Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agaci

wieczny chłopiec

Polecane posty

Kochani Mam taką sytuację. Przez ostatnich 10 lat byłam w związku z mężczyzną 31 lat starszym ode mnie. Przez pierwsze 2 lata było super, ale ta rożnica wieku jednak gdzieś zawsze stała. Próbowałam sobie ileś tam razy ułożyć życie, ale jakoś nie wyszło, on też probował ( wracał do żony etc), nie wyszło. Ale te próby doprowadziłu do tego, że zaczęło się źle dziać, zaczęły się wypominania, dręczenia. Okazał się później już tak toksyczny, że nie dało się wytrzymać. Były bijatyki, wyzwiska, rezygnowałam po kolei ze znajomych, bo on sobie nie życzył. Ostatnie półtora roku mieszkaliśmy razem i przez chwilę było dobrze, ale przez ostatnie pół roku powrócił koszmar. Trzy miesiące temu wywalił moje rzeczy z mieszkania i kazał :\"wypierdalac z jego domu\". A ja przez ostatni czas naprawdę dużo włozyłam w utrzymanie tego związku, poprawę, unormalizowanie. Dzisiaj on to wszystko dostrzega, a we mnie coś umarlo. Jednocześnie od dłuższego czasu (paru lat, a ostanie pół roku szczególnie intensywnie) adorował mnie kolega z pracy. ignorowałam go, bo po pierwsze nie byłam sama, a romans na boku nie wchodził w grę - zbyt dobrze wiem czym się to kończy - miałam już kiedyś depresję po takich róznych przejściach, a po drugie to facet też ode mnie starszy (ale tylko lat 16 ha ha), a jedocześnie chyba kompletnie niedojrzały, taki wieczny chłopiec. Rozwiedziny x lat temu, ale teraz w zasadzie sam, bo żadna z nim na dłużej nie wytrzymała. Twierdzi, że z każdą ze swoich eks ma dobre relacje, ale jakos sie nie udało na dłużej. Wesoły, rozrywkowy, zupełnie nietoksyczny - pokłócic się z nim nie sposób. Ale niby dobrze zarabia, dobrze chodzi ubrany, jeździ dobrymi samochodzikami, ale nawet mieszkania nie ma i kompletnie się tym nie przejmuje. Najlepszy czas to spędzanie go z przyjaciołmi przy piwku i nie martwienie się niczym, latanie po kraju i świecie, bo to daje wolność - taki koczowniczy tryb życia. Ale przy okazji wielu rozmów i mojego przekonywania go, że daj mi spokój chłopie, bo ja jestem, domowa, ciepła, lubię gotować, mieszkać na wsi i mieć psa i kota, a ciebie ciągle coś goni i ja nadłuższą metę twojego zycia nie zniosę, zaczął mnie przekonywać, że przesadzam. Ze on tylko na pozór tak błaznuje, że jest poważnym facetem, że mieszkanie kupi, że się ustatkuje, że myśli, że już może z kimś mieszkać. Tłumaczyłam mu, że mam zniszczoną psychikę, że nie chcę zrywać tego co mam, bo to jest stabilne, jestem w tym osadzona i radzę sobie. Pomimo jakiś awantur, czy gorszych dni, ja nie chodziłam załamana, w dole, i myślałam, że depresja sprzed 5 lat do mnie juz nigdy nie powróci. Że jak się zdecyduje z nim być, porwę do końca ten układ, który mam, to może się okazać, że jak nam nie wyjdzie, to to się dla mojej psychiki źle skończy. Przekonywał mnie, że nie, że mnie traktuje poważnie, że bardzo chce, że poczeka. Więc po tej awanturze, kiedy mnie eks wygonił, postanowiłam spróbować. Zaczęliśmy się spotykać i widziałam jak był szczęśliwy. Czuły, miły, w łóżku odlot. Ale ja ciągle się zastanawiałam. Musiałam się wyprowadzić ze wsi. Mam swoje mieszkanie w rodzinnym mieście, ale ze względu na odległość pomieszkiwałam z nim w jego wynajmowanym mieszkaniu, wtedy kiedy się widywaliśmy. I nie lubiłam i nie lubię tych betonów. Akurat źle się złożyło, że początek tej znajomości przypadł na bardzo gorący okres w pracy - jego teraz ciągle nie ma, bo mamy kupę imprez dla klientów etc, które on organizuje. Więc z sytuacji, że facet na mnie czekał i był zły, że się spoźniam 10 minut przeskoczyłam w sytuację, że mam faceta przez 2-3 wieczory w tygodniu. Była to dla mnie zmiana o 180 stopni i jakoś nie wytrzymałam ciśnienia. Może powinnam wolniej, ale pomyślałam sobie, że tak to on się szybciej przekona, że do siebie nie pasujemy. I pewnie tak się stalo, bo jemu impet opadł, zaczął mnie unikać, jechał gdzieś nie informował mnie o tym. W któryms momencie, jak przyjechal i wiedziałam, że będzie tylko 3 dni, nie znalazł dla mnie ani jednego wieczoru, nie wytrzymałam i powiedziałam, że kończymy. Liczyłam na to, że mnie jakoś mi to wytłumaczy. Powie, że to chwilowe, że jest przepracowany, że przetrzymajmy. Pomału bym się przyzwyczaiła, gdyby mnie wprowadzał w swoje sprawy. A on najpierw mi zaproponował luźniejsze spotkania, a potem stwierdził, że chyba mam rację, że jestem od niego mądrzejsza i powinien był sie mnie posłuchać, jak go przekonywałam, że nam nie wyjdzie. Bo on to jest jednak zdziwaczałym samotnikiem i się już chyba nie dostosuje. Po czym po dwóch dniach rzekomych cierpień wpadł w wir imprezowania z przyjaciółmi i nawet na moje telefony nie odpowiada. Zaangażowałam się, na stare śmieci już nie wrócę, bo choc były mnie błaga, ja się nie mogę przełamać, a tu nie mogę zapomniec choć chcę. Może za szybko chciałam wiedzieć, że będzie dobrze, ale na dodatek, wbrew sobie się zakochałam. Myślałam, że się szybciej wyleczę, a wpadam w dół depresyjny - znany mi - i przeraża mnie to. To po co się mną zabawił. Teraz myślę, że może mój porzedni związek rozpadł się, bo ta ja przez te ostatnie miesiące - myśląc o tym - stałam się inna i zaczęłam się czepiać rzeczy, które mi przedtem nie przeszkadzały. Tak mówi mój eks i zaczynam mu wierzyć. A nie mogę pojąc jak można za kimś chodzić tyle lat i tak szybko później odpuścić. Nie walczyć. Twierdzi, że go nic nie zraziło w moim zachowaniu, że było mu dobrze, ale on się jednak nie nadaje do związku. To po co dupę zawracał i życie rozwalił?!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
? , bo w końcu tamten zwiazek nie był dobry. Ja się starałam go poprawić, co mój były przyznał teraz, że się zaciął. A niedawno wymyślił, że się inaczej zachowywałam. Może nieświadomie tak, bo nie celowo, wtedy jeszcze walczyłam o tamten wiązek. Ale jak już nie wróciłam po ostatniej awanturze, to wszyscy znajomi powiedzieli mi że wreszcie zmądrzałam, bo tak to nie dawałam sobie przetłumaczyć, i że ten nowy to dobry kierunek, bo zacznę żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tak...
Tak to jest jak ktoś się ze starymi prykami zadaje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tak...
a Summaries to forumowy trollik można tak powiedzieć, jego opinie sa bardzo kontrowersyjne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i co nikt się nie zetknął z takim 47-letnim chłopce, bo ja się zastanawiam, może go źle oceniłam, za szybko, bo porównanie miałam z bardzo poważnym facetem. może jeszcze raz spróbować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×