Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kkukka

on wszystko planuje..

Polecane posty

Gość kkukka

Moj narzeczony zawsze planuje kiedy i gdzie pojdziemy, co zjemy, co kupimy itp. Moze to sa blahe sprawy ale czasami doprowadzaja mnie do szalu. Chcialam zapytac, czy moze ktos z Was mial/ma taka sytuacje. Dla przykladu: On mowi, zebysmy wieczorem poszli na zakupy. Ja mowie, ze nie bardzo mam ochote dzisiaj, ze mozemy isc jutro po obiedzie, bo akurat mamy czas. Na co on odpowiada: ja nie mam zamiaru jutro chodzic do sklepu (ze zloscia). Pytam go dlaczego, przeciez mamy czas a dzis niczego do jedzenia nam jeszcze nie brakuje. On na to, ze nie i koniec, on jutro nigdzie nie bedzie szedl. Podobnie jest w innych sprawach, tzn on mowi co teraz bedziemy robic, a kiedy ja sie nie zgadzam (proponuje cos innego albo inny termin, bo teraz nie mam ochoty) on sie denerwuje i podnosi na mnie glos. Kiedy zwracam mu na to uwage, twierdzi ze nie krzyczy albo ze on lepiej umie zaplanowac dzien. Nie wiem jak mam mu wytlumaczyc (probowalam juz kilka razy ale bezskutecznie) ze czasami chcialabym zebysmy spedzili dzien zgodnie z moim planem albo bez planu-spontanicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój to dopiero mnie osłabia. Od poważnych spraw jak planowanie pracy, wyjazdów, pracy na wyjeździe, czy się przeprowadzamy czy nie, dużych wydatkówjak na remont, a choćby zaręczyn czy ślubu itd jestem wyłącznie ja. Za to - nie mając nic innego do roboty w dzień wolny - on potrafi złościć się że nie wychodzimy do sklepu np o 15:15 tylko o 15:25, też wyjeżdża z uwagami że on \"czasu nie ma\", ze sklepu proponuje powrót taksówką bo \"już straciliśmy dwie godziny\" (dzień mamy wolny)... No... beka jak smok. Ale może sobie brzęczeć. Przymykam na to oko i przy jego irracjonalnych zachowaniach po prostu postępuję po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukka
Ale nie masz czasem dosc tych jego humorow? Bo ja czasami nie moge pojac co w nim siedzi, ze taki uparty jest i nie moze zmienic swoich planow. Wszystko musi zaplanowac z tygodniowym wyprzedzeniem. Nawet nie ma mowy zeby spontanicznie wyjsc gdzies wieczorem, musze go uprzedzic o tym ze bede chciala isc na spacer :\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mars wita was
ha no niewiem co gorsze, bo u mnie jest tak. jest sobota on ma wolne ja tez wiec pytam: co bedziemy robic, bo nastepna sobote mam zajeta i szkoda siedziec w domu? on odpowiada: niewiem wymysl cos! szalu mozna dostac. Nie mozna tak siasc i wymyslic cos razem? A nie tylko ja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kizia pyziaaaa
jakbym czytała o sobie o zgrozooooo:-( Czasami faceci są gorsi od dzieci, mają fochy, dąsy i wogóle nie są kompromisowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nasenna
straszny ten Twoj facet jakby w ogole nie liczyl się z Twoim zdaniem :O Jakbyś musiala mu być we wszystkim podporządkowana a on pan i władca:O Jak nie to on nie pojdzie.. Biadny mały obrażony chłopiec. Tragedia! Ustaw go do pionu i powiedz, ze Ty tez masz prawo decydowac co chcesz robic, jak mu nie pasuje to umow sie z kumpelami i idzcie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kkukka - a po slubie pewnie myslisz ze wszystko zmieni sie o 180 stopni i bedziecie obydwoje krolami kompromisu... Juz takich sytuacji nie bedzie i zyli dlugo i szczesliwie amen. To tak jako starsza koelzanka (i stazem i wiekiem) odkryje Ci wielka tajemnice - jak teraz narzuca swoje zdanie to potem bedzie jeszcze gorzej. Piszesz ze zlosci sie jak wyrazasz swoja opinie - czyli nie dopuszcza Twojego zdania jako waznego, liczacego sie. A co za tym idzie - kim Ty jestes w tym zwiazku? Liczysz sie wogole? Wiesz - zwiazek dwojga ludzi to wspolpraca i kompromisy. Bo roznic nie da sie uniknac. Ale jak ludzie sie szanuja, troszcza o siebie nawzajem to biora pod uwage zdanie, samopoczucie, opinie i plany obydwu stron a nie narzucaja jedne bo \"lepiej umieja planowac\". To tylko zludzenie, manipulacja, proba przekonania Cie do jego dominacji. Porozmawiaj z nim o tym szczerze. jesli sie nie da (nie bedzie chcial rozmawiac, wpadnie w szal albo powie Ci ze jestes glupia i nic nie wiesz itp zachowania czy teksty) to zastanow sie czy jest sens ciagnac dalej ten zwiazek. Mowie calkiem serio. Bo po kilku latach malzenstwa wyladujesz na topiku o znecaniu sie psychicznym (nie daj Boze fizycznym). Nie trzeba byc Nostradamusem zeby wyciagnac wnioski z tego co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukka
czasem poprostu mowie mu: to idz sobie sam! A potem okazuje sie ze wcale tam nie poszedl hehe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj facet tez uwielbia planować - co wiecej otwarcie sie do tego przyznaje:D planuje nam dzien, spotkanie, wakacje....ogółem wszystko:D ale oczywiscie ja jestem od tego zeby mu troche poprzeszkadzac:) złości sie wtedy niesamowicie, ale ja potrafie byc uparta i mysle ,ze w naszym zwiazku to on daje mi poczucie bezpieczenstwa i stabilizacji (własnie tym planowaniem) a ja spontan i odrobine szalenstwa:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukka
oneill, wydaje mi sie ze tak zle to nie bedzie. czesciej on stawia na swoim, ale mysle ze nie jest az tak zaborczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukka
Ola_Maj, ale czy on uczestniczy i zgadza sie na Twoje szalenstwa? czy tez nie moze, bo zaplanowal sobie cos innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kkukka, my się pod tym względem docieramy i jest coraz lepiej. Ja nie złoszczę się na niego i jestem asertywna więc on też się nie żołądkuje jeśli nie odpowiadam mu tym samym, a jeśli chce koniecznie, może się obrazić (np na moją uwagę \"idź sam\" wycodzi obrażony, gdzieś indziej, ja spędzam sobie miło czas a on wraca w lepszym nastroju)... Z czasem gdy on widzi że nie trafia mnie w czuły punkt, stara się większą uwagę zwracać na moje potrzeby. Wie już że daję sobie prawo zmienić plany, być zmęczona. Jaz kolei dostosowuję się do jego pomysłów gdy obiektywnie uważam je za lepsze (ale też nie zawsze). Na spacery czasem go namawiam, czasem daję mu spokój (też chciałby żeby je zaplaność, i to co do minuty). Ogólnie jakoś to się układa choć godzę się tym że nieraz jeszcze będzie wkurzony że nie podoba mi się planowanie wolnego czasu i pośpiech jakbyśmy na pociąg mieli zdążyć. Wiesz, kkukka, ja z góry założyłam że kocham go i akceptuję jego dziwactwa czy nerwice (chyba zakupy i wyjścia wspólne go stresują) a jednocześnie ja się stresować nie zamierzam pośpiechem gdy nie jest konieczny czy przymusem wyjścia gdzieś gdy wcale nie muszę i nie dam sobie wejść na głowę. Tak więc w sytuacjach konfliktowych zbywam problemy poczuciem humoru a on może się dostosować lub nie (tak jak i ja). Powoli ten problem przestaje u nas mieć znaczenie. A długo jesteście już razem? Może to taka próba sił w waszym związku? My mieszkamy razem 2 lata więc nauczyliśmy się żyć w harmonii dla naszego dobra. ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwierz ze przekonac mi go bardzo cieżko..ale wiem,ze jak ustąpie to bedzie po mnie :O cos w stylu ze ja moge sobie gadac i gadac a i tak wychodzi na jego. np. ostatnio bylismy u jego znajomych - planował oczywiscie tydzien wczesniej ( nawet sie nie spytał czy mam ochote) i poszłam choc z niesmakiem bo za nimi nie przepadam. I kiedy ja mam ochote wybrac sie na spacer o 22, albo isc popływac nocą w jeziorze czy tez przechodzac kolo kina niz stad ni zowąd wpasc na seans - to przypominam mu o tym, ze ja czesto robie cos tylko po to zeby sprawic mu przyjemność wiec on powinien mi sie odwdzieczyc tym samym.Jak juz sie zgodzi to potem okazuje sie ze swietnie sie bawi.faceci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam że porady Oli_Maj są bardzo dobre! To nie jest tak że od razu dwie osoby dogadują się idealnie. Kompromisu i uwagi na swoje wzajemne potrzeby, szacunku do drugiej osoby trzeba nauczyć siebie i tę drugą osobę. I jest to rola OBU stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chociaż w przypadku naszego związku to dogadanie się wygląda inaczej, przeciwnie niż u Oli, ale uważam że nie gorzej. W każdym razie nam pasuje. Otóż ja mam swoje szaleństwa a on nie ma chęci zwykle w nich uczestniczyć, bo nie były zaplanowane. Zatem ja robię coś osobno (wtedy on czuje że jestem niezależna i nawet żałuje że nie dołączył, a to już moja wygrana) i nie złoszczę się na niego, w końcu on ma prawo nie mieć chęci czegoś robić, ZA TO ja daję sobie takie same prawo nie iść gdzieś czy do kogoś bo nie mam ochoty, bo się będę źle czuła, bo sobie wolę w domu pospać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość realnie i rozsadnie
Planowanie dobra rzecz, tylko bez przesady, ja kiedys planowalem, pierdzenie, wyszlo sranie, nie mowiac o socjalizmie, cos to planowanie nie jest skuteczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukka
My tez mieszkamy ze soba juz prawie 2 lata. W wielu sprawach dogralismy sie juz swietnie. A z tym planowaniem.. poprostu czasem mnie to denerwuje. Ale nie moge powiedziec ze zawsze tak jest. Bo lubie to ze nie musze martwic sie np o wycieczke, bo wiem ze on zaplanuje ja perfekcyjnie :) Problem w tym ze nie potrafie go namowic na cos na co ja mam ochote, czesto twierdzi ze to beznadziejny pomysl i zawsze ma 1000 powodow na NIE. Kilka razy udalo mi sie przekonac go do zrobienia czegos na co mam chote i potem mi dziekowal za to, bo bylo fajnie. Ale przekonywanie go to prawie szantaz, mowie np ze ja ide, a jak Ty nie chcesz to nie idz (ale to prawie klotnia :P). No i idzie za mna, bo przeciez nie zostawi mnie samej (to bylo akurat na wycieczce w gorach, kiedy chcialam isc dalej a on chcial juz wracac bo bylo pozno-wedlug niego, tzn godz15 :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz! Mi się wydaje że jeśli nadal będziesz częściowo doceniać go a częściowo postępować po swojemu to z czasem wszystko się poukłada. Poza tym spójrz na udane związki ze sporym stażem. Małżonkowie nieraz opowiadają o swoich wzajemnych wadach i przywarach, i śmieją się z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukka
Z niektorych sytuacji sie smiejemy, ale bywaja takie ktore wyprowadzaja zarowno mnie jak i jego z rownowagi. Czasem porozumienie nastepuje dopiero po ostrej klotni. Kiedy mi mowi ze nie chce zrobic czegos ze mna bo poprostu NIE, przy czym podnosi na mnie glos, nie potrafie sie smiac, wtedy ja rowniez podnosze glos, no i jest nieciekawie. Ciezko nam dojsc wtedy do kompromisu, kazdy stawia na swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukka
jest wtedy tak, jak pisala Ola_Maj, ja moge sobie gada i gadac a i tak wyjdzie na jego. Zawsze znajduje jakies powody zeby pokazac ze moj pomysl jest glupi, bo albo za daleko, albo za drogo, albo sie nie oplaca tylko na godzinke i tak dalej... i po wysluchaniu tych jego wszystkich powodow mnie tez sie odechciewa. A potem jestem zla na siebie, ze kolejny raz stanelo na jego i ze zrezygnowalam z tego na co mialam ochote.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dlaczego nie zapytasz go od razu kiedy chętniej przystałby na twoją propozycję, czy gdy wymyślisz wcześniejszą godzinę, żeby się \"opłacało\" (nawiązując do twojego przykładu), wybierzecie się razem? Jeśli będzie konsekwentny, ustalicie coś razem a potem trzymaj go za słowo i sama też pamiętaj że na coś miałaś chęć, i zrealizujcie wspólnie dopracowany plan. Z wyjściem w góry ci się udało. A czasami on może mieć rację i to mu też przyznaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×