Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Hallo! Jak minął dzień.? Pewnie w gronie najbliższych... Tak kochani ten czas jak rzeka, jak rzeka płynie unosząc przeszłość tamtych dni... Dzisiaj stojąc przy grobach każdy pewnie zadał sobie to pytanie... Ja w każdym bądź razie pomyślałam sobie tak... Czy i mnie ktoś kiedyś zapali na grobie tak świeczkę? A to kiedyś może nastąpić za 10 lat 2 lata a nawet dzisiaj... Nie wiemy kiedy ta świeczka nasza zgaśnie i czy bogaty czy biedny to drogę musi odbyć... Pozdrawiam Was i mocno przyciskam do serca👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xl
Dobranoc kochani! czytałam wszystko wspaniale... jesteście kochani👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cadia,naturalnie , ze możesz do nas wpadać serdecznie wszystkich zapraszamy:) Ja się czuje dziś już zmęczoną wiec pożegnam was życząc miłych i przyjemnych snów[usta jesteście :classic_cool::classic_cool::classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANI życzę miłych snów... Świeca Nie tak znów dawno i nie tak daleko, w każdym razie nie za górami lecz w ich majestatycznym cieniu, zaczyna się ta opowieść. Pewnego razu górskim szlakiem wędrowała młoda dziewczyna. Słoneczny pył osiadał na jej długich ciemnych włosach. Szła wolno, jakby przygnieciona skrywanym ciężarem. Niedawno straciła ukochanego młodszego braciszka, który był jedyną bliską jej osobą. Serce miała ciężkie od smutku. Kiedy tak szła ujrzała stromą skalną ścianę mroczniejącą na tle jasnego nieba. Tam właśnie dostrzegła wejście do jaskini. Podeszła bliżej, by po chwili śmiało wkroczyć w mrok skalnej kryjówki. Szła coraz dalej i dalej, ledwo widząc drogę przed sobą. Czas płynął a korytarz zdawał się nie mieć końca. Nieoczekiwanie jej oczy uderzyło światło bijące dziwną poświatą z końca korytarza, którym zmierzała. Ostrożnie zbliżała się do tego światła a jej oczy przywykały do blasku. Ze zdumieniem odkryła, że znalazła się w ogromnej skalnej sali, pełnej płonących świec. Spojrzała dookoła uważnie i dostrzegła, że nie wszystkie świece płoną. A każda była inna - jedne wielkie, piękne, jakby dopiero zapalone, inne już mniejsze. Gdzieniegdzie stały i takie, które już dogorywały. Dostrzegła też parę wygasłych już ogarków. Wtem jej oko przykuł nagły ruch między płomieniami. Zobaczyła wysoką postać w ciemnej opończy, która przechadzała się od świecy do świecy. Co jakiś czas przystawała, pochylała się i coś poprawiała lub gasiła płomień. Tajemnicza osoba kryła twarz pod kapturem, a coś w jej posturze sprawiało, że patrząca poczuła zimny dreszcz. Dziewczyna oderwała wzrok od postaci w kapturze i spojrzała na najbliższe jej otoczenie. Tuż przy swym prawym boku zobaczyła małą skalną półeczkę, na której płonęły dwie świece. A właściwie jedna, bo drugi płomyk dogorywał. Kiedy tak patrzyła na te dwa ogniki zrobiło jej się smutno. Wspomniała braciszka, którego straciła i pomyślała, że chciałaby móc przedłużyć jego życie. Jakże łatwo byłoby sprawić by ten gasnący ogarek zapłonął nowym blaskiem. Tylko trzeba cierpliwie przelać wosk z większej świecy. Czemu równie łatwo nie można przelać swojego życia na osobę, bez której ono i tak nie ma sensu? Rozmyślając nad tym wyciągnęła rękę po dużą świecę. Zaczęła pomalutku przelewać jej wosk na tę, która już prawie gasła. Zapomniała o świecie dookoła. Miała wrażenie, że w ten sposób przelewa z siebie resztę własnej nadziei. To był dla niej taki symboliczny gest w obliczu bezradności i niemocy. Po twarzy spłynęła ukradkiem otarta łza. Nagle padł na jej ręce cień. Podniosła głowę i niemal wypuściła świecę z dłoni. Tuż przy niej stała owa mroczna postać, której twarz nadal krył kaptur. - Czy wiesz coś uczyniła nieszczęsna? - głuchy głos zdawał odbijać się od sklepienia i ścian i powracać echem. - Ta świeca gasła. Żal mi jej było więc... Chciałam dobrze... Przepraszam... - odszepnęła drżącym głosem. - Spójrz na tę salę pełną świec. Wiesz czym one są? - spytała postać. Dziewczyna w milczeniu pokręciła przecząco głową. - To płomyki ludzkiego życia. Widzisz tę małą świeczkę, którą tak bezmyślnie ratowałaś? Oto życie małego chłopca, który miał odejść. Dziecko jest śmiertelnie chore. Teraz przedłużyłaś jego agonię. - Nie wiedziałam - po jej policzkach popłynęły łzy. Zakapturzona postać w milczeniu wyciągnęła rękę i starła łzę z jej twarzy. - A czyja jest ta większa świeca, z której wosk przelewałam? Czy kogoś skrzywdziłam skracając mu życie? Bez słowa rozmówca wskazał jej przeciwległą skalną ścianę. Dopiero teraz dostrzegła tam ogromne lustro. Spojrzała w nie i zobaczyła obcą kobietę. Nie dwudziestoletnią lecz znacznie starszą. Miała jakieś 40 lat i twarz znaczyły już pierwsze zmarszczki, a we włosach pobłyskiwały srebrne nitki. Uśmiechnęła się smutno do tego odbicia, a ono odpowiedziało jej tym samym. Westchnęła z ulgą patrząc we własne, choć znacznie starsze, oczy. Przynajmniej nikt nie został pozbawiony swego cennego życia. A ona... Jej już nie zależało. Na chwilę zapomniała o swym milczącym towarzyszu, gdy ten znów się do niej odezwał: - Nie płacz. To dziecko mogłoby zacząć żyć na nowo gdybyś tego zapragnęła. Zdrowe. Lecz aby tak się stało musiałabyś poświęcić cały wosk z własnej świecy. - A kim będzie kiedy dorośnie? Czy będzie dobrym człowiekiem? - Uratuje wielu ludzi rękami chirurga - usłyszała cichą odpowiedz. Skinęła głową jakby akceptowała taką odpowiedź. Spojrzała na obie świece i uśmiechnęła się. Jej dłoń sama powędrowała ku większej świecy. Wosk, kropla po kropli, topił się i kapał na tę mniejszą. Z każdą przelaną kroplą jej dłonie słabły. Twarz pokrywały kolejne zmarszczki, a we włosach pojawiały się następne srebrne nitki. Jednak na jej ustach wciąż błąkał się uśmiech. W końcu osunęła się na skalną podłogę z dłonią wciąż kurczowo zaciśniętą na malejącym ogarku jej świecy. Już nie miała siły jej trzymać. Wtedy poczuła rękę, która pomogła jej dokończyć to co zaczęła. Raz jeszcze spojrzała na towarzyszącą jej postać, która pieszczotliwym gestem zgasiła nikły płomyk trzymanego przez kobietę ogarka. Uśmiechnęła się raz jeszcze, a jej oczy zgasły, tak jak jej własna świeca. Pozostał tylko ten uśmiech, gdy milczący zakapturzony towarzysz delikatnie układał ciało na skalnej podłodze. Chwilę później wszystko pokryła mgła. Wówczas postać w opończy schowała zgasłą świecę w przepastnej kieszeni. Gdy spojrzała po raz ostatni tam gdzie leżało ciało niczego już nie dostrzegła. Pokiwała zakapturzoną głową i odeszła w morze płomieni, by znów gasić te, których pora nadeszła. Ata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
🖐️👄 Ja dziś pracuje do 17 nastej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Juz jestem, wróciłam od siostry wczoraj byłam tam cały dzień dopiero nad ranem wróciliśmy do domu... Byłam tam z najstarszym synem, MM został w domu bo tu lezą jego rodzice... Co roku tak się robimy, dziś pójdziemy razem do teściów na Zaduszki troszkę świeczki zapalić... Tak kochani do siostry przyjechała rodzina jej męża z zagranicy i zostaną jeszcze parę dni, pogoda dopisała to chcieli tez tez na grobach swoich rodziców zapalić świeczki... Zaraz jeszcze wpadnę tylko pranie rozwieszę...:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny 60
cześć OL, Saro! Dziś już można oazę rozweselić:-D Pewnie nie będziecie mieli nic przeciwko temu! Kochani wszyscy tam pójdziemy do tego wiecznego MIASTA... Ale póki co to musimy żyć i się weselić-:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
usta] "Listopad" - Domeradzki W. Listopad liśćmi płacze za przeminionym latem. Wiatr biegnie szosą nieba, popędzają chmury batem. Jesienne słońce blade wyzłaca igły sosnom. A las jesienny szumi jak potok górski wiosną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
święta prawda kolego! Ja tez tak uważam , ze życie toczy się dalej a naszych bliskich będziemy i tak nosić zawsze w sercach... Pozdrawiam wszystkich bywalców życząc miłego dnia:) \"Listopad\" - Brzechwa Jan Złote, żółte i czerwone opadają liście z drzew, zwiędłe liście w obcą stronę pozanosił wiatru wiew. Nasza chata niebogata, wiatr przewiewa ją na wskroś, i przelata i kołata, jakby do drzwi pukał ktoś. W mokrych cieniach listopada może ktoś zabłąkał się? Nie, to tylko pies ujada. Pomyśl także i o psie. Strach na wróble wiatru słucha, sam się boi biedny strach, dmucha plucha-zawierucha, całe szyby stoją w łzach. Jakiś wątły wóz na szosie ugrzązł w błocie aż po oś, skrzypią, jęczą w deszczu osie, jakby właśnie płakał ktoś. Mgły na polach, ciemność w lesie, drga jesieni smutny ton, przyjdzie wieczór i przyniesie sny i mgły, i stada wron. Wyjść się nie chce spod kożucha, blady promyk światła zgasł, dmucha plucha-zawierucha, zimno, ciemno, spać już czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny 60
Rozumiem ze mogę:-D Do biedronki przyszedł mis W okieneczko pyś, pyś, pyś Na to rzecze mu biedronka Wy........ dziś mam bąka ************************************** Przez ogródki i trawniki zap........ myszka Miki za nią Donald głośno sapie Czekaj k..... ja cię złapię *************************************** Fiksacja Nowa nauczycielka rozpoczyna swoje pierwsze zajęcia w szkole. Prosi uczniów, aby każdy przedstawiali się kolejno z imienia i nazwiska. Pierwsze dziecko: - Adam Małysz. Drugie: - Adam Małysz. Trzecie: - Adam Małysz. Przy dziesiątym nauczycielka traci cierpliwość i biegnie ze skargą do dyrektora szkoły. Ten patrzy jej prosto w oczy i mówi podniesionym głosem. - Niech pani im nie wierzy, to ja jestem Adam Małysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny 60
W przelocie Wchodzi Małysz do baru. Barman pyta. - Może piwo, panie Adamie? - Nie, dziękuję, muszę już lecieć. *********************************************** Replay Dwie blondynki oglądają transmisję turnieju skoków. Po niezbyt udanym skoku Adama pokazują powtórkę. Jedna blondynka woła drugą: - Chodz szybko! Skacze jeszcze raz, może teraz wyląduje dalej. - E, co ty! Przecież od razu widać, że leci wolniej! ********************************************************************************* Macho Mama, tata i synek wybrali się do cyrku. Gdy na arenie pojawił się słoƒ, tata poszedł kupić słodycze. Nagle chłopiec wstaje i wyciągając rękę, krzyczy: - Mamo, mamo, co to jest? Zaskoczona pytaniem mama odpowiada: - To jest ogon słonia. Syn jednak wykrzykuje dalej: - Nie! Pod spodem. Zakłopotana mama odpowiada: - Tooo... nic takiego. Wraca tata, ale zapomniał kupić napojów, więc idzie po nie mama. Gdy tylko się oddaliła, synek wiesza się ojcu na ramieniu. - Tato, tato, co to jest? - To jest ogon, synu. - Nie, pod spodem. - To jest siusiak słonia. Chłopiec chwilę się zastanawia, po czym mówi: - A mama powiedziała, że to "nic takiego". Ojciec z dumą rozpiera się na fotelu: - No cóż, synku. Tatuś trochę mamusię rozpuścił. *******************************************************************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotny:-D Juz w swoim zywiole,dobrze ze jesteś w oazie nasz kochany wesołku:) Zgadzam się z Twoja wypowiedzią... Dowcipy chętnie poczytam, przecież to nie żaden grzech... Wanilio, piękne to opowiadanie👄 OL, 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W lesie listopadowym - Jerzy Harasymowicz Wokół góry góry i góry I całe moje życie w górach Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają Niż śpiewak płatny na chórach Jak łasiczki ścieżka w śniegach Droga życia była kręta Teraz z lasów zeszła na mnie Młodych jodeł zieleń święta Nie ludzką ręką malowany Jest wielki smutek duszy mojej Lecz nawet złockiej ikonie Ja nigdy nic nie powiem Ważne są tylko modre kopuły pieśni Które na górze wysokiej zostaną Nikt nie szuka inicjałów cieśli Gdy cieśle dom postawią Przyjaciele drodzy którzy jemioły czcicie Dobrze że chodzicie światem Wkrótce jodełkę zieloną spalicie Aby darzyła was ciepłym latem Wokół lasy i wiatr I całe życie w wiatru świstach Wszyscy których kocham wita was Modrzewia ikona złocista Dodane przez: HdwaO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jacek48
cześć! witam i całuję raczki:) Fajne wiersze i dowcipy:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jacek48
Harasymowicz Jerzy, Sprawy jesienne Miałem sen że byłem jesionem sypiącym strąki metafor Miałem dzień że byłem człowiekiem sypiącym chmury liści Mam życie lecące z Bogiem w zawody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochani! Mam pauzę i poczytałam troszeczkę... śliczne opowiadania, wiersze fotki, zdjęcia Alisario są cudowne... A twój piesio uroczy już mówiłam , ze takiego sobie kiedyś kupie... MM tez się bardzo podoba...Bo to takie pieski przytulanki...:-D My tez wieczorkiem pójdziemy na grobach pozapalać świeczki... Bo to przecież dziś Zaduszki:) No cóż dopijam kawkę i biorę się do roboty bo o 14 jedziemy do domu... Pozdrawiam Was wszystkich milutko i życzę miłego spędzenia dnia... Jesteście :classic_cool:👄 K O N C E R T Spierając się ze słońcem, wiatr pieści ruda zieleń. Chmury przeplatane promieniami słońca sprowadzają deszcz. Rozpoczyna się jesienny koncert. Przyspieszony rytm gałęzi, szelest chwiejących się gałązek, szmer spadających liści. Stara harfa skrzypi ociężale, struny wydobywają z siebie nieśmiały, chrypliwy dźwięk. Palce przesuwają się po strunach, jak pająk po nici pajęczyny na poddaszu starego domu. AUTOR EWA KAMINSKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
👄 Kochani ja tez byłam ostatnio bardzo zabiegana... Az sobie podzielałbym pęcherz dziś posiedzę w domu... Poczytam troszkę jak ugoruje rosołek... Do uslyczenia koledzy i koleżanki W Oazie..🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
zostawię Wam piękny wiersz:) Znowu jesień, znowu jesień polska, Żółte liście na ulicach Wrocławia, Kowalskiego wzięli do wojska, Zamachowski zacier nastawia. Przyszedł sąsiad i gada po lwowsku (choć urodził się koło Gorzowa) - Patrz pan, jakiś ziomkostwa na Śląsku, Nie daj Boży si zaczni ud nowa. W domu pachną prawdziwki i śliwki, Na obrazie ginie książę Pepi, Całe wojsko ma mieć rogatywki, To już wtedy nas nikt nie zaczepi. Ucieszyli, ożywili się starsi: - Jednak jest równowaga na świecie, Kiedyś był przymusowy marksizm, Teraz muszą na religię iść dzieci! Chłopskie wozy w obłokach kurzu, Dalej Nysa, za Nysą świat... Tylko stary ułan na wzgórzu Ciągle pełni swój biedny zwiad, Tylko panna Hortensja we dworze Plan kampanii ustala po cichu: - Panie Maćku, tu się rannych położy, A CKM ustawicie na strychu. Babie lato leci wzdłuż ulicy Kocur drzemie na grządce z petunią... - W razie gdyby oprócz Niemców bolszewicy, To gdzie szukać granicy z Rumunią? Znowu jesień, taka śliczna znowu, Wieczór ciepły jak wtedy, w przeddzień... - Chodź, przejdziemy się z psem Jaworową, Wnuki rosną... E, jakoś to będzie. Andrzej Waligórski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×