Jestem wsciekla...

...na sama siebie...jestem z kims w zwiazku...od dluzszego czasu...wszystko sie sypie...facet wybral imprezy i znajomych, nie ma dla mnie miejsca w jego zyciu, a ja nie potrafie z nim zerwac...wiem, straszna ze mnie cipka i czuje sie z tym baaaardzo zle, ale nie potrfie odejsc...on mnie rani...ten zwiazek kosztuje mnie wiecej lez niz radosci, a ja glupia idiotka jestem ciagle przy nim...czuje sie jak przegraniec, bo nawet nie potrafie odejsc z godnoscia...nienawidze siebie za to

Zakończ to , po woli zaczniesz sie nienawidzieć i jego też - czy warto ?

mój postępował ze mną tak samo, z płaczem i wielkim bólem - rzuciłam go a potem IDIOTKA prosilam, żeby pozwolił wrócić olał mnie :) a teraz się odzywa :)

W tym problem, ze probuje sie z nim rozstac...oswajam sie z ta mysla od dobrych kilku tygodni, ale slowa ''to koniec'' nie przejda mi przez gardlo...

Boze...naprawde czuje sie jak przegraniec...

ale... nadużywasz... wielokropka... trochę... za... bardzo... a... i... twoje... rozterki... są... głupie... chyba... że... nie... masz... jeszcze... 15... lat...

fajnie fajnie, wiesz? ja nie uwazam aby moje rozterki byly glupie...nie zycze ci abys byl/a w takiej sytuacjii..

to... miło... z... Twojej... strony... Dziękuję... i... doceniam...

To fakt nie wolno mówiąc że czyjś problem jest nie ważny bo każdy problem jest istotny dla tego , kogo dotyczy . Autorko - jestem zdecydowana przeciwniczką meczenia sie w takim związku bez przyszłości , wiem , ze ci nie jest łatwo , ale czy warto ? Sama musisz dać sobie odpowiedz i ewentualnie ostatecznie zakończyć coś co nie ma sensu , albo zostać i mieć nadzieje , że w końcu kiedyś po latach on sie zmieni . To twoje zycie

Ostro cię rucha ?