowały się przez to, że mierzyły się z tym, co pozornie jest dla ludzi groźne, a naprawdę - wcale nie... Zróbcie dokładnie tak samo.. Zmierzyłam się ze stresem, który niejednego wpędziłby do grobu, z kłopotami, po których wielu ląduje w psychiatryku lub przeżywa załamanie psychiczne. I wszystko to zniosłam chorując na zespół lęku uogólnionego, agorafobię, fobię społeczną, nerwicę lękową i natręctw, depresję i 100 tysięcy innych chorób duszy i ciała. nie wierzyłam, a przeżyłam, nic mi nie jest ludzie :) i już mnie nic nie zabije :) nic nie ruszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hep, no to gratulacje :D fajnie czytać Ja mam od dłuższego czasu totalny rozpierdzilnik w życiu i znowu kupę stresu, co objawia się pewnym rodzajem stanów lękowych. A przygody z terapiami nie chce mi się po raz kolejny zaczynać, bo to co najmniej 10 tygodni wyrwane z życiorysu :O Dzisiaj doszłam do wniosku, że jakoś nie umiem żyć. A może raczej: nie wiem jak. Współczesny świat jest paradoksalny: z jednej strony presja na bycie \"twardy\", a z drugiej strony coraz dłuższe kolejki do terapeutów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bywalec1
Nie wiem czy moja dolegliwość to agorafobia czy tylko silne uczulenie. Jak słyszę Agora, Gazeta Wyborcza, Michnik.... to mi się nóż w kieszeni otwiera... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry Nerwicówka,że Cię postarzyłam,ale mało która kobieta dodaje sobie latek.Myślałam,że dobieganie to kwestia miesięcy :). Efko-pewnie,że to problem tych co nie rozumieją,ale mało kto chce to zrozumieć. hep-milo przeczytać taką wypowiedż jak Twoja.Gratuluję zwycięstwa.Może w takim razie podziel się z nami w jaki sposób hartowałas siebie w walce z chorobą.Chętnie poznam Twoją metodę. Ja w dzieciństwie byłam takim\"zahartowanym\" dzieckiem,więc może i teraz pokonam swoją słabość. Elifio-ja myślę,że kłopoty wzmagają objawy naszej choroby.Myślę także,że gdybym miała obecnie takie przyjaciółki jakie miałam w mlodości to nie potrzebny byłby mi żaden terapeuta.Ale te bezinteresowne przyjażnie zawierane są chyba tylko w młodym wieku/lata szkolne/bo potem to już się nie spotkałam z takim zjawiskiem. Rozpieldzielnik w życiu każdy jakiś ma,i stresy także.Jeżeli chcesz nam o tym powiedzieć -to zrób to.Zawsze co parę głów to nie jedna.A problem podzielony -zawsze robi się mniejszy.Mam trochę doświadczenia życiowego może będę umiała pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piłeczka, dzięki, ale nikt mi nie pomoże, ja już wszystko wiem. Forum zresztą nie jest dobrym miejscem do intymnych wierzeń uczuciowych, wiem to.Pozostaje mi czekać na decyzje, na które mam mały wpływ i to też mnie męczy. Psycholog powiedział mi kilka istotnych rzeczy kilka miesięcy temu i na tym się skończyło, bo stwierdził, że \"nie prowadzą poradnictwa psychologicznego\", po czym zapytał, czy jestem chora. Odpowiedziałam, że nie! :D A czasami mam taki zjazd, że nie wiem, czy znowu nie wziąć skierowania na oddział :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli chcesz napisz do mnie na e\'mail masz go po nickiem. Często właśnie poradnictwo zdziałałoby więcej niż prochy i oddział. Jeżeli masz zjazd to trzeba Ci się wygadać.Pomyśl o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gadam codziennie. Nie ma na to lekarstwa ;) Muszę mieć spokój - po prostu. A moja sytuacja jest taka, że facet musi podjąć męską decyzję. I tyle. Na razie męczymy się oboje w ciężkim układzie (złożonym ;) ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elifio -rozumiem.Układ damsko-męski zawsze jest złożony. Jeżeli potrzebujesz spokoju to ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest złożony bardziej niż bardzo, bo więcej osób bierze w nim udział, ale nie będę się rozpisywać... Ja potrzebuję spokoju od tego stresu, w którym jestem. Wyjechać na święta i tak dalej. Najlepiej do Paryża, moje największe marzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz super marzenie!Niech Ci się spełni jak najszybciej.I to w miłym i bliskim sercu towarzystwie.Ja na pewno na święta będę w domu i wszystko sama będę przygotowywać.Teraz zrobiłam sobie przerwę od sprzątania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam obsesję na punkcie tego miasta od dziecka, dlatego też między innymi chciałabym poddać się hipnozie, bo wierzę w reinkarnację :D Moje święta będą dość samotne, tzn. z mamą, ale chciałabym, żeby obok mnie był ukochany. Którego nie będzie. Jest tak blisko i tak daleko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja niestety nie bardzo wierzę w te \"nadprzyrodzone\" rzeczy.Ale nie mam wiedzy na ten temat.Na Twoim miejscu wolałabym być w Paryżu osobiście niż drogą hipnozy.A Święta z mamą też napewno będą udane.Jeżeli chodzi o ukochanego-to czuję,że \"skomplikował sobie i Tobie i ..innym\"życie.Może czas najwyższy byś zaczęła myśleć o sobie!Trzeba Ci trochę pozytywnego egoizmu dla siebie.Bo to Ty jesteś najważniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×