Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gościu...

Co zrobić?

Polecane posty

Gość Gościu...

Wiem, że to jest forum dla kobiet, ale akurat jakoś tutaj trafiłem i mam nadzieję, że jeśli jeden temat założy facet to się nic nie stanie? Otóż mam problem. Ponad dwa lata temu się zakochałem (zauroczyłem?) w pewnej dziewczynie. Mieliśmy ogólnie bardzo ciekawą historię z tym jak się poznaliśmy itd. Zależało mi na niej i byłem tego na 100% pewien. Byłem też pewien tego, że "zdobyć" ją to nie jest łatwa sprawa, ale ja się poddawać nie chciałem. I faktycznie łatwo i gładko nie zawsze było, ale jednak po bodaj 10 miesiącach znajomości staliśmy się parą. Nie muszę chyba pisać, że byłem niesamowicie z tego powodu szczęśliwy, widziałem, że ona też. Byliśmy ze sobą 8 miesięcy, coś się zaczęło psuć... ona wyjechała na wczasy do przyjaciółki. Ja zostałem u siebie, zaraz na początku trochę się pokłóciliśmy a niestety nie było możliwości, żeby się spotkać, wyjaśnić wszystko itd. Wszystko skończyło się tak, że oświadczyła mi, że z jej strony to koniec. Nie kocha mnie, niby jestem dla niej bardzo ważny w życiu ale nie potrafi mi już powiedzieć tych dwóch słów - a w końcu bez tego taki związek szans chyba nie ma. Nie muszę chyba pisać, że miałem złamane serce i to dobitnie. To wszystko działo się właśnie rok temu w lipcu. Ja byłem przekonany o tym jak bardzo ją kocham i że żyć bez niej będzie mi ciężko. Tak było, a ja nie potrafiłem się z tym pogodzić. Przez cały rok od tego czasu, do dnia dzisiejszego robiłem wszystko co mogłem byśmy byli znowu razem. Dzisiaj nadal z pełną świadomością mogę powiedzieć, że ją Kocham i nadal chce z nią być. Ten rok kosztował mnie wiele wyrzeczeń, wiele razy serce mnie bardzo bolało, bo w końcu do miłości nikogo zmusić nie wolno, a ona mnie jedynie traktuje jako dobrego przyjaciela. Chciałem się zastosować do słów "jak kocha to poczeka". Nie naciskałem jej (może poza samym początkiem) żeby wróciła do mnie, bo wiedziałem, że wtedy tym bardziej tego nie zrobi. Nic na siłę. Starałem się jednak i staram nadal być zawsze przy niej, pokazać jej, że ma wsparcie w mojej osobie, że mi bardzo zależy na niej i że dla niej zrobiłbym naprawdę wiele, jeśli nie wszystko. Jednak są momenty, że już nie daje rady. Jeśli wiem, że zaczyna z jakimś facetem kręcić, to serce łamie mi się już całkowicie i mam z tym problem, nawet duży. Nie mam pewności, że kiedyś do mnie wróci, ale wiem że jeśli to może coś dać, to chcę czekać. Wiem, że chce ją a nie chce nikogo innego. Tylko, że z czasem jeśli to boli, jeśli się może z kimś spotyka to moja nadzieja całkowicie zaczyna upadać i nie daję sobie rady sam z sobą. Nie wiem czy bym w ogóle umiał sobie ją odpuścić. Parę osób mi doradzało, żebym tak właśnie zrobił. Podejrzewam, że gdybym rok temu tak zrobił to teraz może byłoby inaczej, ale ja nie potrafię chyba tego zrobić. Za bardzo mi zależy, naprawdę bardzo się zaangażowałem. Zdarzało się, że poznałem jakieś dziewczyny, ale jednak... to nie było to samo, a nie chciałem się angażować w coś co czułem, że się nie uda. Tym bardziej, że później mógłbym kogoś zranić. Tak szczerze to nawet nie wiem czego oczekuje pisząc tego posta tutaj. Po prostu musiałem się wygadać, bo dzisiaj się czuję naprawdę do du.. Muszę jednak powiedzieć, że jakby ktoś chciał coś od siebie dorzucić, może poradzić to chętnie poczytam, albo odpowiem na pytanie jakieś. Pozdr dla wszystkich, którym ten wywód chciało się przeczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śpiąca
przeczytałam....niezła opowieśc, chciałabym, kiedyś przeczytać opowieśc faceta, który o mnie walczył... nie udało mu sięnic na siłę...powodzenia zatem....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anastasiiiii
smutna historia ,ale niestety tak sie czasem w zyciu uklada ja jestem po tej drugiej stronie ,tzn ktos jest we mnei zakochany od kilku lat,czasem mu to przechodzi i probuje sobie kogos znalezc ale wlasciwie to do tej pory jest sam i to nei jest tak ze tylko on cierpi ..naprawde :( mi tez jest z tym zle bo byc moze dawalam mu kiedys jakas nadzieje na to ze mozemy byc razem ..nie wiem ,ale napewno tego nie chcialam .. od kilku lat jestem ze swoim chlopakiem ..ale to wraca jak bumerang ..nie tylko z jego strony :( sie rozpisalam .. trzymaj sie cieplutko i walcz o nia mimo wszystko .. uwierz , wiele dziewczyn chcialoby by tak o nie walczono moze w koncu ta dziewczyna zrozumie jak Ci na niej zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu...
To też jest dla mnie problem. Może już i nie mam szans, ale jeśli się wycofam, to nie dam rady załatwić tego tak, że będziemy nadal sie przyjaźnili i wszystko będzie fajnie. Albo uda mi się z nią być - albo całkowicie będę musiał zniknąć z jej życia a ona z mojego, inaczej to mi NIGDY nie da spokoju. Wiem też, że to łatwe nie będzie... bo jak znam siebie to wiem, że co chwile będę miał wyrzuty, że może jakbym jeszcze trochę się postarał, to może jakbym coś inaczej zrobił to by się udało. To jest paskudne uczucie. W ogóle czasami się zastanawiam jakie to ja mam problemy. Zawsze byłem zdania, że jak nie wyszło.. to mówi się trudno, nie ta - to następna. W końcu "tego kwiatu jest pół światu". A jam mnie na dobre złapał taki problem, to stwierdzam, że to przeje.... sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anastasiiiii
no wlasnie ..i oto jest pytanie ..jak bedzie w takim przypadku lepiej ,zerwac calkowicie kontakt czy pozostac przyjaciolmi i spotykac sie od czasu do czasu ..w moim i mojego przyjaciela przypadku bylo tak ,ze przez kilka miesiecy byla miedzy nami cisza, bo On tego potrzebowal , prosil mnie o to i przeprosil bo wiedzial ze mysli tylko i wylacznie o sobie ..ale przetrwalismy i do dzis sie przyjaznimy,choc momentami obydwoje zastanawiamy sie dlaczego nie sprobowalismy nawet byc razem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu...
anastasiiiii Napisałaś o czymś, czego ja nie napisałem. Ja wiem, że ją to wiele razy bolało, że ja ją kocham. Skłaniało mnie to do tego, żeby dać sobie spokój... ale po prostu nie umiem tego zrobić. Sam nie wiem, czy ona mi dawała powody aby mieć nadzieję. Myślę, że tak tylko, że ona to pewnie robiła nieświadomie a ja, jako że zakochany każde miłe słowo, taki jakiś gest... brałem bardzo do siebie i zaczynałem wierzyć, że w końcu musi być OK kiedyś. Myślę, że odpuścić będę umiał sobie dopiero wtedy kiedy ona będzie kogoś miała. Wiem, że to mi w pewnym sensie na pewno jakoś pomoże, tylko że... nie chcę takiego zakończenia :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anastasiiiii
myśle , ze tak samo bylo w moim przypadku ..zawsze bylam dla Niego mila , kazdy dzien spedzony razem byl cudowny ale gdy pewnego razu chcial mnie zlapac za reke ..zrozumialam że On chce czegos wiecej.. wlasciwie to nei wiem dlaczego to tu pisze ,moze musze sie wygadac a nei mam w tym momencie komu..moze dlatego ze Twoja historia tak bardzo przypomina mi moja sprzed kilku lat .. trudna sytuacja , gdy ktos nie chce ranić a jednak to robi .. gdy ktos chcialby sobie pomoc i skonczyc to wszystko a jednak nie potrafi bo skrycie ciagle wierzy w ta milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu...
Chyba naprawdę naszą sytuację można porównać. Ja muszę przyznać, że od jakiegoś czasu, może kwietnia miałem wrażenie, że to wszystko małymi krokami idzie naprawdę do przodu i że ze jakiś czas przyniesie pożądany efekt. Teraz widzę, że tak nie będzie, bo się spotyka z kimś i osobiście nie sądzę, żeby to była przelotna znajomość. Poza tym przedwczoraj i wczoraj naprawdę "ostro" pogadaliśmy, całkowicie bez sensu, ale jednak. O ile raz się to udało wyjaśnić to teraz jest hm.. nieciekawie. Może to pomoże trochę odseparować się od niej? Bo już naprawdę innego wyjścia nie ma chyba. W ogóle zaczynam się poważnie zastanawiać nad wyborem studiów. Nie dość, że miałem iść na uczelnie w moim mieście, to jeszcze na tą samą co ona i na ten sam kierunek. Przypadkiem tak wyszło, no ale... jak się stąd naprawdę nie wyjdzie, żeby zostawić te kłopoty to się od nich nie odetnie nigdy. A ja już naprawdę nie wiem, czy mogę coś jeszcze zrobić, żeby było "my" a nie "ja i ona". Najgorsze jest to, że jak się coś jeb** w życiu to wszystko naraz. Nie dość, że mam ostatnio masę naprawdę problemów, to jeszcze dochodzi ta sytuacja i człowiek ma już naprawdę serdecznie dość całego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorry majster, nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy, takie niestety życie. Licząc że do Ciebie wróci sam robisz sobie krzywdę tylko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem staram sie i nic
chociaz sprobowac zawalczyc jeszcze raz mozesz, w koncu nie masz nic do stracenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochananamaxa
moim zdaniem powinienes zdobyć sie na odwagę i zNia poprostu szczerze porozmawiać...wiesz.... nie bój sie że ktos wyśmieje twoje uczucia.... nawet jak to zrobi w momencie ich wyznawania to bedzie to do niego wracać.... i bedzie o tym myślał...... ale najprstrzym rozwiazaniem zawsze jest rozmowa.... powiedz jej co czujesz.... i poproś ją o odpowiedź.... ale nie odrazu.... niech sobie przemyśłi.... powiedz jej że potrzebujesz tej odpowiedzi bo życie twoje się z nia splata...... jeżeli powie nigdy wiecej...... to musisz zniknąc z jej życia...... zrobić wypad do innego miasta?...wyjechać na dłuższe wakacje?....cokolwiek aby sie wyrwać ....w moim przypadku pomogło zaangażowanie sie w problemy innych...nie miłosne...życiowe.... zostałam wolontariuszka na obozie młodzieżowym dla dzieci niepełnosprawnych..... niesamowite przezycia po których poprostu moje problemy stały sie mało istotne dla mnie samej...... zacznij myślec o tym co możesz zrobić dla siebie.... a po rozmowie z nią... nawet jaśli da Ci kosza... bedziesz czuł sie naprawde lepiej.... chłopie powiedz jej..tylko bez nachalności. Trzym się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo z kobietami to jest tak, ona wie ze ty jestes na kazde jej zawoalnie i wykorzystuje to, tak sie zachowujac nic nie osiagniesz. Moja rada , zacznij spotykac sie z kims, pokarz ze zaczales zyc wlasnym zyciem, tylko takim sposobem moze do Ciebie wrocic, poczuje wtedy ze jej pozycja w twoim zycia sie zmniejsza. jesli nie wroci tzn ze nigdy nie byla Twoja ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosciu --> znajdz sobie na necie ebook- Tajemnice uwodzenia, ostatni rozdzial jest dla Ciebie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu...
Dzięki za wpisy. Co do rozmowy, to taka była nie raz i nie dwa, więc ona dobrze wie o co chodzi. Być może w tym "olewaniu" coś jest, bo znajomi to samo mi doradzali. Był nawet okres, że właśnie tak próbowałem robić ale średnio mi to wychodziło. Teraz już nie ma wyboru, trzeba na pełnej piz*** z tym pojechać i zrobić wszystko, żeby się już więcej nie męczyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu...
ruuudzia - ok spoko, poszukam, poczytam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Troche dlugo czekasz na ta dziewczyne :o wiem, ze uczucie nie wygasa tak szybko a jesli ona jest ta jedyna, to prawdopodnie nigdy nie wygasnie, jedynie po latach zmaleje, ale mimo wszystko podziwiam Cie za to, ze jestes tak oddany. Wydaje mi sie, ze skoro przez rok czasu nie wrocila do Ciebie, to juz raczej sa marne szanse.Nie wyobrazam sobie kochac faceta, trzymac go na dystans przez rok, tylko po to, by pozniej powiedziec, ze wracam do Ciebie za wytrwalosc.Moze nie byles dla niej tym jedynym, ona nie czuje tego co Ty, dlatego jest pewna, ze moze dac Ci tylko przyjazn.... tak naprawde ZYCIE napisze dalszy scenariusz, zdaj sie na los, jesli sam nie potrafisz podjac meskiej decyzji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościu...
ruuudzia no przeczytałem ten rozdział. Najlepsze jest to, że ja praktycznie wszystko robiłem na odwrót... ale mniejsza z tym;) Rozdział jak i książka na pewno się przyda, jak nie w tym przypadku to w przyszłości:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×