Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pampeluna____26

Jestem w kropce.

Polecane posty

Gość Pampeluna____26

Szybko i na temat. Jestem z facetem dwa lata a od roku mieszkamy. Nie raz miewamy kłótnie, które zazwyczaj kończą się chwilowymi rozstaniami tzn. on wynosi się do rodziców. Ostatnio mamy bardzo dobry okres a raczej mieliśmy. I dziś szok. On ma chorą mamę a właściwie już nie wiem. Jego mam miała raka ale miesiąc temu lekarz orzekł, że guz się wchłonął. Kilka dni temu zaczął przebąkiwać, że z mamą znów jest źle. Nie mówił nic konkretnie, poza tym że dziś jedzie na kontrolę. Zadzwonił do mnie po fakcie, kiedy byłam w pracy. Udawał że jest OK ale czułam że udaje. Nie przyjechał do mnie po pracy zasłaniając swoją robotą a potem oznajmił że pracuje dziś dłużej. Podejrzewałam wciąż że się coś kroi ale postanowiłam zaufać naszyszm rozmowom o uczciwości i szczerości i zbyć przeczucia. O 22 byłam z nim umówiona że podjedzie po mnie po pracy pod market bo musiałam zrobić zakupy. Cały dzień się nie odzywał a mnie coś ruszyło i napisałam smsa tuż przed wyjściem. Dostałam w odpowiedzi coś w stylu "nie wrócę dziś na noc, pije bo moja matka umiera". Odpisałam że czuje się pominięta bo wiem co przeżywa i w takiej sytuacji to przy mnie powinien szukać pocieszenia a nie w pubie przy piwie. Odpisał, że gadam tak jakbym to ja cierpiała a nie on. Cały dzień pytałam czy coś z mamą czy coś nie tak a on zaprzeczał i snuł ze mną plany na wieczór. Nawet móię mu "padam na pysk ale gotuje paprykarz na kolację" a on.....super będę wieczorem. Nie wiem co o tym myśleć. Jestem wściekła. Gdyby choć coś powiedział a on odsunął mnie od tematu a potem tak postąpił. Dodam że nocuje w domu i bynajmniej nie chodzi tu o siedzenie przy mamie a dodatkowo on zawsze jak ma problem idzie "odragować". Poza tym wstyd się przyznać ale nie wierzę w tą całą historię. Tu mama całkiem zdrowa a za chwilę w stanie śmiertelnym. CO o tym sądzicie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuooa
słuchaj, nie wsciekaj się. Własnie jestem po lekturze "Mężczyzni z Marsa, kobiety z Wenus". Tam jest jasno napisane, że faceci mają czasem dolki i potrzebują być sami, a głupie kobiety się o to wsciekają, zamiast przeczekać. On uciekł do swojej jaskini bo bardzo cierpi. Mężczyzni są nauczeni rozwiązywać swoje problemy sami. Jego matka umiera, a ty teraz się wsciekniesz bo nie przyjechał po Ciebie?! Zastanow się - co wazniejsze. Bądź rozważna. Bądź mądrą kobietą. Zwłaszcza w tej koszmarnej dla niego chwili. Przewidzę Ci dalsze wypadki. 1. On wróci, Ty zrobisz awanturę. Pokłócicie się. On poczuje się osamotniony i będzie miał Cię za egoistkę dla której ważniejsze jest odebranie jej spod sklepu niż umierając matka. Wojna między wami murowana. 2. On wróci, Ty - jak na mądrą kobietę przystało - nie pokażesz że to Cię boli, mimo że czujesz się z tym źle. Powiesz mu "rozumiem twoją potrzebę samotności i nie mam o to pretensji, jednak jest mi przykro, że nie chcesz dzielić tego ze mną, ponieważ chcę bysmy przechodzili przez to razem, ale jeśli potrzebujesz tego by pomyśleć czasami o tym w samotności - rób to". Bez nadąsanej minki, bez fochów. Ze wsparciem i akceptacją. On będzie zdziwiony i zadowolony. Nie pokłócicie się. Dzięki takiemu postępowaniu on zacznie się przed Tobą otwierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michał_W.
Jeśli to wszystko okaże się prawdą to chyba nie chciałbym być przy takiej kobeicie....Swoją drogą co za kretyn opowiadałby kobiecie, że jego matka jest umierająca tylko po to zeby jej uniknąć? zastanów się...Musiałby być puknięty zdrowo. nie starałaś się nawet przez moment go zrozumieć ani wysłuchać tylko najważniejsze było i jest dla Ciebie to, że to Ty zostałaś pominięta... Dziewczyno! przestań być taką egoistką do cholery! wiesz co to znaczy umierająca matka?? jeśli nie wiesz to uwierz mi - nie chcesz się przekonać... Schowaj tę swoją dumę do kieszeni i postaw w jego sytuacji... Empatia - takie ładne i modne słowo... chyba nie dorosłaś do związku z drugim człowiekiem... Prawidłowo stworzony związek to ten z zachowaniem złotego środka - razem, ale z zachowaniem prywatności... Jeśli cierpi to daj mu cierpieć nawet przy wódce jeśli przyniesie mu to większe ukojenie niż beczenie Tobie w rękaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pampeluna____26
Niestety nie rozumiecie, tak mi sie zdaje. Tu nie rozeszlo sie o ta cala sytuacje ale o caly dzien gry przede mna. Zadzwonil, zdawalo mi sie ze placze. Chcialam rozmawiac ale nie moglam bo szef. Napisalam zaraz po tym smsa ze jesli cos sie zlego dzieje to niech napisze bo poza partnerstwem jestem jego przyjacielem. On ze nic ze jest ok. Wrocilam do domu, zadzwonilam z zapytaniem czy oby wszytsko w porzadku-gral do konca. Powiedzialam ze ide na zakupy i nie wymagalam tego aby po mnie przyjechal....sam zaproponowal. Ja mowie-wiesz jak konczysz o 22 to ja sie dotaszcze do domu, bo bedziesz zmeczony. On-nie bede po Ciebie. Przed wyjsciem napisalam sms o tresci "mam nadzieje ze to Twoje milczenie to efekt zabiegania w pracy. Zaraz ide do auchan ale wroce sama zeby juz Ciebie dzis nie obarczac. Ma dziwne przeczucie ze cos jest nie tak ale staram sie nim nie sugerowac". W odpowiedzi dostalam smsa wyzej wspomnianego. Na fakt ze nie wroci nie wkurzylam sie tylko staralam sie mu pokazac ze piwo to nie rozwiazanie a juz na pewno nie w taki sposob. Ze rozumiem jego chec odreagowania ale trzeba bylo od razu powiedziec jak sie sytuacja ma. On zareagowal na to wsciekloscia a ja wciaz spokojnie o swoich odczuciach i zrozumienia dla jego stanu. Olal to. Napisalam ze chcialabym mu pomoc ale odgrodzil sie murem i nie mam jak podac mu reki. Poza tym naprawde uwazacie ze facet ktory z kazdym problemem leci do pubu sie upic jest ok. Nie mowie tu o tak traumatycznej sprawie ale nawet przy klotniach to samo mialo miejsce. Nie jestem egoistka a raczej jezeli juz swiadoma momentow kiedy to ze mnie wychodzi. Uwazam ze w zwiazku powinna byc jedn azasada.....skoro wymagasz, zacznij od siebie. Nie raz pytana o problemy i unikajaca takich tematow a zarazem udajac ze jest dobrze, bylam besztana za nieszczerosc. Czym wiec nazwac taka gre pozorow?? Uwazam ze doroslam do zwiazku, bo chociaz sie czasem wali i pali nie uciekam z pola bitwy.....w przeciwienstwie do niego. Sadze ze mozna jemu zarzucic niedojrzalosc.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczaa
na jego miejscu też bym chyba poszła mózg sformatować.. pytasz czy to normalne że facet odreagowuje problemy w knajpie? nie, na pewno nie jeśli zdarza się to często każdy reaguje inaczej na kłopoty, jeśli będziesz mu robić jazdy że poszedł upić problem - uwierz będzie coraz częściej to robił tam spotka takich co go zrozumieją bo jego kolejnym problemem będziesz ty i twoje wymówki z tego powodu a dalej...sama się domyśl ja codziennie prawie oglądam takich którzy doszli już trochę dalej: piją bo mają problemy - mają problemy bo piją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuooa
Skoro on ucieka - widocznie tego potrzebuje. W waszym związku porozumienie będzie możliwe tylko wtedy, gdy oboje uszanujecie swoją odrębność, tzn. on reaguje inaczej, Ty reagujesz inaczej i oboje musicie pogodzić się z tym że nie jesteście tą samą osobą i nie reagujecie w ten sam sposób. Ty chcesz rozwiązać problem w sposób w jaki chciałabyś by ktoś rozwiązywał Twój, natomiast on jest mężczyzną, inną osobą, inaczej rozwiązuje swoje problemy, nie w sposób który TOBIE wydaje się dobry. A być może poczuł się odtrącony gdy dzwonił i płakał, a Ty dałaś priorytet swojej pracy i odłożyłaś słuchawkę bo pojawił się szef. Musisz zrozumieć jedno. Skoro on zawsze tak reaguje (wychodzi, spedza czas samotnie), to masz dwa wyjścia: 1. zaakceptować to i mieć szczęsiwy związek 2. dojść do wniosku że jednak Cię to za bardzo wkurza i rozstać się ponieważ trzecie wyjście czyli: 3. on się zmieni, on przestanie to robić - istnieje tylko w Twojej głowie. On się nie zmieni. A nawet jeśli, to nie dzięki sposobom po które sięgasz "Zwodził cię" bo może miał nadzieję że będzie ok i da sobie radę, gdy jeszcze był w pracy. Potem może dochodził do wniosku, że nie radzi sobie, że nie wytrzyma, że woli się uchlać? Pozwalasz mu pić? Czy gdyby przyjechał po Ciebie, pojechalibyście do domu, on z wódką - potem by pił - byłabyś zła? Robiłabyś wyrzuty? Może on to wiedział i wolał uniknąć tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffwrwrwer
ja mysle że gdybyś wczesniej dawała mu to, czego on dokladnie potrzebuje, czyli wsparcie, zrozumienie, bez żadnych fochów, wypominania, kwaśnych min, szantaży, obrażania sie - to by się upił z tobą i to tobie powierzał swoje smutki. Widocznie za często mu robiłaś jazdy, skoro woli pić bez ciebie. Ale wasza historia będzie "w kolko macieju" - on wroci, a ty strzelisz focha lub awanturę, napisałaś - niech każdy zacznie od siebie. /więc zacznij od siebie. Zacznij się zmieniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pampeluna____26
O to chodzi ze aby poznac ten zwiazek trzeba by bylo duzo tu napisac. Ja bywalam problematyczna ale postanowilam sie zmienic. Z furiatki do bolu od pol roku jestem ostoja spokoju. Tak wsciekam sie ale on rzadko to widzi. Jesli chodzi o alkohol, ni ejestem przeciwniczka. Sama lubie piwo i czasem po nie siegam zeby odreagowac stres a jemu nie zabraniam. Uwazam jednak ze jesli kazda sytuacja stresujaca konczy sie zapiciem na umur w jego przypadku, to jest juz cos nie tak. Musicie w jakis sposob zrozumiec ze jesli rozmawiam z facetem ktory co klotnia idzi epic i wraca do rodzicow.....a po kazdej taiej akccji rzuca slowa "wiecej tak nie postapie" a potem znow ponawia ten krok....to powoli wiara czlowieka w lepsze jutro umiera. Dwa dni temu rozmowa......moje slowa "ja rozumiem ze czasem masz dosc...ok wyjdz idz odreagowac, przewietrz sie, masz ochot ena piwo idz kup wypij ale czy sie to musi konczyc na 5 i poworcie do domu rodzicow". Dalsze slowa "ja rozumiem ze czasem jest ciezko ale tu jest Twoj dom i nikt Ci drzwi nie zamyka, wiec wroc, poloz sie spac i nie rob drak". Oczywiscie na wszystko przytakiwanie i obietnice a jak zaczyna sie kryzys to wszystkie slowa biora jego w leb. Mam zasade ze jesli mowie tak bedzie, to tak jest....a on....mowi jedno robi drugie. Sam powiedzial kiedys...to tylko slowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuooa
Proszę Cię przeczytaj książkę o której pisałam wyżej (mam ją w e-booku, moge Ci wysłać) - dowiesz się z niej że jego wyjścia to typowe ucieczki do jaskini i on tego potrzebuje. I ostatnią rzeczą jakiej chce, to Twoje wymowki z tego powodu. Mądra kobieta przyjmie faceta po jego powrocie z jaskini. Niemądra, kótliwa - będzie się awanturować o to, że nie dzieli z nią uczuć tylko ucieka w samotność. On się wtedy zbuntuje bardziej i konflikt będzie narastał. A to prosta droga do rozpadu związku. Natomiast akceptując jego inne reakcje, możesz dopiąć swego czyli zmian w jego zachowaniu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuooa
kilka cytatów: Mężczyzna udaje się do jaskini albo nagle milknie z wielu różnych przyczyn: · Jeśli musi przemyśleć określone zagadnienie i znaleźć jego praktyczne rozwiązanie. · Jeśli nie zna odpowiedzi na pytanie lub nie zna rozwiązania problemu. Mężczyzny nigdy nie uczono mówić: "Och, nie znam odpowiedzi. Przepraszam, wpadnę tylko do jaskini i zaraz jakąś znajdę". (Inny mężczyzna w ten właśnie sposób tłumaczy jego zachowanie). · Jeśli jest zdenerwowany lub napięty. W takich chwilach odwiedza jaskinię, by ochłonąć i odnaleźć wewnętrzną równowagę. Nie chce zrobić czy powiedzieć czegoś, czego mógłby potem żałować. · Jeśli musi się odnaleźć. Ta przyczyna odgrywa główną rolę w chwilach, kiedy mężczyzna jest zakochany. Zdarza się wówczas, że zapomina o sobie, gubi się, ma wrażenie, że zbytnia zażyłość niszczy go i osłabia. Musi wtedy upewnić się, że kontroluje sytuację i za każdym razem, gdy zaalarmuje go za daleko posunięte zbliżenie, wycofuje się do jaskini. Odradza to jego siłę i ciepłe uczucie Kiedy mądra kobieta rozpoczyna z partnerem rozmowę, nigdy nie nalega, by ten "coś powiedział", lecz prosi, by uważnie słuchał. Nie wywiera na niego nacisku, a jednocześnie sama uczy się wypowiadać swoje uczucia, nie wymagając tego samego od mężczyzny. Mądra kobieta ufa, że jeśli mężczyzna poczuje się doceniany jako słuchacz, powoli sam się otworzy i zacznie mówić. Nie ściga i nie karze partnera, wiedząc, że czasem może on nie mieć nastroju do rozmowy, lecz kiedy indziej chętnie i radośnie jej wysłucha. Mądra kobieta nie podda się: po prostu spokojnie i cierpliwie przeczeka przejściowy okres oddalenia, bo zrozumiała już jego naturę. Marsjanin nawet wówczas, gdy znajdzie się poza jaskinią, chce, żeby mu ufano. Nie znosi, gdy mu się radzi albo okazuje współczucie. Musi przecież udowadniać swoją samodzielność i wobec tego wysoko ceni świadomość, że dokonał czegoś bez czyjejkolwiek pomocy. (Kobieta przeciwnie: szuka w związkach oparcia i czyjejś krzepiącej obecności u swego boku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuooa
Jak wspierać mężczyznęukrytego w jaskini· Nie krytykuj jego potrzeby "wyłączenia się". · Nie próbuj mu "pomagać" w rozwikłaniu problemu, sugerując własne rozwiązania. · Nie męcz go pytaniami dotyczącymi jego uczuć. · Nie siedź pod drzwiami jaskini, oczekując na jego wyjście. · Innym popularnym wśród mężczyzn stwierdzeniem jest: "Trudno mi wyjść z jaskini, kiedy widzę, że żona nie pochwala faktu, że tam przesiaduję". Jeśli udowodni się mężczyźnie, że pobyt w jaskini nie jest niczym dobrym, to nawet jeśli zamierzał z niej wyjść, zostaje "zepchnięty" z powrotem do środka. Jeśli mężczyzna zagłębił się w jaskini, to albo jest urażony, albo napięty i próbuje sam rozgryźć jakiś problem. Wspieranie go "kobiecym" sposobem daje efekt przeciwny do zamierzonego Kobiety muszą się wiele nauczyć o mężczyznach, aby ich związki stały się naprawdę satysfakcjonujące. Przede wszystkim powinny zdać sobie sprawę, że kiedy partner jest zdenerwowany albo napięty, automatycznie przestaje mówić i udaje się do swojej jaskini, żeby wszystko przemyśleć. Trzeba, by zrozumiały, że do tej jaskini nikt nie ma wstępu - nawet najbliższy przyjaciel. Na domiar złego, kobieta mylnie sądzi, że jeśli zada partnerowi mnóstwo dodatkowych pytań na temat stanu jego uczuć i uważnie go wysłucha, mężczyzna poczuje się lepiej. A jest dokładnie odwrotnie: Marsjanin denerwuje się wówczas jeszcze bardziej. Wenusjanka instynktownie próbuje mu pomóc metodami, którymi chciałaby, aby jej pomagano, tymczasem jedyne, co mimo najlepszych intencji w ten sposób osiąga - to sprzeciw. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety powinni porzucić dotychczasowe metody okazywania uczuć - były one przecież tylko odzwierciedleniem ich własnych oczekiwań - i nauczyć się, jak myślą, czują i reagują ich partnerzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mysle ze ja
uuuooa - czytam cie:) wklej jeszcze jakies ciekawe fragmenty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuooa
ok... Jedna z największych różnic między mężczyznami a kobietami leży w sposobie reagowania na stres. Mężczyźni zamykają się w sobie i "odcinają", natomiast kobiety rozpamiętują i angażują się emocjonalnie. Aby w takich momentach poczuć się lepiej, każda z płci potrzebuje czegoś innego. Mężczyźnie pomaga rozwiązanie problemu, kobiecie - "wypowiedzenie" go. Niezrozumienie lub nieakceptowanie tych różnic powoduje powstawanie niepotrzebnych tarć w naszych związkach. Kiedy mężczyzna jest napięty, zaszywa się w jaskini swojego umysłu i skupia się na rozwiązaniu problemu. Zazwyczaj wybiera ten najbardziej palący lub najtrudniejszy i tak bardzo poświęca się temu jedynemu zadaniu, że chwilowo traci świadomość istnienia wszystkich innych. Pozostałe kłopoty i obowiązki schodzą na dalszy plan. W takich warunkach mężczyzna staje się "nieobecny", nieuważny, niekomunikatywny i zaabsorbowany. AUTORKO, PRZECZYTAJ TEN AKAPIT, JEST O TOBIE! (...) Współczułaby mu, gdyby on wróciwszy do domu, opowiedział jej o swoich problemach. Tymczasem on milczy, a ona czuje się ignorowana. Kobieta zdaje sobie sprawę ze zdenerwowania partnera, lecz błędnie uważa, że skoro z nią nie rozmawia, to mu na niej nie zależy. Kobiety na ogół nie rozumieją sposobu, w jaki Marsjanie reagują na stres. Chciałyby, aby "otworzyli się" i opowiedzieli o swoich problemach, tak jak to czynią Wenusjanki. Kiedy mężczyzna chowa się do jaskini, kobieta czuje się urażona jego chęcią odizolowania się. Równie nieracjonalne jak oczekiwanie od mężczyzny tkwiącego w jaskini, że w mgnieniu oka "otworzy się" i będzie komunikatywny i kochający, jest wymaganie od zdenerwowanej kobiety, żeby w jednej chwili uspokoiła się i zachowywała rozsądnie. Kobieta, obserwując takie zachowanie mężczyzny, na ogół czuje gniew i urazę. Zwykle w takiej sytuacji zwraca się do niego o pomoc tonem żądania - tak jakby walczyła o swoje prawa. CZEGO NAUCZYŁY SIĘ WENUSJANKI (po przeczytaniu rozdziału) Wenusjanki odnalazły spokój, kiedy w końcu odkryły, że zaszywanie się Marsjan w jaskiniach nie jest oznaką braku miłości. Nauczyły się być bardziej wyrozumiałe w chwilach, gdy partnerzy przeżywają głęboki stres. Wenusjanki nie obrażały się już, kiedy Marsjanie się "wyłączali". Wtedy gdy partner przestawał słuchać, Wenusjanka taktownie milkła i czekała spokojnie, aż ją znów zauważy. Wówczas mogła ponownie zacząć mówić. Zrozumiała, że są chwile, w których partnerowi trudno jest poświęcić jej całą uwagę. Kiedy mężczyznom zdarza się, że są zupełnie niekomunikatywni i znikają w swoich jaskiniach, Wenusjanki nie biorą tego do siebie. Nauczyły się, że nie jest to czas na konwersacje z partnerem. Dzięki temu Marsjanie poczują się kochani i akceptowani i wyjdą ze swoich jaskiń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×