Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sloneczko25

Dziewczyny jak przezylyscie pierwsze 6 miesiecy po tym jak on odszedl?

Polecane posty

Gość sloneczko25

Co czulyscie przez te pierwszych kilka miesiecy? Czy odizolowalyscie sie od swiata? Jak walczylyscie z tym wszystkim? Opiszczie prosze swoje emocje z pierwszych miesiecy po rozstaniu z facetem ktorego naprawde kochalyscie ale on odszedl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on odszedl....
hmm wole nie pamietac tego co czulam, zal do swiata do Boga, pustke ciagla modlitwa zeby wrocila..rozpacz, wysylanie glupich upokarzajacych mnie smskow, nie wchodzilam na disco jak widzialam zakochane pary od razu wychodzilam w ogole sie bawic nie umialam, wciaz ryczalam nawet na ulicy bralam deprim..teraz jestem w nowym zwiazku..spotkalam bylego..i odwrocilam glowe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mekeka
najgorsze są pierwsze dwa miesiące...dla mnie to był szok czułam sie jakby ktos walną mnie czyms mocno w głowe:)czułam straszny żal i scisk w serduszku ..chlipałam za nim...pózniej zrobiłam tzw restet mysli żyje dalej najlepszym lekarstwem jest czas od tego momentu minęły dwa lata jednak cos pozostało we mnie...mam go w myslach po dzień dzisiejszy...ale trzeba życ dalej!!!!!mam nadzieje,że kiedys poznam faceta i tak całkowicie o nim zapomne a przede wszystkim przestane podświadomie wybierać facetów podobnych i wizualnie i charakterem do Niego!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on odszedl....
napewno spotkacie facetow ktorzy Was naprawde pokochaja i nie zostawia, taki ktory odchodzi na Was nie zasluguje i nie ma po czym plakac :D latwo sie mowi..sama przez to przeszla..i przezylam choc nie bylo wesolo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko25
oczywiscie takze napiszcie jak potoczylo sie zycie waszym ex facetom o ile wiecie:) czy spotkalyscie ich po rozstaniu? piszczcie wszystko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marmolada7
ja w końcu ZACZĘŁAM ŻYĆ!!!! :) :) :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on odszedl....
haha moj wygladal mizerniutko i byl w wielkim szoku jak mnie zobaczyl..w obieciach inngo ;) on byl sam nie wygladal na szczesliwego..wiec chyba kiszka :P ja sobie ulozylam zycie mam teraz faceta ktory wskoczyl by za mna w ogien i gwiazdke z nieba by mi zerwal :):):) on sie meczy pewnie, znowu pali a niby rzucil.. w ogole wygladal jak cien czlowiek..i wyszedl jak mnie zobaczyl :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marmolada7
moj EX za rok się żeni, ale nie wydaje mi się by był szczęśliwy czasem zbiera go na smuty i wtedy mi pisze całą prawdę ale............. nie żal mi go!!!!! ja mam faceta od 1,5 roku związek idealny wyrozumiałośc, bezgraniczne zaufanie, przyjaźń, lojalnośc....ogromna miłość- to czego zawsze szukałam jestem szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mekeka
hmm..po rozstaniu ze mną wyjechał do UK na początku ciągle dzwonił pisał ja nie szukałam z nim kontaktu własciwie to tylko za jego inicjatywą ten kontakt jest do dzisiaj...po 1,5 roku spotkałam sie z nim,,to było miesiąc temu i wtedy dotarło do mnie ,ze przez ten cały czas był mi bliski..cały dzień spędziliśmy razem a ja nie pamiętam kiedy byłam tak szczęsliwa!!musze ten kontakt aerwać bo inaczej nigdy nie stworze normalnego związku!!!!!!mam żal do mojej kuzynki,bo poznałam go własnie za jej inicjatywą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mekeka
najgorsze jest to,że tam zmienia kobiety jak rękawiczki mam świadomosc jesgo skurwysyństwa a jednak ciągle o nim myśle!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwze pol roku po rozstaniu z ukocana osoba jest straszne. Ja duzo ryczlaam, izolowalam sie od znajomych, moj bol koila muzyka, bardzo duzo czasu spedzlaam przy kompie, czasami znajomi wyciagali mne gdzies do baru czy na disco, oczywiscie omijalaalm wszytskie miejsca w ktorych moglabym spotkac bylego. Po uplywie ok 3 miesiecy poznalam fajnego faceta, spodobalismy sie sobie, zacelismy sie spotykac, wiedzialam juz co sie kroi, ze ten nowy facet chcialby ze mna byc, \"chodzilismy\" ze soba kilka dni a tu nagle trach!! telefon, smsy z prosba o spotkanie od bylego. Chcial wrocic,,,, Zycei osobiste zaczelo mi sie ukladac, wyszlam z tego dolka emocjonalnego a moj eksio chce wracac no i wrocilismy do siebei bo go kochalam i wciaz kocham i jestesmy razem do tej pory:). Z jednej strony mam zal ze w ogole ode mnei odszedl ale z drugiej strony przekonal sie na czym i na kim mu naprawde zalezy. Docenil mnie.. Szkoda tylko ze okupione to bylo az takim bolem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie napislaam ile bylismy ze soba.. przed rozstaniem bylismy ze soba prawie 2 lata, pol roku przerwy rozlaki i teraz jestesmy juz ze soba ponad rok. I sie wszytsko fajnie uklada... Przed rozstaniem bylo tak ze to razcej on strzelal fochy, ja bardziej zabiegalam o dobro naszego zwiazku a teraz, po zejsciu sie to on zabiega, troszczczy sie bardziej itp. Relacje pomiedzy nami sie poprawily i bardzo sie z tego ciesze..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie jestem w trakcie przeżywania tego pół roku... odszedł odemnie w połowie kwietnia i przez pierwsze tygodnie zyłam jak w transie. Miałam wrażenie, że to tylko koszmarny sen, z którego obudzę się w Jego ramionach. Niestety tak się nie stało:(kilka tygodni temu spotkaliśmy się i było tak cudnowie jak z nikim innym nigdy się nie czułam...myślałam, że chce wrócić. A wczoraj się dowiedziałam, że kogoś ma:( i znowu czuję, że wracam do punkty wyjścia-do momentu, kiedy się rozstaliśmy-mam odruchy wymiotne, nie chce mi się jeść, żyć, najchętniej bym spała cały czas-chociaż nie mogę, bo w nocy się ciągle budzę:(Byliśmy ze sobą prawie 5 lat,mieszkaliśmy rok razem, wszystko zmierzało ku ślubowi...A teraz...podjęłam decyzję, że muszę wyjechać z kraju, żeby otrząsnąć się z tego wszystkiego. Inaczej nie dam rady. Już jestem w trakcie załątwiania wszystkiego-nie jadę w ciemno,bo jadę do mojej bardzo bliskiej mi koleżanki, która powiedziała, że mi pomoże. Życie jest ciężkie i mam ogromny żal do Boga, do losu, że zabrał mi kogoś najcudowniejszego na świecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jolcia, dlaczego piszesz, ze Bog czy tez los zabral Ci kogos bardzo waznego w zyciu? Nie obwiniajmy nikogo o to co sie stalo. To byla jego decyzja tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jego jego decyzja:( A pisze, że Bóg mi zabrał kogoś najważniejszego w zyciu bo teraz tak czuję:(bylismy razem 5 lat wszystko zmierzało ku ślubowi, rodzice już się nie mogli doczekać kiedy się pobierzemy, keidy dzieci będą. A On się wycofał...to tak cholernie boli. tymbardziej, że dla Niego przeprowadziłam się ze swojego rodzinnego miasta 300 km dalej...jakoś nie umiem narazie się z tym pogodzić... i zastanawiam się ile czasu jeszcze potrwa ten ból i czy kiedykolwiek minie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinka 27
mój eks odszedł po 3 latach, bylismy już po zaręczynach.....bolało jak cholera....ale jescze gorzej było jak po miesiącu zobaczyłam go z inną, ładną blondynką, byli tacy szczęśliwi że poczułam wręcz fizyczny ból....wiedziałam już że odszedł do niej, pobrali sie po trzech miesiącach....wiec trafił na swoją wielką miłość, od tego czasu mineo 3 lata, jestem z kimś i jestem bardzo szczęśliwa:-)) ale gdzieś na dnie serca zawsze bedzie ten ból i zawsze kiedy wydaje mi sie że go widze serce skacze mi do gardła.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to mam nadzieję, że ja tak nie będę miała, że za każdym razem jak go zobaczę nawet po latach, będę czuła ukłucie w sercu. Ja ze związku 1,5 rocznego leczyłam się z rok, choć do tej pory nie mam faceta, dlatego myslmi czesto wracam do byłego. Po 3 miesiacach bylam z innym tylko tak, by zapomnieć, ale nie wyszlo, nie rownal sie z bylym. Mam nadzieje, ze jak poznam fajnego faceta, zapomnę o tamtym. Bo on zapomniał o mnie. Czas leczy rany. Nie rozpamiętuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katrinka--> też mam teraz takie wrażenie, że ból zawsze zostanie:( wydaje mi się, że to była taka miłość do końca życia:( że już nigdy nikogo nie pokocham, a co najgorsze nikomu już nie zaufam. Zawsze będę się bała, że ktoś mnie skrzywdzi. A teraz też czuję wręcz fizyczny ból chociaż ich nie widziałam razem... wystarczy, że wiem o tym że są razem...to tak cholernie boli:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham_cie_Mariusz
ja czuje rowniez potworny bol, probuje sie z niego wyleczyc juz rok, ale nie idzie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podobno już drugi związek nigdy nie jest taki sam...wszystko jest inne, tylko czy lepsze czy gorsze?już nigdy nie jest tak samo...a serce boli:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wow86
Ja przez większe pół roku byłam w okropnym stanie. Bardzo pomagała mi przyjaciółka. Ogólnie przez cały ten czas starałam się być między ludźmi, lepiej się wtedy czułam, troszkę zapominałam. Chodziłam na imprezy, zaczęłam więcej czasu spędzać z moją siostrą. Teraz jest mi już lepiej, zrozumiałam wiele spraw. Ale nadal w życiu jestem zagubiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinka 27
jolcia - wcale nie musi tak być że bedzie siedział w twojej głowie do końca życia, ja jestem bardzo wrażliwą osobą i może dlatego tak u mnie jest, ogólnie czesto o nim myśle, zastanwiam sie jakim jest mężem, chociaż idealnie między nami nie było i był cholernym egoistą to obrzydzanie sobie jego osoby, jak radziły przyjaciółki, nigdy nie dawało rezultatów :-(( ponadto długo robiłam z siebie męczennice, rozczulalam sie nad sobą, stawiałam zawsze w roli ofiary przed znajomymi....mysle że lepszym wyjściem jest udawanie twardej, przekonywanie samej siebie ze masz to już za sobą......bo tak naprawde......siebie też da sie oszukać..:-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinka 27
ogólnie po rozstaniu najgorsze dla mnie było - pytania bliższe j dalszej rodziny -co sie stało=? przecież miał byś ślub - gdy zobaczyłam że on jest szczęśliwy, gdy przyjechał po rzeczy poprostu promieniał szczęściem, on odżył a ja umierałam - smsy jego nowej dziewczyny że na niego nie zasługiwałam i że nie umiałam go docenić, swoją drogą żałosne kopanie leżącege :-(( napisałam to żebyście mogły sie pocieszyć, ta to dopiero miała przejeb.....:-))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO jolcia_82
Rozumiem, że teraz spotkaliście sie, macie kontakt? Kto to zaproponował, on chce utrzymywać z Tobą koleżeńskie stosunki? Dzwoni, zabiega o spotkania? Mieliście w ogóle przerwę w kontaktach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona27
dla mnie to była tragedia jestem osoba (przynajmniej w niektórych sprawach) bardzo konkretną i konsekwetną zdecydowałam sie na rózwód i mimo ze serce krzyczało z bólu i z miłosci z płaczem złozyłam pozew (on zreszta z uśmiechem i niedowierzaniem jeszcze mnie zawiózł) wyłam cierpiałam schudłam bardzo... ale miałam dla kogo zyc został ze mną wtedy niespełna roczny synek, musiałam sie podniesc własnie dla niego i tak tez sie stało... zyjemy tak sobie juz kilka ładnych latek były wzloty i upadki jedno wiem napewno: dziecko(przynajmniej ja tak miałam) nie stanowi dla nowych facetów zadnego problemu gorzej jest z sercem - od rozwodu minęły 3 lata a ja wciąz nie zakochałam sie w kimś innym... choć oczywiscie byłam w związkach i bardzo tego chciałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katrinka ja niestety też jestem baaardzo wrażliwą osobą i wczoraj gdy dowiedziałam się, że kogoś ma to myślałam, że mi serce pęknie z żalu i rozpaczy. Tymbardziej, że ja nadal kocham i tak naprawdę wiem co cennego straciłam, bo powody naszego rozstania były baaardzo różne i nie moge tutaj generalizować. W każdym razie ciągle miałam nadzieję, że do siebie wrócimy a ostatnimi czasy On zachowywał się tak jakby tego powrotu chciał...i to mu wypomniałam, że dawał mi nadzieję swoimi rozmowami a wczoraj jej mnie brutlanie pozbawił. Jesli chodzi o nasze kontakty to jest to bardziej skomplikowane wszystko. W pewnym sensie będziemy skazani na siebie do końca życia, bo moja siostra i jego kuzyn to małżeństwo. Mamy wspólną chrzestnicę:( A spotkaliśmy się ostatnio, bo ja się wyprowadzaiłam z naszego wspólnego mieszkania no i On mi pomagał w tej przeprowadzce...bo sam tego chciał i podczas tego naszego spotkania mówił takie rzeczy, że oczywistym dla mnie było, ze wrócenie do siebie to kwestia czasu:( Ja nie zabiegam o spotkania bo nie chcę się jeszcze bardziej dobijać, bo wystarczy że wiem, że On próbuje być szczęśliwy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×