Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna mezatka

Bardzo smutna historia mojego zycia......

Polecane posty

Gość smutna mezatka
ja pracuje od zawsze , ale niestety chocbym nie spala nie dam rady wyzywic dzieci...taka jest smutna prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
EFUSISKO, podobnie myslę, wyrazilam to wyżej, a tak wogóle, to mądrze piszesz smutna mężatko, Twoje dzieci rzeczywiście jeszcze nie sa dorosłe, ale zaufaj mi, że oczekując dorosłości dzieci, a potrwa to jeszcze kilka dobrych lat, później też bedzie Ci trudno podjąc jakąkolwiek decyzję. Moja starsza corka ma 23 lata i jest na ostatnim roku studiów dziennych, młodsza w klasie maturalnej, Niby dorosłe, ale jednak...Młodsza, mimo 18 lat, wciąz jest niesfornym dzieckiem z burzą hormonów (jakoś długo to trwa). Każdy moment do podjęcia decyzji o odejściu jest trudny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potraficie
EFUSISKO >>> to prawda ktos podal mi pomocną dlon Tyle ze przedtem ta dlon sama znalazlam nikt mi jej do domu nie przyniosl Co do odwagi ? gorzej juz chyba byc nie moglo dlatego zaryzykowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka
kiedys probowalam odejsc :( wyladowalam na pogotowiu,rodzina MEZA stwierdzila ze napewno kogos mam.szantazowali mnie ze odbiora mi dzieci a ja.....coz chyba bylam w takim stanie psychicznym ze wiecej nie mialam na to odwagi. strasznie sie boje.......o siebie o dzieci...troche ci zazdroszcze ---potraficie odwagi , tego ze mialas wsparcie. ja nie chce nikogo poznac, nawet nie mam na to ochoty, ani czasu, praca, dom, dzieci , problemy dnia codziennego. mam nadzieje ze bedziesz dalej szczesliwa, czego Ci z calego serca zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka
czasami zaluje ze dla spokoju dzieci godzilam sie na to wszystko...coz widac nie bylam silna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierze,że nie miałaś nic podane na tacy, po prostu myślę,że nie można genaralizować,bo nie każdy ma pomocną dłoń i nie każdemu jeszcze dane zaufać znowu.Ja również pewną cholernie trudną decyzję muszę podjąć SAMA, chociaż mam męża-wiem,żeniektórych rzeczy on po prostu nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potraficie
dzieki sliczne smutna mezatka>> ja mam nadzieje ze sielanka nie bedzie miala konca Tez nie mialam ochoty na poczatku na nic dopiero po dlugim czasie zaczęlam do ludzi wychodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lana....
pewnie nie wszystkie dzieci, ale np. moje gdy dorosły oskarżaja mnie co zrobiłam ze swoim i ich życiem :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
mutna mężatko, ja tez próbowalam odejść.10 lat temu miałam już skompletowane wszystkie papiery do rozwodu...zawahałam się, czego do dziś żałuję. W międzyczasie korzystałam z pomocy psychologicznej, przezyłam też zalamanie nerwowe i miałam skierowanie na oddział szpitala psychiatrycznego. W ostateczności uniknęłam pobytu w tym szpitalu, podleczyłam się farmakologicznie chodząc na miejscu do psychiatry. Rodzina męża skrzętnie to wykorzystała. Za wszystko, co działo się w moim domu, byłam obwiniona przez jego rodzinę i nazywana wariatką. Mąż rownież powiedział, że w sądzie wykorzysta fakt mojego leczenia. Dziś wiem, że tylko mnie zastraszał, bo ten fakt może mi nawet pomóc. Długa to historia i naprawdę smutna. a propos...ja też mieszkam w póln.-wsch Polsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lana....
ja na pólnocnym mazowszu 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
lana...nie licz się ze zdaniem dzieci. Tylko Ty wiesz co przeżyłaś...dzieci niech żyją swoim życiem, a Ty układaj je sobie według własnych potrzeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lana....
wiem, chodziło mi o to, że czasem myslimy "dla dobra dzieici" a potem one dorosną i przyznają, że to bylo krzywdzące poswięcenie... To my jesteśmy dorosłe i to my odpowiadamy za bezpieczeństwo i udane dzieciństwo dzieci, Moje dzieci dopiero teraz mówia co widziały i jakie koszmarne sny miały, co robi ojciec mamie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
moje córki (dorosłe) glośno wyrażają ubolewanie, dlaczego od niego nie odeszłam. Widzą, że jestem nieszczęsliwa, nie muszę nawet się żalić....dzieci widzą więcej niż myslimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka
oj ciezkie to zycie jest. wiem co byloby dobre dla mnie, ale nie wiem czy to bedzie dobre dla dzieci. Ciesze sie tylko tym ze stalam sie silniejsza i bardziej niezalezna. zdaje sobie sprawe ze z roku na rok bedzie mi ciezej odejsc...bo niby dokad? chyba ze dzieci same beda tego chcialy...juz sama nie wiem co mam robic... narazie ide przeczytac coreczce bajke :) trzymajcie sie, bede pozniej...i dziekuje wam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
🖐️ zaglądaj tu czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lana....
pa pa smutna mężatko, oby Twoja córeczka lepiej trafiła kiedyś 🌻 ja nawet córki nie mam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
lana...nie masz córki, to może i nie masz takieiej obawy jak my, mamy córek, czy nie trafią podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lana....
dziewczyny, a w jakich miesiącach brałyście ślub, bo ja w lipcu i tak czasem myślę, że może dlatego, że bez "r"......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
styczeń..też bez "r"...może coś w tym jest:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lana....
moja siostra nieszczęsliwa też styczeń.... jak ja brałam ślub w latach 70 to nawet nie wiedziałam o tym przesądzie, bo może bym poczekala do sierpnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwazna
A u mnie bylo inaczej, onnie pil nie bil... ale znecal sie psychicznie. Byl tak niedojzaly do zwiazku, nie patrafil zapewnic mi i dziecku bytu, pomimo dobrej pracy... wielugodzinnej tonal w dlugach... Co robil z kasa nie wiem, wiem ze nie mialam za co kupic kaszki dla dziecka... Odchodzilam kilka razy... pierwsze odejscia zwiazane byly z wybuchem agresji bez zadnego powodu, mial jakies problemy o ktorych nigdy nie chcial mowic, dusil wszystko w sobie... a wyladowywal sie wrzeszczac, rzucajac przedmiotami itp, nigdy mnie jednak nie uderzyl... Ciagle mnie straszyl, ze sie powiesi, ze skoczy z balkonu.... Po jakims czasie zaczely sie te telefony... od dluznikow, straszenie mafia.... balam sie potwornie. Kiedys otworzylam drzwi mezczyznie, ktory postanowil zaczekac na mojego meza, poniewaz ten nie odpowiadal na jego telefony. Rozgladal sie po mieszkaniu, pytal sie co mamy najcenniejszego, siedzial tam ponad 4 godziny, a ja w takim stresie... co ja wtedy przezylam. To byl punkt w ktorym powiedzialam KONIEC Wnioslam o rozwod... oczywiscie on igdy nie zrozumial dlaczego, wymyslil sobie ze mam z kims romans... bo jak to tak odejsc" bez powodu" Zaczely sie ponownie nachodzenia, najazdy na moja rodzine, wiec ucieklam jak najdalej - jestem w Irlandii sama z dzieckiem, i to byl strzal w 10. Jestem naprawde dumna z siebie. Czasami zaluje, ze czekalam na to kilka lat, ale z drugiej strony ciesze sie ze dalam sobie i jemu jakas szanse i to nie jedna... pozniej moglabym zalowac i gdybac, co byloby gdyby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
ja też zupełnie niedawno dowiedziałam sie o tym...wiedziałam jedynie o maju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lana....
brawo odważna! a nie ma tam zapotrzebowania na panie po 50 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
odważna, wiem co znaczy lęk,strach. Mój pozorował nawet samobójstwo, dwukrotnie. I nikt do dzisiaj o tym nie wie, tylko ja i córki. Popstronni nigdy by nie uwierzyli w takie numery z jego strony, bo to taki porządny facet...nie pije, nie bije, pracuje itp... Nauczyłam się nigdy nie oceniać małżeństw tak z boku, bo tak naprawdę to nikt, poza małzonkami, nie zna prawdy. A psychiczni ciemiężyciele sa wyjątkowo sprytni w tym fachu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwazna
Ja mam 30 jestem juz tutaj 4 lata. Mysle ze rozwod i wyjazd to byly najlepsze decyzje w moim zyciu, moj maly... juz nie taki maly 10 lat jest tu naprawde bardzo szczesliwy. Zapotrzebowanie na panie 50-tki... mysle, ze w kazdym wieku mozna znalezc prace, zaczynajac od sprzatan, opiece nad dziecmi - tylko jezyk jest potrzebny... ;-) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
lana...i ja bym prysnęła jak najdalej stąd:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwazna
Ten strach i stres jest naprawde nieporownywalny... do niczego. Skad sie tacy biora? I wlasnie dla otoczenia - sa chodzacymi idealami... usmiechnieci... dziendobry Panie Marianie! Pani Helenka - a jak sie pani dzisiaj czuje? Dopiero kiedy drzwi sie zamknal... zmienia sie ten ktos w potwora, brrrr. Jak ja sie ciesze ze juz nie musze tego ogladac. Szkoda mi was bo wiem jak cierpicie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ato moja krótka historia
idę obejrzeć " Damę kameliową", ale wrócę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×