Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość 25 mies do....

PORÓD Katowice - prywatny szpital Łubinowa 3???

Polecane posty

Gość sssnakeee
jezeli ktos chce moge podac tą listę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sssnakeee ja tez według listy ale jeszcze parę rzeczy dołożyłam :-) ja mam dwie torby :-D a na kidy ty masz termin? i jaki duzy twój dzidziuś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
termin mam na 19 wrzesnia .... a dzidzia wedlug badania z 29 sierpnia wazył 3 kg. lekarz mówił że każdy tydzień dłużej to dodatkowe 200 g czyli aktualnie powinien wazyc ok 3,4 kg :)a ty na kiedy masz termin ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
o ja gapa masz przeciez w podpisie ze 26.09 :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dana 11 może zobaczymy do stycznia jeszcze troche także mamy czas może jeszcze wiecej osob dolaczy do terminu styczen luty ja w kazdym razie ciesze sie ze nie jestem sama w tym czasie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka mam zba==najoma ktora ma porod na 20.09 ale moze wczesniej rodzic he he a wogole pisze w sprawie tej listy ktora otrzymalas sssnakeee moglabys mi ja podeslac bylabym wdzieczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sssnakeee moja dzidzi w 37 tyg czyli 2 tygodnie temu ważyła już 3200 :-) bedze kluseczka :-) strasznie się boje porodu, jeszcze te beznadziejne wyniki na krzepliwość...nie wiem co o tym mysleć własnie a tą liste masz ze strony szpitala sssnakee?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
Dokumenty: - karta ciąży oraz wyniki badań wykonywanych podczas ciąży (np. wyniki posiewów bakteriologicznych) - dowód osobisty - karta ubezpieczenia zdrowotnego - wynik laboratoryjny grupy krwi ! - aktualny wynik układu krzepnięcia i morfologii (wykonane 2 - 3 tygodnie przed planowanym terminem porodu) - adres poradni dziecięcej do której zgłoszone zostało zgłoszone dziecko - nazwisko i imię położnej środowiskowej oraz telefon kontaktowy ( informacje do uzyskania w Poradni Lekarza Rodzinnego , w której zdeklarowana jest pacjentka) Rzeczy osobiste - podkłady jednorazowe Semi 10 szt - szlafrok - koszula 2 szt. rozpinane ( do porodu 1 bawełniana krótsza) - pantofle lub klapki - przybory toaletowe - ręczniki, majtki siatkowe jednorazowe - pieluchy bella 2 paczki - woda mineralna niegazowana ( najlepiej 500 ml zakończona "dziubkiem") Rzeczy potrzebne dla dziecka - chusteczki nawilżone - pampersy 3 - 6 kg - śpiochy, koszulki, kaftaniki lub body ( po 3 szt. z każdego rodzaju) - rożek dla noworodka Jest to lista rzeczy które pacjentka przyjmowana na oddział powinna zabrać ze sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wikula Ja jestem teraz w 6 tygodniu. Dostalam do zrobienia mocz, morfologie i odczyn coombsa (jestem RH(-) i trzeba sprawdzic czy nie przyplataly sie od poprzedniej ciazy przeciwciala anty RH+). Kolejna wizyta za 3 tygodnie. Karty ciąży na razie nie dostałam (i w sumie się na nią nie napalam :) ). Od wczoraj przyplątały się mdłości...bleeee... A Ty jak się czujesz? Jeśli mogę coś doradzić to weźcie sobie wiecej podkładów niż jest na liscie (przynajmniej 3 paczki po 5 szt. [ja osobiscie wezme 4]). Mi w pierwszej dobie w szpitalu poszło 2 paczki. 0,5 litra wody to może i owszem, ale do porodu. Później wypijałam ok 3 litrów dziennie...tak mnie suszyło. Natomiast butelka z dziubkiem to było najlepsze co mogłam mieć przy sobie :D Majtki polecam przewiewne siateczkowe (są takie róźowe, koszt około 7 - 8 zl za 3 sztuki a nie te niebiesko-zielone z wiskozy). No i tyle w sumie. Z kosmetyków dla dziecka to w sumie mozna wziac Linomag, bo kosmetyki do kapieli sa szpitalne. Aha i wygodnie jest miec biustonosz do karmienia i wkladki laktacyjne. Z tego co mi sie jeszcze przypomnialo to jak komus zalezy bardzo na karmieniu to warto dowiedziec sie gdzie jest najblizsza poradnia laktacyjna (chociaż z tego co wiem to na Łubinowej też położne pomagają nawet jak się wyjdzie ze szpitala - ale tego akurat nie sprawdzałam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny!! Ja po długiej przerwie w końcu mam momencik, żeby napisać, ale na pewno nie starczy mi czasu na całą relację. Miałam momenty że czytałam Was, ale brak czasu na odpisanie. Te małe dzieciuszki naprawdę aprobują dużo czasu, a w wolnej chwili albo odpoczywam, albo coś działam. Jeśli chodzi o naszą relacyjke - było tak: 3.09.- ok. 21 tuż po dużych zakupach w realu zaczęły się skurcze (dosyć bolesne) co 15 min. Noc nieprzespana spędzona na liczeniu i kontrolowaniu. 4.09. - ok. 5 rano - skurcze co 5 min przez 30-40s. Telefon na Łubinową i decyzja o przyjeździe. Droga w samochodzie na leżąco, bo nie dało się wytrzymać tego bólu. Po przyjeździe ktg i decyzja, że zostajemy. W rejestracji sprawy związane z dokumentami i po chwili jazda windą na 1 piętro do zabiegowego. Tam przyszła położna p. Ewa Pytel - złota kobieta!! Po badaniu info, że szyjka mięknie, ale dzidzia nie schodzi. Z racji bóli podczas skurczy dostałam leki rozkurczowe. No i tak wyglądał mniej więcej cały dzień. W międzyczasie po lekach rozkurczowych rozregulowała się częstość skurczy, rozwarcie na 2,5 cm. Co chwile ktg i nic. P. Ewa co chwilkę zaglądała i dopytywała o moje samopoczucie. Naszego maluszka ciężko było złapać na ktg, bardzo ruchliwy był. Pani Ewa stwierdziła, że w dniu jutrzejszym z pewnością będzie podana oksytocyna, aby przyspieszyć akcje. Noc nie przespana, odpoczynek między skurczami, już bardziej regularnymi. 5.09.- z rana przyszła p. Ewa P. życzyć powodzenia i że trzyma kciuki za rozwiązanie, zastępuje ją inna położna p. Ewa - taka ruda. Zdecydowanie inna kobieta. Rano przy obchodzi dostałam dosyć bolesny skurcz i niestety miny swojej nie mogłam ukryć, to po wizycie powiedziała mi położna, że przegięłam i że mam tak nie gestykulować i nie udawać że tak skurcze mnie bolą :| jak to usłyszałam to mi szczęka z wrażenia opadła - co to ma być!! Podczas obchodu decyzja, że oksytocyna podana zostanie o 11, a tymczasem przenosimy się na salę porodową (dla mnie szok że już a rozwarcie na 2,5 cm). Po rozgoszczeniu się na sali skakanie na piłce, bądź podłączenie pod ktg i tak na zmianę aż do 11. Przy skurczach przekichane jak się siku chciało - nasłuchałam się od okulistki, żeby nie trzymać siku i chodzić za potrzebą w miarę możliwości, bo szyjka musi mieć miejsce żeby się skrócić i rozejść. Co chwilę przychodziła do mnie położna Ewa i pytała o samopoczucie. Przy skurczach, a miałam i krzyżowe i brzuszne (dla mnie katastrofa krzyżowe) położna podłączyła mi Tense - fajne urządzenie, pozwoliło złagodzić ten rodzaj bólu. O 11 dostałam oksy, po tym się rozkręciło i zadzwoniłam po męża, że nie wiadomo jak się rozhula i że czekamy, wsiadł w samochód i ok.12.30 dotarł. Ja już z dosyć mocnymi skurczami coraz krótszymi głównie leżąco - bo na nogach wystać nie szło a pionu w ogóle utrzymać się nie dało - czekałam aż rozwarcie zacznie postępować, a tu takie nieśmiałe 4 cm. Ok. 13 przyjechała na salę dziewczyna, która urodziła dosłownie w 15 minut, byliśmy z mężem w szoku, ja też tak chciałam!! Jakoś nam ten straszny bolesny czas leciał, w końcu zaczęłam myśleć o zzo, ale dowiedziałam się że za wcześnie. Cały czas było mi niedobrze!! Ok. 14 przy badaniu puściły mi wody - niestety zielone - dla mnie stres ogromny, bo co z moim kochanym maleństwem?? Siostra widać, że zdenerwowana, a ja w bólach modliłam się żeby w końcu był jakiś postęp, ale z tym kiepsko. Poza tym mamy z mężem wrażenie, że położna przebiła mi pęcherz płodowy, bo przy jednym z badań szyjki na skurczu poczułam oprócz jej ciepłych palców coś chłodnego w środku. Przyszła w między czasie pani dr, taka ładna zadbana blondynka w okularach, ona i położna badały i tylko kręciły głowami że za wolno to wszystko postępuje. Rozwarcie na 6-7 cm i znów prosze o zzo i znów że za wczesnie proszę. Ok. 16-17 padła propozycja kąpieli w wannie - to też oprócz tensy szczał w 10!! Skurcze jakby słabsze i mniej bolesne, przy okazji zaliczyłam wymioty :( Mąż polewał brzuszek prysznicem co przynosiło mi ulgę, a ja przy skurczach trzymałam się wanny całymi siłami. Coraz słabsza czułam że już nie mam siły. Podczas kąpieli decyzja pani dr że badamy. Jakoś na skurczach coraz krótszych decyzja że może jednak będzie cc. Skurcze po wyjściu z wanny już non stop bez przerwy. Po czasie ok.17.40 położna powiedziała, że jest decyzja pani dr że cc, czy się zgadzam. Oczywiście, tylko pomóżcie mnie i dziecku! No i dowiedziałam się że cc 18.15. Stres niesamowity... Dziewczyny resztę przy okazji może jutro bo mój bobasek jeszcze teraz musi pocycać żeby choć kilka godz.mama mogła odpocząć. Miłej nocy!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Październik2012
Misiagesia- aż mi łzy popłyneły gdy czytałam o twoich przeżyciach, nacierpiałaś się dziewczyno:( Teraz za to na pewno dziecko Ci wszystko wynagrodzi. Gratuluję Ja mam wizytę w poniedziałek i mam mieć pobrany wymaz na paciorkowca,nie wiecie jak długo się czeka na wynik? Co gdy poród zacznie się wcześniej? podaja antybiotyk profilaktycznie? Pytam ponieważ córeczka mojej znajomej od pięciu dni walczy o życie, urodziła się w 35 tyg ciąży przed badaniami na to cholerstwo:/ Ona rodziła gdzie indziej, ale ciekawa jestem jak ten problem rozwiązują na łubinowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
ja po wynik zadzwoniłam po 5 dniach,.... ze względu że daleko to podali mi przez tel.... na szczescie nie mam tego dziadostwa ... cena 20 zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny :-) misiagesia rany po twojej historii porodu na prawde mozna sie przestraszyć, tylko dziwię sie ze az tyle cie męczyli, jakby nie mogli cesarki zrobic wczesniej. co to jest Tensa? ja miałam ten wymaz pobierany 30 sierpnia, wyniku na razie nie znam dowiem się zapewne w poniedziałek na wizycie czy jest to syfiarstwo czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
misiagesia zastanawia mnie jedno ...skoro prosiłaś co chwile o zzo to dlaczego nie podawali ..... to mnie bardzo zastanawia,... no cóż to czekamy na kolejne opisy :D Wrzesień tuz tuż cos milczy ... czyżby cos sie zadziało ostatnio ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
ja miałam w 38 i to podobno byl ostatni dzwonek na wykonanie ...ale dokładnie nie mogę powiedziec bo takiej wiedzy nie posiadam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sssnakeee jestem jestem:-) skurcze nocne ustąpiły i w ogóle czuję się tak jakbym nigdy miała nie urodzić :-( Misiagesia- Twojej relacji nie da się ze spokojem przeczytać, ale się nacierpiałaś. To jeszcze spotęgowało mój strach przed porodem. Z tym znieczuleniem to się dziwię. Jak jak rodziłam a akcja porodowa nie szła do przodu, to podano mi przy 3 cm i nikt mi nie mówił że to jeszcze za wcześnie. Boję się że trafię na jakąś cholerę położną i nie życzliwych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
Wrzesień tuż tuż .... tez mam takie uczucie.... ze to nigdy nie nastapi chociaz do terminu tobie zostalo 4 a mnie 5 dni i teoretycznie wszystko sie moze zdarzyć .... co do opisu porodu ... zauwazyłam ze coraz czesciej na lubinowej trafiaja sie czarne owce w personelu :( przez któe my wkrótce rodzące mamy mieszane uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jak wam sie trochę opóźni a minorzyspieszg porod to może spotkamy sie na lubinowej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Megisu78 oby nam się nie opóźnił:-), ale Tobie życzymy przyspieszenia:-). Sssnakeee Ty będziesz miała chłopca czy dziewczynkę? bo nawet niewiem. Widzę że Megisu78 będzie miała córeczkę tak jak i ja:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
To ja kochane się wyłamię i będę miała synka :) Megisu 78 to tobie sie przyspieszy o tydzień :D wrzesień tuż tuż urodzi dzien po terminie :D wszystkie urodzimy 19 w moj termin :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak czytam wypowiedzi ja wam cos opowiem moja rodzina jest smieszna bo ja sie urodzilam 18 listopada moj brat 18 sierpnia a moje siostry mialy byc 18 pazdziernika ale lekarz wziol moja mame 17 tak wiec gdyby nie to bysmy byli wszyscy z 18 tylko roznych miesiecy a tak jest pol na pol... wiecie natura nie wybiera chociaz zycze wam 19 :) a moze wszystkie na 18 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie jakby mozna sobie było tak wybierac termin porodu :-) jak dla mnie moze byc 18 czy 19 ale tak dobrze to nie ma :-) 17 mam wizyte zobaczymy co doktor powie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssnakeee
gdyby można było sobie date wybrać to ja już bym była po :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich ja mam termin na 20 wrzesnia i tez strasznie sie boje porodu a jeszcze jak przeczytalam opismisiagesia to naprawde za dlugo cie trzymali ale sadze ze ta pani blondynka w okularach to dr puchala bardzo fajna babka ona mnie prowadzi jutro wlasnie jade na ktg wiec sie okaze czy zostaje w szpitalu czy znowu bede tak jezdzic a troche mam drogi bo jestem z tychow mam pytanie do dziewczyn ktore bede rodzic we wrzesniu czy przy badaniach szyjki odczuwacie bole bo u mnie sa straszne ostatnio badal mnie taki starszy pan na lubinowej i przy badaniach szyjki strasznie bolalo jedynie co powiedzial ze wszystko jest napiente i zamkniente hmmm nie wiem co to oznacza i troche mnie to przerazilo ,,,,, mam taka nadzieje ze jak juz bedzie ten dzien bedzie to szybko i bede mogla wam opisac zeby nikt sie nie bal jak ja teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie stresujcie sie nie potrzebnie... Po 23 maja 2011 byl na tym forum opis mojego porodu i mimo, ze na oksytocynie nie bylo najprzyjemniej bardzo milo wspominam porod, opieke itp itd. Poza tym obojetnie jak sie czlowiek ucierpi nagroda jest najwieksza w zyciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bry :) 20wrzesień - mnie też bolało badanie szyjki, ale dopiero jak się rozwarcie pojawiło. Mam nadzieje, że nikogo nie zraziłam nikogo swoim opisem. Cynimini chyba słyszałam twój poród, bo w noc po moim cięciu po mojej koleżance Ani rodziła dziewczyna i było ją na oddziale dosyć słychać :P Jak każdy głośniejszy poród :P mój też taki był. Ja pierwsze doby leżałam na intensywnej opiece w 102, potem na ostatnią noc przeniesli mnie do 9 na parterze. Szkoda, że się nie spotkałyśmy, ja niestety bardzo mało się ruszałam, ale dosyć szybko dzidzie do siebie dostałam. Wracam do opisu: Jak już się dowiedziałam o cc, doczekać się tego nie mogłam, ale znów stres przed znieczuleniem podpajęczynówkowym. U mnie był problem, bo nie miał kto wykonać cc i musiałam czekać na lekarzy. Położna powiedziała, że mam o własnych siłach przejść na sale operacyjną, z tymi ciągłymi skurczami było to ogromnym wysiłkiem, bólem i wyzwaniem. Mąż doprowadził mnie do połowy drogi, a później już p. Ewa doprowadziła do sali operacyjnej. Zdążyliśmy z mężem jeszcze się pożegnać i poprosiłam go aby trzymał kciuki. Jak już w bólach dotarłam na salę, o własnych siłach wgramoliłam na to łóżko, dotarły do mnie nerwy, nogi trzęsły się jak nie wiem. Pani anestezjolog (taka koło 50 wyluzowana blondynka - jedyna osoba z którą rozmawiałam dłużej podczas operacji) kazała przygotować się do znieczulenia. Jej zapewnienia, że za chwilkę będę miała swoją dzidzię przy sobie uspokoiły mnie troszke. Jak już się znieczulenie rozeszło to czułam błogi brak bóli skurczowych, ale znów się okazało że nadal czekamy na lekarza operującego - taki starszy, może z 170 cm wzrostu - niejakiego dr Wojtka - cieszył się, że jeszcze to imię jest popularne, bo nasz synuś właśnie Wojtuś :) Była jeszcze druga dr do pomocy, ale nawet po głosie nie poznałam. Podczas oczekiwania nerwówka, bo znieczulenie już działa a ich nie ma... Ale jak już przybyli to dosyć szybko się za nas wzięli, synusia dosyc szybko ujrzałam, praktycznie od razu darł się na całe płuca, ale nie był to głośny płacz, potem oczekiwanie aż go pomierzą i znów widziałam Synusia - do policzka został przytknięty - to było super uczucie... Niezapomniane... Ale jak go wzięli do tatusia - czas strasznie się ciągnął!! Innym dziewczynom czytałam, że zleciał, a mnie strasznie ciągnął!! Czułam jak mną szarpali, było coś nie halo (okazało się przy ściągnięciu szwów, że musieli dodać jeden szew dodatkowo, bo skóra nierówna ). Wyprowadzili mnie na łóżku, widziałam tatusia prze szczęśliwego i zmartwionego, widziałam znajome twarze z sali przedporodowej i jakoś tak dotarło do mnie że już po. Tatko zaraz do mnie dołączył, poczekaliśmy na synusia i już cieszyliśmy się naszym pierworodnym. Pamiętam, ze jak leżałam już po narodzinach bejbika to zapytałam ile można mieć dzieci po cc - wszyscy chórem odpowiedzieli że maks 2, jednak pozostają blizny na macicy, trójka jest już wielkim wielkim ryzykiem dla matki, a sama ciąża jest mega niebezpieczna. A ja o trójce marzyłam... Dziewczyny nawet nie wiecie ile mój mąż musiał się mi krzyże zmasować, nie miał już siły momentami. Tensa to - urządzenie do terapii prądami, przyklejąją ci elektrody w miejsca gdzie boli i sama za pomoca małego urządzenia podczas skurczu regulujesz siłe masażu prądem. mnie przyniosło ulgę niesamowitą, ale po kąpieli niestety siostra wyrzuciła te elektrody a nowych już nie było i musiał mąż masować. Jak ja patrzyłam na jego bezradność, bezsilność przy moich skurczach to szkoda, naprawde szkoda mi go było, kocham go za to, ze był ze mną w tych naprawde mega trudnych chwilach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was Dziewczyny. Jestem tu nowa, ale podczytuję Was od pewnego czasu. Ja też mam termin na styczeń, dokładnie na 14... Będę rodzić na Łubinowej. Ale tak strasznie boję się porodu :/ Ten strach normalnie mnie paraliżuje. Jedną ciążę niestety poroniłam i miałam zabieg łyżeczkowania, ale to nie na Łubinowej, bo wtedy jeszcze nie chodziłam do lekarza stamtąd a dzisiaj żałuję, bo może tak dzisiaj już byłabym mamusią... Trochę się wystraszyłam tego co napisała Misiagesia:( Wiem, że każdy poród jest inny, każda kobieta też inaczej odczuwa ból, ale ja sobie tego nie wyobrażam póki co:( A powiedzcie mi czy jak ja chcę, żeby mąż był przy porodzie to musimy mieć odbytą szkołę rodzenia czy to nie ma znaczenia? Pozdrawiam Was wszystkie i trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązania, zwłaszcza "wrześniówek":D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nas nikt nie pytal czy Maz ma odbyta szkole rodzenia. Tylko, ze jak przyjechalismy do szpitala w nocy i akcja mi stanela to odeslali go do domu i powiedzieli, zeby wrocil o 9 rano. Pozniej byl ze mna caly czas...no oprocz lewatywy. Tyle, ze na przedporodowej nikogo nie bylo wiec nikomu nie przeszkadzal. Z reszta na porodowej bylismy moze 20 minut porodu...Pozniej jeszcze szycie,zbieranie krwi pepowinowej ale nie wiem ile to trwalo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×