Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Princessin

Samobojstwo w rodzinie-jak zyc dalej?

Polecane posty

Chcialabym porozmawiac na ten temat z ludzmi,ktorych to dotknelo. Mam 26 lat,we wrzesniu moj maz podcial sobie zyly.Dopiero teraz zaczynam zyc,usmiechac sie czasami,dostrzegac przyszlosc za zakretem i myslec o terazniejszosci. Czy jest tu ktos,kto przezyl lub przezywa to co ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
tak jestem ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyyyyy why
dlaczego podcial sobie zyly ? mieliscie problemy w zwiazku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie ......
do Princessin---.> skoro on to zrobil, to on mial problemy ze sobą. Nie wien się o to, poszukaj grup wsparcia. Czy psycholog dał ci jakieś namiary na grupy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość List w Butelce
wiem co to znaczy.Mój tata nie wytrzymywał psychicznie i ma za sobą dwie próby samobójcze:(Pierwsza - przewiązał sobie sznur na szyji ...to było w piwnicy,gdyby nie sąsiad schodzący po ziemniaki ....juz bym Go nie miała :(:(:(:(:( a druga- zjadł ogromną ilość tabletek nie pamiętam jakie to były...na szczęście znalazł Go mój brat:(:(:( Boże jak ja sobie to wszystko przypomne.....dni spędzone w szpitalu,ciągly strach,płacz......Musialam sobie radzić z tym sama z bratem...mama była za granicą.....aby sie nie stresowała nic jej nie mówiliśmy miałam wtedy 13 lat....mój brat 10. Od tamtych zdarzeń minelo juz 12 lat,ale tego sie nigdy nie zapomni...zostaje to w psychice przez całe zyycie:(:( Straszne....i naprawdę nie zycze nikomu ,aby ktos przeżywał takie coś jak ja;/;/ Autorko strasznie Ci wspołczuje:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie ......
dziewczyny ja Wam obydwu współczuję, ale żyć trzeba dalej ...🌻 Na forum Wyborczej jest podforum Żaloba,strata, osierocenie - tam dyżuruje psycholog. Marne to pocieszenie, ale moze lepiej, niż czekanie tu na odpowiedz, gdzie duzo osób ma poziom intelektualny kapusty i zwyczajnie zajrzą tylko dla sensacji a nie zeby pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
od samobójstwa mojego minie lada dzien 2 rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość List w Butelce
w temacie---- Ja nikomu o tym nigdy nie mówiłam było mi wstyd ,żal....Moje rozumienie było tylko takie że "tata nas nie chce...że nas nie kocha" . Ja byłam bardzo młoda osobą i nie wiedziałam jak mu pomóc.....Często ludzie planują samobójstwo bardzo długi czas...czekają na odpowiednią chwilę. Autorko nie mogłaś tego przewidzieć ...musisz się trzymać ...wiem że jest Ci bardzo ciężko,strata męża:( Nie wyobrażam sobie....Radziłaś się psychologów? Słuchałaś ich rad życiowych itp? Musisz się tam wybrać bo naprawdę odmienią Twoje dotychczasowe życie.Mój tatuś dzięki nim jest innym facetem,optymista,idealista ,wesołek,dosłownie młodziaszek:) Kocham Go nad zycie i nie dam mu nigdy pomyśleć o śmierci . 3maj sie autorko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie ......
po takim zdarzeniu rodzina samobójcy powinna mieć możliwość terapii.Dziewczyny nie odkładajcie tego!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
ja chodziłam na terapie i wcale nie było mi lepiej nie każdy psycholog pomaga mi nie pomógł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość List w Butelce
w temacie---- masz racje ....życie po samobójstwie bliskiej osoby zmienia sie o 180 stopni ....psychika staje sie coraz węższa ,popada sie w depresje i rózne inne choroby.Taka jest prawda.W takich sytuacjach trzeba radzić sie lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie ......
a terapia grupowa? W większych ośrodkach psychologicznych powinno coś takiego być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość List w Butelce
bamboleo---- mówisz istotną rzecz...i masz racje nie każdy psycholog pomaga,tak bywa niestety;/;/ Trzeba naprawdę dobrze trafić ,albo wydać kupe pieniędzy na super dobrego psychologa;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie ......
pomóż sobie sama, bo nikt Ci nie pomoże a ludzie się odsuwają od nieszczęścia jak najdalej mogą... tu mozesz wejść zawsze pogadać, ale życie realne wokół Ciebie też warte jest pielęgnowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie ......
powinna być możliwość pójścia na grupę - spytaj psychologa, bo wiem ze takie terapie są prowadzone dla osób, które przezyly tego typu sytuacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
moja mama zrobila to 2 lata temu, probowala przedtem pare razy. od pierwszej proby mialam calkowicie zrabane dziecinstwo, kazdy dzien byl strachem, zawsze bylam niesmiala, zamknieta w sobie, dzisiaj zauwazam ze zamykam sie coraz bardziej. czy to mozliwe ze to przed to wydarzenie, chociaz nie tak dawno bylo juz dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje za odzew. Oczywiscie,ze mialam terapie u psychiatry,mieszkam w Niemczech,w drugiej dobie trafilam do szpitala z wysoka temperatura,nie moglam sie ruszac,bo kregoslup wysiadl calkowicie,dostalam od razu terapeute. Ale mi nie chodzi o terapie ze specjalista,raczej o rozmowe z ludzmi,ktorych tez to dotknelo,o odpowiedz na pytanie jak przezyc swoje zycie z takim ciezarem. Mielismy problemy,moj maz pil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
ojca , ale wiem co przezywa moja mama specjaliście nie pomogą nam potrzebne są osoby, które przeżyły to samo , bo tylko one bedą potrafiły zrozumieć tak naprawdę nasz ból i nasze cierpienie trzeba umieć podnieść sie z tego wszystkiego i iść dalej naprzód długa jest droga do szczęścia (jeżeli w ogóle można o nim mowić po czymś takim) ale trzeba postąpić troche egoistycznie i myśleć bardziej o sobie bo to my zostaliśmy tutaj , my cierpimy przez kogoś , my ponosimy odpowiedzialność za jego/jej czyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie,ten zal..te niepozalatwiane sprawy,te obciazenia,ich lekkomyslnosc,totalny egoizm,tak? A z drugiej strony pytanie:czy moglam zapobiec,przyjsc wczesniej,uratowac? I zyc ze strachem,ze znow to zrobi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
My nie mieliśmy żadnych problemów - a przynajmniej tak mi się wydawało. Nic nie zapowiadało takiej tragedii, ojciec nawet nie pił. W jednym dniu dopadła mnie bezsilność, strach , przerażenie , płacz. To wszystko spadło jak grom z jasnego nieba. Ludzie zachowywali sie różnie , byli tacy co pomagali (czesc rodziny,całkiem obcy ludzie) ale byli też tacy co gnębili nas jak tylko sie dało (rodzina od strony taty, obcy). Znaleźli się też tacy co chcieli całą winę przenieść na nas. Z początku miewalam koszmary badz budziłam sie i myślałam ze to tylko sen a potem docierała do mnie ta okrutna świadomość. Znajomi zrozumieli , nie odwrocili się i za to ich cenie , choć wiadomo nie wszyscy tak postąpili. Dzisiaj już nauczyłam sie poniekąd żyć bez niego, w tej potwornej świadomości choć obracam sie w innym środowisku (szkoła) nitk nie wie i mam nadzieje,ze nie dowie sie o mojej przeszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
Princessin - nie mogłaś. Nie wolno sie obwiniać - ja też długo zastanawiałam się czy jakbym coś zrobiła - na szczęście z głowy wybił mi to pewien ksiądz, wiesz jeżeli jesteś wierzącą osobą warto porozmawiać z znajomym księdzem - jest to o wiele lepsza osoba niż psycholog , mi szczera rozmowa pomogła bardzo , zrozumiałam wiele rzeczy , już nie obwiniam się, bo wiem, że każdy człowiek ma rozum i jeżeli będzie chciał coś zrobić to i tak to zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
teraz musisz myśleć tylko o sobie zajrze tu pozniej pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bamboleo-dziekuje. Mnie obwiniaja prawie wszyscy,nawet moj ojciec,bo przeciez bylam najblizsza osoba dla meza...Ale poczucie winy...to nie moje uczucie,to uczucie tych wszystkich ludzi naookolo,to oni przekonali mnie,ze jestem winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamboleo________
ale to nie ty zmusiłaś go do tego to nie ty podałas mu żyletke a obowiązkiem TWOICH BLISKICH JEST WSPIERANIE CIEBIE nie przejmuj sie nimi , oni nigdy nie zrozumią ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja też..
Mój brat 21-letni zabił się 2 miesiące temu. Ale chyba nie chcę o tym rozmawiać, nie chcę o tym myśleć nawet. Trzymajcie się jakoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż popełnił samobójstwo dzień przed wigilią. Zdążył sie co prawda ze mną rozwieść ( wyrok się nie uprawomocnił), był uzależniony od leków i alkoholu ale nie przyjął tego do wiadomości. Mimo tej strasznej choroby był mi bliskim człowiekiem. Jak każdy alkoholik był towarzyski, bardzo uczynny i koleżeński gorzej w stosunku do najbliższych. Boli sama śmierć ale też odwrócenie się znajomych taki dobry kolega a żona sobie wymyśliła alkoholizm. Po pierwszej próbie sambójczej był miesiąc na psychiatrii skąd wyszedł z diagnozą zespół zależności alkoholowej. Do pogrzebu jakoś się tzrymałm a teraz ciężko. Ciągle zadaje sobie pytanie czy mogłam coś zrobić. Mąż nie mieszkał ze mną a ja ciągle powtarzałam chcę być z Tobą ale musisz się leczyć. Twierdził , ze nie ma z czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja tam czekam kiedy mój alkoholik padnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc 7
Siedem lat temu maz powiesil si e byl hazardzista.byl spokojny dobry I uczynny.zostawil mnie z 2 letnie dzieckiem start domem do remontu I dlugami.z poczatku rozpaczalam ale dzis garden tym slabeuszem..bo ponosze konsekwencje jego decyzjiI slabego charakteru .a mnie nikt nie pyta czy mam sile n.a. zmaganie si e ze wszystkim sama.nie ulozylam sobie zycie ponownie mysle ze psycho ram zmasakrowana ze nie zdolam rteo zrobic...moze n.a. starosc.pozdrawiam .musimy byc silne dla dzieki I Nas samych.nie jest lekko ale glowa do gory I do przodu.nie Dajmy si e zycie I nie badzmy podobni do naszych samobojcow.najlatwiej jest si e poddac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My przeżywamy samobójstwo mojego kochanego i jedynego brata. Miał 24 lata, mieszkał z dziewczyną. Dla wszystkich jest to nadal szok, choć minął rok od tego zdarzenia. Horror, koszmar, z którego nigdzie nie ma ucieczki. Tak o tym myślę. I niestety nie potrafię poradzić sobie z poczuciem winy. Po tym już chyba nie da się żyć normalnie. Możemy się już tylko za nich modlić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×