Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zalamana2222222222222

Nienawidze corki mojego meza

Polecane posty

Gość zalamana2222222222222
dlatego wlasnie jestem zalamana,niewiem jak to bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna szara komórka
myślę, że poważna rozmowa z mężem na temat waszych wzajemych oczekiwań wiele by zmieniła. często ludzie nie rozmawiają ze sobą, choć bardzo się kochają :-( Rozmowa nie jest KOMUNIKACJĄ, a jedynie rzucaniem oskarżeń, wyliczanką żalów, przeradza się w awanturę lub nie jest wzajemna, to znaczy druja osoba nie jest w nią emocjkonalnie zaangażowana.... W efekcie partner zamyska się jeszcze bardziej :-( Może mogłabyś przygotować się do rozmowy - poświęcić kilka dni na bilans pozytywów i negatywów waszej relacji. I porozmawiac spokojnie. Bez oskarżeń, manipulacji, zazdrości. Dobra rada od doświadczonej kobiety - zaakceptuj wpierw obecność tego dziecka i jego ważną rolę w waszym życiu. bez tego nic nie zbudujesz, ajęsli - to na krótko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostrokrzew
Mnie też się wydaje, że jeśli się nie przemożesz, to rozwalisz małżeństwo. Nie masz wyjścia - dziecko jest w pakiecie z tym facetem. Możesz albo się wkurzać i czuć się źle, albo tę samą energię włożyć w zbudowanie lepszych relacji z nimi obojgiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana2222222222222
ok dzieki za odpowiedzi,co niektore wzielam pod uwage.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna szara komórka
Gwoili wyjaśnienia - pisząc o rozmowie miałam na myśli dyskusję, któej celem jest osiągnięcie porozumienia, komunikacja, przekazanie informacji partnerowi, a nie wykorzystanie rozmowy do przelania złości, frustracji, wymuszenia czegoś, pokazówki, itp. Często rozmawiamy, ale mimo to pomiędzy ludzmi nie następuje komunikacja definiowana jako faktycne zrozumienie pozycji drugiej strony, nie przez pryzmat siebie, lecz najbardziej obiektywnie jak tylko można. Dobrą wprawką jest wyobrażenie siebie w roli tej drugiej osoby, z jej problemami i potrzebami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwne podejście...
Kobieto, przcież to jest jego córka, jego dziecko, on kocha ja bezwarunkowo i na pewno bardzo mocno. Nie walcz z tym, bo stracisz faceta. Mój mężczyzna też ma córkę. I uwielbiam ją, a on uwielbia moje dziecko. My po prostu wiemy, że dziecko jest największą wartoscią. Przemyśl to wszystko i nie traktuj dziecka jak rywalki, bo to chore. Przecież ona jest cząstką mężczyzny, którego kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość me to you
Jestem w podobnej sytuacji jak załamana. Mój mąż ma dziesięcioletnia córkę. My nie mamy jeszcze dzieci. I doskonale wiem o co chodzi autorce topiku. I nie piszcie ze jest rozkapryszona, egoistka itd. Ktoś kto nie był w takiej sytuacji nigdy jej nie zrozumie. Łatwo powiedzieć ze to tylko dziecko, że niczemu nie winne. I niby wszystko sie zgadza. Tak podpowiada zdrowy rozsądek ale ..... no własnie pojawia sie to ale. Jak poznałam swojego męża jego córa miała 6 lat i nie widziała świata poza mną. Dobrze sie dogadywałyśmy mimo że pojawiała sie zazdrość i chęć spędzenia weekendu tylko z mężem i pojscie do kina na jakiś film a nie koejną bajakę. Teraz niestety jest o wiele gorzej. I nie wiem czyja to wina. Moja pewnie taka ze przestałam sie starac a męza ze robił mi bardzo czesto z tego powodu awantury. Doszło do tego ze jak przychodził weekend robiło mi sie az niedobrze z nerwów. Płakałam bez powodu i oczywiscie ciagle wywoływałam kłotnie tylko po to aby nie musiec widziec sie z jego córką. Oczywiście dziecko sie ode mnie odsunęło i jak w koncu sie widzielismy to miłam wrażenie ze boi sie do mnie odezwać. Ona po prostu to wyczuwała. Zeby była jasność nigdy przy nie nie krzyczałm na męża ani na nią. Teraz jakos próbuje odbudować relacje między nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ble blu
jjjjjjjjj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezuuuuuuuuuuuuuuuuuu
to jakaś cięzka debilka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak słów
na takie kobiety - wychodzą za mąż nie mając pojęcia o życiu. Hamburgera jej nie kupił, a nie mogłaś sobie sama kupić? Nie masz kasy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buraura
wszyscy negatywnie wyrazajacy opinie a wrecz agresywnie nie macie zielonego pojecia co to za sytuacja tak jak my- nie majace dzieci mamy problem z tego typu sytuacjami. ja mialam meza ktory mial coreczke wtedy 3,5 letnia i umordowalam sie az do rozwodu bo sie w koncu poddalam. Od poczatku jak dziecko przyjezdzalo bylam wywalana z mojego lozka i mialam sobie wszytsko wynosic do drugiego pokoju bo DZIECKO bedzie spalo i przszkadzac nie wolno. To trwalo rok, potem inne tego typu cyrki. Ja bylam zazdrosna, mialam potworne poczucie winy, ktore on pakowal mi dodatkowo do glowy wciskajac mi ciemnote ze jako jedyna kobieta na ziemi nie mam podejscia a inne maja. To trwalo wszytskie lata malzenstwa (3,5) az odeszlam. Nogdy mi nie pomogl a powinien tylko wymagal czulosci do cudzego jednak dziecka. Nie wymadzrajcie sie tu ze tez jestem nienormalna bo mam partnera od dawna rowniez ktory ma corke i kocham jego i lubie jego corke i nie mamy i nie mielismy zadnych problemow poza zwyklymi poniewaz od potrafil dac z siebie tyle zeby stworzyc chceci z mojej strony, choc wiedzial ze juz jestem zrazona. Do autorki: wspolczuje,ale agresja i wsciekloscia nic nie zdzialasz. mezczyzni z dziecmi maja wobec nich wielkie poczucie winy i probuja nadrabiac a niematka zawsze zleci na pozycje 2. jezeli nie masz cierpliwosci i serca jak Jurek owsiak to daruj sobie. Nie chce Cie martwic ale obawiam sie ze nie wygrasz tej walki. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×