Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ONA--- NA SKRAJU WYTRZYMAŁOŚCI

POMOCY!!! JA JUŻ NIE DAJĄ RADY...ŻYJĘ W TYLKO MOIM ŚWIECIE

Polecane posty

Gość ONA--- NA SKRAJU WYTRZYMAŁOŚCI

Błagam was o pomoc... Nie wiem do kogo mam się zwrócic, pomimo tego ze mam koleżanki- może już nie przyjaciółki.. ale po kolei... Zaczęło sie prawie 4 lata temu, gdy poznałam pewnego chłopaka, który nie miał wykształcenia (szkoła zawodowa). Nie wiem czy się w nim zakochałam czy poprostu chciałam mieć KOGOŚ kto by mi pomógł zapomniec o mojej pierwszej prawdziwej, bezgranicznej miłości, która zakonszyła sie przez tego chłopaka po 2!!!misiacach związku... Ale nie w tym rzecz... SŁUCHAJCIE TERAZ!!!!! Wyobrazcie sobie ze zyje z "nowym" chłopakiem od 4 lat w totalnej tajemnicy przed rodzicami... Nie wytrzymuje tego psychicznie!!!!!!!! Około 3 lat temu powiedziałm ze zerwałam z nim, a pomimo tego spotykam sie z nim dalej. Własciwie MIESZKAM Z NIM!!!!!!!Studiuje w innym miescie niz mieszkają moi rodzice (60km), co umozliwiło mi byc z nim. Naturalnie, moi rodzice odwiedzaja mnie mniej wiecej co tydzien. Wtedy mój chłopak pospiesznie wychodzi z domu, aby się na nich nie natknąć. Przeczekuje po kilka godzin w samochodzie, czekajac aż pojadą do domu. Ostatnio - 3 dni temu mało nie zemdlałam ze strachu. Przyjechali rodzice bez uprzedzenia!!!!!!!! (mają klucz do tego domu, w którym mieszkam). Był u mnie mój chłopak, który szybko wybiegł na balkon siedząc tam skulony przez jakąś godzinę... Strasznie sie bałam, że wyjdzie to na jaw, że np tata wejdzie na balkon i go zobaczy... Wczoraj, kiedy ponownie przyjechali rodzice tylko tym razem z samiutkiego rana (!!!!) nie było NA SZCZĘSCIE mojego chłopaka, bo miał rano do pracy. Boooże!!!!!!! boję sie pomyslec, co by to było, gdyby zobaczyli nas razem, nie wspominajac o tym, gdyby zobaczyli nas w łóżku ( nie koniecznie kochających się).... JEST MI STRASZNIE PRZYKRO, BO SAMA JUZ SIE ZASTANAWIAM CZY WARTO DALEJ CIĄGNĄĆ TEN ZWIAZEK... NIE WIEM CZY GO KOCHAM, CZY JESTEM Z NIM BO JEST MI GO ŻAL, ŻE ON JEST WE MNIE TAK ZAKOCHANY, CZY POPROSTU SIE DO NIEGO PRZYZWYCZAIŁAM. Zastanawiam się czy dobrze by mi z nim było, gdybym mogła normalnie sie z nim spotykac. On skonczył dla mnie szkołe srednią, obecnie studiuje... Ale moi rodzice kiedys powiedzieli, ze może i skonczyc 10 studiów ale I TAK GO NIGDY NIE ZAAKCEPTUJĄ!!!!!!!!!! "Z krowy nie zrobisz konia wyscigowego"- powiedział mi kiedys tata..... Niedługo mam obrone pracy dyplomowej. Po studiach chciałabym zacząć układac sobie życie... Ale w takiej sytuacji nie mam żadnych perspektyw!!!!!!!!!! Chciałabym podobnie jak moja siostra, która po ukonczeniu studiów wyjechała za granice ze swoim narzeczonym, poczym wyszła za niego za mąż. A JA???????????? NIE MAM ŻADNYCH PERSPEKTYW NA ŻYCIE!!!!!! MARTWI MNIE TO, ZE KONCZE STUDIA, BO NIE WIEM CO ZE SOBA ZROBIĆ!!! Z chłopakiem nie raz sie kłociłam o to, ze on obawia sie, ze rodzice beda mi mówili zebym wyjechała do siostry. Szczerze mówiąc myślę o tym... mało tego!!!!!!!!!!!! MOJA PIERWSZA WIELKA MIŁOŚĆ CHCE WYJECHAĆ TAM ZE MNĄ BO BARDZO ZAŁUJE ZE ZERWAŁ ZE MNĄ...Mam juz takie mysli, aby to zrobic a tam.... czas leczy rany.... powoli człowiek się odzwyczaja... Dodam jeszcze że nie jestem szczesliwa z moim obecnym chłopakiem. Nigdzie, ale to nigdzie nie wychodzimy razem- on usprawiedliwia to tym, ze rodzice stoją na przeszkodzie.. Po częsci jest to racja, ale tylko po częsci. Nie raz go okłamałam w zasadniczych sprawach... Nie poznaje samej siebie wogóle... Z radosnej dziewczyny " która się tak ciągle ślicznie uśmiecha" zrobiła się młoda kobieta, która codziennie w ukryciu płacze, ale zeby zachować pozory ze wszystko jest w porządku nadal wśród ludzi ma usmiech na twarzy... Nigdy nie przypuszczałabym, że bede codziennie paliła marihuane i "popijała" to piwem... Ale tak jest... Młoda, piękna , wykształcona, radosna, ineligentna dziewczyna.... To wszystko tylko pozory.... NIENAWIDZE SAMEJ SIEBIE.... Chciałabym skonczyc ze sobą............................ Ale za bardzo kocham rodziców, zeby im to zrobic i brak mi odwagi... Za bardzo kocham rodziców, aby powiedzic im prawde, ze jestem z moim chłopakiem............ i wkońcu za bardzo kocham rodziców, by przyznać sie do moich problemów z marihuaną (i z alkoholem????????). To by ich zabiło..... A więc zyje W SWIECIE ZŁUDZEŃ, KŁAMSTWA.... ŻYJĘ W SWOIM I TYLKO SWOIM ŚWIECIE, o którym NIKT nie ma zielonego pojęcia....... oprócz Was.......... BŁAGAM O POMOC!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piegowata27
Eh.. Czytałam to wszystko i nie do końca mogłam zrozumieć o co Ci własciwie chodzi, ale to --> "Nigdy nie przypuszczałabym, że bede codziennie paliła marihuane i "popijała" to piwem..." --> wyjaśnia wszystko ;) Nie no, żart, ale skoro czujesz że to PROBLEM TO ZRÓB COŚ Z TYM DO JASNEJ CHOLERY ZAMIAST SIĘ NAD SOBĄ UŻALAĆ I MYŚLEĆ O SAMOBÓJSTWIE! Chłopak. Hm. Zrozumiałabym, że kochasz, ale rodzice nie akceptują = problem. Ale Ty..nie kochasz. AHA. Więc zostaw tego chłopaka. DO BYŁEGO TEŻ NIE WRACAJ bo nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki. I zacznij myśleć o sobie i o swoim szcześciu. Nie o sowiem chłopaku, o swoim eks,. o rodzicach TYLKO O SOBIE Jasne? Kochana nie łam się!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA-autorka
Bardzo ci dziękuje za wskazówki i za cierpliwosc , by przeczytac to do konca... Z tym samobójstwem nie jest do konca tak, ze chciałbym to zrobic.. Sa to mysli typu, \"po co sie urodziłam... gdyby mnie nie było nie miałabym tylu zmartwien...\" Pozdrawiam cie i jeszcze raz dziekuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytaj raz jeszcze słowa, które sama napisałaś a znajdziesz w nich odpowiedź na to, co powinnas zrobić... Jeśli zmieniasz samą siebie dla chłopaka, jeśli przeszkadza ci to, jak się teraz zachowujesz, jeśli nie wiesz czy go kochasz (a jeśli ma się wątpliwości, to tak naprawdę się nie kocha) to powinnaś nie tylko dla swojego dobra zakończyć ten związek. Zauważ, że niszczysz siebie!!!-dlaczego w twoim życiu są używki, które wymieniłaś? Jesteś młodą, wykształconą kobietą i sądzisz, że nie dasz sobie rady w życiu?-jeśli nie ty, to kto :-) A i ten mężczyzna sobie poradzi bez ciebie.Pewnie, że rozstanie jest ciężkie, nie przeczę temu, ale najgorszy jest pierwszy krok - i on sobie da radę bez ciebie - skończył szkołe, pracuje i zapewnie nie jest taki słaby psychicznie. Pamiętam, gdy ja będąc w związku 6 lat pewnego dnia zrozumiałam, że nie potrafię się uśmiechać, że nikt nie widzi moich łez, że to co się działo ze mną nie przeszłoby nawet przez myśl najbliższym osobom - dopiero gdy zrozumiałam to wszystko odważyłam się na odejście. A teraz kocham, jestem kochana i nie wyobrażam sobie więcej w życiu grać kogoś, kim tak naprawdę nie jestem i nigdy nie byłam...Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA-autorka
Madziu-leno... Czytając to, co mi odpisałas.. popłakałam sie... masz baaardzo dużo racji. Dziekuje ci.. przemysle to wszystko na spokojnie.. DZIEKUJE WSZYSTKIM OSOBOM, KTÓRE SIE TU WPISUJA... BEDĘ CZYTAC NA BIEZĄCO... Magda, jestes cudowna.. potrzebowałam takich słów......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA-autorka
"zminiam samą siebie dla chłopaka".... ile też w tym jest racji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piwo karmi
wiesz co po czesci cie rozumiem. wiem jak to jest jak rodzice nie akceptuja twojego faceta bez wyraznego powodu. tak samo bylo kiedys ze mna, tez sie czepiali mojego bylego ze nic nie osiagnie , ze bede musiala utrzymywac jego i jego rodzine (!!!!!) , ze to ze tamto. mimo to bylam z nim kilka lat. teraz to przeszlosc ale nie ze wzgledu na nich. kiedys bardzo go kochalam i bylo mi bardzo przykro. spotykalam sie z nim ale nie "mial wstepu do mojego domu" . nie wiem jakby sie to potoczylo jakby oni go akceptowali, czasami mam sentyment do czasow z nim. w twoim przypadku jest troche inaczej bo ty piszesz ze nie jestes z nim szczesliwa. spytaj sie siebie czy chcesz z nim byc, nie patrz na rodzicow bo oni tez sie czasami myla. nie sa bogami, a to jest twoje zycie i jak go sp**przysz to tylko na swoj rachunek i na poczet twojej przyszlosci, rodzice juz swoj czas wyboru mieli. podazaj za glosem serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×