Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rythdud x

To nie był sen, a jednak jak sen....

Polecane posty

Gość rythdud x
no to jednak miałam więcej sczęscia....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja historiaaaaa
To wylej sobie na głowę kubeł zimnej wody...przejdzie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rythdud x
Wiem że przejdzie...:( przysłal mi zdjęcie, w cale mi sie nie podoba.... :( Ale w rozmowie był jak wyborowy kochanek... Ech..... szkoda....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja historiaaaaa
Ja nie zakochałam się w Turku...ale w mężczyźnie z Ameryki Południowej, który od kilku lat mieszkał w USA. Było to kilka lat temu, miałam 22 lata, on był prawie 20 lat starszy, ale mi nie przeszkadzało. Siedziałam sobie na czacie internetowym amerykańskim i wtedy...on mnie zaczepił. Zaczęliśmy rozmawiać i potem...wybuchnęło istne szaleństwo. CODZIENNIE rozmawialiśmy przez komunikator, codziennie wieczorem i długo w noc, często wstawalam o 5 rano, gdy wieczorem nie mogliśmy się połączyć z jakichś powodów. Przysłał mi zdjęcia, ja jemu, potem mieliśmy internetowe kamerki, zaczął dzwonić, kilka razy w tygodniu, były momenty, że codziennie. To trwało 8 miesięcy, nie potrafilismy bez siebie żyć. Moi rodzice myśleli, że oszalałam. Po tych 8 miesiacach on postanowił przyjechać, ale nie miał paszportu z kraju ameryki południowej ze sobą i nie mogł. Wtedy...ja postanowiłam wyjechać do niego, do Ameryki Południowej. Moi rodzice kategorycznie nie zgodzili się, powiedzieli, że chyba mnie powaliło. Na co ja...spakowalam się, wyprowadzilam z domu i wynajęłam pokój, tam postanowilam czekac na wyjazd do mojego ukochanego. Przysłal mi pieniądze na bilet i polecialam. Z rodzicami nie rozmawialam, nie wiedzieli, co planuje, wczensiejz abrali mi paszport. Wyrobilam nowy i polecialam do Guayaquil. Spotkalismy sie na lotnisku, odebral mnie, potem byla 9-dniowa sielanka. Mieszkalismy w hotelu, potem odwiedzilismy jego rodziców, mieszkalismy u nich...gorące noce razem, wspaniale dnie, zwiedzanie. Wrocilam do domu po 9 dniach. On dal mi na odjezdzie pierscionek zareczynowy. Bylam taka szczęśliwa, on ciagle dzownil, ciagle komunikoalismy sie przez internet...potem moi rodzice sie przekonali, ze to naprawde cos powaznego, on do nas przyjechal chyba z 2-3 razy z USA, ale...kiedy on przyjezdzal nie bylo juz tak super. Owszem, 1-2 dni, ale potem byl roszczeniowy, jedzenie mialo byc na czas, szarogęsil sie u mnie w domu...raz nieprzyjemnie zachowywal sie w sklepie, przeklinal po angielsku i zwróciłam mu uwagę...zrobił mi awanturę i u mnie w domu...uderzył w twarz...bylam w szoku i zaczęlo mi to dawac do myslenia...ale nadal jescze byłam zakochana, nawina...nastepnego dnia szlismy na impreze z moimi znajomymi, którzy chcieli go poznać...na miejscu zaczął pić...nie było umiaru. Podrywal moje koleżanki, w końcu urżnął się jak świnia...po prostu jak świnia...wszyscy poszli, ja zostalam z nim, musialam odwieźć go do domu rodziców...padał deszcz, wyszlismy na dwór, prawie go nioslam...pamietam swoją rozpacz, że wszystko skonczylo sie jednego wieczoru...2 lata staran o to, by moja rodzina zaakceptowala nasz związek zaprzepaszczone...pamietam, ze polozylam sie na ziemi i wyłam z rospaczy...a on siedzial na lawce, nie wiedzial o co chodzi, nawalony w 3 d...y...jak go zobaczyla moja mama to juz byl koniec...na drugi dzien wyjezdzal...oddalam mu pierscionek...pamietam, ze nigdy w zyciu tak nie plakalam, mialam popękane żyłki wokół oczu od płaczu...a potem zaczęłam odżywać, na nowo żyć, on mnie wczęsniej kontrolowal, jak gdzieś wyszlam-dzwonil i robil awantury, odwróciłam się od wszystkich...i moglam wpasc za narkotyki, zlalać AIDS...na szczęście los mnie jakos uchronil...choć on nie zaoszczędzil mi nawet tego, bo po roku od rozstania zadzwonil, ze jest chory...od razu mysl "ma AIDS!" i biegiem na badania, nic nie wykazalo, ale moglo...bralam tylko tabletki antykoncepcyjne, gdy z nim bylam...taka naiwna dziewczyneczka wierzaca w prawdziwą miłość od pierwszego...kliknięcia...Dziś cieszę się, że tamto minęło. Jestem szczęśliwą narzeczoną Polaka, z którym rozumiem się jak z nikim, z którym mieszkam. Oto moja historia. Pozdrawiam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rythdud x
dziekuję Moja historia, trochę mnie otrzeźwiło, a chyba jednak tego teraz potrzebuję.... jeszcze raz dziękuję za twój czas który poświęciłaś na opisanie swojej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja historiaaa
Wiesz, ja oczywiście nie wykluczam tego, że może to być to w Twoim przypadku, ale żeby sie zakochać to faceta naprawdę trzeba dobrze poznać w rzeczywistych sytuacjach. Teraz to wiem. :) Miło jest jednak pomarzyć...a takie zauroczenie zdarza się, jak widzisz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×