Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Pierogi z kapustĄ i grzybami Farsz: kapusta kiszona, suszone grzyby, masło, cebula, olej, jajo, sól, pieprz, liść, ziele. Ciasto: mąka, sól, woda, jaja Kapustę, jeżeli jest bardzo kwaśna wypłukać. Gotować około pół godziny w małej ilości wody z dodatkiem listka laurowego i ziela. Odcedzić i dobrze odcisnąć. Grzyby wypłukać, gotować do miękkości tj. około pół godziny. Łyżką cedzakową wyjąć grzyby z wywaru. Z wywaru można zrobić zupę grzybową. Grzyby i kapustę zemleć w maszynce. Cebulę drobno pokroić. Przesmażyć na oleju lub maśle. Dodać zmieloną kapustę z grzybami i jedno jajko. Smażyć mieszając kilka minut. Dodać pieprz i sól do smaku. Wystudzić. Dodać trzy całe jaja i dokładnie wymieszać. Wyrabiamy ciasto. Rozwałkowujemy je i wycinamy szklanką krążki. Na każdym krążku układamy farsz, zakładamy brzegi ciasta i dociskamy. Gotowe już pierogi gotujemy we wrzącej wodzie 3 minuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kapusta z grzybami 3/4 kg kiszonej kapusty, garść suszonych grzybów, 1 cebula, masło, trochę mąki, cukier, kminek, suszone śliwki. 3/4 kg kiszonej kapusty (jeżeli bardzo kwaśna - lekko przepłukać) włożyć do garnka, dodać kilka suszonych grzybów wypłukanych w ciepłej wodzie . Gdy grzyby będą miękkie, wyjąć kapustę i poszatkować. 1 cebulę zeszklić na łyżce masła lub oleju, zasmażyć z 1 łyżką mąki i wymieszać z kapustą. Dodać grzyby, doprawić do smaku cukrem i kminkiem. Można dodać kilka suszonych śliwek bez pestek, namoczonych, ugotowanych i pokrojonych w paseczki. Dusić wszystko jeszcze kilka minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DRZEWKA________zabieram WAS na Boze Narodzenie do Norwegii :):):) Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia rozpoczynają się już podczas Adwentu, kiedy to Norwegowie zaczynają generalne porządki oraz pieczenie swoich ulubionych ciasteczek. A musi ich być przynajmniej 7 rodzajów! Dzieci w tym czasie odliczają w swoich Kalendarzach Adwentowych dni pozostałe do świąt. Zazwyczaj mają 2 kalendarze – kupiony w sklepie, w którym kryją się czekoladki, oraz zrobiony własnoręcznie w domu. W tym kalendarzu dzieci znajdują drobne prezenty. Po dokonaniu ostatnich zakupów, około godziny 16-tej Norwegowie wybierają się do kościoła na uroczystą mszę. Po powrocie rodziny zasiadają do świątecznego posiłku, którego głównym daniem jest pinnekjřtt – solone jagnięce żeberka. Później cała rodzina tańczy przy choince i śpiewa tradycyjne norweskie kolędy. W dniu następnym, zaraz po pobudce, dzieci rozpakowują prezenty, które w nocy zostawił dla nich norweski Święty Mikołaj czyli Julenisse, który jest dużo mniej skomercjalizowanym krewnym amerykańskiego Mikołaja. Norweska nazwa Julenisse pochodzi od imienia Nikolaus (Nils) i Yule - słowa oznaczającego święta. Norweski Mikołaj bardziej przypomina elfa lub gnoma i lubi płatać figle. W Wigilię należy go poczęstować dużą porcją owsianki, wtedy będzie grzeczny. Bożonarodzeniową tradycją w norweskim domu jest rodzinne robienie specjalnych choinkowych ozdób – łańcuchów i koszyczków. Przygotowuje się je z ozdobnego, kolorowego papieru i wiesza na choince. Do koszyczków wkłada się słodycze, orzechy lub owoce. Sosnowe lub świerkowe drzewko jest bardzo ważnym elementem norweskich świąt, choć zadomowiło się tam dopiero w 1900 roku. Najbardziej znane drzewka, wysyłane każdego roku prosto z norweskiego lasu, stoją na Union Station w Waszyngtonie oraz na Trafalgar Square w Londynie. Jest to kontynuacja tradycji zapoczątkowanej w 1947 roku, kiedy władze brytyjskie w podziękowaniu za okazaną Norwegii pomoc i wsparcie w czasie okupacji, dostały z Oslo wspaniałe bożonarodzeniowe drzewko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam biesiadniczki! Niepowtarzalny zapach korzennych przypraw, drożdży, migdałów to znak, że w domu odbywa się wielkie świąteczne pieczenie. Ciasta na Boże Narodzenie są bogate, słodkie, kuszące. I tak właśnie ma być - w święta zapominamy o kaloriach! Podaję przepis na piernik przekładany 3 szklanki mąki, 12-15 dag masła, 1,5 szklanki cukru, 3 jaja, 3 łyżki miodu, 3 łyżeczki sody. Krem: 1,5 szklanki mleka, 2 łyżki kaszy manny, kostka (25 dag) masła, 1,5 szklanki cukru pudru, aromat waniliowy, słoik powideł śliwkowych Jaja dokładnie umyć, starannie utrzeć z cukrem i masłem. Następnie dodać miód oraz mąkę wymieszaną z sodą i zagnieść gładkie ciasto. Podzielić je na 3 równe części i upiec z nich 3 jednakowe jasnobrązowe placki. Na mleku ugotować kaszę mannę, wystudzić ją. Masło utrzeć z cukrem i, nie przerywając ucierania, porcjami dodawać zimną kaszę mannę. Potem dodać aromat waniliowy i wszystko bardzo starannie wymieszać. Kremem tym i powidłami śliwkowymi przełożyć wystudzone wcześniej krążki ciasta. Owinąć piernik folią do żywności i na 1-2 dni przenieść w chłodne miejsce. Przez ten czas piernik dojrzeje. Przed podaniem można go polukrować lub polać białą polewą czekoladową, ale nie jest to konieczne. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! BÓG SIĘ RODZI Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony! Ogień krzepnie, blask ciemnieje, Ma granice Nieskończony! Wzgardzony, okryty chwałą, Śmiertelny, Król nad wiekami! A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Cóż masz niebo nad ziemiany Bóg porzucił szczęście swoje Wszedł między lud ukochany Dzieląc z nim trudy i znoje Niemało cierpiał niemało, Żeśmy byli winni sami A słowo ... W nędznej szopie urodzony, Żłób Mu za kolebkę dano, Cóż jest, czym był otoczony ? Bydło, pasterze i siano. Ubodzy, was to spotkało Witać Go przed bogaczami A Słowo... Potem i króle widziani Cisną się między prostotą, Niosąc dary Panu w dani: Mirę, kadzidło i złoto. Bóstwo to razem zmieszało Z wieśniaczymi ofiarami. A Słowo... Podnieś rękę, Boże Dziecię, Błogosław ojczyznę miłą, W dobrych radach, w dobrym bycie Wspieraj jej siłę swą siłą, Dom nasz i majętność całą I wszystkie wioski z miastami! A Słowo... Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GDY SIĘ CHRYSTUS RODZI Gdy się Chrystus rodzi i na świat przychodzi, Ciemna noc w jasności promienistej brodzi. Aniołowie się radują, Pod niebiosy wyśpiewują: Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo. Mówią do pasterzy, którzy trzód swych strzegli, Aby do Betlejem czym prędzej pobiegli, Bo się narodził Zbawiciel, Wszego świata Odkupiciel. Gloria... O niebieskie duchy i posłowie nieba, Powiedzcież wyraźniej, co nam czynić trzeba; Bo my nic nie pojmujemy, Ledwo od strachu żyjemy. Gloria... Idźcie do Betlejem, gdzie Dziecię zrodzone, W pieluszki powite, w żłobie położone. Oddajcie mu pokłon boski, On osłodzi wasze troski. Gloria...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CICHA NOC Cicha noc, święta noc Pokój niesie ludziom wszem A u żłóbka Matka święta Czuwa sama uśmiechnięta Nad dzieciątka snem Nad dzieciątka snem Cicha noc, święta noc Pastuszkowie od swych trzód Biegną wielce zadziwieni Za anielskich głosem pieśni Gdzie się spełnił cud Gdzie się spełnił cud Cicha noc, święta noc Narodzony Boży Syn Pan wielkiego majestatu Niesie dziś całemu światu Odkupienie win Odkupienie win Cicha noc, święta noc Jaki w tobie dzisiaj cud W Betlejem dziecina święta Wznosi w górę swe rączęta Błogosławi lud Błogosławi lud

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA______________witajcie🖐️🖐️🖐️ Dziekuje za slowa koled.Przyjdzie taki dzien,ze nasz spiew poleci heeeeeeen👄 SZTUKA PRZYJMOWANIA Jest to czas,w ktorym skladamy sobie nawzajem najlepsze zyczenia. Wiesz,jak dobrze robi podarowanie czegos komus, kto moze sie z tego serdecznie ucieszyc. To wielka sztuka umiec dawac, a jeszcze wieksza sztuka jest umiec przyjmowac. Moze dostaniesz cos kosztownego, a moze tylko drobnostke. Badz jednak swiadom tego, ze ukochany czlowiek myslal nad tym, ze starannie cos wyszukal i zapakowal w nadziei,ze Cie tym zaskoczy i sprawi radosc.Nie zapomnial o TOBIE! O setkach innych sie zapomina, nie dostaja niczego,nikt o nich nie mysli. Raduj sie zatem,ze ktos Cie lubi i mysli o Tobie.Badz wdzieczny. I daj poznac po sobie, ze potrafisz to docenic, nawet jesli jest to drobnostka. Phil Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz wyruszamy do Holandii :):) Święta Bożego Narodzenia w Holandii wyglądają podobnie, jak w innych europejskich krajach, bowiem tradycje i kultury różnych krajów wzajemnie się przenikają. Są jednak pewne różnice, na przykład związane z prezentami. Sinterklaas, czyli Święty Mikołaj przynosi grzecznym dzieciom upominki w dniu swojego święta – 6-go grudnia. W tym szczególnym dniu mali Holendrzy wystawiają swoje buciki w oczekiwaniu na słodycze i prezenty. Otrzymają je w zamian za sianko, które zostawią dla białego konia Świętego Mikołaja. Skoro dzieci dostają prezenty na początku grudnia nie jest przyjęte, by otrzymywały je także w czasie świąt. Jednakże wpływ kultur innych krajów jest tak silny, że i holenderskie zwyczaje ulegają zmianie także i w tym aspekcie świątecznych uroczystości. Pewna rekompensatą dla holenderskich dzieci może być fakt, że bożonarodzeniowa przerwa w zajęciach szkolnych trwa 2 tygodnie. Jak tylko Święty Mikołaj, zgodnie z holenderskim przekonaniem, wróci do słonecznej Hiszpanii, Holendrzy zaczynają się przygotowywać do świąt oraz dekorować domy i sklepy. W Adwentową Niedzielę rozpoczyna się, trwający do samych świąt, zwyczaj znany jako Midwinter Horn Blowing. Zwyczaj ten praktykowany jest głównie przez farmerów, którzy przygotowują specjalne długie drewniane rogi. Farmerzy codziennie o świcie, stojąc nad studnią, wydmuchują przez nie pełne grozy dźwięki. Mają one oznajmiać rychłe nadejście Chrystusa. Święta w Holandii trwają 2 dni. W pierwszy dzień świąt zapalane są po raz pierwszy lampki na choince, czasami zastępowane świeczkami. Po przyjściu z kościoła rodziny zasiadają do udekorowanego w kolorach zieleni, bieli i czerwieni stołu. Na uroczysty posiłek składają się głównie potrawy z: dziczyzny, mięsa zająca, gęsi lub indyka. Do tego serwowany jest Kerstbrood – świąteczny chleb, a na deser – różne rodzaje puddingów. Po posiłku śpiewane są kolędy i czytane świąteczne przypowieści. Zalig Kerstfeest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wilia Białe ściany. Wapnem bielone. Bije radość z świętych obrazków. Wzory srebrniuteńkich koronek szron na oknach ślicznie wygłaskał. Bzy w okiściach. Listki paproci. W izbie ciepło. Miło. Przytulnie. Drwa trzaskają ogniem z komina. Pies pod ławą z kotem się czuli. Śnieg na dworze. Luty mróz. Zima. Wniósł ją ojciec z siana brzemiączkiem. Zapachniało siano łąkami. Biały obrus pachnie krochmalem. Biel opłatków jaśnieje na nim w złotych paskach, w siwych, rumianych. Cieszą się z nich aniołków buzie. W rondlu postny zaskwierczał olej - matka postne racuchy smaży. Obok huczy garnków półkole, pryska smakiem grzybów i warzyw. Kłęby pary okap połyka. Przy choince jazgot dzieciarni. Starsza siostra wiesza łakocie. Tu srebełko; tam lichtarz wprawi; ówdzie piernik, strojony w złocień. Zdobi całą w łańcuch kolorów. Tak się staje śliczność. Odmiana. W głos pulsuje rade powietrze. Weseleją święci na ścianach. Ściany białe i coraz bielsze. Biały obrus. Opłatki białe. Mroźny zachwyt okna oniemił. Szron zaklęty w blaszki świetliste różowieje, skrzy się i mieni w bzów okiściach, w paproci listkach. Na choince potop śliczności. Ojciec twarz swą w dobroć wygłaskał. Już opłatki matka rozwija. Buzie dzieciąt - aniołki w blaskach. Pierwsza gwiazda zabłysła. Wilia. W imię Ojca i Syna!... Wilia!.. Stanisław Młodożeniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i pozdrawiam! Wigilia w polskiej obyczajowości jest świętem bardzo rodzinnym, powszechnie uważanym za najważniejszy dzień w roku. W wielu krajach nie ma takiego znaczenia. Podobnie jak w Polsce wigilię obchodzi się na Litwie, w Czechach i na Słowacji. Nieznany poza Polską, z wyjątkiem Litwy jest zwyczaj łamania się opłatkiem. W wielu krajach nie ma postu, ani Pasterki, jak np. w USA. Wigilii nie ma również w Holandii ----- i coraz częściej w Belgii, gdzie zamieniana jest na uroczyste śniadanie świąteczne. Natomiast w Holandii pasterka jest jedyną mszą w roku, podczas której kościoły są pełne. W Wielkiej Brytanii--- niemalże nie obchodzi się wigilii nie obchodzi się. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia charakterystycznym daniem obiadowym jest pieczony indyk z borówkami i świąteczny pudding. We Francji ---- najważniejszy jest obiad świąteczny, z pasztetem z gęsiej lub kaczej wątróbki, ostrygami i wędzonym łososiem. Powszechnie podczas wigilii jada się mięso, zwłaszcza indyka. W Danii ---- podczas wigilii podaje się pieczoną kaczkę, a na zakończenie ryż z owocami. W Austrii---- na wigilijnym stole znajduje się karp lub kaczka, a w Niemczech ----- kiełbaski i sałatka kartoflana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja ulubiona kolęda: GDY ŚLICZNA PANNA Gdy śliczna Panna Syna kołysała, Z wielkim weselem tak Jemu śpiewała: Lili lili laj, moje Dzieciąteczko, Lili lili laj, śliczne Paniąteczko. Wszystko stworzenie, śpiewaj Panu swemu, Pomóż radości wielkiej sercu memu. Lili lili laj, wielki Królewicu, Lili lili laj, niebieski Dziedzicu. Sypcie się z nieba, śliczni Aniołowie, Śpiewajcie Panu, niebiescy duchowie. Lili lili laj, mój wonny Kwiateczku, Lili lili laj, w ubogim żłóbeczku. Cicho wietrzyku, cicho południowy, Cicho powiewaj, niech śpi Panicz nowy. Lili lili laj, mój wdzięczny Synaczku, Lili lili laj, miluchny robaczku. Śpijże już wdzięcznie, moja perło droga, Niech Ci snu nie rwie, żadna przykra trwoga. Lili lili laj, mój śliczny rubinie, Lili lili laj, póki sen nie minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ DRZEWKO OLIWNE🖐️🖐️.Dziekuje👄.Zderzenie straszne :):):) Na chwileczke odsapnijmy od przedswiatecznej krzataniny ,,,, i posluchajmy Jolanty :)/62l/ Wróżba Cyganki,,,,,,, Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam zaznać szczęścia i radości. Bardzo często dopiero wówczas, gdy się tego zupełnie nie spodziewamy. Tak było również ze mną. Zapamiętaj moje słowa, zobaczysz, że się spełnią – powiedziała Cyganka. Nie wierzyłam w jej przepowiednię. A jednak jej słowa się spełniły. Po latach smutku zaznałam miłości. To było bardzo dawno temu. Skończyłam właśnie szesnaście lat. Pojechałam latem do wujostwa do małego miasteczka i zaraz na dworcu kolejowym zaczepiła mnie stara Cyganka. – Chodź, czarnulka, powróżę ci – pociągała mnie za rękaw bluzki. – Stara Cyganka prawdę ci powie. Przestraszyłam się i chciałam jak najszybciej odejść. – Przepraszam bardzo – powiedziałam jak najgrzeczniej. – Niech mnie pani nie zaczepia, proszę, i tak nie mam pieniędzy. – O... – zaśmiała się – i oczy masz czarne jak Cyganka. Chodź dziecko, nie bój się, ja ci za darmo powróżę – i posadziła mnie na ławce na peronie dworca. – Ale ja... – broniłam się – ja w to nie wierzę... i nie mam pieniędzy. – Oczy masz jak nasze, pokaż rękę – Cyganka nalegała, ale jej spojrzenie było życzliwe. – Ja ci coś takiego powiem, że ty zaraz uwierzysz, mnie starej, ja cię nie okłamię. Po czym chwyciła moją lewą dłoń i zaczęła się w nią uważnie wpatrywać. – Oj, dziecko, ty masz urodę Cyganki i duszę niespokojną jak nasza – zaczęła mówić cicho jak w transie. – Ja tu ciebie całą widzę, calutką. Masz starego ojca i młodą matkę, starszego brata i młodszą siostrę. No, co? Cyganka kłamie? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do dzisiaj pamiętam, jak mnie zamurowało, bo to, co powiedziała, było prawdą. Skąd ona to może wiedzieć? – myślałam zdumiona. – Widzisz, dziecko – Cyganka pogłaskała mnie łagodnie po mojej dłoni – nieraz się kłamie dla zarobku, ale ty jak nasza, ja tobie nie kłamię, prawda? Tylko skinęłam potakująco głową. – Nie martw się o ojca, że stary – mówiła. – On z mocnego pnia się wywodzi, nie stracisz go, przeszło dziewięćdziesiąt pięć lat w dobrym zdrowiu przeżyje, matka podobnie – i znowu uważnie spojrzała w moją dłoń. – I ty pożyjesz dziewięćdziesiąt parę – mruczała dalej cichym, ale zdecydowanym głosem. – Twoje życie to trzy razy po trzydzieści... Tak, stara Cyganka się nie myli. Trzy razy po trzydzieści... Pierwsze trzydzieści biedne i smutne, choroby były, kłopoty będą, dziecko młodo w trudzie urodzisz, oj, bieda będzie, bieda – westchnęła. Drugie trzydzieści będzie jeszcze trudne... – mruczała, lecz szybko dodała – ale lepsze. Dużo, bardzo dużo pracy będzie, ale wzmocnisz się na duszy i ciele, staniesz na nogi, dasz radę. Tak, tak... Ciekawe życie, bo twoja dusza ciekawa świata i książek, kształcona będziesz, wysoko zajdziesz, obce kraje będziesz oglądać... O... trzecie trzydzieści szczęśliwe będzie, o jakie szczęśliwe! – uśmiechnęła się do mnie serdecznie. – Będziesz kochana, miłości prawdziwej zaznasz, w szczęściu i dostatku żyć będziesz, uznanie u ludzi znajdziesz, piękna będziesz, nie zestarzejesz się nic a nic, lat swoich w urodzie dożyjesz... – Cyganka nagle urwała, jakby wyszła z transu, chwilę popatrzyła w dal, a potem na mnie. – Ja ci, dziecko, szczerą prawdę powiedziałam, więc ty się nic nie bój – dokończyła. – Tobie ja dobrze życzę, bo ty masz naszą duszę. Zapamiętaj moje słowa i zmów dzisiaj za mnie modlitwę – dodała łagodnie. – Idź już, dziecko, idź, zmęczyłam się – i z miłym uśmiechem odsunęła lekko moją dłoń, jakby się ze mną żegnała. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dotarłam do wujostwa zadyszana i zaczerwieniona, aż się ciocia przelękła. – A co tobie, Joluniu? – uściskała mnie, ale była zaniepokojona. – Siadaj, uspokój się, zjedz gorącego. Opowiedziałam jej o spotkaniu ze starą Cyganką i powtórzyłam całą wróżbę. – Nie bój się, Joluniu – powiedziała spokojnie – przecież nie było w jej słowach nic złego. Ot, normalne bujanie cygańskie, ale modlitwę za nią zmów, to cię uspokoi. Tak też zrobiłam, a kilka dni później już nawet nie pamiętałam o tym zdarzeniu. Nie zauważyłam prawie, kiedy z wolnej studentki stałam się młodą żoną i matką, z kłopotami i obowiązkami, często przerastającymi moje siły. Mąż nie dorósł do roli ojca, nie potrafiliśmy się porozumieć, więc rozwód przyjęłam z ulgą. I tak toczyło się moje życie, z normalnymi kłopotami jak u każdego. A wraz z mijającymi latami ja sama też dojrzewałam, zdobyłam wykształcenie i pozycję zawodową, usamodzielniłam się. Córka wyszła za mąż i dorobiła się trzech wspaniałych synów. W wieku pięćdziesięciu ośmiu lat przeszłam na wcześniejszą emeryturę. Z tej okazji zaprosiłam moje koleżanki na babski wieczór. Było pyszne jedzenie, dobre wino, kawa, słodkości, a Magda miała nam postawić tarota. Jej wróżby zawsze się sprawdzały! Tak przynajmniej twierdzili inni. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nigdy nie wierzyłam w takie głupstwa, ale przecież można się zabawić. Magda zaczęła wróżenie od Baśki. Przepowiedziała jej przyszłość tak promienną i niewiarygodną, że wszystkie ubawiłyśmy się zdrowo! – Musiałabym wygrać w totolotka! – zaśmiewała się Baśka. – Już to widzę! Domek z ogrodem! Nie wytrzymam! Może jeszcze królewicz z bajki? – Nie śmiej się tak – Magda obstawała przy swoim. – Może trudno w to uwierzyć, ale tak pokazują karty! Czasem wychodzi coś nierealnego, a potem się sprawdza. Jak swojej cioci wywróżyłam trzech mężów i trzy rozwody, to nikt w rodzinie nie wierzył, a tak się stało. – Co? Trzech mężów i trzy rozwody? – wszystkie ryczałyśmy ze śmiechu. – To było dawno temu – opowiadała Magda. – Ciocia naprawdę na każde kolejne dwudziestolecie miała nowego męża. A z tym ostatnim właśnie się rozwodzi! Teraz cała rodzina się wypiera, że niby niczego takiego nie wróżyłam. Widocznie się wstydzą, że przed laty śmiali się ze mnie – podsumowała. – A to numer – zawołałam głośno. – Trzech mężów i trzy rozwody! I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przypomniały mi się słowa starej Cyganki: "trzy razy po trzydzieści...". Znowu usłyszałam jej dziwny głos i poczułam jej badawcze wnikliwe spojrzenie i dotyk szorstkiej ręki. – Halo, Jola – Magda dotknęła mojego ramienia – wróć do nas! Raptem dwie lampki wina i odpłynęłaś... Dobrze się czujesz? Otrząsnęłam się. – Jasne, że dobrze – odpowiedziałam już normalnie. – Wiecie, tak mi się przez moment dziwnie zrobiło... Coś mi się przypomniało, taka historia sprzed lat. – Jakieś przeczucie? – dopytywała się Dorota. – Żadne przeczucie – śmiałam się już odprężona. – Po prostu przed wieloma laty Cyganka powróżyła mi z dłoni. – Naprawdę? – Magdzie aż dech zaparło. – No, opowiadaj! Cyganki potrafią przepowiedzieć prawdę na wiele lat w przyszłość! Co ci wywróżyła? – Byłam wtedy taka smarkata i strasznie to przeżyłam, przestraszyłam się jej. – Starej Cyganki? – zdziwiła się Magda. – One są nieszkodliwe, chyba że wrednie patrzą... No, opowiadaj! cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanowiłam się w skupieniu przez chwilę, bo tamta scena układała się przed moimi oczami jak kolejne kadry filmu, i opowiedziałam koleżankom wydarzenia sprzed czterdziestu lat. – Niesamowite – po chwili milczenia szepnęła Magda. – To oczywiście może się sprawdzić. – Więc to, co najlepsze jest jeszcze przed tobą – zauważyła Baśka. – Oj, dziewczyny – zaśmiałam się. – Dajcie spokój, to zwykłe bajdurzenie. – Zaraz, zaraz... – całkiem poważnie powiedziała Magda – no przecież właśnie krótko po trzydziestce dostałaś to nowe mieszkanie i krótko potem skończyłaś studia. Co, może się mylę? – A jak miałaś jakieś trzydzieści sześć lat, to wygrałaś w konkursie wycieczkę do Hiszpanii, pamiętasz? – wspomniała Dorota. – Wtedy też załapałaś takiego bakcyla na zwiedzanie, że kolejne urlopy spędzałaś w coraz to innym miejscu. Chyba całą Europę objechałaś. – No tak – potwierdziłam – ale brałam kredyty na te wycieczki! – Kredyty – prychnęła Baśka – wielkie słowo, mała rzecz! Przecież te dwa tysiące złotych spłacałaś przez niecały rok! I znowu brałaś dwa tysiące, i znowu wyjazd. Fajnie to sobie obmyśliłaś. – To by się zgadzało – mruczała skupiona Magda. – Ale Jola, co było z twoją pierwszą trzydziestką? Czy były choroby i bieda? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uśmiechnęłam się na wspomnienie tych odległych lat. – Bieda jasne, że była – opowiadałam. – Trójka dzieci, rodzice skromnie zarabiali, a jeszcze babcia z nami mieszkała. Teraz myślę, że było im ciężko utrzymać sześcioosobową rodzinę. Ale największa bieda była u mnie zaraz po rozwodzie – wspominałam dalej. – Zarabiałam niewiele, a dziecko miało przecież swoje potrzeby. Szanowny tatuś oczywiście nie płacił alimentów, a ja byłam tak zmęczona, że nawet nie walczyłam o nie. – No to Cyganka miała rację, że dopiero w drugiej trzydziestce się wzmocniłaś – rzeczowo podsumowała Magda. – Stałaś się samodzielna. Nagle coś mi się przypomniało. – Magda – powiedziałam szybko – wiesz, z tymi chorobami, to też by się zgadzało. Jak zaczęłam miesiączkować, to mi się coś z krwią zrobiło, przy każdym najmniejszym zranieniu mocno krwawiłam, ponieważ krew mi za wolno krzepła. Aż do dwudziestu paru lat byłam leczona w poradni hematologicznej, a potem jakoś samo przeszło. – A widzisz! – triumfalnie krzyknęła Magda. – Ja ci mówię, że ta twoja wróżba cała się spełni! Wspomnisz moje słowa. W pierwszej trzydziestce była bieda i choroby. Ale już twoja druga trzydziestka, to praca i sukcesy! Parłaś do przodu jak buldożer! I te wycieczki! Po czterdziestce awanse, i to jakie! – Racja – potwierdziła szybko Dorota. – W firmie żadna z nas nie zaszła tak wysoko jak ty. – No i twoja Edyta – zauważyła Baśka. – Udane małżeństwo, wspaniali synowie, Marek cię lubi i traktuje jak drugą mamę. Grzechem by było narzekać! – Przecież nie narzekam – roześmiałam się. – Cieszę się szczęściem córki, kocham tych jej gagatków, zięcia mam fajnego, ale... To normalna życiowa droga, dorabianie się, a nie wynik jakiejś wróżby. Nie wierzę w to. – A ja wierzę i ty też kiedyś uwierzysz – stanowczo powiedziała Magda. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minął jakiś czas. Nareszcie wysypiałam się do woli, dużo spacerowałam i prawdę powiedziawszy, naprawdę żyłam jak w raju. Ubierałam się skromnie, jadłam jeszcze skromniej, więc emerytura mi wystarczała. Na szczęście zdrowie mi dopisywało i nie musiałam wydawać fortuny na lekarstwa . Na sześćdziesiąte urodziny zaprosiłam koleżanki. Włożyłam nową suknię w moim ulubionym głębokim ciemnym, czerwonym kolorze, a na nogi włożyłam nowe ekstra czółenka na niewielkim obcasie. – Jola! Wszystkiego najlepszego! – uściskała mnie serdecznie Magda i aż cofnęła się o krok. – Dziewczyny, zobaczcie! Przecież Jolka nam co rok młodnieje! – Naprawdę świetnie wyglądasz – szczerze zachwycała się Baśka. – Cyrograf podpisałaś, czy co? Zaprzedałaś duszę diabłu za wieczną młodość? Jak ty to robisz? – pytała Dorota. – Nie robię nic szczególnego – śmiałam się, ale nie ukrywałam, że komplementy przyjaciółek sprawiały mi wielką przyjemność. W miłej atmosferze poplotkowałyśmy jak za dawnych młodych lat, po czym opowiedziałam im sensacyjną nowinę. – Dziewczyny, moja Edytka z mężem mają problem do przemyślenia! Jak wiecie, Marek pracuje w Microsofcie i właśnie teraz dostał propozycję pracy w głównej siedzibie firmy w Stanach! – A gdzie tu problem? – rzeczowo zapytała Dorota. – Jechać i już! Młodzi są, dorobią się, zobaczą kawałek świata, dzieci nauczą się języka! Same plusy! – Też tak uważam – westchnęłam – ale będzie mi pusto bez nich, będę tęsknić. – No, teraz to już cudujesz! – Magda aż się żachnęła. – A co to? Średniowiecze? Teraz masz Internet, skype’a, zainstalujesz kamerkę i będziecie sobie gadać i oglądać się do woli. No wiesz! Dzisiaj kontakt ze światem jest tak prosty jak nigdy wcześniej! Ponad półtora roku widywałam moich najbliższych na monitorze komputera, do czego się nawet przyzwyczaiłam. Wtedy moi młodzi zaskoczyli mnie następną propozycją. – Mamo – powiedziała Edytka radośnie przez skype’a – Marek załatwił z dyrekcją firmy, że pomogą ci uzyskać zezwolenie na pobyt w USA tak długo, póki my tu jesteśmy. Załatwiaj wizę i przyjeżdżaj. Bilet lotniczy ci kupimy. Nawet się nie zastanawiałam! Tak tęskniłam za córką i wnukami, że na myśl, że ich uściskam, nawet nie czułam strachu przed podróżą samolotem! Chociaż wcześniej zawsze uważałam, że od latania są ptaszki i motylki, a jakaś kupa żelastwa w ogóle nie ma prawa wznieść się w powietrze! A teraz jakby mi skrzydła urosły! Do córki mogę polecieć nawet balonem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Edytka pracowała w bibliotece, chłopcy chodzili do dobrej szkoły, a mój zięć awansował. W sylwestra w jego firmie odbyła się wspaniała noworoczna zabawa, na którą wybrałam się razem ze swoimi dziećmi. – Czy piękna dama pozwoli? – szarmancko pocałował mnie w rękę przystojny, wysoki, prawie całkiem siwy mężczyzna. A za chwilę już wirowałam w jego ramionach na parkiecie. – Jestem Greg Stevens – przedstawił się czystą polszczyzną – czyli po naszemu Grzegorz Szczepański. Mieszkam tu od lat, bo mnie rodzice przywieźli jako nastolatka. Po przyjęciu obywatelstwa amerykańskiego zmieniłem imię i nazwisko na prostsze, bo tego polskiego nikt nie potrafił wymówić. Ale cały czas mam polski paszport i w Polsce nazywam się normalnie. Jeszcze rok i wracam do kraju. Nie zauważyłam nawet, kiedy Grzegorz opowiedział mi prawie cały swój życiorys, bo rozmawiało nam się cudownie, jak byśmy się znali od lat. Następnego dnia po południu zadzwonił i zaprosił mnie na kolację do miłego lokalu. Czułam się wspaniale! Założyłam moją ulubioną czerwoną suknię i eleganckie szpilki, które sprezentowała mi córka na wieść o mojej randce. Od tego dnia spotykaliśmy się z Grzegorzem bardzo często. Po jego pracy szliśmy zazwyczaj gdzieś coś zjeść, a później godzinami spacerowaliśmy. Od lat owdowiały Grzegorz opowiadał mi o swojej rodzinie, przyjaciołach w Polsce, tęsknocie, samotności. Wkrótce zaczęłam bywać u niego w domu, poznałam jego synów, wnuczki i całą gromadę przyjaciół. Nie mówiliśmy nic o uczuciach, ale czuliśmy się razem dobrze, radośnie i szczęśliwie. Któregoś dnia zaśmiałam się do córki, że na stare lata trafił mi się adorator. – Jakie "stare lata"? – zdziwiła się moja Edytka. – Mamo, tutaj nikt nie używa takiego określenia! Każdy ma tyle lat, ile ma, radośnie wyprawia kolejne urodziny i z dumą zdmuchuje na torcie urodzinowym świeczki. W każdym wieku można kogoś pokochać! A ty wyglądasz naprawdę ślicznie i nie dziwię się, że mu się podobasz! A Grzegorz to porządny człowiek. Marek już mi dawno temu powiedział, że będzie miał fajnego teścia! – Teścia? – powtórzyłam. – A to Marek uważa go za... kandydata – aż nie mogłam wymówić tego słowa. – Nie tylko Marek, mamo, ja też – córka uściskała mnie radośnie – przecież wszyscy widzą, że jesteście wspaniałą parą! Będziesz z nim szczęśliwa! cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamyśliłam się głęboko. Ostatnie miesiące upłynęły mi szybko, cudownie i radośnie, ale słowo "małżeństwo" nawet mi przez myśl nie przyszło. Mam w Polsce kilka przyjaciółek w moim wieku, mnóstwo znajomych, koleżanek i fajnych sąsiadek. I przecież widziałam, jak one się czuły i jak były traktowane. Wyglądały najczęściej jak stare babuleńki z bajek! Ubrane na szaro lub czarno, o posiwiałych włosach upiętych w koczek, niańczyły wnuki! Większość z nich była już samotna. Czy któraś z nich chodziła na tańce? Żadna! Bo niby nie wypadało! Nagle poczułam w duszy bunt! Ja przecież żyję, kocham i czuję, że jestem kochana! Mogę być jeszcze szczęśliwa, dzielić z kimś radości i smutki! Nie dam sobie tego odebrać! Więc kiedy Grzegorz zapytał, czy zostanę jego żoną, w oczach stanęły mi łzy szczęścia i tylko wtuliłam się w niego. Wieczorem było uroczyste spotkanie obu naszych rodzin i Grzegorz przy wszystkich wsunął mi na palec pierścionek zaręczynowy. Moi młodzi zostali w Stanach na następne trzy lata, a ja i Grześ wróciliśmy do Polski, gdy tylko on przeszedł na emeryturę. Kocham i jestem kochana, oboje wierzymy, że przed nami jeszcze wiele lat szczęśliwego wspólnego życia. Przecież wróżba starej Cyganki musi się spełnić do końca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DRZEWKA_________dedykuje WAM wiersz\"Dlaczego...\"? Dlaczego...? Dlaczego się złoszczę, jeśli ucieknie mi tramwaj i muszę kawałek przejść na piechotę? Przecież wiem: w niektórych krajach za garść ryżu ludzie biegają cały dzień między dyszlami rikszy. Dlaczego skarżę się na chwilowe niedomagania i martwię się zmarszczkami, piegami ? Przecież wiem: tysiące ludzi cierpi na nieuleczalne choroby, tysiące ludzi są prześladowane za wyznanie lub kolor skóry albo bez powodu, za nic. Dlaczego mam ochotę kląć, jeśli muszę czasem postać w kolejce, poczekać, wyjść na deszcz. A kiedy nie dostanę punktualnie jedzenia, to zapominam, że miliony głodnych nigdy nie zasiadają do nakrytego stołu? Jesteśmy śmieszni i zwariowani: zatruwamy sobie i innym życie głupstwami, a powinniśmy być zadowoleni i wdzięczni, każdego dnia na nowo ze wszystkich dobrych rzeczy, na jakie nie zasłużyliśmy. Jesteśmy chorzy, mamy gorączkę. Nowa gorączka to chorobliwe samolubstwo. \"Nie zapomnij o radości Phil Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zapomnij o radości Mam oczy, by widzieć światło, zieleń wiosny, biel śniegu, szarość chmur i błękit nieba, gwiazdy w nocy i ten niewiarygodny cud: że wokół mnie żyje tylu wspaniałych ludzi, Mam usta, mogę pocieszyć kogoś dobrym słowem, Mam wargi, aby obdarować kogoś pocałunkiem, i ręce łagodne i czułe, aby obdarzyć biednego chlebem i pociechą. Mam nogi, mogę wyjść naprzeciw bliźniemu, Mam serce, aby okazać miłość i ciepło tym, którzy żyją w samotności i chłodzie. Bez ciała nie byłbym sobą. Wszystko ma sens. Wszystko ma głębokie znaczenie. Dlaczego więc nie jestem szczęśliwy? Może mam oczy zamknięte? A usta gorzkie? Może moje ręce są tylko po to, żeby brać? Może moje serce skamieniało? Czyżbym nie widział, że zostałem stworzony do radości? "Nie zapomnij o radości" Phil Bosmans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DRZEWKA: JARZEBINKA👄 DRZEWKO OLIWNE👄 SREBRNA AKACJA👄 MAGNOLIA👄 Małą gwiazdkę przed świętami Przyjmij proszę z życzeniami Może spełni się marzenie Białe Boże Narodzenie Lub, gdy przyjdzie Ci ochota Niech to będzie gwiazdka złota Bo, gdy spada taka z nieba Wtedy zawsze marzyc trzeba No, a jeśli tak się zdarzy, Że srebrzysta ci się marzy Możesz także taką zdobyć I choinkę nią ozdobić Gwiazda, gwiazdce zamrugała I choinka lśni już cała Naszych marzeń jest spełnieniem Bo jest piękna jak marzenie A pomarzyć czasem trzeba Każdy pragnie gwiazdki z nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! JEZUS MALUSIEŃKI Jezus malusieńki Leży nagusieńki, Płacze z zimna, nie dała Mu Matula sukienki. Bo uboga była, Rąbek z głowy zdjęła, W który Dziecię uwinąwszy, Siankiem Je okryła. Nie ma kolebeczki, Ani poduszeczki, We żłobie Mu położyła Siana pod główeczki. Gdy Dziecina kwili, Matusieńka lili, W nóżki zimno, żłóbek twardy, Stajenka się chyli. Matusia truchleje, Serdeczne łzy leje O mój synu, wola twoja Nie moja się dzieje Tylko nie płacz, proszę, Bo żalu nie zniosę, Dosyć go mam z męki Twojej, Którą w sercu noszę. Pokłon oddawajmy, Bogiem je wyznajmy, To Dzieciątko ubożuchne Ludziom ogłaszajmy. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LULAJŻE JEZUNIU Lulajże, Jezuniu, moja perełko, Lulaj, ulubione me pieścidełko. Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj, A Ty Go, Matulu, w płaczu utulaj. Zamknijże znużone płaczem powieczki, Utulże zemdlone łkaniem wardzeczki. Lulajże, Jezuniu... Lulajże, piękniuchny mój aniołeczku, Lulajże, maluchny świata kwiateczku. Lulajże, Jezuniu... Lulajże różyczko najozdobniejsza, Lulajże, lilijko najprzyjemniejsza. Lulajże, Jezuniu... Lulajże, przyjemna oczom gwiazdeczko, Lulaj, najśliczniejsze świata słoneczko. Lulajże, Jezuniu... Matuniu kochana, już odchodzimy, Małemu Dzieciątku przyśpiewujemy. Lulajże, Jezuniu... Cyt cyt cyt, już zaśnie małe Dzieciątko, Patrz jeno, jak to śpi niby kurczątko. Lulajże, Jezuniu... Cyt cyt cyt, wszyscy się spać zabierajcie, Mojego Dzieciątka nie przebudzajcie. Lulajże, Jezuniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OJ MALUŚKI, MALUŚKI Oj, Maluśki, Maluśki, Maluśki jako rękawicka, Albo li też jakoby, kawałeczek smycka. La.... Czy nie lepiej by Tobie, by Tobie siedzieć było w niebie, Wszak Twój Tatuś kochany, kochany nie wyganiał Ciebie. La... Tam Ci zawsze służyły, służyły prześliczne Anioły, A tu leżysz sam jeden, sam jeden jako palec goły. La... Tam kukiełki jadałeś, jadałeś z czarnuszką i miodem, Tu się tylko pożywisz, pożywisz samym tylko głodem. La... Tam se w niebie spijałeś, spijałeś słodkie małmazyje, Tu się Twoja gębusia, gębusia gorzkich łez napije. La... Tam to miałeś posłanie, posłanie i miękkie piernatki, Tutaj na to nie stanie, nie stanie Twej kochanej Matki. La... Tam w niebiosach wygody, wygody, a tu bieda wszędzie Jak Ci teraz dokucza, dokucza, to i potem będzie. La... A powiedzże, mój Panie, mój Panie, co się też to stało, Że się Tobie na ten świat, na ten świat przychodzić zachciało. La... Gdybym ja tam jako Ty, jako Ty tak królował sobie, Nie chciałbym ja przenigdy, przenigdy w tym spoczywać żłobie. La... Albo się więc, mój Panie, mój Panie, wróć do swej krainy, Albo pozwól się zanieść, się zanieść do naszej chałpiny. La... Cóż Ci oddam, mój Panie, mój Panie, chyba me piosneczki, Albo li też te moje, te moje lipowe skrzypeczki. La...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×