Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Gość Bananowy_song
Rozpaczliwie potrzebuję grupy wparcia i liczę,że razem ją stworzymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
ja mam już jakieś tam doświadczenie z lekami.Bo nerwicę mam od 13 lat.Raz brałam ,raz nie,różnie.Ale generalnie chodzę do psychiatry, bo sama nie daję rady.Teraz od miesiąca biorę Asertin(lek przeciwdepresyjny),ziołowe tableteczki bez recepty na mnie już nie działają,zresztą od początku były dla mnie zbyt słabe, żeby się uspokoić.Zaczęłam też obecnie psychoterapię grupową.Byłam dopiero raz Na razie ciężko mi coś powiedzieć na jej temat-trzeba czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Bananowy song Witaj-rozumiem twoją sytuację.No tak ,ludzie piszcie ,nawet o rzeczach które wydają się wam głupie,to może pomóc ,takie wyrzucenie z siebie tego dziadostwa, które was męczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confiused
Ja jestem , ale tak "z doskoku" bo pracuje. Rzeska zagladaj i pisz, Sharamysha odezwij sie. Bananowy Songu poczatki sa najtrudniejsze, szczegolnie na nieznanym dotad gruncie. Ale prosze cie nie zrazaj sie, choc wiem ile to moze kosztowac newowow i stresu, ale skoro jestes sumienna dasz sobie rade. Mi praca jednak troszke podniosla samoocene i choc poczatki byly straszne teraz wiem ze rzucenie sie na gleboka wode bylo dla mnie dobre (ianczej chyba nigdy bym sie nie odwazyla)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bananowy_song
Długie rzęsy-myślę ,że destrukcyjną rolę w naszych przypadkach odgrywa brak poczucia stabilizacji,niepewność.Nie potrafimy sobie po prostu z tym radzić.Wszystko jest ok ,jeśli życie toczy się utartym trybem,bez niespodzianek.Ale właśnie te "niespodzianki" i wydarzenia nieprzewidziane wywołują u nas te reakcje.Może wyjściem z sytuacji byłaby próba akceptacji rzeczywistości i chłodna logika w stosunku do zastanych wydarzeń?Zauważyłam,że łączy nas też przesadna skłonność do perfekcji-wszystko musi być dokładnie sprawdzone,przeanalizowane,bezbłędne.W sytuacjach kryzysowych tracę głowę,moja logika się gdzieś ulatnia,pozostaje pustka w głowie,po której mam ochotę tylko wyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bananowy_song
Confiused-ja mam podobnie,od razu na głęboką wodę,mam nadzieję ,że nie utonę... A powiedz,jak Ty radziłaś sobie w pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
a mnie paraliżuje strach przed pracą, no bo jak ja sobie poradzę?pierw 8 godzin w pracy, potem trzeba wszystko w domu porobić,zająć się dzieckiemitd.A chciałabym mieć też czas dla siebie,na relaks i sen.Sen to dla mnie ucieczka przed rzeczywistością , przynajmniej wtedy mam "spokój".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
zresztą co innego jak się idzie do pracy, którą się lubi,do takiej w której się spełniasz,która daje ci satysfakcję, a .co innego jak idziesz tylko po to,żeby zarobić na chleb.Ja pracowałam kilka lat w sklepie spożywczym i szłam tam jak na ścięcie głowy.Mam jeszcze drugi zawód-ekonomista, ale żadnego doświadczenia.Koleżanki mi mówią ; idż na studia, ale dla mnie egzaminy to koszmar.Jeszcze mi się śni szkoła średnia w koszmarach nocnych.A poza tym ,jak pisałam wcześniej nic mi się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confiused
Bananowy Songu ja dalam sobie rade tylko dzieki zyczliwosci wspolpracownikow i szefa, trafilam na fajny zespol, w ktorym czulam sie w miare pewnie. A teraz jak juz dobrze wiem co i jak mam robic nerwy odpuscily (i tu sie sprawdza to o czym wczesniej pisalas - jestem na utartym torze). Ale gdyby tylko szykowaly sie jakies zmiany - wiem ze bylabym klebkiem nerwow. Trzymam kciuki zeby ci sie udalo, musi sie udac! Ja tez sie boje ze poplenie jakis blad, ale konczy sie przewaznie tak ze choc strach bierze poczatkowo gore to perferkcjonizm i sumiennosc nie pzowalaja nawet na najmniejsze bledy. Rzesko wlasnie tego tez sie boje, ze jak zaloze rodzine nie podolam obowiazkom sluzbowym i "rodzinnym". Szczegolnie, ze czasem sa takie dni ze czlwoiek przychodzi z pracywypruty psychicznie i nie ma sily na nic. A przy malym dziecku jest tyle obowiazkow. Twoj Szkrab juz duzy jest, wspomnialas ze idzie do komunii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
no dobra, teraz to juz naprawdę wychodzę, ale będę wieczorem.Piszcie dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confused
Dlugie rzesy, podziwiam cie za odwge w uczestnictwie w psychoterapii grupowej. Ja bym sie chyba nigdy nie odwazyla :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bananowy_song
Confused-dzięki za wsparcie 🌻Dlaczego tak reagujemy na stres i czy są sposoby,by jakoś to przezwyciężyć? Na poprzednim stanowisku była "sielanka",ale moje odejście wiązało się niestety po części z roszadami i tamten wspaniały zespół pop prostu się rozpadł :( My z mężem nie mamy dzieci,dlatego co najmniej 8 godzin dziennie mogę poświęcać pracy,ale to zawsze okazuje się za mało.W domu nie mam większych zobowiązań,ot obiad ugotować,posprzątać,pranie na jakiś czas-co tam 2 osoby Długie rzęsy-jednak radziłabym Ci pracę,choć sama się w niej męczę.Ale pracę,jaką miałam poprzednio-w zespole zgranych,serdecznych ludzi,którzy przyjmą Cię z otwartymi ramionami.Mogłabyś odbudować poczucie własnej wartości,wyszłabyś do ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bananowy_song
Dobra dziewczyny,ja uciekam na razie,ale wpadajcie popisać.Musimy się trzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confused
Bananowy songu, sama staram sie znalezc odpowiedz na pytanie jak to w sobie przezwyciezyc, bo skad to sie wzielo to mniej wiecej wiem. Wiecie, czasami robie sobie sama spychoterapie :p i ukladam powoli bo powoli ciag przyczynowo-skutkowy co, jak i dlaczego. Doszlam juz do pewnym wnioskow i staram sie cos w sobie zmieniac, ale ten strach, lek i niepewnosc sa tak gleboko zakorzenione, ze trudno je ot tak wyplewic. Mysle, ze najwazniejsze dla nadwrazliwowcow to obrac sobie jakis cel w zyciu i do niego dazyc. Moze to byc praca, a moze byc cos innego, zeby tylko przynosilo odskocznie i dawalo satysfakcje. Tylko wlasnie najgorzej jest sie okreslic, potem sie zmoc i cos zaczac robic. U mnie wiele rzeczy niestety konczy sie slomianym zapalem, ale my to chyb atak juz mamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej co tu taka cisza? Wpadne jutro zobaczyc co jest grane, mam nadzieje ze wpisow przybedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bananowy_song
ja jestem,ale nikt się nie odzywa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 17 latka
gdy czytam ten wątek to mam wrażenie ze czytam o sobie . ja też .. zawsze przemyślam wszystko to co . powiedziałam zrobiałam i zawsze dochodze ze wszystko robie nie tak żle .. wogle to dupy .. zastanawiam się czy to nie nerwica.. bo wystarczy mały broblemik a ja już mam kołatanai serca mdłości .. a to wszystko zaczeło się ze od 2 lat choruje i to tak silnie że co miesiac na 2-3 tygodnie jestem w szpitalu a tam jest jeszcze gorzej ale daja mi relanium i rózne uspokajacze i jakos wyrzymuje ciągle śpie .. i jakoś siedze. .. lekarze przypuszczają ze to nerwica ale ja się zastanawiam czy juz 17 latka moze juz nato horowac .. niby dostałam leki uspokajajace deoxepine ale mi sie wydaje ze to jest dla mnie za silne jak to wezme to caly czas śpie .. i nie wiem czy poowinam to brac czy nie . morze wy mi doradzicie, pomozecie pozdrawiam i uściskuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17latka, wspolczuje, taki mlody wiek i takie przezycia, pobyty w szpitalu. Choc wiem ze mam nerwice nie pojde do lekarza, mam jakies wewnetrzne opory...A czy wydarzylo sie cos w twoim zyciu co moglo spowodowac tak silna nerwice? Nie wydaje mi sie zeby wynikla ona tak sama z siebie, choc moge sie myslic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17latka, wspolczuje, taki mlody wiek i takie przezycia, pobyty w szpitalu. Choc wiem ze mam nerwice nie pojde do lekarza, mam jakies wewnetrzne opory...A czy wydarzylo sie cos w twoim zyciu co moglo spowodowac tak silna nerwice? Nie wydaje mi sie zeby wynikla ona tak sama z siebie, choc moge sie myslic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soma
Sharamysha, nie mogłam wcześniej. nie miałam czasu. Mój mall soma4@wp.pl Jak będziesz miała ochotę pogadać, to zapraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie kochani! Czytam Was a jak bym w lustro patrzyła... Mam pracę ale boję się o nia każdego dnia i boję się jej i ludzi w niej. Też mnie się postrzega jako osobę radzącą sobie w życiu - mieszkanie, kredyt, praca, rodzina. Tylko ile mnie to wszystko zdrowia kosztuje to tylko ja wiem. Długie rzęsy - ja też nie śpię po nocach gdy coś nade mną wisi. Za ugotowanie obiadu biorę się rano bo potem nie zdążę. Musze mieć wszystko zaplanowane, przygotowane a najlepiej zrobione. Cokolwiek robię to spieszę się żeby już mieć to za sobą. No i wszystkiego się boję. Ale ja miałam normalny ciepły dom. Nie przeżyłam żadnej prawdziwej traumy. dlatego jest mi tym ciężej bo pewnie mam fatalny charakter a nie chorobę. Dlatego nie mogę wciaż sie wybrać do lekarza. Wstydze się. Co mam powiedzieć? A moje własne myśli to mnie kiedyś naprawdę wykończą. Jak zaszłam w ciążę to zamiast tryskać szczęściem to ja się przeraźliwie bałam o zdrowie Maluszka, przychodziły mi do głowy myśli o różnych chorobach, niewidome, bez ręki, głuche, z autyzmem, downem itd itd aż się boję pisać. Czasem to się boję że w końcu sama nieświadomie ucieknę w schizofrenię albo autyzm. Ludzi z autyzmem wytrąca każda zmiana harmonogramu. Mnie moze nie aż w takim stopniu ale też mnie strasznie rozwala zmiana planów. W obcym towarzystwie boję się odezwać a cokolwiek mówię to nie tak jak bym chciała. Eeech, mogłąbym tak godzinami się rozpisywać. Ale dobrze wiedzieć że nie jestem sama. Naprawdę bałąm się że nikt mnie nie zrozumie. Nikt nie wie o moich problemach. Może tu uda się znaleźć zrozumienie. Dobrze się Was czyta. Soma, postaram się odezwać. Ale ja mam nieco utrudniony dostęp do kompa, dlatego nie piszę tak dużo jak Wy. Ale mam nadzieję że uda nam sie tu jakoś wspólnie walczyć z cholerstwem. Ja do tego wszystkiego mam jeszcze problem z odżywianiem. Potrafię żyć na samych słodyczach i ryczeć że jestem gruba. A mam kilka kg za dużo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze coś. Pewnie wiecie jak ciężko się zyje w świecie w którym patrzą na Was jak na kosmitę. Najgorzej jest z mężem. JAk mam mu powiedzieć że sobie nie radzę, że jestem nieszczęśliwa skoro mam przecudownego Dzidziusia! I to prawda, Synek daje mi mnóstwo szczęścia ale też jest powodem stresu. Czy podołam. Co mam Mu do zaoferowania. Teraz poszłam na wychowawczy bo nie wyobrażam sobie łączenia pracy z opieką nad Maleństwem. A już na pewno nie oddam Go w ręce niańki a przecież po to są opiekunki żeby z nich korzystać i dalej robić karierę. Jak słyszę o kobietach które umawiają się na poród w weekend żeby w poniedziałek pójść do pracy to sie za głowę łapię. Ale ja ich nie potępiam, ja podziwiam! Ja zresztą wszystkich podziwiam. W każdym znajduję coś czego mogę pozazdrościć. Wszystko jest dla mnie wyzwaniem. Mąż na wszystko mówi \' phi! wielkie rzeczy!\' A dla mnie naprawdę załatwienie czegokolwiek to nieprzespane noce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość **************************8
Szaramyszko, jedyna porada to dobry psycholog. Na pewno nie - internet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze dodam :) Takich ludzi jak ja sie nie lubi bo to panikara jest i tchórz. I zawistna bo patrzy na innych, ocenia, analizuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 17 latka
do confused nie wydeje sie aby coś się wydarzyło w mojim życiu morze zmiana miejsca zamieszkania, przeprowadzka do innego miasta, nowe otoczeni znajomi i ta choroba . a czy wy bierzecie jakieś leki uspakajajace... i czy chodzicie do jakiegoś lekarza specjalisty, zwami czuje się lepiej razem damy rade ... jak sie dzisiaj czujecie, niby wyszło słoneczko, Ale mi jest dziś strasznie smutno... jakbym znowu wpadła depresja zawsze muzyka poprawiał mi humor a dziś .,, w przyszły wtorek ide do psychiatry ... i boje się tego spotkania...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to prawda........
Takich ludzi jak ja sie nie lubi bo to panikara jest i tchórz. I zawistna bo patrzy na innych, ocenia, analizuje.' Mnie przytłacza moje tchórzostwo , inni coś osiągają a ja się boje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlugie rzęsy
Witam 17 latka Moja nerwica zaczęła się gdy skończyłam właśnie 17 lat,więc jak najbardziej jest to możliwe.U mnie przez jakiś czas była nerwowa atmosfera w domu.Rodzice non stop się kłócili i to często o jakieś głupoty.Ja to słuchałam i napięcie we mnie rosło i rosło aż w końcu tak się skumulowało że wybuchło w postaci pierwszego ataku nerwicy.To że jestem bardzo wrażliwa zrobiło swoje.Zawsze miałam kiepski kontakt z ojcem (i do dzisiaj mam o to do niego żal),czułam do niego jakiś taki dystans.Mało rozmawialiśmy.Nie miałam od niego wsparcia,jakiegoś takiego zwyczajnego pocieszenia, przytulenia chociażby, a jako młoda i wrażliwa osoba chyba tego po prostu potrzebowałam.Gdy wróciłam do domy po napisaniu matury nawet mnie nie zapytał jak mi poszło-czułam się dziwnie w takim domu i z takim ojcem.Gdy miał on coś do mnie to nigdy mi tego nie powiedział wprost tylko zawsze przez mamę. Jeśli chodzi o mamę to była w porządku-bardzo ją kocham.Ale moja mama jest taka że wszystko robi perfekcyjnie.Ona nie umie odpoczywać-cały czas coś robi, a wieczorem jest tak zmęczona że pada z nóg.Myślę więc że ja dużo mam po mamie-to dążenie aby wszystko było poukładane,posprzątane itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlugie rzęsy
Po moim pierwszym ataku nerwicy nic już nie było takie same.Wczesniej mimo wszystko byłam osobą uśmiechniętą, wesołą,potem stałam się innym człowiekiem.Zaczęłam wsłuchiwać się w swoje ciało, nakręcałam się ,że jak np. boli mnie głowa to na pewno mam wysokie ciśnienie.Chodziłam po pogotowiach, lekarzach,żyłam w ciągłym strachu.Nikomu nie mówiłam, co się ze mną dzieje.Udawałam ,że jest ok,a nie było.I tak zaczęło się to wszystko pogłębiać.Wyprowadziłam się z domy z wielkim hukiem,bez wsparcia,bez niczego.Zamieszkałam u przyszłego męża,którego ojciec nie tolerował, jak i zresztą żadnego z moich znajomych płci męskiej.Nawet nie przyszedł na nasz ślub(mamy tylko cywilny).Potem gdy szłam do tego swojego "domu rodzinnego' to czułam normalnie niepokój i napięcie.Dochodzę do wniosku,że ja musiałam przeżyć coś na kształt traumy.Trwało to kilka lat jeszcze-obecnie trochę się to wszystko pozmieaniało, ale to długa historia.a jeszcze wam powiem,że jak mieszkałam tam z ojcem i chodziłam do pracy, to doszło do tego,że jak konczyłam pracę to ojciec przyjeżdzał pod moją pracę i zabierał mnie do domu,żebym nie mogła się spotykać z moim przyszłym mężem. Nieżle nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×