Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mimo... kocham cie zycie

nie mam przyjaciol bo...

Polecane posty

Gość mimo... kocham cie zycie

Wychowalam sie w malej miejscowosci. Tam gdzie mieszkalam byly dzieci ale mnie nie wolno bylo wychodzic poza obreb podworka bo byla mlodsza siostra, ktora musialam pilnowac calymi dniami.Czasem przychodzili dwaj koledzy ktorzy sie nienawidza, chceli zebym wybrala ktoregos z nich, nie wybralam, przyjazn sie skonczyla. Inne dzieci albo byly duzo starsze albo za male. Poza tym moj dziadek spal w ciagu dnia i nie mozna bylo halasowac. W szkole podstawowej bylo malo dziewczyn, poza tym one mieszkaly na drugim koncu wioski. Po szkole dalej siedzialam sama z mala siostra bo zaczela sie w poblizu spora budowa i nie moglam sama po ulicy chodzic (ciągle jezdzily ciezarowki) a nikt z doroslych nie mial czasu mnie zaprowadzic do kolezanek. Pozniej bylo coraz wiecej nauki, pianino, chor, francuski i zwyczajnie nie mialam juz czasu. Juz na poczatku szkoly sredniej i pod koniec podstawowki zaczelam miec problemy z cera, mialam ogromniaste syfy na plecach i twarzy, fee. Moje kompleksy dot. mojej urody i wygladu urosly do tego stopnia ze zamknelam sie w sobie. Poza tym wiecznie chcialo mi sie spac. Ludzie nie chcieli sie kumplowac z takim "dziwolagiem". Poza tym ja uczylam sie w liceum daleko od domu i musialam dojezdzac. Wiekszosc ludzi mieszkala w tym miescie. Ze szkoly wynioslam kilkoro znajomych, z ktorymi czasem moge chwilke pogadac na gg. Ale oni maja swoich dobrych znajomych i swoje zycie. Na studiach zaczelam wszystko zmieniac. Mialam przyjaciol, cudownych ludzi. Uwierzylam w siebie:) Ktoregos dnia zakochalam sie i ich zaniedbalam, odeszli. Pamietaja o mnie ale maja zal ktory zabil to co nas laczylo. Poza tym moj ukochany mial spory udzial w rozbiciu moich relacji z nimi. A jego znajomi nie calkiem mnie akceptuja bo czasem mowie gwara. Prawda jest taka - jako dziecko nie bylam urwisem, bardzo kochalam rodzicow i wierzylam w kazde ich slowo, nie buntowalam sie i sama pilnowalm siostry.Moje dolegliwosci z cera i zmeczeniem nie wynikaly z mojego niedbalstwa i lenistwa jak twierdzila mama ale sa to schorzenia które niesamowicie uprzykrzaja zycie... Teraz jestem sama, faceta tez juz nie ma i ukladam sobie zycie na nowo, mimo to ciesze sie ze moje zycie sie tak zmienilo. Nawet o tym nie wiecie, ze macie swoj udzial w tym ze podnioslam sie z tego marazmu w jakim zylam. Dzieki :* A wy dlaczego nie macie przyjaciol??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara pusta torba
Podstawówka - pierwsze znajomości, różne dzieci...byłam bardzo ufnym dzieckiem. Angażowałam się się w każdą dziecięcą "przyjaźń", dawałam całą siebie. Parę razy zostałam "zdradzona" - śmiesznie to dziś brzmi, kiedyś dla mnie była to tragedia. W każdym razie podstawówkę opuściłam z przeświadczeniem że ludziom się raczej nie wierzy. Szkoła średnia - stawałam się coraz bardziej nieśmiała, zamknięta w sobie, nieciekawa innych, po prostu mnie nudzili. Nie chodziłam na imprezy, unikałam ludzi, więc uważali mnie za dziwaczkę. Studia - właściwie bez zmian. Dlatego nie mam przyjaciół. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssde
też nie mam przyjaciół mówi się trudno......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×