Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zosia_samosiaaa

nikt mnie nie lubi, nie wiem czemu - zawsze tak bylo...

Polecane posty

Gość Nilubiana
Też mam tak, że niestety nikt mnie nie lubi. Obgadują mnie a później z innych źródeł dowiaduję się o sobie takich rzeczy, ktorych sama nie wiem (kłamstwa) :( Jedna koleżanka jest w szkole z ktora tylko czasami gadam bo jest starsza. Zawsze jestem pośmiewiskiem nawet w mojej rodzinie :( Nic złego nie robię po prostu :( Na szkolne dyskoteki nie chodzę bo to dla mnie marnowanie czasu i nie ma z kim. Moi rodzice narzekają ze nie mam kolezanek a ja mowie ze nie chce - bo jak im przyznam sie ze mnie nie lubia to zaczna sie smiac. Moja mama np coś zrobi to niestety wszystko na mnie zwala w towarzystwie bo to wstyd tak mowic o niej. Mam tego dosyc czesto placze. Za rok ide do liceum ale na pewno gdzies daleko od miejsca zamieszkania zeby mnie tam nie znali moze to cos da :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smuteczekiplacz
Ja mam tak ze nie lubie spedzac czasu z ludzmi wole sama. Nikogo do siebie nie zapraszam ani do nikogo nie chodze bo nie lubie. Od zawsze taka bylam, bo jak bylam mala to pelno dzieci w moim wieku kolo mnie mieszkalo a ja wolalam sama sie bawic nawet w pilke sama pograc. Dzis tez nie chodze na imprezy tylko siedze jak kolek. Nie jestem rozmowna. Dobrze nawet mi z tym ale czasami mi przykro (ale coz sama sobie na to zapracowalam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomaszjacqual
serio mam wrażenie że to też moja historia ale zawsze sobie tłumaczę że ci ludzie nie mają otwartego umysłu i znowu milknę../masz podobnie tkamilewicz@gmail.com napisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
P.S. Mam w d co myślą inni moje życie nie jest stereotypem Polaka mam dość żyć jak robot i mam dość być niby normalny znaczy dom,dziecko,drzewo. mam to za sobą . To nic nie zmienia.świat był i będzie ten sam i nikt ani nic tego nie zmieni.bez przytaczania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spytaj kogoś szczerze dlaczego tak Cię traktują. W końcu może ktoś Ci powie, a to trudno powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam ten sam problem ludzie raczj stronia ode mnie, po prostu nie jestem nikomu potrzebna do szczescia.Prawda jest ze mam niskie poczucie wartosci, jestem niesmiala i boje sie odezwac w grupie bo zazwyczaj jestem ignorowana, olewana albo jakby niezrozumiana. Nie umiem tego zmienic a prawde mowiac coraz bardziej wycofuje sie z zycia spolecznego. Najgorzej w pracy gdzie wazna jest komunikatywnosc, otwartosc i integracja z ludzmi. Dla mnie to ogromny stres i ciagle udawanie ze nie jestem taka cicha i ze lubie to co robie (co jest klamstwem). Koszmar a nie moge zmienic tej pracy bo nawet nie mam innego pomyslu ani innych mozlwosci. Nieraz mam ochote ryczec i nieraz wlasnie becze. Lepiej sie czuje tylko wtedy gdy uda mi sie z kims pogadac i lepiej zaznajomic ale jest to krotkotrwale :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość where_is_my_rainbow
Mam 13 lat i w tym miesiącu zaczęłam gimnazjum. Na początku nie mogłam się odnaleźć, bałam się cokolwiek powiedzieć, bo inni mogliby uznać mnie za głupiego sztywnego debila. Mam niską samoocenę. Czasem patrzę do lustra i widzę całkiem ładną osobę, a czasem od samego spojrzenia płaczę. Dlatego jak pierwszy raz z kimś rozmawiam wbrew woli zastanawiam się jak ocenia mój wygląd. Wracając do pierwszych dni szkoły: dziewczyny od razu 'pokochały się', nagle stały się bff i sis na wieczność, a tylko ja byłam sama bez przyjaciółki ;( Jestem strasznie nieśmiała w stosunku do obcych i nie wiem jak to zmienić. Boję się z kimś przebywać sam na sam, stresuję się wtedy i nie mam pojęcia co powiedzieć. Mam wrażenie, że nudzę tą osobę. Że o wiele lepiej ten ktoś czułby się w innym towarzystwie. W myślach analizuję każde swoje słowo i coraz bardziej pogarszam sytuację D: Z kolei jeśli jestem z 2+ osobami to nie mogę dojść do głosu (chociaż i tak rzadko się zdarza że podejmuję taką próbę). Reszta ludzi świetnie się bawi, a ja jestem niewidzialna :( Na szczęście po paru dniach mi 'przeszło'. Ktoś do mnie zagadał, o coś zapytał. Chyba mam przyjaciółkę. Tak przynajmniej myślę. Otwarłam się do niej dopiero po jakimś czasie. Staram się zachowywać normalnie, czasem zażartuję. Ale to nie to co w podstawówce. nie chodzi mi o to, ż enie doceniam nowych znajomych. W poprzedniej szkole miałam 3 przyjaciółki- wśród nich bff. I właśnie tej bff mogłam wszystko powiedzieć, nie czułam się nieswojo w jej towarzystwie.:) Ale czasy podstawówki odeszły. Teraz przyłapuję się na tym, że zastanawiam się co powinnam powiedzieć albo zrobić żeby nie wyjść na idiotkę. Tęskinię za tą pewnością, że nie zostanę nagle odrzucona. Ale nie mogę powiedzieć, że nikogo nie obchodzę. Mam koleżanki. Ale to nie są koleżanki, które po prostu czują do mnie sympatię. Zachowują się czasem jakbym się im narzucała. A ja czuję, że to prawda.;( Moja przyjaciółka zachowuje się zupełnie inaczej w rozmowie ze mną i inaczej w rozmowie z nimi. Podlizuje się im, a ja staję się niewidzialna. Kiedy na nie patrzę widzę zgraną paczkę w której już nikogo nie potrzeba. ;(Jestem piątym kołem u wozu. Może tylko to sobie wymyślam, może histeryzuję... Sama już nie wiem :( Nie umiem się przy nich zachować. Naprawdę nie wiem już co robić. I nie pomaga mi w tym moja 'pewność siebie'. W końcu mogłam napisać o tym, co czuję. Chyba pomogło. Jeszcze nie wiem. Spróbuję sobie jakoś poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w liceum kumplowałam się główni z taką jedną dziewczyną (niby po fakcie) przyjaciolka. Tzn kiedys sie \dobrze dogadywalysmy ale potem kazdy poszedl w inna strone i kontakt sie znacznie ograniczyl, zmienily sie tez zainteresowania. Ale reszta ludzi w klasie tez byla ok. Na studiach na 1 roku bylam w nieciekawej grupie a i same studia tez mi sie wtedy srednio podobaly. potem trafilam do innej, zarabistej grupy! zmienily sie przedmioty i wykladowcy! zyc nie umierac! rewelacja. Tzn moja grupa trafiała na ponoć najgorsze kosy, ale te kosy okazaly sie tak naprawde wspanialymi osobami z przeogromna wiedza a przy tym na prawde ludźmi. Dostalo sie raz pale cala grupa, to potem sie uczylo, ale powiem Ci ze oni pozniej tez stopowali. W zasadzie nieraz bylo tak ze malo wiedzialam, ale i tak przymykali oko. Nie raz Ci pomogli i w ogole mialas taki dobry kontakt :-) Ja najmilej wspomina taka pania prof cudowna kobieta o wielkim serduchu :-) :-) zaszczepiła we mnie milosc do nauki, pod wzgledem etycznym i naukowym przewyzsza mnie o miliony swietlne i jeszcze takiego jednego kujonowatego narcyza ;-). Na ostatnim roku poznalam duzo fajnych ludzi z innych grup głównie przebywalam z nimi wiecej niz ze swoja grupa . W podstawowce to wiadomo jakies tam relacje byly, kolezanki, koledzy. Obecnie to tak nijak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje za uwage
Tez bylem od dlugiego czasu nielubiany zbytnio. Teraz juz nikt mnie nie lubi, bo mam 33 lata i nie mam tyle pieniedzy aby mnie lubic. Czyli minimum tyle aby miec na wszystko czego potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wina wasza ani rodzicow
Nie wiem czy to regula ale generalnie jezeli jakas osoba nie cieszy sie zbytnia sympatia w otoczeniu (w szczegolnosci plci meskiej) to dlatego, ze ktos przeswietlil/a jego rodzine (matke i ojca). Dochodzy rodzicow zostaly policzone lub nawet ich emerytury i znaja orientacyjnie przyszlosc twoja. Bo jak nie mozesz zbytnio olegac na swoich tak zwanych starych, to gowno bedziesz miec z zycia. Moze jakies sluzby dzialaja albo to Rzad prorokuje i okresla twoja wartosc. Tego nie wiem ale wiem, ze nic sie nie dzieje bez powodu. Czasem wystarczy wywiad srodowiskowy na temat jakiejsc rodzinki i ta osoba, ktorej jest to rodzinka, ma zagwarantowane zycie bez sensu. Czyli reszte zycia w samotni. Po prostu komus zalezy na tym aby dane dotyczace waszych perspektyw wyciekly. A sa to dane, ktore rokuja bardzo trafnie. Bojak teraz nie masz dobrych znajomych na ktorych mozesz polegac, to sobie po prostu nie poradzisz. No chyba, ze masz majatek po rodzicach w postaci domu, ktory sprzedasz i bedziesz miec pieniadze na budowanie sobie czegos w zyciu. Glownie chodzi o majatki. Im kto ma szanse odziedziczyc po rzodzicach lub dziadkach czy babci wiekszy, tym wiecej "przyjaciol" i lepsze powodzenie u plci przeciwnej. Reszta traktowana jest spolecznie jak patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najrlkjdgkl
to nie prawda ze smieja sie z brzydkich i cichych. ja w podstawowce w klasie 4 bylam strasznie gruba i brzydka (145cm i waga 65) ale wszystkie mnie lubialy i chlopacy tez ze mna gadali. a jak schudlam to bylo tak ze te ladne jak ja je nazywalam barbie zaczely mnie obgadywac ( zazdroscily mi bo zaczelam sie stylowo ubierac, nie bylam brzydka z twarzyt tylko ladna, mialam grube dlugie wlosy i bylam smiala, zabawna chlopacy mnie lubili) i taka byla podstawowka zas w gimnazjum to masakra, bo moje 3 najlepsze przyjaciolki nie tolerowaly ze jestem smiala i zaczynaly mnie olewac i wogule ale powiedzialam im prosto w twarz ze albo beda akceptowac wady swojej przyjaciolki albo niech w*********ja !!!!! zrobilo im sie glupio i nic nie odpowiedzialy ale dla mnie bylo to jasne, zaczelam kumplowac sie ze wszystkimi w klasie. no a teraz jestem w liceum bez tych 3 i jestem szczesliwa bo mam super dziewczyny w klasie ktore sie wogule nie obgaduja i nie kloca oraz fajnych chlopakow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem wcale brzydka, wręcz przeciwnie. W szkole mam tylko jedną najlepszą przyjaciółkę która jest podobna do mnie z harakteru. Taka moja bratnia dusza. Oprócz jej nikt ze mną nie rozmawia. Tylko że jej nie ma prawie zawsze w szkole. Teraz najgorsze że nikt kompletnie ze mną słowa nie zamieni. Koleżanki mi wszystkiego zazdroszcza a koledzy dokuczają,lecz umiem się im dobrze postawić że się dziwią. Nie wiem co ja zrobię bo moja najlepsza przyjaciółka idzie do innego gimnazjum!!! To jakiś koszmar jestem taka samotna a dni takie same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt z wami nie rozmawia bo pewnie wam zazdroszczą wszystkiego!! Ja jestem bardzo ładna a nikt ze mną nie rozmawia a moje koleżanki są brzydkie jak noc a niedosc że mają chłopaka to jeszcze pełno innych koleżanek (wszystkie fałszywe)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moze poprostu jestes za miła znam wiele takich ludzi sama bylam kiedys takim odludkiem nie umialam odmawiac czulam sie samotnie ale powiedzialam sobie dosc koniec zacznij sie bronic dziewczyno nie boj sie ludzi pomysl ze wcale nie musisz byc taka . I z doswiadczenia wiem ze tacy ludzie nie sa warci uwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Racja - bycie miłym to przekleństwo. Rodzice nie zdają sobie sprawy jakie skutki w młodym człowieku wywołuje ciągłe powtarzanie "Bądź grzeczny, siedź ładnie, nie ćlam, bądź miły, nie przeszkadzaj!" itd. Oczywiście - trzeba wychowywać dzieci, żeby wiedziały co jest dobre, a co złe, ale jak dziecko bawi się i głośno śmieje albo biega w domu, a matka krzyczy "ciszej! uspokój się! nie biegaj" to co do k... nędzy to dziecko ma robić skoro rodzic nie potrafi zorganizować mu innych zajęć i co w tym momencie robi złego? Ja przez lata byłam wychowywana w ten sposób i za nic do dzisiaj (mam 32 lata) nie mogę poradzić sobie z niskim poczuciem własnej wartości i z tą pie.... uprzejmością na każdym kroku, nawet jak ktoś pluje mi w twarz to ja mówię jak automat "dziękuję!" To siedzi bardzo głęboko i takich nawyków nie zmieni się ot tak. Do tego w okresie dojrzewania coś mi się popieprzyło z układem nerwowym, wcześniej byłam normalna, a w wieku ok 10 lat zaczęły dziać się ze mną dziwne rzeczy, w nienormalny sposób zaczęłam reagować na pewne sytuacje, nie rozumiałam tego, nikt ze mną o tym nie chciał rozmawiać albo po prostu nie było nikogo kto by się zainteresował i spróbował wytłumaczyć, znaleźć przyczynę (tutaj - rola rodziców), a było widać gołym okiem, że coś jest nie tak i tak z wesołego dziecka stałam się wrakiem człowieka. Trochę się "wylizałam" ale jak pewnego dnia straciłam wszystko przez moją nieśmiałość i wycofanie, tak przyjaźni nadal nie mogę znaleźć. Już straciłam nadzieję. Ludzie nie lubią i nie tolerują inności. Taka prawda. Taki los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościówka1234
Ja również podnoszę temat. Również mam z tym problem być może po części to moja wina bo jestem cicha, nieśmiała po części introwertyk, ale z drugiej strony z tym "prześwietlaniem" rodziny, otoczenia to też prawda. Jak raz łatkę przytkną to ciężko jest się przebić na inną. Kolejną prawdą jest, że nie można być przesadnie miłym, grzecznym, kulturalnym - "bo Cię zaraz zgnoją". W dzisiejszych czasach to już w ogóle tak się porobiło, że albo się jest "animal party" albo "zmulaczem" i samotnikiem, na prawdę ciężko znaleźć ludzi podobnych do nas samych, bo albo chleją na umór, rzygając na przemian a potem się chwalą tym wszem i wobec, na koniec fotki wstawiają na fejsa - albo nie wychodzą z domu (uwięzieni w sieci internetowej) i jak tu żyć i dać się poznać z dobrej strony innym oraz poznać podobnych do siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eeeeeeeeeeeeeee
Jakby ktos mial ten sam problem i byl w wieku 16-17 lat to prosze pisac... :( gg: 55731445

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiecie, wszyscy doradzający, że ci co tu piszą, tak naprawdę nie są ani nudni, ani dziwni, ani nawet zbyt introwertyczni (można być po prostu introwertykiem, ale to nie wada czy skaza). Po prostu są sobą, a to często bywa kulą u nogi i powodem prawdziwych dramatów. Udzielacie "dobrych rad", ale Ameryki waszymi stwierdzeniami nie odkrywacie (i nie piszę tego po złości). Jasne, że gdy się jest najbardziej interesującym to ma się największe grono znajomych. Życie to jeden wielki konkurs popularności. No i ludzie nie lubią zbyt odstających od przyjętych norm ludzi, bo najlepiej się czują w towarzystwie sobie podobnym. Nawet jeśli to nie ogół/większość a właśnie jednostki są najbardziej zrównoważone, bo np. myślą samodzielnie i przez to odrzucają niektóre rzeczy uznane za "normę" i tym samym narażają się na niechęć czy wręcz samotność. Piszę trochę jak niepoprawny idealista, ale tak rzeczywiście nie powinno być, bo to nie wina tych skrytych osób, którego często dobrze się domyślają swojej odmienności i wolą nie podejmować ryzyka, bo ileż można zaliczać rozczarowanie. A wy niejako namawiacie ich do zmieniania się na siłę, trochę wbrew ich woli czy naturze, do robienia z siebie pajaca. Bo tego jednak trochę oczekuje od nas współczesny świat. Nie bycia sobą tylko dostosowania się do reszty, często za cenę utraty własnego ja. Doceniam wasze dobre chęci, ale tak to właśnie wygląda tylko rzadko się o tym mówi. Ja bym radził poszukać (na tyle, na tyle to możliwe) osób podobnych, na przykład też trochę odmiennych. Wówczas będziecie się czuć bardziej rozumiani. Ale żebym nie został źle zrozumiany, nie chodzi o tworzenie kółka wzajemnej adoracji, gdzie te osoby będą mogły użalać się wspólnie i psioszyć na tych pozostałych. Sam optuje za otwieraniem się na ludzi i pracą nad sobą. Jednak powinno to działać w obie strony, mniejszość też powinna być wysłuchana i choćby częściowo zrozumiana, ale nikt się do tego nie kwapi bo mało komu jest to potrzebne. I dlatego wygląda to tak jak wygląda, dramat i absurd życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś _tajemniczy
Powiem Ci, że być "odlutkiem" to nie fajna sprawa. Często spotykam się z takimi sytuacjami. Obecnie chodzę do 1 gimnazjum. W podstawówce było w sumie OK. Dużo osób mnie lubiło i lubi do teraz. Ale powiem Ci prosto z serca, że to zależy od człowieka. Jaki jest człowiek w środku - to się liczy. U mnie w klasie są osoby, które tylko i wyłącznie oceniają innych po wyglądzie. Nie każdy musi Cię lubić. Mnie też wiele osób nie lubi. Nie przejmuj się! ;) Będzie wszystko dobrze. Znajdź sobie jakąś przyjaciółkę, której ufasz (jeśli już ją masz to super) ! Porozmawiaj z nią na ten temat. Zapytaj co zmienić a co nie. Staraj się rozmawiać czasami (lub chociaż powiedzieć "cześć" czy "hej" na powitanie a na pożegnanie "na razie" ) z osobami, które Cię nie lubią! Nie przejmuj się ;) Życzę powodzenia ☺ Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YXZ
Nie fajnie jest być nie lubianym. Znam ten ból. Moje przyjaciółki się niby ze mną trzymają, ale za miłe wobec mnie nie są, chłopacy rzadko który mnie lubi (nie mam powodzenia u płci przeciwnej). Nauczyciele w szkole? Również po niektórych widzę, że mnie nie lubią. Postanowiłam coś zmienić. Pewną rzecz. Pomyślałam, że się zmienię na lepszą. I na razie mi to wychodzi. Dosyć dużo osób mnie teraz lubi i szanuje. Tobie też radzę się zmienić jeżeli chcesz! Ale pamiętaj. Nie każdy musi Cię lubić -bo ty niektórych osób też nie lubisz! Powodzonka ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja od czasów przedszkola poznałam 1 dzieecznę lubiałyśmy a wręcz kochałyśmy sie ale w 2 klasie coś sie popsuło cała 2 klasa sama potem 3 i w końcu 4 spróbowałam ponownie nikt mnie nie lubił czemu? Nie mam pojęcia bo nie miałam codziennie słodyczy? Bo nie miałam ojca? Naprawde nie mam pojęcia ale kochałam siebie i nie przeszkadzało mi zabardzo to że jestem sama tylko te samotne przerwy lekcje wieczory a potem i ranki. Całe wakacje sama... Masakra nikomu nie rzyczę i tak co roku postanowiłam wrócić do pauliny bo tak miała na imie moja dawna koleżanka ale ona lubiła mnie tylko dla tego bo ja zostałam... Traktowała mnie jak przedmiot ja nie byłam przyzwyczajona do bliższych relacji więc nie miałam pojęcia co robić a mama? Sama sobie rać... Codziennie to słyszałam. Choć nie jestem bardzo niska to zawsze wyglądałam jak małe dziecko taka ,,uroda". Nie wiem jak to zrobić bo ja pragne tylko przyjaźni to nie tylko brak przyjaciół to trż wiele nie przyjaciól. Wieczne zwalanie na mnie i kłamanie śmianie sie i obgaduwenie... Nie wiem jak powiedzieć mojej jedynej osobie która myśli że nie wiem co do mnie czuje że jej nie nawidze boje sie zawrzeć nową znajomość bo nawet inne klasy mnie nie nawidzą choć mnie nie znają słyszę te śmiechy... Choć jestem młoda co najmniej 10 razy chciałam sie zabić ( mieszkam na 4 piętrze). Pomocy! Nie jestem chyba aż tak brzydka! Oszaleje!? Potrzebuje sie komuś wygadać i być yraktowana Jak człowiek. podoba mi sie 1 chłopak ale rzecz jasna moja ,,bff" mósiała mu to wygadać i on choć chyba też mnie w miare lubiał teraz mnie nie zgadniecie tak też mnie nie cierpi!!! Ale ja dalej go lubię! Miże to strasznie długie ale pomocy!!! Od 3 lat nie wychodziłam z nikim nie z rodziny na pole czy do kina... Za niedługo ide do 6 klasy jeśli dożyje prosze o pomoc! (Bardzo przeptaszam za błędy pisze na telefonie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Don Kichot
ortografia leży :) dla wszystkich samotnych, samotność też jest fajna nikt nie brzęczy nad uchem :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DeSpe
Osobiście się przekonałam, że problem niekoniecznie leży w nas ''odludkach'', ale w otoczeniu w jakim się znaleźliśmy. Co prawda oni uważają inaczej, ale czasem po prostu wystarczy rozejrzeć się dookoła, a znajdziemy co najmniej jedną osobę, której na nas zależy. Niekoniecznie będzie to osoba z naszej grupy wiekowej, płci czy statusu społecznego i niekoniecznie z grupy ludzi, na których nam zależy, ale są wartościowi, bo dla nich mamy znaczenie i często wskoczyliby za nami w ogień - tzw. vip'y najczęściej nie mogą na to liczyć! Ja niestety mam młodszą siostrę, która gdy ma wybór między ''towarzychem'' a mną, zawsze wybiera tych pierwszych. Kiedyś mnie to bolało i zastanawiałam się co ze mną nie tak. Dziś już wiem, że to ona ma problem ze sobą, bo statusem chce mnie przewyższyć, bo takie ma aspiracje, a mi nigdy nie zależało na prestiżu. Ot taka bolesna prawda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak przypadkiem trafiłem na ten temat, więc tez sie wypowiem. Kwestia samotności dla każdego znaczy co innego. Ja nigdy nie byłem towarzyski i w sumie duuużo człowiek może się dowiedzieć co tak naprawdę ludzie mają w sercu. Kiedyś nigdy bym nie podejrzewał, że ludzie są tak fałszywi i bez moralności. Cieszę się że nie musze zgrywać wesołka czy towarzyskiego, nie mam dzięki temu żadnych zmartwień. Żyję sobie sam spokojnie i nie mam żadnych problemów z ludzmi bo są dla mnie jak powietrze. Ide do pracy, szybko czas leci, bo skupiam się na robocie, wychodzę z roboty idę gdzie chcę, jem co chce, wracam do domu, o której chce, zjamuje się tym vo lubie, nigdy w zasadzie się nie nudzę. Kocham taki stan rzeczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćSylwa
Ludzie prosze Was posluchajcie ,jest taka modlitwa o rozwiazanie wezlow ,macie wezel ,ktory sami sobie zalozyliscie ,albo ktos wam zalozyl ,jest to modlitwa do Matki Boskiej rozwiazujacej wezly .E internecie jest wiele swiadectw ludzi ,ktorym pomogla .Naprawde Maryja pomaga.Macie wezel ,ktorego sami nie przeskoczycie chocbyscie staneli na rzesach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćSylwa
Naprawde jest to pomoc nieoceniona ,mamy pomoc z nieba musicie w to uwierzyc ,ja sama dostalam wiele pomocy ,sprobujcie to nic nie kosztuje ,15 min dziennie przez 9 dni,jak bedzie trzeba to mozna 2 razy odmowic dobrze jest byc po spowiedzi i przyjac komunie ,jesli nie modlcie sie i tak Maryja nikogo nie zostawi bez pomocy ,obejrzycie sobie filmik na you tube Jezu ty sie tym zajmij ,a zobaczycie ze dostaniecie pomoc,obiecuje Wam to,nawet ci ktorzy nie wierza niech sprobuja ,a sami sie przekonaja .Pozdrawiam Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×