Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nelly.f.

czy małe dziecko może widzieć ducha?

Polecane posty

przestancie zasmiecac topik linkami i prosbami o ksizke tylko piszcie strasznosci!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podbno ludzie przed wlasną śmiercią widzą swoich zmarlych bliskich... Moja babcia pare tygodni wczesniej mowila, ze niedlugo umrze bo juz po nia przychodzą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larousse
Moge też prosić o książke? :) dwie7@wp.pl Z góry dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może ci co domagają się straszności sami napiszą co im się przytrafiło :) Mój zasób historii się już wyczerpał. Mogę jedynie opisać historie zasłyszane od innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny. Opowiem Wam historie, która mnie sie przydarzyła. Pewnego razu paliłam trawke z koleżanką kilka godzin pozniej wracałam przez ciemny cmentarz i przez chwile widziałam okropną zjawe w czarnym ubraniu tak, jakby stała ona za grobem.Pamietam,że czułam jak uginały sie pode mna kolana ze strachu. Do dzisiaj nie wiem, czy była to wina zapalonej trawki (chociaz na mnie nigdy to nie działało) czy na prawde coś tam było... Jak myślicie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dzis na pomaranczowo
zawsze jak jestem pod prysznicem to przez szybe wydaje mi sie ze ktos tam stoi, mimo ze jestem sama w lazience... jest jakis cien... jak odsune szybe oczywioscie nikogo nie ma.... jestem wyczulona na rozne odglosy domu i za kazdym razem serce w gardle.. ale jak do tej pory (odpukac) nie widzialam zadnych zjaw. chociaz w nie wierze i wiem ze sa, to chyba bym na zawal zeszła zobaczywszy taka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz po kolei: to jest lepsze-------->miło,że lubisz Czechów i ich kuchnię :) Gorzej z policją.......Czyżbyś im podpadła?:O Obok którego przejścia mieszkasz? ghfd-------->masz rację,ten link zamieszanie tylko robi :O belgijka-------->Ty mi nawet nie wspominaj tego,co przeżyłam :D paczuli-------->nie wiem,czy to była wina trawki,którą paliłaś,czy nie.Ja jeszcze nie próbowałam zadnych narkotyków(chyba tak zostanie do konca moich dni),więc Ci nie odpowiem.Wiem,że narkomani mają różne majaki.Najlepiej nie pal!:) a dziś na pomarańczowo-------->może to jakiś zboczek Cię podgląda?:D Widzi,że się kierujesz w stronę okna,wtedy ucieka?:) Jesteś bardzo wrażliwa,to widać po Twoim poście.Musisz wziąć się w garść i zachować trochę dystansu do tych domowych odgłosów.:) Ja teraz idę z topiku,później wrócę,to Wam napiszę,coś z moich przeżyć. ♥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amorekpl---------->domagasz się straszności,może sama coś dopiszesz?Może(jeśli nic nie przeżyłaś)słyszałaś coś od innych........:) ♥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest lepsze
Marketa, ja tak krótko, bo to nie na temat. Najbliżej mam do przejścia w Jakuszycah. A z policją miałam śmieszna wpadkę, bo facet był Czechem pół na pół - jak Ty. Skończyło się na 200 koronach, ale mój znajomy zapłacił raz chyba z 1000 koron, czy jakoś tak. Podobno z czeską policją nie ma dyskusji. Mam też znajomego Czecha chyba z Mlada Boleslaw. To tyle, nie zaśmiecam więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słyszałam tyle,ze glowa mała..... swego czasu lubiłam ogladac strefe 11, a potem sie bałam. wiem tez ze istnieje cos takiego jak reinkarnacja... po prostu musi istniec. moze niekoniecznie tak jak wierza w to np. buddysci,ale.... wierze, ze nasza dusza nie umiera z ciałem, ani nie zostaje na dlugo nigdzie,ale idzie do kolejnego ciała. podobno jak urodzi sie dziecko to w ciagu 24 godzin od urodxzenia dopiero w jego ciało wstepuje dusza. wsrod dusz jest prawdziwa walka czasem o dane ciało...zas po smierci pamietamy wszystkie nasze wczesniejsze zycia.czytałam kiedys duzo na ten temat,a potem dałam spokój.. czasem lepiej nie dociekać :) bo mozna sie dowiedziec za duzo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poprosze o ksiązke jeśli można..plizzzzz mail w stopce dziekuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
quna-------->wysłałam,mam nadzieję,że dojdzie:) Ja jeszcze coś nie na temat.Mam prośbę,nie złośćcie się :) to jest lepsze------->no,miałaś szczęście,że się tak wykpiłaś....Co to jest 200 koron :O Niecałe 30 złotych. Faktycznie,z czeską policją się nie dyskutuje,a to,że kolega dostał 1000 koron,to będzie prawdą,niestety:( Inni dostają po 2000 KC,nie ma------->zmiłuj się :D A teraz,do rzeczy.:) Na początku topiku czytałam,że ludzie z pod znaku Ryb,mają niejakie zdolności w takich sytuacjach,można powiedzieć,paranormalnych. Mój,eksmałżonek jest spod Ryb.Zdolności,to on ma.:O Takiego krętacza,kłamcy i manipulanta,to ze świecą szukać:( Ciągle coś mu się przydarzało,co ciekawe,z różnych opresji,wychodził obronną ręką.Twierdził,że czuwa nad nim jego zmarła Mama i ona mu pomaga.Nigdy nie opowiadał nic,ponad to. Bo trzeba Wam wiedzieć,że jego Mama zmarła,mając 27 lat.On miał wtedy trzy. I tu się zaczyna moja historia.Zdarzyło się tak,że zmarła mi ciocia.Ja byłam z nią pogniewana.Nawet na pogrzeb nie mogłam jechać.Leżałam wtedy w szpitalu.O przepustce nie było mowy. Długi czas sobie wyrzucałam,że ciocia odeszła,a ja nie byłam z nią pogodzona........ Minęło,może dwa lata od Jej śmierci,jak mi się śni: Jestem na stadionie,na jakim i gdzie,do tej pory nie wiem.Stoję na dole z moją nieżyjącą teściową i Ona się mnie pyta:czy w dalszym ciągu chcę się przeprosić z ciocią?Ja na to,ze tak,ale jak to zrobić?Ona nie żyje(tak jakby moja teściowa była żywa :O).Teściowa na to:Ona tu jest,siedzi tam........I pokazuje mi ręką na trybuny.Faktycznie,patrzę i widzę ciotkę.Podniosła się i zeszła na dół,do nas.....Wyciągnęła rękę,ja swoją........Podałyśmy sobie dłonie na zgodę..W momencie,gdy uścisnęłam jej dłoń,poczułam jakbym łapała powietrze........Nie czułam dotyku drugiego ciała......No,ale przecież to był duch,nie żywy człowiek. Reasumując:jestem bardzo wdzięczna mojej Teściowej.Całkiem inaczej się czuję,nie mam poczucia winy,że nie odzywałam się z ciocią.Wszak pogodziłyśmy się :) Teściowa była jeszcze raz u mnie.I na tym koniec. W sumie była dwa razy. ♥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno: jak wspomniałam,moja teściowa zmarła mając 27 lat.Więc,nie mogłam Jej znać.Żadnych zdjęć nie widziałam.To skąd ja wiedziałam,że to jest moja Teściowa? ♥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcie wszyscy
to co chcę powiedzieć nie ma nic wspólnego z duchami.powiedzcie czy to normalne , ze kiedy jestem bardzo zdenerwowana strzelam prądem? np.ktoś mnie wnerwi i to porządnie i dotknie to ma uczucie jakby go prąd poraził.sprawa jest o tyle niezwykła ze zdaża mi się to czesto i co smieszniejsze boje sie prądu-gniazdka nie naprawie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcie wszyscy
a i czesto jak ide ulica wieczorem wnerwiona to gasna latarnie.niezły widok tylko ja sie czuje jak panna lekkich obyczajów .wiem , że to ogólnie niejest duzy problem ale dokuczliwy.zaczełam jezdzic samochodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No,ciekawe to.....Może gromadzisz w sobie ten prąd.Różni ludzie,różną energię w sobie gromadzą,Tobie się \"przytrafił\"prąd.:) Wszyscy książkę czytają,czy jak?:O ♥♪♫

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 345tsw
Kontakty z bytami niematerialnymi towarzyszą mi sporadycznie, ale za to od dawna. Na początku myślałam, że mam jakieś przywidzenia, senne majaki, itd. Zaczęło się od tego,że pół roku po śmierci mojego dziadka tak się stało, że moja siostra cioteczna w wielu 18 lat zaszła w ciążę - nieplanowaną oczywiście. Wszyscy dorosli się załamali ( ja miałam wtedy lat 20). Którejś nocy poczułam zimno,paraliż, odrętwienie, nie mogłam ani się ruszyć, anio krzyknąć, ani przemówić - i poczułam obecność dziadka koło mnie i jego bardzo głośny głos, żebym uważała i nie wpadła tak głupio jak siostra, bo mam ważne zadanie przed sobą. Nie muszę chyba dodawać ,że już nie zasnęłam tej nocy...Byłam przerażona, jak jasna cholera i do rana siedziałam przy zapalonych światłach, a do tego byłam sama w ogromnym domu. Drzwi, które wcześniej zamknęłam na klucz ( od mojego pokoju), były otwarte na oscież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 345tsw
Kontakty z bytami niematerialnymi towarzyszą mi sporadycznie, ale za to od dawna. Na początku myślałam, że mam jakieś przywidzenia, senne majaki, itd. Zaczęło się od tego,że pół roku po śmierci mojego dziadka tak się stało, że moja siostra cioteczna w wielu 18 lat zaszła w ciążę - nieplanowaną oczywiście. Wszyscy dorosli się załamali ( ja miałam wtedy lat 20). Którejś nocy poczułam zimno,paraliż, odrętwienie, nie mogłam ani się ruszyć, anio krzyknąć, ani przemówić - i poczułam obecność dziadka koło mnie i jego bardzo głośny głos, żebym uważała i nie wpadła tak głupio jak siostra, bo mam ważne zadanie przed sobą. Nie muszę chyba dodawać ,że już nie zasnęłam tej nocy...Byłam przerażona, jak jasna cholera i do rana siedziałam przy zapalonych światłach, a do tego byłam sama w ogromnym domu. Drzwi, które wcześniej zamknęłam na klucz ( od mojego pokoju), były otwarte na oscież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 345tsw
Potem miałam historie tego typu, że czułam ewidentnie, że w nocy chodzi małe dziecko koło mnie po łóżku - dosłownie czułam, jak robi ślady stopami w kołdrze.... Albo straszliwa jasność i moje przekonanie, że nie mogę otworzyc oczu, bo wtedy zobaczę coś, czego nie powinnam w żadnym wypadku widzieć... Z czasem przestałam się bać aż tak bardoz, ale dalej było to mocno nieprzyjemne.Nigdy specjalnie nie lubiłam sie modlić,ale od czasu, jak zaczęłam miewać te historie, nabrałam nie wiadomo skad przekonania że MUSZĘ SIĘ MODLIĆ za tych ,którzy przychodzą. Wiec modlę się i to ustaje. Wiem też, że mój brat miał podobne historie- tylko że on opisywał to w ten sposób, że ktoś na nim siada i go dusi. W końcu powiedzieliśmy o tym mamie - nieźle się przeraziła i stwierdziła, że trzeba poswięcić dom.Nie doszło w koncu do tego - nie wiem dlaczego. A teraz najważniejsze. Moja mama zmarła 1,5 roku temu po ciężkiej i pełnej cierpień chorobie - to był nowotwór, który wykończył ją w pół roku. Mama cały czas była pod świetną opieką, ale nie dało się jej juz uratować. Rozległe przerzuty. Do końca wierzyła w to, że wyzdrowieje. W dniu jej śmierci miałam dziwne znaki- czułam zapach cmentarnych kwiatów, świec i ciagle w głowie słyszałam żałobne pieśni. Mama powtarzała w agonii, czy juz jest wpół do czwartej...... Na początku nie widziałam żadnego związku. O 3:30 nad ranem zadwonił do nas ojciec, że mama nie żyje... Po jej śmierci co noc męczyły mnie koszmary o jej umieraniu, męce i majaczeniu. Coś strasznego.Trwało to około pól roku. Śniło się to tylko mi z rodziny. Potem bratu przyśniło się, że mama prosi, zebyśmy dali na mszę w jej intencji. Tak zrobiliśmy i koszmarne sny ustały. Następnie mama zaczęla śnic mi się inaczej - uśmiechnięta i w dobrej formie, jednak zawsze wiedziałam w tych snach, że jest chora i umrze. Obecnie śni mi się rzadko, ale to nie są przyjemne sny- mianowicie w tych snach mama dostaje obłędu i nas nie poznaje, ciagle gdiześ ucieka i nie możemy jej znaleźć. Zastanawiam się, czy chce mi coś powiedzieć przez te sny, bo powiem szczerze, poczytałam torchę literatury na temat zycia posmiertnego (Szczególnie Van Praagha - rozmawiajac z niebem) i wewnętrznie już sobie to poukładałam. Nie szarpie się, nie wyklinam boga,nie winię nikogo - wiem ze tak byc musiało i to miało jakis cel.Poza tym ciagle czuję Mamy obecność - mam pewność, że ona sprawuje nad nami opiekę i pomaga nam. Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego jest tak, że chociaż bardzo chcemy to zmarli nam się nie snią? Mojej babcvi nigdy nie przyśnił się jej zmarły mąż, chociaż bardzo chciała, a mojemu ojcu nie przyśniła się jeszcze moja mama. On nad tym boleje, ciagle mnie pyta, czy mi się śniła i jak. Czy ona nie chce się z nim kontaktować? I jeszcze jedno - nie wiem czemu, ale LUBIĘ chodzić po cmentarzach,oczywiscie tylko za dnia. Od dziecka tak miałam - ogladałam nagrobki i czytałam napisy na płytach. Kiedy idę na cmentarz do mamy to wiem że zabrzmi to głupio, ale dobrze mi. Nie jest to dla mnie nic przykrego. To chyba chore....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wcale nie jest chore:) A czy dowiedziałaś się już,jaką to,misję masz do spełnienia? Tego roku,w Wielki Piątek,zmarł mój wujek(mąż od tej ciotki,o której pisałam).Przez cały ranek,\"chodziła\"mi po głowie pieśń żałobna: o mój Boże,a nasz Panie,daj mu wieczne spoczywanie...... Byłam wściekła na siebie.Myślę sobie,zamiast się radować,że Pan Jezus zmartwychwstaje,to mnie pieśni żałobne chodzą po łbie.......Jednak miało to \"chodzenie\"jakiś sens. Ja co wieczór zmawiam modlitwę za wszystkich zmarłych. ♥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypomniała mi się jedna rzecz, może trochę głupia ale jednak dwa razy mi się to przydarzyło, chociaż pewno i tak nie ma nic wspólnego z rzeczami niewytłumaczalnymi. Raz chodziła za mną piosenka Republiki, cały dzień śpiewałam \'Tak tak, tam w lustrze to niestety ja\'. I nie mogła się ode mnie odczepić, normalnie mnie męczyła od rana do wieczora. Dodam, że lubię ten zespól ale nie jestem ich wielką fanką. No i na drugi dzień w radiu podali informację, że Grzegorz Ciechowski nie żyje. Drugi raz- dokładnie tak samo tylko, że z Czesławem Niemenem- cały dzień męczyła mnie jego piosenka i tak samo następnego dnia media doniosły o tym, że zmarł. Acha no i oczywiście Marek Grechuta- wyciągnęłam jego płytę i słuchałam kilka dni non stop i sytuacja podobna do poprzednich. Nie sugeruję oczywiście, że śpiewaniem bądź słuchaniem ich piosenek doprowadziłam do ich zgonów, aczkolwiek dziwi mnie ta dziwna zależność Ale to zapewne przypadek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mudehnu
Praktycznie cale moje dziecinstwo spedzilam na wsi. To taka poniemiecka wies, starszyzna tej wsi, w wiekszosci juz nie zyjaca, to przesiedlency z dawnych terenow wschodnich. Wyobrazcie sobie takie stare poniemieckie domy, dworki....W pamieci swieze jeszcze wspomnienia z okresu wojny a w sercu tesknota za tym, co zostawione tam gdzies daleko....Niezwykly to byl klimat...Opowiesci przy starych piecach kaflowych o roznych niesamowitych rzeczach itp. Zaluje, bylam za mala aby wiecej dopytywac, szukac irozumiec... Napisze troszke o samej tradycji chowania zmarlych, pogrzebu....Po smerci jakiej osoby, w danym domu szykowano pokoj, najczesciej byl to najwiekszy i najbardziej reprezentatywny pokoj w calym domu. Trumna ze zwlokami(czasami wieko trumny zamykano, kiedy cialo zmarlego bylo zbyt oszpecone) zwasze stala posrodku pokoju, nalepiej pomiedzy dwoma oknami. Dookola trumny stawiano krzesloa, cos w rodzaju kola. Pozegnanie zmarlego trwalo okola 2,3 dni. W tym czasie przychodzili ludzie-dalsza rodzina, sasiedzi. Nastepowalo czuwanie. Caly czs ktos musial siedziec i czuwac przy zmarlym. W tym celu tez wlasnie ustawiane byly te krzesla. To bylo czuwanie, a jednoczesnie i pozegnanie zmarlego. W ciagu tych dni wspominano danoa osobe, jej uczynki za zycia itp.Co ciekawe przy tej okazji rozmawialo sie tez o innych zmarlych wczesniej i o tym co sie komu snilo przez wlasnie te ostatnie dni. Po tym okresie nastepowalo wynoszenie trumny z domu. Wczesniej najblizsi zmarlego, do trumny oprocz tradycyjnie- ksiazeczki i rozanca, wkladali najbardziej osobiste rzeczy zmarlego, tzn. takie z ktorymi dana osoba za zycia nie rozstawala sie, albo byly jej znakiem rozpoznawczy. Np. mojemu dziadkowi wlozono do kieszen garnitura (w ktorym byl chowany) okulary, papierosy i zapalki (bo cale zycie palil). Co najwazniejsze i nigdy nie mozna tego bylo pominac, do kieszonki wkladano tez pieniazka, a to po to by zmarly mogl sie wykupic u Sw Piotra. Po tym calym rytuale, nastepowalo ostateczne pozegnanie. Kazdy podchodzil do trumny; osoby najblizej zwiazane calowaly zmarlego w usta, badz w czolo, osoby dalsze przykladaly dlonie do jego ciala. Przy zamykaniu trumny wiekiem wszyscy spiewali "Wieczne odpoczywanie..." Towarzyszyl temu ogromnny placz, nierzadko z lamentowaniem. P takim " dmowym" pozegnaniu przychodzil ksiadz z ministrantami, odmawial modlitwe, a po zakonczeniu dawal znak ze trumne mozna wynosic z domu. Co jest interesujace przy wynoszeniu trumny, ci co ja niesli, na kazdym progu domu przechylali trumne nogami zmarlego w dlo, stukajac krawedzia trumny o kazdy prog trzy razy, po to aby dusza zmarlego nie zostala w tym domu. dodam ze zakrywano lustra na " trasie" gdzie wynoszono trumne. Aha, zmarlemu zawsze (powinno sie) kupowac nowe buty do trumny. A juz na koniec piechota, przez glowna ulice wsi, za trumna, szlo sie do kosciola, a z kosciola na cmentarz Mam nadzieje, ze przysypialiscie....wydawalo mi sie to warte opowiedzenia. W calym tym wszytkim byl swoistego rodzaju mistycym, magia. Nikt nie bal sie calowac zmarlego, robily to nawet dzieci(np. wnuki). Pamietam te pogrzeby, dla mnie to bylo niesamowite przezycie, ale nie tragiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mudehnu
Dodam jeszcze, ze po pogrzebie odbywala sie stypa. W domu zwykle zostawaly dwie, trzy osoby z dalszej rodziny, badz najblizszego sasiedztwa i przygotowywaly pokoj w ktorym odbywalo sie pozegnanie zmarlego na poczestunek. Co ciekawe stypa odbywala sie w klimacie takiego jakiegos nieokreslonego optymizmu, ze juz jest po wszytkim, co zostalo zakonczone, jakis etap jest za nami, przy stole opowiadalo sie o terazniejszosci , o przyszlosc, o planach, itp. Nikt nie wspominal co dopiero pochowanej osoby. Wieczorem tego samego dnia byl zwyczaj odwiedzenia jescze zmarlego na cmentarzu, na krotka modlitwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja brałam za dzieciaka udział w dwóch takich wiejskich tradycyjnych pogrzebach i w obu przypadkach były to osoby z którymi nie byłam związana emocjonalnie. I muszę przyznać ci rację, że mimo, że byłam dzieckiem to np ciało zmarłego leżące na środku pokoju nie powodowało u mnie uczucia strachu czy obrzydzenia. Myślę, że takie tradycje dawały możliwość \'oswojenia\' śmierci, której w dzisiejszych czasach tak się boimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mudehnu-------->pięknie opisałaś.Muszę Ci powiedzieć,że pamiętam z dzieciństwa,że u nas też w ten sposób się wszystko odbywało.Nie pochodzę z poniemieckiej wsi,ale tak właśnie było. Teraz ciało wywożą do Kaplicy przycmentarnej lub Domu Pogrzebowego. Czasy się zmieniają......... ♥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam ok 6 lat kiedy przyjechalam na pogrzeb swojej prababci. Lezala własnie tak jak mowisz, w trummnie na srodku pokoju... Niestety do tej pory mam jakies schizy na tym punkcie. Pamietam czarną flagę na plocie, czarną szmatę na lustrze a to zawodzenie wiejskich kobiet po nocach mi sie snie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Belgijko.Czy też mogłabym dostać książkę na maila?:) sara1325@wp.pl Z GÓRY DZIĘKI:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×