Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość koteczkowa_mama

rodzina partnera nie akceptuje mnie

Polecane posty

Gość koteczkowa_mama

witam, jestem z chłopakiem 3 lata od 2 lat razem mieszkamy (u moich rodziców) wiem, ze jego rodzina mnie nie zaakceptowała, jego ojciec pała do mnie jawna nienawiścią ja znienawidziłam już tam wszystkich ;( z każdym dniem jest mi coraz trudniej, bardzo kocham swojego chłopaka, wiem ze on mnie też wszystko robimy razem, spedzamy razem każda chwilę, rozumiemy sie doskonale od pierwszego spotkania nikogo nikogo na świecie tak nie kocham, z jego rodziną ograniczylismy kontakty do minimum od ostatnich świat wielkanocnych ja calkowicie zerwałam kontakt (zachowanie jego ojca podczas świat było skandaliczne, obraził mnie, krzyczał) nie mam juz sił ;( jego matka udaje ze nic sie nie stało generalnie rodzina mnie nie lubi, ja równiez nie akceptuje ich zachowania, uważam ze sa niewychowani, przy stole przekrzykują sie nawzajem traktuja mnie jak dziecko, nie sluchaja co mowię...długo by wyliczac na początku było nam najciężej, wiele razy bardzo się przez jego rodzine kłócilismy, dochodziło nawet do samookaleczeń...koszmar on ciągnął mnie tam na siłę, ulegałam...teraz juz zrozumiał i jest duzo lepiej ale mi nadal jest ciężko, dla mnie jedynym rozwiazaniem jest calkowite zerwanie kontaktu wiem ze on tego nie zrobi choćby im wszystkim rogi wyrosły...mam o to do niego ogromny zal...uważam ze dużo w tym jego winy tylko ze on sam nie umie sie obronić a co dopiero mnie? nie chcę widziec jego rodziny na oczy, spedzac z nimi rzadnych świąt, nie chcę aby kiedyś nasze dzieci (narazie są one tylko w planach) miały doczynienia z taka patologią...cała tamta rodzinka jest katolicka ja jestem agnostykiem wiem ze uważaja mnie za diabła wcielonego ze nie chodze do kościółka kiedyś jego ojciec zazdwonił do mnie i namawiał zebym poszła do kościoła bo on wyleczył sie z bardzo ciężkiej choroby i mam iść i jeszcze partnera namówic no ręce opadają! oczywiście nie weźniemy kościelnego, nie ochrzcimy dziecka...cywilny wexniemy tylko we 2 ale zaplacimy za to wysoka cenę oboje mamy zszargane nerwy przed każda wizytą u nich mój chlopak bardzo się stresuje, odchorowujemy to oboje...własnie dziś odbywa sie w tamtej rodzinie pogrzeb mój pojechał sam, zmarł jego dziadek jest mi bardzo przykro ze w takiej chwili nie moge być przy nim ale oboje doszlismy do wniosku ze tak bedzie lepiej...może ktoś ma podobnie, może zna taką sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytałam po łebkach
ale przyciągnął mnie tu tytuł posta - hmmm... u mnie to jest tak, że jestem ze swoim facetem 4 lata i moja rodzina Jego zaakceptowała a Jego mnie? Hmmm siostry cioteczne, brat, ojciec, babcia, dziadek i tak dalej TAK ale Mama nie do końca - staram sie to zmienić - było parę chwil przykrych dla mnie ale nie mogę się poddawać - wiem, że z czasem będzie lepiej - już jest coraz lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facecik taki
koteczkowo mamo! gratuluję Ci prymitywizmu. Ale co ja tu piszę, przecież Ty nawet nie znasz zasad ortografii, wiec pewnie nie zrozumiesz tego co bym chciał napisac. Życze dużo radosci podczas nastepnych samookaleczeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnesina
U mnie jest tak ze moj maz jest niewierzacy tzn jest ochrzczony ale zwatpil w kosciol i efekt ze nie chodzi. Na poczatku moja rodzna miala obiekcje ale ze ogolnie to dobry chlopak dala spokoj. W zwiazku poszlismy na kompromis. Moj maz oczywiscie do kosciola nie musi chodzic ze mna. slub jednak byl koscielny, dzieci tez beda ochrzczone i pojda do 1 komunii. a potem same zdecyduja czy beda chcialy chodzic do kosciola czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko musi się ułozyc
facecik ,co ma ortografia do problemu ? Widzę,ze po prostu nie masz nic mądrego do powiedzenia dlatego wyskakujesz z poprawnoscią pisowni:P Autorko układasz zycie z ukochanym facetem i tylko Nim,rodziny -jesli zła-unikajcie jak ognia- potrafi rozwalic kazdy zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gatauauau
Ja dla mnie to to jest po prostu śmieszne, żeby dorośli luzie tak się szarpali i nie umieli ułożyć sobie relacji ze sobą. Nie lubisz też rodziny ani oni ciebie - to po co tam chodzisz? Zachować dystans, schować emocje i nie afiszować się ze swoim agnostycyzmem. No chyba cię powaliło, żeby składać takie deklaracje!!!!!! Po co ci to było??? O takich rzeczach się nie mówi i już. Strasznie w tym dużo niepotrzebnych emocji. Niech on sobie składa wizyty swojej rodzinie - nie broń mu tego, nie komentuj, nie strzelaj fochów. Ty nie chodź i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
dzięki dziewczyny za odp i przepraszam za błedy, pisałam to jednym tchem, przez łzy... a ty facecik jestes po prostu podły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak widzę z rana siedzi tu
pełno dzieciaków nie mających pojęcia o prawdziwym problemie jaki ma dziewczyna. Po co się wypowiadacie nie wiedząc jak wygląda prawdziwe życie? Chyba tylko po to, żeby coś napisać. Dramat !!!! Masz prawo do własnych przekonań religijnych bez względu na wszystko i powinnaś o nich mówić głośno. Nie rób niczego na siłę, bo niestety i tak nie wygrasz. Bardzo często to właśnie rodzina partnera/ki przyczynia się w dużej mierze do rozpadu związku. Mam nadzieję, że Wam się powiedzie, ale..... No właśnie , zawsze jest to ale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
słuchaj nie powaliło to po pierwsze, a to ze do kościoła nie chodzę to przeciez samo wyszło, moj też nie chodzi...a to ze jego rodzina nas do tego zmusza to chyba jest powazny problem? tak jestesmy dorośli ale jeszcze nie samodzielni własnie ta zaleznośc finansowa (mój studiuje) nie pozwala nam poukładac sobie życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
dziekuję za wsparcie, za zrozumienie...a tych co przyszli się tu tylko wyzyć grzecznie wypraszam...a co do moich pogladów to się z nimi nie obnosze ale jesli ktos mi wciska swój katolicyzm to właściwie dlaczego ja nie miałabym prawa głosic swoich pogladów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
typowy toksyczny zwiazek, nie widze przyszlosci, on wychowal sie w tej patologii, wiec bedzie taki sam. Czym skorupka za mlody, itd. Z toba tez pewnie niewesolo, samookaleczenie, sznyty, wez sie w garsc szkoda zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
wiem jak to zabrzmi, ale on jest inny jedyny w tej rodzinie normalny, bardzo wrazliwy...a co do cięcia sie, to nigdy wczesniej nie miałam takich problemów, po prostu nie dałam rady psychicznie, wcześniej nigdy bym nie pomyslala ze moge coś takiego zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zyciu nie mialam
"...dla mnie jedynym rozwiazaniem jest calkowite zerwanie kontaktu wiem ze on tego nie zrobi choćby im wszystkim rogi wyrosły...mam o to do niego ogromny zal..." Masz zal, ze on nie zerwie kontaktu ze swoja rodzina? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
zdaje sobie sprawę jak wygladam z tym okaleczaniem, ale to pomogło w tym jednym momencie, bo to pomaga tylko na chwile i naprawde nikomu nie polecam to zostawia slad w psychice czlowiek po tym zaczyna wątpic w swoje zdrowie psychiczne wstydzę sie tego mogłam o tym nie wspominac...ale wydalo mi się ze to pomoże komus zrozumieć jak bardzo mozna cierpieć do czego zdolny jest człowiek na granicy swojej wytrzymalości psychicznej a bac sie mnie naprawde nie trzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli widzi, że jego rodzina dręczy jego dziewczynę, a mimo wszystko pozwala na to i nie ma nawet na tyle honoro, żeby odejść i pozwolić jej na ułożenie sobie życia z kimś lepszym - to dziewczyna ma prawo miec do niego żal. Gdyby moja rodzina tak traktowala mojego męż, nie bylaby już moją rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
tak mam żal nic na to nie poradzę oni niszcza nas, jego zdrowie ja nie widziałam ze mozna tak komuś na psychike siąść, ze człowiek tyle godzin potrafi płakać...on właściwie sam sie gryzie nie chce tam jeźdxić...ja mu nie zabraniam po prostu mam żal boje się jak to sie może skonczyć, jesli ktos przez cos takiego przeszedł proszę o rozmowę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
Aggie, dziekuję tez tak uważam, ja bym nie pozwoliła na to...jestem pewna ze ja zerwałabym kontakt z moja rodziną u nas jest problem jak juz pisałam z kasą ale już za rok spróbujemy się usamodzielnić, chcielibyśmy się wyprowadzić na drugi koniec polski...moja rodzina jest za Nim bardzo bardziej nawet jak za mną ale jesli będzie trzeba zamieszkam daleko od nich ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zyciu nie mialam
Aggie ---> Ale nie chodzi o to, by ciagac dziewczyne do rodziny itp... Ale dlaczego on ma zrywac kontakty... Tak to zrozumialam z tej wypowiadzi. W koncu to jego rodzina. Nie musza palac do siebie miloscia (znaczy jego rodzina i dziewczyna).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zyciu nie mialam
No to nie wiem jak Wy... Ja napewno kontaktu bym nie zerwala z wlasna rodzina :) Co nie znaczy, ze narazalabym chlopaka na ewentualne kontakty z nimi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
jeśli patrzysz na to przez pryzmat własnej rodziny to o czym my mówimy? nie jestes sobie w stanie wyobrazic całej sytuacji...i jak to sobie wyobrażasz? za kilka lat? jak ja mam wychować dzieci w takiej atmosferze? w nienawiści? owszem ja do nich nie pójde nigdy, on tak i co? będzie słuchał ciągle pretensji? będzie przezywał tydzien przed wizyta i tydzien po odchorowywał? bo tak to teraz wyglada...a ja go mam przytulac głaskać po główce i mówic mamusia i tasuś cie kochają i chcą dobrze? mam na to spokojnie patrzec jak go niszczą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zyciu nie mialam
Nie wlasnej! Chociaz nie wiem jak to bedzie jak rodzice poznaja mojego wybranka :P Analizuje Twoja sytuacja, czy inne podobne. Nie pisalas w poscie tytulowym, ze maja do niego jakies pretensje, ze odchorowuje wizyty i ze go niszcza... Jak nie piszesz wszystkiego to sie nie dziw, ze tak to zle odebralam :P Jezeli rodzina go zle traktuje to faktycznie niech zerwie kontakty. Dziwne, ze wczesniej nie zerwal ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
w życiu nie miałam--> pisałam w pierwszym poście na samym koncu ''oboje mamy zszargane nerwy przed każda wizytą u nich mój chlopak bardzo się stresuje, odchorowujemy to oboje..." wiesz trudno jest mi też tak od razu przedstawic cała sytuację to trwa juz 3 lata...ja az do tych świat naprawde się starałam...teraz coś pękło... Mój coraz częściej przebakuje ze nie chce tam jexdzic...ze chce uciec nawet za granice...ale o calkowitym zerwaniu nie ma mowy, narazie zastanawiam sie ile jeszcze on tego wytrzyma...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci z własnego doświadczenia- olej to. Najważniejsze że Twój facet jest z Tobą i ON Cię akceptuje :) Ja tak miałam przez 2 lata...a jak przestało mi na tym zależeć sami się do mnie przekonali...owszem są i tacy którzy i do tej pory mają mnie za nic ale teraz jest mi o niebo lepiej i o wiele lżej bo nie zabiegam o to :) Głowa do góry- wiem że Ci ciężko ale podejdz do tego z dystansem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
aaa wazne, przypomniało mi się jego ojciec rozmwaiał kiedys z moja babcią ona spytała wprost dlaczego oni mnie tak źle traktują czy maja jakies zastrzeżenia on na to ze nie i ze on tylko chciał zeby syn (mój ma dwie starsze siostry) został z nimi w domu do końca...i ciągle powtarzał niby żartem ze ja mu syna zabrałam a mój w tej rodzinie to jest chłopcem na posyłki siostry sie nim wysługują matka sie drze ze on jest 'gówno' przy mnie zeby było weselej...jak jego rodzice byli u nas pierwszy raz to jego ojciec powiedział do mojej mamy jakoś tak ze sie urazona poczuła cos w stylu ze ja taka byle kto a syna mu zabrałam...dowiedziałam się o tym całkiem niedawno nie chcieli mi rodzice tego mówić wtedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
Hanuś, dziękuję Ci staram się nabrac dystansu...ostatnio własnie nam sie to udawało, on juz mnie tam nie ciągnie...a dzis pogrzeb i nie moge z nim być ;( to będzie wychodziło zawsze w tych trudnych sytuacjach ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gatauauau
Dziecko, mam 40 lat, więcej żyje na świecie dłużej od ciebie. Pochodzę z rodziny ateistycznej; teraz jestem wierząca, ale z kościołem mam niewiele wspólnego dalej; zmierzam od tego, ze prez pierwsze 30 lat byłam ateistką i wiem, jak się z tym żyje. I zapewniam cię dziewczę, ze obnoszenie z ateizmem w katolickiej Polsce to coś jak obnoszenie się z byciem gejem. Słowem: nie radzę i składanie takich deklaracji publicznie to skrajna głupota. W pracy też nie radze z tym wyjeżdzać. Poglądy każdy ma, ja lubię homoseksualistów i nie cierpię Kaczyńskich i jestem za aborcją, ale zapewniam cię, ze na imieninach u cioci z tym nie wyjeżdżam. Wolę nawet zmilczeć, jak wujek wysyła moich przyjaciół na madagaskar, niż wchodzić w bezsensowne kłótnie. A tak w ogóle od rodziny, nawet własnej, trzymam się na dystans, jak tylko się da. A wy zachowujecie się jak dzieci, ty z tym samookaleczeniem no wybacz, ja nastolatka z zaburzeniami emocjonalnymi. W ogóle za dużo w tym wszystkim jest emocji, za bardzo to chore i jakieś patologiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkowa_mama
zgadzam się, prawie ze wszystkim co napisalas... ja jestem z katolickiej rodziny, ale nikt mi nigdy niczego nie narzucał, jestem za aborcja, ślubami dla homoseksualistów itd jeszcze raz powtarzam nie obnoszę się ze swoimi pogladami! problem polega na tym ze jego rodzina mi mowi co mam robić, nie pozwole sobie na to no! co mam według ciebie zrobic?? słuchac się ich? żyć wbrew sobie? no do cholery cos musze im na to odpowiedziec przecież ;( do swojej rodziny tez trzymam dystans a do jego się nie da po prostu oni mnie traktują jak dziecko, mowią ze mam TERAZ wysiąść z auta, jeśc mięso, napić sie herbaty TERAZ... wychodzi na to ze ja jestem winna bo podchodzę z emocjami...inaczej nie potrafię bo to jest zamach na moją wolność a gdy oni na mnie wrzeszczeli? jak mam ja podejść do tego bez emocji? wiem ze to patologiczne, chore, wstyd mi, tak cholernie wstyd dlatego siedze z tym na necie i tu wylewam swoje emocje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×