Taka sytuacja w sumie... dziwna

Byliśmy ze soba poltora roku, jednak zaczynalo sie psuć i w koncu sie rozstalismy. Rozstalismy... troche to nie pasuje, bo mielismy przed soba jeszcze 1 cały rok, bo chodzilismy razem do klasy, w tym wypadku była to juz klasa maturalna. P dwoch miesiacach od rozstania znalazła sobie innego i przez caly rok szkolny z nim byla no i jest nadal. Podczas tego roku bywalo ze ja cos sklanialo do mnie, raz to juz nawet miala znowu ze mna byc, ale ona nalezy do tych "rozhulanych" emocjonalnie :/ w koncu przestalem sie do niej odzywac, czasami puszczala gluche albo cos napisala to nie odpisywalem. Az do teraz. Zyczyla mi powodzenia na maturze, odwazylem sie znowu nawiazac kontakt, bo niby to i tak juz koniec. Przez te pare dni matur gadalismy ze soba i w ogole, pisalismy ze soba, dowiedzialem sie, ze nadal sie jej snie. Teraz juz jakos chyba nie bedzie mnie bolalo, jesli znowu zerwie kontakt, bo i tak widywac sie juz nie bedziemy, nie bedzie juz szkoly, wiec nie bedzie pretekstu. Fajnie sie nam gada i w ogole. Jak pisalismy ze soba, nie pamietam dokladnie o co, to napisalem, ze ten z ktorym jest to chyba ten jedyny, a ona "tez mi sie tak WYDAWAŁO". Wiecie, juz tyle razy robilem sobie nadzieje podczas tego roku, za kazdym razem tak bardzo bolalo jak sie rozczarowywalem. Wiem, ze nic z tego nie bedzie, ale chyba jednak lepiej rozstac sie przyjaznie i moc kiedys sie odezwac bez problemu...

skoro tak Cie rani i gra Ci na uczuciach to moze lepiej daj sobie z nia spokoj.

Wiesz i tak juz wszystko jedno, teraz i tak pojdzie sie na studia, przez wakacje sie nie zobaczymy, chociaz ona niesmialo proponowala, zeby juz wten poiedzialek sie spotkac. Nie pozwole na to. Mimo wszystko ma chlopaka i na nia szczegolnie zle to moze podzialac ;)