Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Gość Samotny60
Cos ty! jak babcie kocham jem pierwszy raz:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Naprawdę smakują👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Piorą dwie baby pranie w potoku, tyłki wypięte. W pewnym momencie jedna do drugiej: - Chyba jestem w ciąży!!! - A z kim?? - Nie wiem, nie chce mi sie odwracać!! *** - Dziadku, nie widziałeś przypadkiem takich małych białych pigułek? - Nie, a ty widziałeś tego smoka co spaceruje w ogródku? *** Żonka do męża: - Kochanie, kup mi coś modnego i fajnego... - Ale co? - No wiesz, teraz wszyscy o tym mówią... kupiłbyś mi te kulczyki... ***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
- Dzisiaj proszę państwa, będziemy mówić o kłamstwie - zaczął profesor, po czym zadał pytanie - Kto przeczytał moją książkę? Wszyscy studenci podnieśli ręce. - A więc proszę państwa, to był przykład kłamstwa. Owszem książkę napisałem, ale jeszcze nie oddałem do druku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Nauczycielka języka polskiego pyta Jasia: - Jasiu, powiedz mi kto napisał "Lalkę"? - Bolesław Frus. - Jesteś blisko, ale to zła odpowiedz. - Bolesław Frus. - Jasiu! Bo wstawię ci jedynkę!!! - Bolesław Frus. - Dobrze. Sam tego chciałeś. Jasiu wkurzony mówi: - A to fizda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Informatyk zabrał swojego syna do ZOO. Stoją przed wybiegiem dla pingwinów. - Popatrz synku, a to są żyjące na kole podbiegunowym linuksy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś w tym naprawdę wesołku dobry.-D hihihi hi hi hi hi hi hi !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Ostatni i spadam na mój film:-D Słyszałeś, że profesor Miedwiediew wynalazł metodę przedłużania życia ludzkiego do 150 lat? - No, teraz to dopiero będą wyroki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XL
Witam kochani! I wysylam Wam buziaczki:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XL
"Październik" Jaskółeczki nie czekały na jesieni przyjście. Lecieć chciałyby za nimi kolorowe liście. Lecz tymczasem pozostają w wyzłoconym lesie aby pięknie wyglądała złota polska jesień. Choć to jesień, świerk czy sosna nie ma złotych igieł, i choć ptaki odleciały raźno ćwierka szczygieł. Dziobie ziarnka suchych ostów, barwami się mieni, jakby sobie nic nie robił z tej całej jesieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XL
Anna Wojdecka GDYBYM BYŁA CZARODZIEJKĄ Gdybym była czarodziejką gdybym czarodziejką była to bym wszystkie smutne rzeczy na piękne zmieniła.. nakleiłabym na twarze radosne słoneczka by się buzie nie krzywiły jak kwaśna porzeczka oczyściłabym ze smogu ukochane miasto nie było by nigdy wojen i żadnych katastrof nikt by nie mógł o człowieku powiedzieć "to zero " nie byłoby głodnych dzieci chorób ani sierot gdybym była czarodziejką gdybym czarodziejką była to bym wszystkie smutne rzeczy na piękne zmieniła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
XL, cos Ty sie tak z ta poezja zagolopowala:.. Sliczne wiersze naprawde.... Pozdrawiam W B W ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęście mam szczęście! krzyczą dzieci chwytając piłkę z nurtów wody a ono - na niebie świeci roześmaine złotem - młode wyciagnij rękę - zamknij płonacy krążek w pięści i głośno - głośno krzyknij - mam szczęście - Halina Poświatowska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zrywaj nici przyjaźni, bo nie wiesz czym grozi zerwanie. Choć nitkę zwiążesz to jednak, węzeł na zawsze zostanie Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Ależ tu dziś gwarno i wesoło...A jakie smaczności...mniam :-D Tylko przysiąść się z ciepłą herbatką i rozkoszować się atmosferą. Za oknem pada deszcz a u nas pełnia lata :-D.Z pełnym brzuszkiem czas na relaks.Lece czytać .Ściskam Wszystkich gorąco ❤️ 🌼 ❤️ 🌼 ❤️ 🌼 http://www.fotoik.pl/pelne.php?id=402481 http://www.fotoik.pl/pelne.php?id=402195 http://www.fotoik.pl/pelne.php?id=402058 http://www.fotoik.pl/pelne.php?id=397708

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DESIDERATA Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu. Pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach, świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przysłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wielkiej oschłości jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to, co lata przynoszą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek sądzisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twoje pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swoją duszą. Z całym tym zakłamaniem, znojem i rozwianymi nadziejami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny. Staraj się być szczęśliwy. ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALLIISS
KRÓTKA HISTORIA SPÓŹNIONEJ KAROLINY Karolinę po raz pierwszy zobaczyłem podczas naboru do teatru. Dzisiaj powiedzielibyśmy „na castingu”, ale wtedy to słowo nie robiło tak oszałamiającej kariery jak teraz. Dlatego na plakatach, które rozwiesiliśmy na Uniwersytecie, napisaliśmy po prostu, że szukamy młodych, zdolnych do Teatru Studenckiego. Sala numer 16, Mały Dziedziniec, wtorek, godzina 12. Było już po piętnastej i od ostatniej przesłuchanej przez nas osoby minęło dobre pół godziny. Zaczęliśmy składać swoje papiery, będąc święcie przekonani, że na dzisiaj to już koniec. Kiedy wyszedłem, jako pierwszy, z sali, jak spod ziemi obok mnie wyrosła Ona. Może to nieładnie mówić tak o kobiecie, ale wyglądał znacznie poważniej niż wskazywałaby na to jej metryka. Ciemnoblond włosy miała zaczesane do góry i upięte. Tylko jeden niesforny kosmyk spadał na jej twarz. - Chyba się nie spóźniłam? - zapytała z jakimś dziwnym błyskiem w oczach, którego nie mogłem zrozumieć. W pierwszej chwili wytłumaczyłem sobie to jako wyraz jej nieśmiałości. Gotów byłem przysiąc, że widziałem ją na korytarzu wcześniej, wśród innych czekających, gdy wychodziłem poprosić kolejną osobę. Dopiero czas pokazał, czym naprawdę był ten błysk. - Ależ skąd. Proszę wejść. Chętnie pani posłuchamy. Karolina była naprawdę zdolną aktorką. Zrozumieliśmy to już po kilku wypowiedzianych przez nią słowach. Nie pamiętam dokładnie, co mówiła, ale wiersz nie był z pewnością miłosny, a proza na pewno nie była śmieszna. Została przyjęta do naszego zespołu. Rozpoczęliśmy próby do spektaklu. Mieliśmy go przygotować na przegląd teatrów studenckich, który odbywał się w Paryżu. Okazało się, że Karolina mówi świetnie po francusku, bo przez dwa lata mieszkała w mieście nad Sekwaną, więc mogła nam być bardzo przydatna na miejscu. Niestety, okazało się również dużo więcej. Pierwszą próbę mieliśmy w sobotę, o trzynastej. Kwadrans po tej godzinie byliśmy już prawie w komplecie. To „prawie” oznaczało, że nie było wśród nas Karoliny. Ponieważ była to jeszcze era przedkomórkowa, nie dało się łatwo sprawdzić, co się z nią dzieję. Zaczęliśmy więc próbę bez niej, opuszczając sceny, w których miała grać. Przyszła o piętnastej. Uśmiechnięta i zadowolona weszła na salę, gdzie próbowaliśmy. Pomachała wszystkim z radością, zdjęła płaszcz i kurtkę. Wyjęła z torby wydrukowany tekst i zaraz, gdy skończyliśmy scenę, zaproponowała: - To może teraz ten moment, kiedy pierwszy raz się pokazuję? Nikt nie zgłosił sprzeciwu. Próbowaliśmy dalej nie komentując jej spóźnienia. Na następnej próbie sytuacja się powtórzyła. Po dwóch godzinach przyszła, uśmiechnęła się, zamachała, poczekała chwilę i jak gdyby nigdy nic powiedziała: - To może teraz ta scena, jak prowadzę lekcję? Na początku kolejnej próby zrobiliśmy krótkie zebranie zespołu. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że tak dalej być nie może. Ja, jako mózg organizacyjny przedsięwzięcia, zostałem wydelegowany do zwrócenia uwagi naszej koleżance, że tak nie wypada, bo przecież wszyscy się staramy, przychodzimy, tylko ona nie... - No i co z tego? – wzruszyła ramionami. – Czy coś się z tego powodu stało? Skoro nie przyszłam wcześniej, to znaczy, że nie mogłam. - Dobrze, to podaj kolejny termin, który ci pasuje, a my się dostosujemy. - Podaj termin, podaj termin – wydęła pogardliwie wargi. – Nie wszystko może być robione na termin. - To co proponujesz? - A czy komuś przeszkadza tak, jak jest teraz? – powiodła groźnym wzrokiem po zebranych. Coś musiało być w jej oczach, skoro wszyscy potulnie stwierdzili: - Ależ skąd – wstrętni tchórze. - No widzisz? Po prostu się czepiasz. – spojrzała na mnie tryumfalnie i uznała, że nie ma co ze mną dalej rozmawiać. – To co, może teraz ta scena, jak wyrzucam was z klasy? Na początku naszej następnej próby opracowaliśmy szatański plan. Dla niepoznaki miałem Karolinę delikatnie ochrzanić za spóźnienie. Termin kolejnego spotkania mieliśmy zaś podać jej z dwugodzinnym wyprzedzeniem. To jest: próba miała zacząć się o dwunastej ale jej powiedzieliśmy, że rozpocznie się o dziesiątej. Karolina bowiem nie była niepunktualna. Ona była, używając tzw.: politycznie poprawnego języka, punktualna inaczej. Przychodziła regularnie dwie godziny po rozpoczęciu próby, bez względu na to, czy wyznaczyliśmy ją na dziesiątą rano, czy piątą po południu. Dlatego, kiedy Karolina następnym razem weszła do sali, stanęła jak wryta. Nie wszyscy jeszcze byli na miejscu, a obecni dopiero zdejmowali ubrania. Gdyby nie fakt, że ją zauważyliśmy, z pewnością natychmiast opuściłaby próbę. Dała nawet krok w tył, ale zorientowała się, że nie może tego zrobić. - Myślałam, że zaczynamy o dziesiątej – powiedziała płaczliwym głosem. - Ależ skąd, umawialiśmy się na dwunastą – stwierdzili wszyscy zgodnie i nie było to wielkim kłamstwem, bo wszyscy poza nią mieli rzeczywiście stawić się w samo południe. Tego dnia Karolina nie była w dobrej formie. Zapominała tekst, nie potrafiła się skupić na granej roli. W końcu powiedziała, że ją bardzo głowa boli i, pożegnawszy się z nami, opuściła próbę. Od tej pory bardzo się pilnowała i korzystając z tego, że ze skwerku po drugiej stronie ulicy można było zajrzeć w okna naszej sali, zawsze dokładnie sprawdzała, czy już na pewno dawno temu zaczęliśmy. Wszyscy ją widzieli, ale nikt nic nie mówił. Tylko mnie przypadła rola etatowego opieprzacza, który się czepia. Zastanawiałem się co mam z nią zrobić. Rezygnować z niej po trosze nie chciałem, po trosze nie mogłem. Była naprawdę dobra w swojej roli. Ponadto paryska premiera się zbliżała, a zespół i tak się wykruszał. Nadchodziła zimowa sesja i kilka osób zmieniło priorytety, mówiąc, że chętnie do nas dołączą jak wrócimy z Francji, ale teraz mają ważniejsze rzeczy na głowie. Z podwójnej obsady, jaką wybraliśmy na naborze, udawało się w tej chwili sklecić tylko jedną. Zresztą zawsze miałem łagodną naturę i nie potrafiłem powiedzieć nikomu do widzenia, jeśli on sam nie sugerował takiej możliwości. A Karolinie nawet przez myśli nie przeszło, że miałaby zrezygnować z grania. Postanowiłem z nią poważnie porozmawiać. - Powiedz mi, ale tak szczerze, dlaczego się spóźniasz? - A skąd ja mogę to wiedzieć? – zdejmowała właśnie płaszcz po kolejnej, dwugodzinnej obsuwie. – Po prostu spóźniam się i już. Taką mam naturę i tyle. Nie myśl sobie, że jesteście wyjątkiem. Spóźniam się zawsze i wszędzie. - A nie uważasz, że to dlatego, że ci nie zależy na tych, z którymi się umawiasz? - Nie zależy mi na teatrze? – uśmiechnęła się ironicznie. – Coś ci się chyba pomieszało – ruszyła w stronę pozostałych. - Jak chcesz, mogę ci to udowodnić. - Ciekawe jak? – spojrzała na mnie z niedowierzaniem, ale zatrzymała się. - Eksperymentalnie. Powiedzmy, że zaoferuję ci milion dolarów pod warunkiem, że na kolejną próbę przyjdziesz punktualnie. O ile się założysz, że będziesz na czas? - Głupi przykład – wzruszyła ramionami, jak to zwykła była robić w trakcie rozmów ze mną. Roztarła dłonie, bo dzień był wyjątkowo chłodny i, nie zwracając już na mnie najmniejszej uwagi, rzuciła do zespołu – To co, może teraz ta scena, jak mnie zamykacie w klasie? Od tej pory wszystko toczyło się ustalonym torem. Ona się spóźniała, a ja jej zwracałem na to uwagę. Ale za którymś razem mi się to znudziło i nie zareagowałem na jej spóźnienie. To ją trochę zdziwiło, ale postanowiła się przywitać. Grzecznie odpowiedziałem na jej uśmiech, lecz nadal nie odzywałem się nawet słowem. To już ją lekko zdenerwowało. Nie zważając na próbujących kolegów powiedziała głośno. - Chciałam się wytłumaczyć.... - To nieważne. - Jak to nieważne? – jakby piorun w nią strzelił. - Spóźniasz się zawsze, więc ten jeden raz więcej nie ma znaczenia. - Jak to nie ma znaczenia? – wybuchła na dobre. – Ja sobie wypraszam, to jest lekceważenie. To ja poświęcam czas i tu przyjeżdżam, a ty twierdzisz, że to nieważne!? - Tak – kiwnąłem potwierdzająco głowo, nieco rozbawiony, nieco zdezorientowany jej złością. - To ja, to ja... – szukała odpowiednich słów. – To ja nie będę w takich warunkach pracować – chwyciła z powrotem kurtkę i wybiegła z sali. Karolina nie pojawiła się już więcej na próbie. Na szczęście udało nam się ją zastąpić, kimś wprawdzie mniej zdolnym, za to bardziej punktualnym. Premiera wypadła naprawdę dobrze. Potem widziałem Karolinę już tylko raz. Przechadzała się niedaleko pewnej kawiarni, spoglądając z uśmiechem na zegarek.. Najwyraźniej nigdzie jej się nie spieszyło. Dopiero po chwili, kiedy z kawiarni zaczął wychodzić jakiś przystojny mężczyzna, ruszyła energicznym krokiem do wejścia. jacekgetner

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie tu dzis było ucztowanie...Az milo popatrzec:-D Pierogi naprawde smakowite, ja tez musze raz zrobic:-D Ale ladne te fotki Dzika rozo❤️ Wesolek ❤️ Zlota❤️ Xl❤️ Sloneczko❤️ Listeczku❤️ Jarzebinko❤️ Janno❤️ Wanilio ❤️ Waterlili❤️ Granatku❤️ Alisarko❤️ Sarko❤️ Jzabelko❤️ Niesmiala❤️ 6 0 siatko❤️ 5+55❤️ Lo❤️ Kolezanko.K.❤️ Ja was lubie❤️ Jasu❤️ Jgor❤️ Casanowa❤️ Samotny❤️ Rozczarowanie❤️ Dla nie❤️ wymienionych❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aliss❤️❤️ Zabite drzewo Z ciemnych mojego lasu drzew jedno najcichsze Ukochałem, najbardziej smutne i najwiotsze: Brzozę, co nie szumiała w najszaleńszym wichrze, Zawsze niema, choć wiatru wiew się o nią otrze. Wszystkich innych drzew znałem najlżejsze poszumy, Tylko to jedno tajni swej mi nie otwarło... Próżno je ma tęsknota wśród bladej zadumy Oplata, by w nim duszę ożywić zamarłą. Nie wiał wicher, któremu obudzić je dano... I gniew wstał we mnie... Dłońmi chwyciłem włos brzozy I targnąłem, by wydrzeć choć skargę, jęk grozy... Milczała... Mocą dziką, szaleństwem wezbraną, Połamałem ją... - Leży zabita mą dłonią... Nie wyszumiała tajni swej... A wichry gonią... Leopold Staff Dobranoc:-D poczytam troszke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny 60
To fajne dziewczynki:-D Deta Piszę do Ciebie tych parę linijek, żebyś wiedział, że do Ciebie piszę. Jak ten list dostaniesz, to znaczy, że do Ciebie doszedł. Jak go nie dostaniesz, to mi daj znać, to go wyślę jeszcze raz. Piszę do Ciebie wolno, bo wiem, że nie potrafisz szybko czytać. Niedawno tata przeczytał w jakiejś gazecie, że najwięcej wypadków zdarza się kilometr od domu, więc przeprowadziliśmy się trochę dalej. Mieszkamy teraz w fajnej chałupce. Jest tu pralka, choć nie jestem pewna, czy się nie zepsuła. Wczoraj wrzuciłam do niej pranie, pociągnęłam za sznurek i pranie gdzieś wsiąkło. Ale przecież się z tego powodu nie powieszę... Pogoda nie jest najgorsza. W zeszłym tygodniu padało tylko dwa razy. Za pierwszym razem trzy dni, a za drugim cztery. Co do kurtki, którą chciałeś, to wujek Piotr powiedział, że jak Ci ją poślę z guzikami, to będzie dużo kosztować, bo guziki są ciężkie. Dlatego oderwałam guziki i włożyłam do kieszeni. Tata dostał pracę. Jest dumny jak paw, bo ma pod sobą jakieś pięćset osób. Wysiewa trawę na cmentarzu. Twoja siostra, Julka, która wyszła za mąż, w końcu urodziła. Nie znamy jeszcze płci, więc Ci nie powiem, czy jesteś wujkiem czy ciotką. Jak to będzie dziewczynka, Twoja siostra chce ją nazwać po mnie. Ale to będzie dziwne - mówić na swoją córkę "mama". Gorzej jest z Twoim bratem, Jankiem. Zamknął samochód i zostawił w środku kluczyki. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby nas wyciągnąć ze środka. Jak się będziesz widział z Gosią, pozdrów ją ode mnie, a jeśli nie, to jej nic nie mów. Twoja mamusia Dusia. PS. Chciałam Ci włożyć do listu parę złotych, ale już zakleiłam kopertę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny 60
Ja, wyżej wymieniony zwracam się z prozbom do waszej Firmy O przyjęcie mnie do pracy jako robotnik Fizyczny. Ponieważ zakład został rozwiązany jestem bez robotny. Proszę o przechylne załatwienie mojej prozby. Przepracowałem 27 lat. *********************************************************************************************** Moje wady: nie znoszę niechlujstwa, kłamstwa, zbytnia spostrzegawczość. **************************************************************************************** - Z wielka przyjemnością dostarczę dodatkowych informacji, jeśli moje doświadczenie i kwalifikacje będą odpowiadać Waszej firmie. ****************************************************************************************** Na ryby przyjeżdża facet. Wysiada ze złotej limuzyny, jest cały obwieszony kosztownymi łańcuchami. Po długim siedzeniu przy wędce złowił złotą rybkę, ogląda ją z pogardą i już ma wyrzucić, kiedy rybka nagle się odzywa: - Poczekaj, a trzy życzenia? **************************************************************************************** Wękarz złowił złotą rybkę, a ta przemówiła ludzkim głosem: - Jestem zaklętą księżniczką, pocałuj mnie a spełnię 3 twoje życzenia. Wękarz pocałował rybkę i po chwili stanęła przed nim piękna księżniczka. - Jakie są twoje 3 życzenia? - Mam jedno życzenie, ale trzy razy! Fajne Nie? Dobranoc - Eech, no dobra, byle szybko - co chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze się , ze Wam pierogi smakowały:-D Ja tez aż 6 wrąbałam:) Okrasa była ciut przysłona, teraz pije jak smok herbatkę zielona.:-D Jak do jutra nie pęknę to wpadnę... Poczytam jeszcze opowiadania i żarty wesołka... Pójdę oddać się w objęcia Morfeusza... który czeka już na mnie i grzeje małżeńskie loże...:P Miłego poniedziałku życzę.W B W👄❤️:classic_cool: Dobranoc *** Byś we śnie swoim znalazł ukojenie By Twoje troski rozwiał halny wiatr A srebrny strumyk szemrzący senne i słodkie melodie Ci grał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IGor111
Dobranoc nasza złota rybko👄 Tak lubię Ciebie i Was wszystkich poczytać:) Jesteście naprawdę :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IGor111
Samotny :-D:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IGor111
Kwiaty na dobranoc👄 http://www.hicker.de/data/media/186/blumen-rosen_11075.jpg Jesień w Krakowie Idę Plantami i depczę liście, kiedyś nimi spacerowała królowa Jadwiga, a gołębie uciekały przed jej aksamitnym płaszczem; Stąpam po bruku, mokrym od deszczu, kiedyś chodzili po nim żacy, w szpiczastych butach; Słucham wiatru, kiedy stoję na przystanku, kiedyś puszczały na nim latawce dzieci bogatego mieszczaństwa; Siedzę na parapecie i patrzę na wnętrze uniwersytetu, kiedyś kobiety za naukę w nim palono na stosie; Tyle jesieni było już w Krakowie i wiele ich jeszcze będzie, a każda z nich przyniesie nowy liść do gamy kolorów historii. Agnieszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×