Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość beaaattta

Boże, stałam się jedną z tych głupich bab...

Polecane posty

Gość beaaattta

Nie mogę powiedzieć że mój związek jest nieudany. Mój facet jest w porządku, dba o mnie. Ale mieszkamy ze sobą niecałe pół roku a ja już się czuję jakbyśmy byli z 20 lat po ślubie. Otóż: prawie do północy on gra w gry albo siedzi w necie. Jeśli odejdzie od kompa wcześniej, jest tak zmordowany że chce tylko obejrzeć jakiś głupi film i iść spać (ma dość ciężką pracę). Rzadko mówi że mnie kocha. Tzn. powiedzmy raz na 2 dni, co dla mnie jest rzadko, bo od razu po zamieszkaniu mówił mi to po kilkadziesiąt razy dziennie. Nie rozmawiamy prawie w ogóle, a jeśli już to tylko o pieniądzach, o tym co robiliśmy w ciągu dnia itd... Kochamy się ok. 2 razy na tydzień. On twierdzi że miłość okazuje inaczej - gestami, dbałością o mnie, przytulaniem, że faceci niechętnie mówią o uczuciach. W porządku... gdyby był taki zawsze. Ale kiedyś on pisał wiersze dla mnie (mimo że nie lubię, jego mnie urzekały), jakieś opowiadania, wypisywał flamastrem na drzwiach że mnie kocha, mówił o swoich uczuciach tak, że miękły mi kolana. Jego oświadczyny były cudowne. Teraz mówi .. cyt "skoro ludzie już siebie mają, nie muszą się starać". Ja się z tym nie zgadzam. Coraz częściej jestem niezadowolona, nioeszczęsliwa, czuję się niekochana. Tamten czuły facet gdzieś zniknął. No i dochodzimy do sedna. Kiedyś zabawne były dla mnie kobiety "skaczące" koło facetów, "kochające bardziej", marudzące, płaczliwe, sfochowane. A teraz ja. Ciągle marudzę. Ciągle wypominam że nie mówi że mnie kocha. Ciągle stękam i jęczę że za mało mnie kocha. No i teraz nie wiem - szukam dziury w całym czy mam prawo się niepokoić? Bo widzicie - zakochałam się w rozgadanym, uczuciowym, czułym facecie który godzinami potrafił mówić jaka jestem cudowna, jak bardzo mnie kocha, wesołym, z pomysłami. A teraz jestem z facetem gburem, rzadko coś mówiącym, uważającym że nie ma konieczności mówić że jestem ważna, bo powinnam to czuć. A baby wiecie, jakie to ważne, prawda? A, tak sobie pomarudziłam... Wasi też tak maja? Może taki jest każdy facet i powinnam to zaakceptować zamiast marudzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajjaa
mojemu okazywanie uczuc przeszło po 3 miesiacach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delf
tez tak mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
ok, ale czemu oni się zmieniają pod tym względem a my nie? ja mam ochotę mówić mu "kocham cię" setki razy na dzień! Ale też mowię rzadziej, po tym jak zobaczyłam że on tego nie mowi. Ja wciąż mam ochotę na nocne pogaduchy do rana, zapewnianie się o miłości. CHCE ROMANSU, ROMANTYZMU, WULKANU!! A nie takiego tam... ciapowatego życia jak 60-latkowie i gadania tylko o tym co musimy jutro zrobić. Na serio tak jest w każdym związku?! Tzn. ja to wiedziałam, ale myslalam że facet taki się staje dopiero po paru, parunastu latach, a nie po paru mscach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tamara32
Chyba każda z nas przechodzi przez to :-((( Ja wyjątkowo źle bo odechcialo mi się dbać o siebie, starać się, pracować, żyć !!! A mialo być tak pięknie............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
ej, ludzie, ale to w takim razie nie jest miłość tylko jakieś przymierze mieszkania razem, jak... jak... współlokatorowie! którzy pierdzielą tylko o przyziemnych sprawach albo o czynszu i czy to normalne że ja się zastanawiam czy on wciąż mnie kocha? bo na moje myslenie - człowiek który kocha, zachowuje sie inaczej - szuka kontaktu, wciąż mówi że kocha, chce jak najwiecej czasu spedzac z 2 osobą byłabym wdzięczna gdyby jakiś facet się wypowiedział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
post obok facet ma problem nie wie czy chce sie pzenic jeszcze... i tam ktos polecil ksiazke ktora ja czesto polecam kazdemu... a mianowicie \"Meżczyźni sa z Marsa a kobiety sa z Wenus\" serio bradzo dobra ksiazka... powinna byc biblia dla par zyjacych ze soba pod jednym dachem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
widzisz, tak się składa, że to ja mu poleciłam tę książkę, tylko że tam jestem pod innym nickiem :) dobra... książka książką - przeczytaliśmy ją razem i nic. Ani ja nie mogę pojąc czemu on potrafi siedzieć w tej jaskini TYGODNIAMI!!! i tylko czasem się ocknąć i szukać kontaktu ze mną, ani on nie potrafi słuchać mnie, rozumieć. A kłótnie, mimo iż tam podałam przykład, u nas wyglądają modelowo! Nawet dziś - ja znów zaczęłam śpiewkę "czemu już mnie nie kochasz", a on"jak to nie kocham?! co ty znow wymyslasz, to nie moja wina że coś sobie wmawiasz" - czyli zaprzeczenie moim uczuciom. Dopiero na sam koniec, gdy już prawie się poryczałam, przytulił i powiedział "nie martw się, postaram się znaleźć dla ciebie więcej czasu" - a mógł to powiedzieć na samym początku. Najbardziej wkurzające jest - że tych rozmow mieliśmy dziesiątki, kończyły się zazwyczaj obietnicami. I owszem, bywało dobrze na parę dni. Potem znów stara śpiewka, czyli - jego komputerek, ja gdzies na uboczu, nie ma czasu nawet ze mną pogadać przez 2 minuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest jak walka z instynktem.. wymaga od niego duzo poswiecenia... ale to znaczy ze Cie kocha.. ja tez czasem pisze wiersze kobieta.. ale jak mam ochote natchnienie... jak bym chcial robic to na codzien to bym zostal poeta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
andyx - po przeczytaniu książki uznałam że chwyciłam Pana boga za nogi. Oświeciło mnie! I powiem ci, że wtedy chyba ze 2 tygodnie było między nami cudownie. Gdy ja widziałam że nie ma chęci rozmawiać - tylko dawałam mu buzi i mówiłam "to graj sobie dalej", a gdy on widział że jestem nie w sosie - wyciągał mnie na "gadnie" i słuchal i potakiwał tak długo, aż się wygadałam zupełnie i czułam się orzeźwiona. Co z tego. Dziś się zachowujemy jakbyśmy nie przeczytali tej książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy Ty kobieto nie wymagasz za wiele od tego faceta ? On się raczej nie zmieni. Udało mu się upolować, i teraz jesteś już oswojona. ;) Do poprzedniczki: Nie polecaj nikomu książki, którą wymieniasz bowiem autor jej pisze w niej same brednie. Faktem jest, że kobieta i mężczyzna różni się zasadniczo od siebie, nie tylko wizualnie ale i umysłowo ale z Marsa ani Wenus nikt z nas nie pochodzi. Książka jest infantylnie napisana i przeznaczona dla pań lubiących czytać harlekiny. Nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ivonnette
olej go. Nie pytaj o nic, rób swoje. W końcu się zainteresuje a jak nie to znaczy,że ma Cię już calkiem gdzieś i nie ma to sensu. Ja tak zrobilam - poskutkowalo :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
Widzisz - ale mi się nie chce żyć czekając aż on wylezie z jaskini. Nie chce mi się żyć z kimś, ale samej. Weźmy pod lupę "punkty" z książki. On ostatnio więcej zarabia i wraca bardziej zmachany i sądzi że ma u mnie więcej "punktów". W moich oczach to wciąż tylko JEDEN punkt. Wraca zmęczony i ja robię obiadek, robię mu kawkę, sprzątam - i dla mnie ja zyskałam KILKA punktów. W rezultacie - czuję się stratna. Do tego on zaczął ostatnio mi wypominać "Czemu nie jesteś szczesliwa?! przecież mamy teraz dużo pieniędzy" - i nie dociera do niego że na zarabianiu wcale się jego rola w związku nie kończy. Zachowuje się tak, jakbym mu straszną krzywdę robiła dopominając się żeby wiecej czasu mi poswiecal, żeby mowił ze mnie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ivonnette
Ps. Pierwszych drgawek dostał jak powiedziałam "ide do pracy" ;-) Potem kontrola że hej ;-) chcial rezygnować ze swojej byle ja bym nie poszla. Polecam sprawdzić sposób na olanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale ksiazka nie zostala napisana z mysla ze on ma ten jeden punkt... a Ty kilka... i on musi dopelnic do reszty... ksiazka zostala napisana po to abys Ty wiedziala ze ta roznica istnieje... ze on widzi to inaczej i Ty... on ma swoja racje i Ty masz swoja racje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
ivonette - to b. dobra rada. Niestety mam taką pracę że nie wychodzę z domu - zajmuję się tłumaczeniami i własciwie tylko raz w tygodniu wyjdę z domu. Znajomych tu nie mam, bo mieszkamy tylko kilka mscy tutaj i ze wzgledu na moją prace - nie mam kogo poznać. znam tu tylko jego znajomych. A naszymi sąsiadami są jacyś staruszkowie. Ale nawet gdy zajmuję się swoją pracą - jemu jest to na rękę. Np.mówię "przepraszam, ale dziś wieczorem już nie znajdę czasu, muszę to dokończyć, wiec kładź się spać" - na początku był smutny i mowił "czemu? a musisz?! :( " a teraz radośnie mowi "ok!". Gdy jadę do rodziców - jest szczęsliwy. :O W sumie - czuję się jak zrzędliwe babsko którego on ma dość. Z drugiej strony - nie chcę żyć tak jak żyjemy, czyli wlasciwie bez kontaktu ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam na odwrot, mieszkam od dwoch lat z facetem i odechcewa mi sie jakiejkolwiek romantycznosci albo seksu. Najchetniej to bym siedziala przed kompem, a on niech mi tylko nie przeszkadza :O Na dodatek czym bardziej ja jestem oschla, tym bardziej on mi nadskakuje. Tak sobie mysle, ze za 5 lat to albo go zostawie, albo wogole przestane sie do niego odzywac. Tak naprawde to czuje sie jakby do niczego nie byl mi potrzebny, choc taka bylam zakochana :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro nie chce Ci się czekać, na to bleble książkowe, wymyśl coś, żeby zainteresował się bardziej Tobą niż kompem. Nikt Ci tu raczej nie doradzi. Ty sama powinnaś wiedzieć mieszkając z kimś pod jednym dachem, co jesteś w stanie dać komuś żeby zmienić sytuację. Jeśli jednak będziesz zbyt mocno domagała się słów o miłości prawdopodobnie zmusisz go do tego by rozstał się z Tobą. A szczerze mówiąc współczuję facetowi takiej \"lokatorki\", która nie rozumie jego, za to doskonale rozumie siebie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszankad
Wydaje mi sie, ze za bardzo nad nim skakalas, tak czesto mowilas, ze kochasz go, ze facet stwierdzil, ze nie ma po co sie starac skoro i tak jestes juz jego "pewnikiem". Szczerze mowiac chyba troche za szybko 'skapcial' i poczul sie pewnie. Ja mieszkam ze swoim facetem od 1.5 roku i sama jestem zdziwiona, jak czesto szuka ze mna kontaktu, interesuje sie mna, teskni ,jak gdzies wychodze...Chyba juz nie bede narzekac na niego;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ivonnette
aaa... cieszy się jak jedziesz ?!!! Jest Ciebie za pewny po prostu. Jesteś i już. On może grać, bawić się - przecież i tak jesteś. Wyjeżdżasz - super, troche wolnego czasu dla siebie na granie. Wedlug mnie brak wspólnych zainteresowań, po drugie za bardzo widzi że Ci zależy po trzecie zwykla codzienność. Przechodzilam przez to. Uzależnilaś się od niego. Nie masz swojego życia i skupiasz się tylko na nim. Możesz albo poświęcić się czemuś i "ukochanego" odstawić na drugie miejsce albo szukać kogoś kto będzie Ci bliski, kogoś kto będzie z Tobą wszystko robil i cieszyl się z tego... To też jest możliwe - mój poprzedni związek byl taki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
fuck! no to co mam zrobić? Przykład taki który był: wyjechałam do rodziców - pierwszy raz sama, na parę dni. Ostatniego dnia przyjechał po mnie (a to 300 km) w śrdoku nocy, bez zapowiedzi i tak mi mowil że mnie kocha że mi się słabo zrobilo. a to bylo niedawno. Wrócilismy - przez pare dni cudownie! a potem znów - ja od roboty, on do komputerka. to prawda - szaleje za mną gdy staję się bardziej oddalona. Sam mi dzis powiedział "przestan się tak o mnie starać". to co, mam mu obiadów nie robić?! Ivonette : gdy ja wspomniałam że poszłabym do normalnej pracy, też dostał drgawek :) powiedział że nie! nie! nie! że on jest zazdrosny i będzie się bał że kogoś poznam. Może jednak powinnam iść.... Boję się że to pomoże na krótko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, ale myślę sobie, że to się wszystko z czasem zmienia i taka po prostu jest kolej losu...Tzn. oczywiście, jak partnerom przestaje zupełnie zależeć na dbaniu o związek, miłość - to to nie ma sensu. Ale czasem są takie momenty w związku, że jest zwyczajnie, czasem nudno, czasem szaro...co wcale nie oznacza, że miłość się skończyła. Związek to jak dla mnie ciężka praca, bardzo ciężka - sam się nie poturla, sam może tylko umrzeć, a czAsem nawet miłość nie wsytarcza by być razem. Ja teraz już od jakiegoś roku jestem w fazie \"ciepłe kapcie\" - znaczy nasz związek jest w tej fazie ;) no i powiem ci, że owszem tez mi czasem barkuje WULKANU, ROMANTYZMU i słuchania 100 razy dziennie \"kocham cię\" i kwiatków i motyli w brzuchu itd. Ale mam coś czego nie miałam wcześniej - poczUcie totalnego bezpieczeństwa, ciepła, troski ze strony partnera. Znaczy wcześniej of kors tez to było - ale teraz czuje to jakoś bardzo mocno. I powiem ci że po tych wszystkich wzlotach i bolesnych upadkach jakie mi się przytrafily (zresztą każda, albo prawie każda kobieta wie jak to jest szaleć z miłości) wreszcie jest NORMALNIE!:) I fajnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja swojeg tez tak zagłaskalam, a teraz ja czuje sie jakby miał mnie na kazde zawołanie, jakby coraz mniej tesknił i jakby spotykanie sie ze mna sprawiało mu watpliwa przyjemność. No moze jedyne co to seks jest lepszy teraz :P ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ivonnette
Ps. Faceci nie lubią kobiet które siedzą w domu i pracują przy tlumaczeniach ;-) Oni lubią te zaradne, prowadzące auta, te zadbane, fajne, usmiechnięte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beaaattta
Słuchaj. Pojechałam do rodziców i jednego wieczoru poszłam ze znajomymi na piwko. Zapomniałam komórki. Wrócilam - patrzę - 13 nieodebranych. Oddzwoniłam. Tak mu drżał głos że prawie się popłakał. Wpadł w szał - no jak to ? ja bez komorki ośmieliłam się wyjść? Jednak!! ...... ta sytuacja pobudziła go do starania się o mnie. Ale ja nie mogę przecież non stop wzbudzać w nim zazdrosci żeby tylko mnie kochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ivonnette
Ja tam wcale nie gotuje bo nie umiem. On wraca z pracy i do garów ;-) Poważnie. Robię tylko kanapki do pracy i to nie zawsze. Ale to nie o obiadki chodzi... musisz być bardziej samodzielna i przebojowa ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×