Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trzy iksy

Mam dosc swojego meza

Polecane posty

Gość gość
Odswiezam temat,zeby nie zakladac nowego. Mam dosc swojego meza! I tak wszyscy macie racje.Spadly mi klapki z oczu 10 lat po slubie. Dzisiaj po raz pierwszy pomyslalam o rozstaniu choc zawodzi mnie co chwile. Bylismy na urodzinach tesciowej.On sie znowu nawalil jak wor mimo wczesniejszych rozmow na ten temat.Prosilam zeby tym razem bylo inaczej zeby choc raz wrocil ze mna normalnie do domu ale nie...musial sie napic.Pomine fakt ze na tych urodzinach bardziej czulam sie jak sluzaca a nie jak gosc.Ciagle robilam kawki,herbatki zmywalam,podawalam cieple dania ale nawet nikt sie mnie nie zapytal czy chce drinka czy piwko.Ok pomagalam bo chcialam wyreczyc tesciowa aby nie musiala stac przy garach w dniu swoich urodzin a moj maz?usiadl przy stole i tak juz zostalo.Do corki nawet na chwile nie poszedl zobaczyc czy jej sie nie nudzi i co robi.Zeto zainteresowania mna i swoim dzieckiem.Kuzwa czy ja kiedykolwiek bede mogla wyjsc na luzie czy juz zawsze bede sie martwic jak sie zachowa moj debilowaty maz. Jestem nim zmeczona. Uff wygadalam sie.A jeszcze jego mamusia go oczywiscie broni wrrr i ani slowa dziekuje za pomoc ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to po co jej pomagasz, syna ma od tego a Ty sama ustawiasz się na pozycji służki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Również mam dość swojego męża najchętniej to uciekłabym jak najdalej wiem że kiedyś to zrobię najpierw muszę odchować dzieci które bardzo kocham gdy się usamodzielnią wtedy zniknę i zostawię tego dupka ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko ci będzie go zostawić. Moja mama też myślała, że jak dorośniemy to odejdzie od ojca - chama i buraka, który awantury robi o byle g****o. Masakra. Ale teraz już jej się chyba zwyczajnie nie chce (choć przypłacila ten związek depresją).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam nadzieję że będę na tyle wytrwała i silna że to zrobię nie chcę oddzielać dzieci od niego bo jest dość dobrym tatą a one są w tym wszystkim najważniejsze jeśli mogę spytać jak ty jako dziecko to wszystko przeżywałaś czy wolałabyś być sama z mamą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla nas jako dzieci (ja i brat) chyba lepiej, że jednak została z nim. Gdyby się rozstali to kontaktu z nim raczej bysmy nie mieli - taki typ co mysli tylko o sobie. Mój mąż jest dzieckiem rozwodnikow i do tej pory ma z tym problem. I czasami tez odczuwam to na wlasnej skorze. Ale może to kwestia podejścia ojca do dzieci. Natomiast moich znajomych rodzice rozstali się jak córki powychodzily za mąż i problem ma z tym najstarszy wnuk - zawsze będzie ktoś skrzywdzony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety drogie panie, zycie nie jest czarno-biale ani zero-jedynkowe. A o tym zdajecie sie za kazdym razem zapominac piszac posty na kafeterii. Wina zawsze lezy po obu stronach, czy sie z tym zgadzacie czy nie (a nieliczne przypadki tylko potwierdzaja te regule). Prosty przyklad na podstawie mojego (rozpadajacego sie malzenstwa): pytajac moja zone kto jest temu winny zawsze otrzymacie prosta odpowiedz - ON, bez zastanowienia i cienia watpliwosci. Potrafi wymienic na poczekaniu co najmniej kilka (jesli nie kilkanascie) przykladow tego co jej zrobilem zlego, ale nie przyjmuje do wiadomosci, ze ona tez nie jest swieta. Najpierw mnie z lozka wygonila, po jakims czasie ma pretensje, ze nie spimy razem, najpierw odsunela od dzieci teraz mowi, ze nie mam z nimi kontaktu. I tak przyklady moglbym mnozyc i mnozyc i mnozyc... xxx nawet nie chce mi się tego komentować. widzicie kobiety jakie wy jesteście? wiecznie wam to tłumaczę, ze nie bierzecie facetów pod uwagę w rodzinie, najpierw jestescie silniej związane z mamą i innymi kobietami, a potem kumulacja waszego feminizmu nastepuje po porodzie, gdzie facet juz calkowicie jest zepchnięty, tak jak pan powyzej opisal. Autorka napisała co mąż powiedział o jej potencjalnej śmierci. i co? Przykro? A powiedzcie mi, skąd w was ta hipokryzja? kiedy facet o was tak mówi, to wam przykro, ale kiedy wy o nim tak mówicie, to ma byc to traktowane jak normalne, prawda? A na tym forum milion razy to czytałam, że po śmierci męża jakoś byście sie podniosły, że to jednak nie rodzina, ecz obcy facet, ze i tak sa rozwody i niewiadomo nigdy, czy to by trwało. żadna nie wierzy w siłe swojego związku. Na pytanie kogo w rodzinie kochanie bardziej kogo mniej odpowiadcie w takim właśnie tonie i bez wahania. tylko jak się role odwracają, to nagle jest źle....k***y jesteście i tyle wam powiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja już przestałam cokolwiek zmieniać,mój mąż to dość beznadziejny przypadek,jesteśmy 6 lat po ślubie,mamy dwójkę wspaniałych dzieci a największy komplement jaki od niego usłyszalam to to że jaki on biedny jest że jestem ja,dzieci,bo gdyby byl sam to miałyby przecież takie wspaniałe życie,nie wiem gdzie zgubilismy nasze uczucie,kiedyś nie mogliśmy się doczekać wspólnych spotkań,teraz jak tylko staje w drzwiach,czuję ze chciałabym ucieć gdzieś daleko bo widzę na jego twarzy zniechęcenie,nigdy nic od niego nie oczekiwałam,,byłam w nim totalnie zakochana,zaślepiona,teraz widzę dużo rzeczy których kiedyś widzieć nie chciałam,nie wiem co się z nim stało,nie mogę narzekać na nasze życie erotyczne,zawsze byłam dla niego pociągająca,wiem jak go zachęcić,kusić,w sprawach łóżkowych zawsze świetnie się dogadywalismy,to się nie zmieniło,tylko coś z naszym codziennym życiem cos się stało,dzieci chcą wspólny spacer,on jest zmęczony,obiecał synkowi basen do tej pory nie dotrzymał słowa a dziecko chodzi smutne,cieżko mi na to patrzeć,już mu nawet mówiłam zeby nie obiecywał czegoś dzieciom,nie mogąć tego spełnić,on zawsze kazdemu obieca gruszki na wierzbie a potem lipa,najważniejsza dla niego siostrzczka,ja rozumiem że kocha swoje rodzeństwo i nie jestem o to zazdrosna ale żeby non stop niańczyć swoją siostrę?Przecież ona ma męża,niech on to robi,a on jest na każde jej zawołanie.Przestaliśmy się z mężem szanować,nie mogę wiecej słyszeć tego jaki on biedny bo ożenił sie ze mną,nie wydaje mi się żebym była jakąś najgorszą żoną,nawet jego mama mówi ze on ma ze mną ąż za dobrze,wiele mu już wybaczyłąm a miałam naprawdę co wybaczać,on ma po prostu taki wredny charakter,że zawsze będzie mu źle,ponoć taki jest już od dzieciństwa,tylko gdzie ja miałam oczy kiedy mówiłam mu "tak,wyjdę za Ciebie",gdybym to widziałą moze bym się wtedy jeszcze zastanowiła,sorki,tez się musiałam wygadać xxx dla żony najwazniejszy powinien byc maż, dla męża żona, bez wyjątku nawet dla dzieci nigdy tego nie zrozumie osoba pusta, nieodpowiedzialna, emocjonalnie płytka, a ja jestem rpzekonana, ze tak, życie to udowadnia na każdym kroku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odswiezam temat,zeby nie zakladac nowego. Mam dosc swojego meza! I tak wszyscy macie racje.Spadly mi klapki z oczu 10 lat po slubie. Dzisiaj po raz pierwszy pomyslalam o rozstaniu choc zawodzi mnie co chwile. Bylismy na urodzinach tesciowej.On sie znowu nawalil jak wor mimo wczesniejszych rozmow na ten temat.Prosilam zeby tym razem bylo inaczej zeby choc raz wrocil ze mna normalnie do domu ale nie...musial sie napic.Pomine fakt ze na tych urodzinach bardziej czulam sie jak sluzaca a nie jak gosc.Ciagle robilam kawki,herbatki zmywalam,podawalam cieple dania ale nawet nikt sie mnie nie zapytal czy chce drinka czy piwko.Ok pomagalam bo chcialam wyreczyc tesciowa aby nie musiala stac przy garach w dniu swoich urodzin a moj maz?usiadl przy stole i tak juz zostalo.Do corki nawet na chwile nie poszedl zobaczyc czy jej sie nie nudzi i co robi.Zeto zainteresowania mna i swoim dzieckiem.Kuzwa czy ja kiedykolwiek bede mogla wyjsc na luzie czy juz zawsze bede sie martwic jak sie zachowa moj debilowaty maz. Jestem nim zmeczona. Uff wygadalam sie.A jeszcze jego mamusia go oczywiscie broni wrrr i ani slowa dziekuje za pomoc ehhh xxx nigdy nie należy wiązać się z maminsynkiem i pijakie, nie wolno yć zbyt blisko z teściową, tzn można z nią utrzymywać kontakt, ale nie wolno jej wpraszać do swojego związku, nie wolno dac jej się wprosić, lepiej wszystkeigo jej nie mówić, trzymac na uprzejmy bezpieczny dystans i nigdy nie usługiwać mążpowinien być najwazniejszy dla żony, a żona dla męża i nalezy się tego domagać od drugiej strony, skoro mąż jest za mamusią, a mamusia sie za nim bezczelnie wstawia, tworząc tym samym koalicję syn plu mam kontra zona, to jest to patologia, reakcja meża powinna byc stanowcza, powinien zdystansować matkę i stanąc murem za żoną ale nie zrozumieją tego kobiety, które uważaja, że malżeństwo to dodatek d relacji krewniaczych,a nie fundament rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja naprawdę z rozkoszą czytam o upadkach waszych rodzin, jesteście tak naiwne, tak głupie, czasem pomimo dojrzałego wieku i rzekomego doświadczenia....kpię z was i drwię, wasze problemy są oczywiste i wybłagane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czasami tak jest że po prostu coś się wypala i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pociesza Cię ja mam to samo.Jestesmy 4 lata po.slubie i nigdy aż takich fochow nie stroil a od dwóch lat jest porażka, potrafi miesiąc się nie odzywać...jedzie w teren zero wiadomości, nawet nie wiem czy wszystko ok..ostatnio zaczął mieć głupie odzywki.teraz znów się nie odzywa bo nawrzeszczalam.na niego bo mnie maximum wkurwil ..nosz ile można powiedziałam mu że kiedyś pójdę w cholerę.. tym bardziej że nie mamy dzieci...cały poprzedni rok był naprzemienny z klotniami co 2 miesiące kłótnia i miesiąc nie odzywania...myślałam.ze.ten rok będzie inny ale bum znów doprowadził do awantury i znów cisza....szlag mnie trafia i powoli kończy mi się cierpliwość...A on po kątach płacze jaki on nieszczęśliwy....cholera jasna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×