Przyjaciel do sexu i czasami do rozmów

najgorsze że oni potrzeby kobiece mierzą czasem swoją męską miarą.. eh a to się nijak do siebie nie ma

ja nie mam w sobie na tyle siły żeby przerwać tę relację.. i narazie przyjęłam postawę dystansu: nie osaczam i cieszę sie tym co jest, mówię co mi się podoba a co nie i w każdym razie szanujemy się.. i w sumie tak dobrze jest

moze on ma racje ??? nie wiem juz...spotykam sie z nim 2 lata wiec tyle juz mi "wmawia " swoje racje ze ja je wreszcie uznaje jakos cos naturalnego:( ale oparcie przeciez mozna znalezc nie tylko w starszych facetach wiec nadal nie rozumiem... on nie uwaza zebym ja dawała z siebie tyle co on, bo on uwaza ze sie stara a ja niby nie.....bo mnie paralizuje czasami jak z nim jestem i nie czuje sie przy nim ani bezpiecznie ani pewnie :(

z niego skurwiela: )

az tak tragicznie ?? :(

bo w sumie jak sie masz bezpiecznie i pewnie czuć skoro nie ma bliskości..? skoro mówi Ci te przykre rzeczy które przytoczyłaś wcześniej..? wiem że szczerość ważną cechą jest ale czasem można łagodniej cos stwierdzić.. moze trzyma Cie swoja szorstkością na dystans? hm ..ale im częściej sie coś takiego słyszy tym wiecej kroków wstecz chce się wykonać..

skarbie on się stara?? a co ci daje? - rozmowę, SEKS (głównie), czasem po główce cię pogłaszcze jak ci smutno i leci do swojego życia - i nic poza tym wysłuchuje cię? pomaga np. gdy jesteś chora (zakupy, lekarz itd), uczestniczy z tobą w spotkaniach towarzyskich? chodzi na spacery, do kina? itd itp nawet na "tatusia" to za mało :O

z tego co piszesz...to tak :)

canberra ma racje.. jakie jest jego pole do popisu?

nie wiem raz mi powiedział ze jest taki zebym ja sie nie zakochała...ale mówi to ciągle i zawsze taki własciwie jest i jakos nie przekonuje mnie usprawiedliwienie ze to z jego dobroci i dbałosci o mnie zebym sienie zakochała a potem mniej cierpiała.... z tym poczuciem bezpieczenstwa to róznie bywa bo niby nie robi nic na siłe ale jednak... no i ta jego szzcerosc...bo on mówi ze jest tylkojedna prawda i nie ma co ubierac ją w lzejsze słówka bo baby to zawsze chca słyszec kłamstwa a ja mam sie przyzwyczaic i docenic jego szczerosc...

poza tymi spotkaniami na sex i czasami rozmowami które w zasadzie sa na temat sexu albo tego ze zle sie ubieram albo ze zle mysle to nie mam nic....zadnych spacerów czy spotkan w kinie ...czasami jak z drogi jest to idziemy cos zjesc bo jest głodny :(

facet ma fajnie, wyrwal mloda dupe, ma seks bez zobowiazan i jeszcze laska nie moze sie od niego uwolnic. Zazdroszcze

myli delkatność z nieszczerością..

raz tylko sie mu wyzaliłam jak ojciec miał zawał....i potem stwierdził ze pogadał bo od czego ma sie przyjaciół....i dał mi do zrozumienia ze w zamian za to oczekuje wiekszego mojego wyuzdania w łózku :(

jedno pytanie mi się ciśnie co on w sobie ma skoro przy(z?) nim jeszcze jesteś?.. w sumie medal ma dwie strony..

sorry za szczerość ale albo Ty taka głupia albo on taki dobry psycholog :O

ale ludzie sa beznadziejni

pewnie i jedno i drugie

pewnie tak najbardziej mnie wkurza to że kobiety same sobie to robią...

"i dał mi do zrozumienia ze w zamian za to oczekuje wiekszego mojego wyuzdania w łózku" buahahahhal, podszywacz?

łatwo dajesz się manipulować, ale to chyba wynik tego że nie wiesz jak powinien wyglądać zdrowy związek

to nie był podszyw

takie już z nas dziwne istoty ze zainteresujemy sie zimnym draniem, który zdawkowo okazuje nam swoje zainteresowanie.. natomiast za nic mamy to, ze ktoś nam niebo składa u stóp.. niestety..

nie dziwne tylko głupie nazwijmy rzecz po imieniu

ale prezde mna nigdy zaden nie kladł nieba do stop...

zresztą to działa w obie strony.. to co nieosiągalne jest bardziej pożądane..

kawał.... no właśnie - nazywanie rzeczy po imieniu to wasza specjalność :-P :-)

przede mna też.. więc jestem w tej relacji, na która nazwy nawet nie ma..

jest takie stwierdzenie że aby cię inni szanowali najpierw musisz uszanować sama siebie....i jest w tym dużo prawdy

ale od tego kto przesadzałby z niebem to bym uciekła.. nikt nie lubi być osaczany..