Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zagubiona13

życie uczuciowe na wariackich papierach

Polecane posty

Witam Nie wiem czy ktoś będzie miał ochotę przeczytać i wypowiedzieć się, ale bardzo by mi na tym zależało, na szczerych opiniach. Jestem młodą osóbką. Przez wiele lat byłam w związku z facetem. Bardzo go kochałam byliśmy nawet zaręczeni. Jedak miał on ciężki charakter.Był bardzo zazdrosny, ograniczał mnie i kontrolował. Nie czułam jego wsparcia w trudnych chwilach. Na początku wakacji postanowiłam od niego odejść bo nie mogłam już dłużej wytrzymać. W tym czasie pojawił się inny ktoś. Ktoś niesamowity czuły, opiekuńczy, dający mi poczucie bezpieczeństwa, na kogo zawsze mogłam liczyć, kto mnie pokochał.Ja jednak czułam się strasznie zmęczona tym wszystkim i nie chciałam rozpoczynać nowego związku, zwyczajnie się bałam angażować. Niedawno do mojego życia ponownie wkroczył mój były. Na swój sposób zaczął o mnie walczyć. Pojawiły się u mnie jakieś uczucia do niego, chociaż trudno mi powiedzieć czy to była miłość, może to tylko przywiązanie. Jestem pewna, że się nie zmienił i byłoby tak samo jak kiedyś(ale mogę się mylić). Ale coś mnie do niego ciągnie. Pomimo to nie zdecydowałam się do niego wrócić, chociaż on dalej nalega żebyśmy wrócili do siebie. Nie potrafię też zaangażować się z tym drugim. Boję się dopuścić do siebie jakiekolwiek uczucia. Co bardzo go rani. I przez mój brak zdecydowania mogę go stracić. Ale nie potrafię inaczej, czuję się zagubiona i przerażona. Nie wiem co mam zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jeśli
Jeśli jest taki układ: były (żądający) - Ty - nowy (szukający) to problem jest w Twojej nieokreślonej postawie. Możesz mieć po byłym nawyk że ktoś w związku musi żądać. I nie wiesz czego żądać od nowego. Błąd. Musisz naprawić relację poprez przeniesienia punktu ciężkości relacji na Ciebie. Sprawdź byłego (postaw mu się) sprawdź nowego (czy może być Ci z nim dobrze). Nic się samo nie zmieni. Ty masz problem Ty działaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za wypowiedz :) wiem że problem leży we mnie. Dodatkowym utrudnieniem jest to że nie potrafię nazwać uczuć jakimi darze tego nowego :( ale z drugiej strony może warto zaryzykować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jeśli
Będę wredny żeby Tobą wstrząsnąć a nie Twoimi relacjami. Zaryzykujesz by przestać być ofiarą? Na problem nie jest antidotum szukanie spokoju. Tylko osoba spokojna ryzykuje. Tylko osoba spokojna ryzykuje danie czegoś ale tylko w sensie że nie wie co otrzyma w zamian. Ty decydujesz co chcesz osiągnąć. Duma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jeśli
Związku z nowym nie zbudujesz jeśli jest tylko on ucieczką przed strachem. "Zaryzykowanie" to słaba podstawa. Mocną podstawą są jej mocne elementy. Ty musisz być mocna. Nie można tworzyć będąc psychiką w starym. Jeśli zrozumiesz co to duma to naprawisz stare, albo po naprawieniu starego, które nie będzie Ci ciążyć stworzysz nowe. Jeśli dobrze rozumiem nowy kocha Cię za to jaka jesteś. Pytanie jest: czy kocha Cię czując ten układ a jak Cię będzie w stanie kochać gdy będziesz silna. Dlatego pisałem "sprawdź nowego". Byłego możesz naprawić tylko Twoją dumą. Nie musisz mnie do końca rozumieć. Wystarczy że będziesz silna.Będzie wtedy więcej szans że się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za obiektywną opinię bardzo mi na tym zależało, bo nie mogę się z tym problemem zwrócić do nikogo z mojego otoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jeśli
Postaram się nie zostawić Cię samej tej nocy, ale pamiętaj żeby uważać do kogo tak naprawdę lgniesz. Lgnięcie zawsze pozostawia ślady na sercu. A jeśli i tak Cię dzisiaj zawiedzie bo zniknie za drugą stroną po spożyciu wody ognistej. Myśl, a myśl wypowiedz słowem. Tak naprawdę problemy rozwiązuje się słowem a nie myślą i nie czynem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W każdym człowieku istnieje coś takiego jak wewnętrzne dylematy. Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów, których sam często nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z własnego doswiadczenia
a mozesz iśc do psychologa? Twój były nie zmieni się jesli nie chce się zmienic... a Ty na pewno nie zmusisz go do tego....wiec jesli ciagle jest taki sam to warto przechodzic wszystko od początku? teraz o ciebie zabiega ok pokazał inną twarz...ale jak wrócicie do siebie to....jego dawny charakter wróci a wtedy co? od kilku lat pomagam kobietom po rozwodzie...i z reguły udane powroty do siebie są rzadkością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiałam się nad pójściem do psychologa :( bo czuję się tym strasznie zmęczona i wypalona. Wiele osób mi mi mówi, że on się nie zmieni i że jak do niego wrócę to znowu będzie tak jak było. Bo on nie widzi w tym wszystkim, że robi coś nie tak. Jak pisałam wcześniej trzymam się i nie wracam do niego, ale boję się że jak wspomnienia staną się niewyraźne to ... może mnie złamać. Chcę być w końcu szczęśliwa. Nie wiem też jak zachować się w stosunku do tego drugiego. On dokładnie wie w jakiej jestem sytuacji. Wie że wychodzę z destrukcyjnego dla mnie związku. Ale też on nie może czekać w nieskończoność. A ja się zwyczajnie boję zaangażować w coś, chociaż jest on dla mnie bliski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do a jeśli...> dzisiaj rano znalazłam twój topik na kafe. Bardzo mnie poruszył. Wczoraj podtrzymałeś mnie na duchu. Jeśli będziesz chciał porozmawiać to jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×