Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość majowa Maja

nie wiem co o tym myśleć

Polecane posty

Gość majowa Maja

Jestem wdową, okolice 50, poznałam pana w swoim wieku, miły człowiek, 8 lat po rozwodzie - jak twierdzi, z jego winy - mieszka nadal ze swoją byłą żoną i dziećmi w jednym, podzielonym po rozwodzie mieszkaniu. Jego była zona traktuje go jak chłopaka na posyłki - a on godzi się na to, czuje się winnym rozkładowi małżeństwa ... i chce im nieba przychylić ... Zastanawiam się, czy po 8 latach od rozwodu można jeszcze dać się tak traktować? Z nami jest ok, mieszkamy "prawie razem" , tzn spędzamy większość nocy razem, nie jestem specjalnie zazdrosna, a jego dzieci - nastolatki też nie wymagają jakiegoś super traktowania. Maja z nim codzienny kontakt, nie jestem tylko w stanie zrozumieć jego reakcje na każdy telefon byłej . Cholercia, czyzby jezcze coś do niej czuł? Według mnie mało prawdopodobne ... ale niewykluczone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
on jest chyba bardzo uzalezniony od niej, dopiki sie nie wyprowadzi od niej, to bedziesz miala przekichane:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
problem jest jeszcze jeden, nie wiem, czy na stałe chciałabym mieć jego pod swoim dachem - a przynajmiej w dotychczasowych relacjach - mieszkam sama, nie mam problemów finansowych, nie jestem od nikogo zależna... jestem panią swego losu... Znamy się już ponad 2 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
jeszcze jedno - jesteśmy razem, ale jeden jej telefon stawia go na nogi... Czy rzeczywiście po 8 latach po rozwodzie, on jeszcze może czuć miętę do swojej byłej? Nie jestem osobą, która nie rozumie,ze mogą zdarzyć się sprawy nie cierpiące zwłoki - jest ojcem dzieci 17 i 14 lat,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
Sandro, ale po 8 latach a z tego co wiem rozwód trwał też ok 2 lat ... Nie rozumiem jego, a może jestem w błędzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
wiesz, byc moze ze czuje cos do niej, po za tym myslisz dobrze, ja bym miala opory do takiego, bylibyscie razem a on bylby nya kazde jej zawolanie?? mysle, ze jak by chciala to on by zaraz wrocil do niej, a moze ty jestes kolem zapasowym????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
Po rozwodzie mieszkają razem w podzielonym mieszkaniu, ja znam go od 3 lat, od 2 jesteśmy bardziej zaprzyjaźnieni - może tak to ujmę hahaha, wczesniej zawsze był sam. Gdyby coś miedzy nimi iskrzyło, bez przeszkód byliby razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
to w takim razie nie rozumie, cos jednak nie gra, nie gadalas z nim o tym?? teraz to mozna powiedziec ze jestes w trojkacie:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
owszem, rozmawiam - poczuwa się winny rozkładowi związku małżeńskiego[rozumiem, ale do końca nie jestem pewna, czy to tylko jego zasługa} rozumiem -kocha dzieci [ja tez mam swoje, dorosłe i wnuczeta} rozumiem, mieszkają pod jednym dachem - mieszkanie jego, nie ma sumienia pokazać jej drzwi - jest matką jego dzieci.... Jestem w stanie wiele zrozumieć - też byłam mężatką, matką, teraz babcią.... ale telefon późnym wieczorem - będziesz wracał, kup po drodze w nocnym sklepie ocet... a sklep mają pod nosem - to mnie zbulwersowało!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
na pewno, ja bym chyba nie chciala w tym trwac, nie wiem, trudno cos radzic, ale to ma tak byc do konca?? on chyba zawsze bedzie mial wyrzuty sumienia:))) ale chyba nie liczy sie z toba, tylko z nia:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jggertyyy
Nie przeciął pępowiny. Nie licz na to,że będzie inaczej, nie ma szans Nie współczuję ci, bo to trochę na twoje własne życzenie, zawsze tak jest, jak się spraw od początku nie stawia jasno. Jestem po 40-tce, więc coś o życiu wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
niby u nas sprawa jasna, wszyscy wiedzą o naszym związku, jego dzieci, matka, brat- moje dwie córki, znajomi.. .. a te cholerne szczególy.... Jego była tę doskonale wie, jakie relacje nas łączą.... Zastanawiam się, czy nie ma w tym mojej winy,m może powinnam być bardziej zaborcza?. może powinnam bardziej ... no własnie jaka? Nie interesują mnie motywy ich rozwodu - to było dawno i mnie nie dotyczy... tak mnie się wydawało... Nigdy nie podsłuchiwałam ich rozmów - mimo, że część z nich odbywała się za pośrednictwem mojego aparatu.... Ale on też jest uczciwy, nigdy nie zatajał żadnej rozmowy - treści rozmów nie sprawdzę... 039386483887 wiem dlaczego, ale coraz częściej nawiedza mnie myśl - to jego ex usiłuje rozwalić nasz związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
nie bylybym w takim zwiazku:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jggertyyy
E tam , zaborcza nie, ale stanowcza. O ile łatwiej jest żyć, jak się sprawy stawia jasno i konkretnie. Na zakończenie - chwali ci sie twoja szlachetność, ale ja bym wolała wiedzieć dlaczego mój partner się rozwiódł. Bez tego w ogóle bym nie zaczynała znajomości - przecież teoretycznie to on mógł ją lać, zdradzać, pić albo wszystko razem. Naprawdę cię to nie interesuje? Wybacz, ale to dziwne i trąci brakiem instynktu samozachowawczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
dziękuje tym, którzy wypowiedzieli sie w mojej sprawie - potwierdzili tym samym moje wątpliwości Dziękuję tym, którzy nie zabrali głosu- widocznie mieli takie same dylematy jak ja ... a noże szczęśliwi nie zauwazyli tego topiku... wszystkim życzę - dobrej, spokojnej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
o tym, dlaczego mój partner sie rozwiódł wiem, Długo starali się o dzieciątko, a kiedy przyszło na świat - matka i babcia dziecka były wniebowzięte ojciec usiłował się trochę zdystansować od wpływów teściowej - poprosił o przeniesienie słuzbowe do innej miejscowości - tam otrzymał mieszkanie służbowe, ale żona nigdy tam nie dotarła - po pewnym okresie zawarł znajomość z pewną panienką .... żona nigdy do niego nie dołączyła - w międzyczasie na świat przyszło drugię ich dziecię,,, Panienka postarała się, aby żona dowiedziała sie o romansie.... Zona, matka dwojki już szkrabów, mająca u boku swoją mam nie była łaskawa przebaczyć ślubnemu niewierności. Z wielkimi problemami rozwód toczył sie orawie 2 lata - on nie chciał, ona urażona robiła co mogła, aby wszystko przebiegło szybko. Ale zostało mieszkanie służbowe - jego, nie umiał usunąc z niego swoich dzieci i ich matki... ot, taka historia, chyba nie ma w niej nic dziwnego - ale jej bohaterowie cierpią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
a teraz na dodatek ty cierpisz:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jggertyyy
A to szacunek dla tej kobiety - za jaja, ja bym też zdrady nie wybaczyła. Plus też za to,że szybko chciała rozwodu i to nie ona przeciągała sprawę. No niestety nic na to nie poradzę,że lubię takie zdecydowane kobiety, które wiedzą czego chcą i potrafią powiedziec "nie". Jak sobie uważnie przeczytasz to, co napisałam, bez oburzenia, to zrozumiesz drugie dno, które jest w tym, co napisałam. Ona ma jaja......... A ty??????? Już rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
a jak ciebie bedzie zdradzac potem?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
Sandro, ja az tak bardzo nie cierpię, ale chciałabym na stare lata - jak to się mówi- mieć trochę więcej relaksu, nie chciałabym się stresować takimi związkami, ja nie rozbijam rodziny - ona już nie istnieje - ja chciałabym utwierdzić się w swoich uczuciach - ja kocham, ale czy on też? Czy to co robi to można zaliczyć do jego obowiązkow wzg. rodziny? Mam w ątpliwości, a ona? - jego była, matka jego dzieci - wie do kogo dzwoni, wie z kim rozmawia - miała dość czasu, aby postarać się o kontynuowanie tego zwiąku Ale kto tu jest winny, ona, że prosi o drobiazgi - zawsze grzeczna, miła nic nie można jej zarzucić, czy on- zawsze gotowy do posług... ale mnie też chciałby nieba przychylić... a może to już taka jego natura?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra 11111
ale musisz wiedziec, ze jak ona bedzie miec klopoty, i poprosi go o pomoc, on to zrobi, zawsze ona wygra z toba, :))) ja bym na pewno nie tolerowala tego zeby razem mieszkali, a on byl niby ze mna, zreszta nie wiem, ty wiesz lepiej, sorry, ale ciezko cokolowik mowic: ja zyczemilej nocy, spadam spac :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wg mnie on sie czuje z nia
zwiazany, ale ona mu nie wybaczy zdrady i go nie chce. dlatego nie sa razem, On zaluje. chcetnie by wrocil do starego modwlu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
jggertyyy - nie wiem, czy to dobrze napisałam - ale ta zdrada nie dotyczy mnie - on zdradził swoją żonę .... całą winę wziął na siebie- to było 10 lat temu. Nie wiem, czy uwierzycie, ale to cholernie przystojny i miły człowiek - od czasu rozwodu nie miał nikogo - pomagał w wychowaniu dzieci - mieszkam w małej mieścinie i te sprawy są dość szeroko komentowane. Poznałam go przypadkiem- ja nieco starsza od niego, co prawda już po żałobie, ale serce jeszcze należało do innego... I on, miła rozmowa, później jeszcze jedno , nie z naszej inicjatywy spotkanie ... Czy może zdradzic mnie? oczywiście - może. Ale po co? miał tyle możliwości- babki za nim biegały , ale prawdopodobnie chciały zalegalizować z nim związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowa Maja
JA już tez pożegnam się z Wami - miło mi było dzielić się z Wami moimi wątpliwościami i odczuciami, miło mi było - nie byłam samotna ze swoimi problemami - Dziękuję!!! Decyzja nalezy do mnie - to oczywiste, ale miło zapoznać się z opiniami innych. Ale najmilsze, nie byłam sama ze swoim, może nie tak strasznym problemem. Pomogliście mi spojrzeć na problem z innej strony, a dzięki temu musiałam odpowiedzić sobie na pare pytań - Dziękuję Wam - jutro tu zajrzę - jeszcze mam parę przemyśleń, moze tu znajdę odpowiedź na nurtujące mnie pytania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×