Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nuan

Kiedy jest już za późno na poznanie kogoś?

Polecane posty

Gość next78
panowie ( i panie of course), dobry wątek - w zasadzie jestem w tej samej sytuacji co Nuan, tez 29 lat i mniej wiecej wszystko jak on opisał, wiec podpisuje sie obiema rękami :) ogolnie jest lipa, a wszyscy potrafią dawać tylko dobre rady typu 'wyjdź do ludzi' - z drugiej strony jestem swiadom ze zadnej innej rady nikt nie da. Po prostu w obecnym modelu społecznym są spore wady, ludzie stają się coraz bardziej obcy względem siebie, szczególnie w dużych miastach, więzi społęczne zanikają - no i w efekcie 'problem' narasta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnesina
Moze zamiast zwalac wine na spoleczenstwo popatrz sie troche w glab siebie i zastanow sie czy to ty nie posiadasz jakis cech charakteru ktore delikatnie mowiac odpychaja potencjalne partnerki/partnerow. A moze po prostu skorzystaj z tzw glupiej rady "wyjdz do ludzi" i wtedy bedziesz miec mozliwosc poznawania kogos realnie. Latwo zwalac na to i owamto. prawda jest taka ze po prostu trzeba sie przemoc, przelamac niesmialosc i zaczac przebywac z ludzmi bo inaczej za dotknienciem magicznej rozdzki ideal nie zjawi sie od tak w domu. Spoleczenstwo jest jakie jest ale jakos ludzie tworza zwiazki, zenia sie i rodza dzieci. Wiec to oznaka ze ludzie jednak potrafia sie parowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie lubię jak ktoś mówi, żeby wyjść do ludzi. Tak jakby to rozwiązywało wszystkie problemy. To może jest dobra rada dla tych co lubią imprezy i poznawanie nowych ludzi. Introwertykom taka rada nie pomoże, musieliby to robić wbrew sobie. To, że ludzie potrafią się parować nic nie znaczy. Jest cała masa ludzi, którzy tego nie potrafią. Mijają się codziennie idąc ulicą i nawet o sobie nie wiedzą. To smutne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnesina
Wyjsc do ludzi nie musi oznaczac zaraz przymusu chodzenia na imprezy. Moze oznaczac przelamac strach i zaczac gadac z ludzmi z ktorymi sie studiuje czy pracuje, moze oznczac zapisanie sie na jakis kurs, pojechanie na wycieczke. zamiast zbyc kogos krotkim czesc zatrzymac sie i pogadac chwile... Jest masa ludzi ktorzy sie nie potrafia sparowac ale sa tez tacy co potrafia. i moze nalezaloby sie popatrzyc na nich i zapytac co oni takiego maja w sobie (bez zlosliwosci typu pieniadze czy jedynie ladna twarz) ze potrafili stworzyc szczesliwy zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnesina
wyjscie do ludzi wiadomo ze nie zalatwia wszystkich problemow ale pozwala na zrobienie tego pierwszego kroku i tym samym danie sobie szansy na nawiazanie nowych znajomosci i moze poznania kogos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agnesina -> zaczynam wierzyć, że to czy ktośjest sam czy kogoś ma jest tylko i wyłącznie kwestią szczęścia. Niektórzy nazywają to górnolotnie przeznaczeniem, ale dla mnie to zwykły przypadek. Justyna -> naturalność raczej niezbyt mi pomoże, bo z natury jestem melancholikiem a to raczej nikogo nie zainteresuje. Swobodnie rozmawiać otrafiętylko na niektóre tematy, mówiąć konkretniej - na tematy, które są przedmiotem mojego zainteresowania. Nie potrafię rozmawiać o tzw. \"niczym\", flirtować, interesować. Być może potrafię słuchać, właściwie lepiej mi to wychodzi niż mówienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnesina
nawet jesli poznanie kogos to kwestia szczescia to mozna zawsze starac sie by dopomoc temu szczesciu. Wieksza otwartosc w stosunku do ludzi gwarancji na poznanie drugiej polowki nie daje zwieksza szanse na poznanie kogos. zas jesli zamkniesz sie na cztery spusty w domu to na 100 proc mozesz byc pewny ze nikogo nie spotkasz. A tak pieknie nazywana melancholia to dla mnie zwykle marudzenie i narzekanie na los. Badz bardziej elastyczny i zobaczysz ze sie polepszy, a takie narzekanie naprawde nic nie daje chyba ze wieksza depresje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agnesina -> jeżeli bym napisał, że spróbuje dopomóc szczęściu, od razu ktoś uzna, że jest to szukanie na siłę. Nie jestem pewien co znaczy być otwartym na ludzi, ale nie sądze, żebym był na nich jakos szczególnie zamknięty. Nie mam okazji do poznawania nowych ludzi. Możliwe, że straciłem swoja szansę ,wtedy gdy te okazje były. Ale to już przeszłość. Kiedyś nie miałem szczęścia, a teraz jest już trudniej. Justyna -> Nie wiem czy ja mam szczęście w miłości, nie miałem okazji tego sprawdzić. Nie miałem miłości w ogóle. Ani szczęśliwej ani pechowej. Tak też czasem bywa. Nie zgodze się, że swoboda rozmowy zależy bardziej od osoby niż tematu. Mam kolegę, który podobnie jak ja interesuje się bardzo sportem i świetnie nam się na ten temat rozmawia. Ale na inne tematy jakoś sie rozmowa nie klei. Nie sądze, żeby kobiecie było trudniej kogoś poznać niż mężczyźnie, bo niby jaki miałby być powód tego większego utrudnienia? Moim zdaniem szanse są takie same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna -> zgadzam się odnośnie pecha w spotkaniu kogoś. Tu mogę powiedzieć, że nie miałem szczęścia. Jeśli jedyne możliwości do poznania do praca lub imprezy u znajomych, to patrząc realnie, mam niestety przerąbane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna -> ja raczej do pubów i klubów nie chodzę.Nie lubię też dyskotek. Kino i teatr to raczej sa miejsca gdzie chodzą pary, a ci co chodzą sami siadają grzecznie na swoich miejscach i oglądają film (lub sztukę) :) Więc jak tu poznać kogoś? Ja właściwie tak bardzo się samotnością nie martwię, przyzwyczaiłem sie i jakośsobie żyję. Gorzej, że jak to ujęłaś, latka lecą. Jeśli teraz nic nie zrobię to potem może być jeszcze trudniej. I wbrew pozorom i temu co o mnie myslisz, wcale nie jestem tak nieśmiały. Może nie jestem jakiś super pewny siebie, ale napewno też nie jestem chorobliwie aspołeczny. Dobrym sposobem byłoby poznawianie nowych ludzi, szkoda jeszcze, że nie mam pomysłu jak te znajomości nawiązywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość next78
przeczytałem te wypowiedzi i czuję się zobligowany odpowiedzieć. Jeśli chodzi o 'wyjście do ludzi', szczerze mówiąc nie mam jak tego zrealizować. Przykładowo w pracy są prawie sami faceci :-) Dodatkowo żonaci. Nie jestem koneserem samotnych wypadów do knajp, a towarzyszy brak ( bo żony nie puszczą ;-) ) Co do popatrzenia w głąb siebie, zdaje sobie sprawy jakie mam wady, myślę ze wiem tez o zaletach wiec powiedzmy ze jakoś tam jestem w stanie oszacować swoją wartość. Nie jest raczej tak że się nie doceniam, może minimalnie przeceniam, jeśli juz:) ale to nie w tym rzecz, bo po prostu najnormalniej w świecie mam znikomy kontakt z 'płcią przeciwną'. Natomiast co do faktu że ludzie tworzą związki, patrząc na znajomych mam nieodparte wrażenie że rządzi tym przypadek. Może w moim przypadku przypadek zawyrokował inaczej :) To nad czym ubolewam najbardziej w naszym społeczeństwie to właśnie przypadkowość zawieranych znajomości. Może trochę ciężko mi to wytłumaczyć, co mam na myśli, ale chodzi mi o to ze nie ważne jaki człowiek jest czy co sobą reprezentuje, tak na prawdę liczy sie czy miał szczęście czy nie. Mam wrażenie że Nuan wypowiedział się dokładnie w tym samym tonie. Wszystkim paniom które uważają ze facetowi łatwiej 'coś zrobić' (zagadać, poderwać itp) chciałbym powiedzieć, ze wcale nie mam takiego wrażenia :-) Szczególnie obecnie, gdy jednak mamy równouprawnienie (przykładowo, w pracy - a jest to spora korporacja - zagadanie podpada pod mobbing i można sobie szukać nowej roboty), wcale nie czuję się jakoś predysponowany :-) Wręcz przeciwnie, nieformalny przymus społeczny iż 'to facetowi wypada' powoduje, ze robiąc tak czułbym się zewnętrznie zdeterminowany i przymuszony do tej czynności, jak jakieś zwierze albo co :-) Może zbyt kolorystycznie to przedstawiłem, ale mam na myśli że to zabija spontaniczność. Jednocześnie będąc obiektywnym muszę wystąpić w roli 'adwokata diabła' i nie mogę nie zauważyć że jednak ludzkość w ogólnym pojęciu daje sobie radę ze sprawami wyżej wymienionymi. Jest to akurat mała pociecha dla mnie, nie mniej można na podstawie obserwacji przyjąć ze to ja zawiodłem na jakimś odcinku, a nie model społeczny. Czyli w skrócie ujmując oferma jestem w tych sprawach :-) Jak wspomniałem, dla mnie pociecha żadna, ale obiektywnie rzecz ujmując sporo na to wskazuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba nigdy nie jest zapóźno. skoro ludzie będąc w podeszłym już wieku zaiwerają związki formalne bądź nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pewnym momencie człowiek staje się niejako więźniem sowjego życia. ma stałe grono znajomych, stałe miejsca , w których bywa, praca, dom, czasem jakiś pub, w którym zawsze sa ci sami ludzie. Moich dawni znajomi porozjeżdżali siepo świecie, też nie jest ich wielu. W pracy mam podobnie jak next78 - koledzy zajęci, nieliczne koleżanki zresztą też. Myśle, że dobrym okresem na spotkanie kogoś są studia. Jak przypomne sobie ilu tam miałem znajomych, to aż się dziwię, że tego nie wykorzystałem. Bo teraz to juz jest normalnie pustynia.Ale niestety wtedy byłem ofermą w tych sprawach :) To jest nawet dobre określenie, myśle, że jest więcej osób, które można tak nazwać i to nie tylko płci męskiej. Ofermy w sprawach damsko-męskich, pozdrawiam was wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałem swoją wypowiedź i muszę dodać, iż to , że koledzy są zajęci, znaczy, że nie mają czasu na wyjścia do pubów, nie ma tu żadnych podtekstów gejowskich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ważne jaki człowiek jest czy co sobą reprezentuje, tak na prawdę liczy sie czy miał szczęście czy nie------ Coś w tym jest niestety. Ile jest osób samotnych, bo nie poznały nikogo, ponieważ akurat tak się ich życie potoczyło a nie inaczej? A inni-proszę-byli w tym miejscu o jakimś czasie i akurat poznali tego/tą i teraz sa razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna -> Ja teżwolęokreslenie pechowiec niż oferma, jak by na to nie patrzeć, brzmi ładniej. Zresztą, uważam, że związki i układy damsko-męskie to tylko jedna sfera życia, w której brakuje mi szczęścia i doświadczenia. Inne jakoś ujdą w tłoku. Co do studiów - no cóż, miałem wtedy sporo kompleksów i czułem się gorszy, myślałem, że żadna dziewczyna nie zainteresuje się biednym studentem. Nawet nie próbowałem tego sprawdzić. śpiąca królewna 77 -> Kiedyś był taki topik, na którym ludzie pisali jak poznali drugie połówki. Przeważająca większość to były absolutne zbiegi okoliczności. Na przykład poznali się w kolejce w sklepie, w pubie czy na czacie. A gdyby tylko ktoś poszedł do tego sklepu o pare minut później, nie poszedł do tego pubu tylko do innego albo nie wszedł do tego pokoju na czacie tylko do innego, albo wszedł o innej porze...Wszystkim rządzi przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
justyna -> jest mi ciężko uwierzyć, że wszystko ma swój cel i nie dzieje się przez przypadek. Nie wiem czy jeśli inaczej potoczyłoby się moje życie nie byłoby lepiej. Tego niestety już sie nie dowiem, ale myśle, że byłoby lepiej. Nie wiem czy mój czas nadejdzie za rok czy więce, może nie nadejdzie w ogóle. W tej chwili mam poczucie traconego czasu. Być może minie kolejny rok bez zmian i to uczucie się pogłębi. Czuje, że stoje w miejscu i nie wiem jak to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna -> myślę, że nie jestem kochliwy. Właściwie to nikt jeszcze mnie tak nigdy nie określił. Podobają mi się różne dziewczyny, ale nic z tego nie wynika, może z góry zakładam, że nic z tego nie będzie. Podobają mi się też obrazy Moneta, co nie znaczy, że będę miał kiedykolwiek jakiś jego obraz na ścianie. Wbrew pozorom, te dwie sytuacje są podobne, bo mniej więcej jest taka sama szansa na ich realizcje ;). Jesli chodzi o puby - nie wiem czy w moim mieście są jakieś z karaoke. Nie wiem nawet czy są jakieś fajne, te co znam fajne nie są ze względu na towarzystwo, które tam bywa :O. Samotne kobiety tam raczej nie chodzą, przynajmniej te co nie chcą się narażać na głupie zaczepki łysych panów w wielopaskowych uniformach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna -> wcale nie biadole , tylko patrze realnie. Wbrew temu co napisałaś, dziewczyny wcale nie są w zasięgu mojej ręki. Gdyby jakaś była i gdybym ocenił, że mam jakiekolwiek szanse zaryzykowałbym. Nie mam wielu znajomych, nie bywam na imprezach i w pubach, a przecież nie podejde tak po prostu na ulicy. Może i kto szuka znajdzie, ale zastanawiam się gdzie kończy się spontaniczne szukanie a zaczyna szukanie na siłę? Z takim szukaniem na siłę kojarzy mi się internet, ale być może jest to złe skojarzenie :) Ewa33 -> na łożu śmierci jest za późno na wszystko, w swojej odpowiedzi poszłaś na łatwizne :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
justyna -> ty mi lepiej nie proponuj portali internetowych, tam jest batrdzo duży wybór, jeszcze się poczuje jak lis w kurniku ;). Co do tych szans - gdybym patrzył na siebie oczami kobiety, pewnie nie podobałoby mi się to, że nie jestem pewny siebie ibrak mi doświadczenia w wielu sprawach. Nie wiem nawet jak się zachować na randce, albo nawet gdzie ta randka miałaby być. Nie wiem bardzo wielu takich niby prostych spraw i czuje, że mógłbym zrobić z siebie idiote :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna -> Powiedzmy, że moje ulubione miejsca nie nadają się na randke. Chociaz uwielbiam sport, nie wiem czy boisko to dobre miejsce na pierwszą randkę. Z innych ulubionych miejsc mógłbym wymienić las, ale nie jestem pewien czy nowopoznana dziewczyna zgodzi się na spacer po lesie z nieznajomym :O. No, chyba, że weźmie jakiś gaz. To niech będzie te standardowe kino :). Nie wiedziałem, ze są uniwersalne sposoby na kobiety, myślałem, że każda jest inna i trzeba podejść indywidualnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna -> No proszę, zaproszenie do mieszkania, też o tym pomyślałem, i jak widzę, zaliczyłbym wpadkę :O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć Nuan. Nie chce mi się czytać tych wszystkich 13 stron, ale przejrzałam sobie temat i uderza mnie w nim jedno - czy Ty w ogóle czujesz jakiś popęd seksualny? Czy wystarcza Ci ręka? Bo dużo piszesz o tym, że chciałbyś poznać tę jedyną, przyjaciółkę, towarzyszkę życia, co jest oczywiście najważniejsze, ale jednak brakuje w tym Twoim podejściu zdrowego, prymitywnego ognia. Nie będę Cię pocieszać, chociaż z całego serca życzę Ci powodzenia. Moim zdaniem, bycie prawiczkiem w tym wieku jest dziwne. Na Twoim miejscu zrobiłabym sobie trening z jakąś dyskretną prostytutką, która Cię nie wyśmieje, bo po prostu będzie w pracy. Za to Ty nabędziesz nieco pewności siebie w tych sprawach. Seks zresztą jest tu najmniejszym problemem. Prawdziwy kłopot będzie z niedojrzałością, bo nie znasz na własnej skórze mechanizmów zachodzących w związkach o różnych stopniach zaangażowania. Ta Twoja niechęć do "wychodzenia do ludzi"... Jak zwał, tak zwał, ale chyba jednak musisz się z tym światem przeprosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po 7 latch piszesz i zwracasz nie do nuan? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielera
Za późno na poznanie kogoś? Moim zdaniem nigdy nie jest za późno. Bo niby czemu miałoby być? Życie cały czas się toczy i niewiadomo kiedy spotka nas coś wyjątkowego. Jeśli chodzi o relacje damsko-męskie, to mam znajomych w wieku w okolicach 30 lat, część z nich jest samotnych i zaczynają mieć wątpliwości czy uda im się jeszcze poznać kogoś wartościowego. Bo niby w tym wieku wszyscy już są sparowani, a jak ktoś jest sam, to coś z nim jest nie tak. Ja zawsze im powtarzam, że na każdego przyjdzie pora, nie ma co się zamartwiać na wyrost. Z reguły nie przekonuje ich moje przekonywanie, ale przykład mojej mamy dodaje jej otuchy. Otóż w wieku 50 lat została sama, z początku zajęła się sobą, ale po jakimś czasie zaczęła jej doskwierać samotność, dzieci się wyprowadziły, a ona została sama. Też myślała, że w tym wieku nie ma szans już nikogo poznać. Ale w końcu koleżanka zachęciła ją do założenia konta na mydwoje, czyli portalu matrymonialnym, na którym ludzie szukają poważniejszych związków. Zdecydowanie nie spodziewałam się, że mama może zdecydować się na taki krok, ale jednak. I co? Od jakiegoś czasu spotyka się regularnie z jednym mężczyzną, jest szczęśliwa, czuje się potrzebna (nie tylko dla dzieci) i znów zaczęła mieć chęć do wstawania rano. I dlatego moim zdaniem na związki nie jest nigdy za późno, widzę po mojej mamie, jaka jest szczęśliwa, jak widać można...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×