Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutny Aniołek

Po wypadku mojego chłopaka...

Polecane posty

Gość Smutny Aniołek

... największej miłości w moim życiu...poprosilam Boga by moj Ukochany przeżył, nawet za cena naszego związku.. Plakałam jak szalona i modliłam się, by przezył. Błagałam Boga by mi go nie zabierał, mówiłam wtedy ze nie musimy byc razem, ale by przezyl. Strasznie panikowalam, bo w podobnym wypadku kilka lat temu zgineli moi przyjaciele;( Modlitwy zostały wysłuchane. Gdy zobaczyłam go w szpitalu serce mi pękało, nie mogłam poznać czy to mój Miś... :( Jego twarz... Do tej pory widze jego twarz.. On tak strasznie wyglądał. chciałam wtedy wziąć cały jego ból na siebie;( Kilka miesiacy był prawie roślinką, pomagałam mu we wszytskim, byłam w szpitalu kiedy tylko mogłam, rzuciłam wszystko tylko dla niego.. Niestety teraz nie jestesmy razem. To jest chyba cena słów które wypowiedzialam w tamta minute:( Tak strasznie teraz cierpie... Kocham go nad zycie, zrobilabym dla niego wszytsko. On jednak mnie zostawil, rzucil mnie:( Zaraz po tym jak doszedl do siebie zaczelo sie sypać miedzy nami, ciągle kłotnie na przemian z ciszą, zero czułości z jego strony.. On nie jest tym człowieiem sprzed wypadku.. jest jakby bez uczuć.. Nie umiem sobie poradzić, nasz związek trwał kilka lat. Moje całe zycie to pasmo nieszczęśc.. Gdy jestem szczęsliwa za jakis czas wszytsko wymyka mi sie z rak.. Teraz to juz wszytsko straciło sens.. :(((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynkaaaaa
mam kolezanke,ktora mogła by napissac to samo......... widać tak musi być.......... trzymaj się..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Ale jak ja mam zapomnieć, jak dalej życ?? Nie potrafie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znajdzie się inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M.Drezyna
Znasz "Koniec romansu" G.Greena? Jak nie to przeczytaj - albo zobacz ekranizację. Przyniesie Ci ulgę! Współczuję Ci i mocno ściskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna pantera wysiada
On potrzebuje pomocy fachowców! Czy żaden psycholog się niem nie zajmował? To podłe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Zapoznam się na pewno, dzieki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynkaaaaa
...........ja wiem,ze to nie pocieszenie,ale naprawde czas goi rany.........byłam w zwiazku ponad8 lat,robiłam dla niego wszystko,serce bym sobie dała wyjąc,jest i dziecko,ale przyszło mi żyć samej z z synkiem i jakos musze.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Pomoc w szpitalch przez ktore przechodziliśmy pozostawia wiele do zyczenia:( Zero pomocy psychologicznej ani dla niego, ani dla bliskich:( Mówiłam mu by sam sie zgłosił, ale nie chcial o tym slyszeć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynkaaaaa
jak sobie pomyśle ile mnie ten zwiazek kosztował,ile nerwów,wylanych łez a mimo to miłość nie pozwoliła mi patrzec racjonalnie.......... było ....mineło..........już nie powroci.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna pantera wysiada
No to Ty się zgłoś, skoro on nie chce, poradź się, może razem znajdziecie (z psychologiem) jakąś dobrą metodę, może pomoże Ci przetrwać ten ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Miłośc nie dopuszcza do głosu racjonalnych mysli..Gdy sie kocha jest sie w stanie wiele wybaczyc, ale nie zawsze warto:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynkaaaaa
to prawda...... i pamiętaj.........dla Ciebie tez kiedyś zaswieci słoneczko...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Ja bardzo potzrebuje rozmowy, chcialbym o wszytskim opowiedziec, ale nie potrafie, cos mnie blokuje:( nawet najblizszym nie potrafie. Boję się, ze przed psychologiem nie otworze sie wcale:|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
W moim zycie bardzo rzadko świeciło słonce:( Bardzo duzo juz przeszłam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale podle państwo
oni we dwoje potzrebuja pomocy psychologicznej. Po kazdym wypadku psychlog powinien rozmawiac z osobą poszkodowana i bliskimi!! u nas tak sie dzieje tylko w przypadku naglosnionych wypadkow o ktorych mowia w tv. Wtedy jest pomoc psychologiczna i kasa. Reszte pantwo ma w dupie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
To bardzo smutne, ale tak jest:( Książke mogłabym napisać o tym co się dzieje w szpitalach:| Czasem musialm o proste rzeczy blagac ze lzami w oczach:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Buuuu ale boli
Przezyłam to samo!! Tyle, ze mi chlopak powiedzial ze potrzebuje czasu.. W trakcie tego czasu ktorego potzrebowal, bawil sie z kolegami:( A w szpitalu nie było kolegów:( Bylam ja i rodzina.. Koledzy mieli go gdzieś. Teraz on ma mnie gdzies, wiec Odeszlam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bądż silna
Mysle ze mu przejdzie i bedziecie razem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cellulose
Jeśli to co napisałaś jest prawdą, to twój chłopak to nieczuły drań. faceci to jednak nie potrafią doceniać oddania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
To prawda niestety:( Tak zachował sie jak nieczuły drań i własnie ja w to nie moge uwierzyć. Najwiekszy cios jaki dostałam w zyciu. Od osoby najblizszej memu sercu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faceci to nieczułe swinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Nie uważam, że faceci to nie czułe świnie. Nie można generalizować.. Są też na orawce porzadni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wcale nie świeta
Popieram nie mozna generalizować! a Wy powinniscie udac się do psychologa, on moze miec depresje!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że jest Ci trudno i współczuję Ci naprawdę z całego serca. Ale moją pierwszą myślą po przeczytaniu Twojej wypowiedzi było: czy nie o to właśnie prosiłaś Boga? Wiem, że pewnie miałas nadzieję, że Bóg nie będzie tak okrutny, ze skoro pozwolił Twojemu chłopakowi przeżyć to może jednak wszystko się ułoży. Ale jezeli miałabyś być na serio szczera sama ze sobą i z Bogiem to może powinnaś się zastanowić, czy to, jak potoczyły sie Wasze losy nie jest dokładnie spełnieniem Twoich próśb i wyrazem miłosierdzia Boga. Może Twój chłopak miał nie przeżyć tego wypadku i tylko Twoje gorące modlitwy (wraz z wszystkimi konsekwencjami) zmieniły jego los? Wybacz jezeli tylko Cię dobiłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Nie dobiłaś mnie.. Ja sobie zdaje z tego sprawę..Celowo to napisałam na poczatku.. Ja po jakims czasie po wypadku zapomniałam o tych słowach.Przypomniałam sobie, gdy to zaczęło się rozpadać.. To chyba była moja misja, być przy nim w najgorszych chwilach.. Teraz musze zapomnieć.. Ale to takie trudne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutny aniołku napisze Ci tak...dostałaś od życia/losu wielki dar...mimo że ten dar powoduje teraz tak wielki ból. Takie sytuacje i przeżycia czynią nas twardymi i odpornymi na życie, uczą nas pokory wobec losu. przeszłam coś bardzo podobnego jak Ty...mój eksmąż miesiąc po ślubie miał wypadek...na moich oczach został potrącony przez samochód i spadł z wiaduktu...uważałam ze to cud że przeżył...2 miesiące intensywnej terapii, rehabilitacja...2 lata zapieprzałam jak mały samochodzik, byle do przodu......on bronił sie rekami i nogami przed terapią...ja chodziłam bo w pewnym momencie przestałam mieć siły...on już był sprawny, a nadal wszystko było na mojej głowie........wyważone drzwi od sypialni, 5 telefonów gdy jestem na kawie z przyjaciółką, uniemożliwianie czytania książek, wymuszane stosunki i non stop sygnały \"istniejesz tylko dla mnie (właściwie powinnam napisać \"tylko po to aby mi służyć\")\"...na sprawie rozwodowej powiedział że jak tylko wyszedł ze szpitala to \"z miłości nie zostało już nic\"...przez tamten czas mi prawił czułe słówka a ja 1,5 roku urabiałam sobie ręce po pachy przy jego tyłku...choć to ja odchodziłam, to ból był ogromny. dziś widzę jak tamto wszystko mnie zmieniło...stałam się optymistką, bo cenie bardzo życie i swoja pełnosprawność, nauczyłam się jak jednocześnie dbać o siebie i o innych, mam inny system wartości....i nie wiele jest rzeczy których się boje, bo wiem ze nawet z najtrudniejszą sytuacja będę potrafiła sobie poradzić. teraz jestem od roku w świetnym związku i pierwszy raz od wielu lat na prawdę szczęśliwa. Uważam, że to dzięki swoim przejściom umiałam zbudować coś dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Aniołek
Dzieki za te slowa:) Na prawde ten wypadek pokazał mi, ze potrafie byc twarda i radzę sobie w najcięzszych sytuacjach w zyciu.. Bardziej poznałam samą siebie.. Jednak nie potrafie jeszcze na ta sytuacje patrzec optymistycznie. na razie wszystko bardzo boli...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×