Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Gość tuuuuja
Dorotko 55 - przypomniałaś mi moje dzieciństwo. Ze smutkiem patrzę na obecny Swiat - nikt nie pamięta pokoleń ludzi ciężko pracujących - całych pokoleń - na obecną rzeczywistość.Starość - już nasza - jest pogardzana,liczy się anoreksja,moda,kolczyk w nosie i forsa. Dzieci dorosłe mieszkające ze swoimi rodzicami - to powod do pogardy i śmiechu - w sumie rodzina też przestala być wartością. Mam wiele wdzięczności dla Grechuty,który w jednej ze swoich piosenek dziękuje naszym przodkom - tym którzy brali w ciężkie ręce płóg aby stworzyć obecną rzeczywistość. Czy jednak o taką rzeczywistość im chodziło? Mam wrażenie,że wszyscy tutaj czujemy się samotni - szukamy między sobą ciepla i odrobiny radości. Moje dzieciństwo i młodośc to wspominam jak w tym urywku z Chłopów.Wakacje zaczynały się sianokosami,potem byly żniwa,potem znowu sianokosy i szkola.W międzyczasie pomoc w gospodarstwie.Po wakacjach były wykopki a na końcu,przed zimą wybierane były buraki.Zima wcale nie oznaczała odpoczynku - karmienie zwierzaków - obrządek - i tak w kólko do wiosny- sadzenia ziemniaków. Gdzie były wtenczas WŁADZE - martwiace się o odpoczynek dzieci? A moze to wcale nie było złe?W koncu nikt nie zabraniał mi się dobrze uczyć,ani nie zabraniał czytać kupy książek. Dobrze,że pod tym względem Swiat się zmienia na lepsze,ale czy będzie lepszy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspaniale dziewczyny! Ale na wstępie przywitam się z wam W B W 👄 Słoneczko kochane!- jak milo się ciebie czyta , bardzo mądra z ciebie dziewczyna... Kochana rozumiem, ze praca, rodzina,ale jak już znajdziesz chwilkę to się ciebie z wielka przyjemnością czyta👄 Masz w sobie dar pisania i tyle ciepłych slow, pamietasz o każdym i emanujesz dobrocią, przypuszczam , ze czujesz się spełnioną kobietką i szczęśliwą ... Chciałabym mieć taka synową .... Tuuuju,skarbie ty mój wyjęłaś mi to z ust co napisałaś ..... Ja tez uwielbiam bardzo czytać:) I zawsze twierdziłam i twierdze ,ze książki klimatu,nie odda żaden najlepszy film... Ja urodziłam się w mieście, ale już jako młoda dziewczynka kochałam wieś i miałam dużo koleżanek w szkole do których z przyjemnością jeździłam na żniwa , wykopki, by zarobić sobie na ciuszek z pewex u.... Pamiętam smak pysznej grochowy która przywożono w wielkim kotle na pole kartoflowe .... Ja próbowałam bardzo dlugo na bazie rożnych przepisów eksperymentowałam nawet by ten smak odtworzyć , niestety moja grochówka niezła , ale już nie t ten smak... Sorry telefon dzwoni, pewno przystojniak za mną stęsknił się:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
Kocham tu te chwile spędzane z wami , ale praca, praca:( 👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼 👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼 👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼👄❤️🌼 Na wielką miłość muz. K. Dzokas - sł. L. Konopiński Czasami z życiu moim tak już jest Jak gdyby rok się składał z zim Za oknem w parku nie chce kwitnąć bez Słońce też wśród chmur lśni Mijają wolno chwile dzień za dniem W ogródku moim milczy ptak Bez ciebie smutna snuję się jak cień Z sercem też coś nie tak Na wielką miłość będzie biło serce znów I płatki z pąków się rozchylą u twych ust Zakwitną kwiaty, że motylom zbraknie tchu Nastanie maj, ten który znam z pogodnych snów Na wielką miłość będzie biło serce mi Na skrzydłach wrócą, jak motyle barwne dni Nie zmienią tego żadną siłą ludzie źli Nie będziesz sam ja będę tam, gdzie jesteś ty Nie zawsze radość puka do mych drzwi I z twarzy uśmiech znika gdzieś Przychodzi niespodzianie czas na łzy Każdy z nas o tym wie A jednak, kiedy burzy mi się świat Zaufać pragnę dobrym snom I wiem, że choćbyś innych dróg sto miał Wrócisz tu, gdzie twój dom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 60 siatka
🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To była koleżanka:-D Mówiła , ze chce odwiedzić chora poprosiłam by po drodze kupiła mi parę mandarynek bo 60 siatka :) narobiła mi apetytu... Przyjdzie na pomidorówkę o 13 :30 Oczywiście która z Was będzie maila chęć na pomidorówkę serdecznie zapraszam :-D Ja czuje się troszkę lepiej, ale wstałam dziś pod oczami mocno pod podpuchnięta pewnie po tych od bólu tabletkach... Dorotko 55, jesteś cudowna osoba ❤️ Pozdrawiam wszystkie nowe panie❤️ Ol❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-D http://imagecache2.allposters.com/images/pic/KUN/8197~Argentinischer-Tango-Poster.jpg Jasieński Bruno, Tango jesienne Z.K. Jest chłodny dzień pąsowy i olive. Po rżyskach węszy wiatr i ryży seter. Aleją brzóz przez klonów leitmotiv Przechodzisz ty, ubrana w bury sweter. Od ściernisk ciągnie ostry, chłodny wiatr. Jest jesień, szara, smutna polska jesień... Po drogach liście tańczą pas-de-quatre I po kałużach zimny ciąg ich niesie. Dziś upadł deszcz i drobny był, jak mgła. W zagonach błyszczy woda mętno-szklista. Wyskoczył zając z mchów i siadł w pół pas. Słońcempijany mały futurysta. Po polach straszą widma suchych iw, A każda iwa, jak ogromna wiecha... Aleją brzóz przez klonów leitmotiv Przechodzisz ty samotna, bezuśmiecha... I tyle dumy ma twój każdy ruch I tyle cichej, smutnej katastrofy. Gdy, idąc drogą tak po latach dwóch Ty z cicha nucisz moje śpiewne strofy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam Was dziewczynki i życzę miłego dnia...👄 Jesteście wszystkie bez wyjątku:classic_cool::classic_cool::classic_cool::classic_cool::classic_cool::classic_cool::classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotny zajęty to ja was rozweselę:-D :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D Włamywacz skarży się koledze: - Ale miałem pecha. Wczoraj włamałem się do domu prawnika, a on mnie nakrył. Powiedział, żebym zmykał i więcej się nie pokazywał. - No to jednak miałeś szczęście! - Szczęście? Policzył sobie 300 zł za poradę!. Do Jasia podchodzi ratownik: - Nie wolno sikać do basenu! - Ale wszyscy sikają do basenu! - Może -mówi ratownik -Ale nie z trampoliny! Dzień dobry! 0,7 antybiotyku poproszę! Dlaczego Mojżesz przeprowadził żydów przez morze -bo się wstydził z nimi iść przez miasto. Idzie 3 wariatów po torach, jeden mówi: - ale te schody są płaskie drugi na to: - i poręcze tak nisko a trzeci : - no i nareszcie winda jedzie Siedzi dwóch kretynów w pokoju i zgasło światło. Jeden mówi to pewnie korki, a drugi to idź im otwórz. Przychodzi do lekarza kangur z zakrwawionym brzuchem. Lekarz pyta się: - Co się stało? A kangur: - Ktoś mi wyrwał torbę w autobusie... :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOROTA55
Dzień Dobry !!! Milo mi, ze do oazy wpadać mogę:-D Ciesze się , ze znalazłam tu tylu zwolenników Jesieni w Literaturze:) dzięki i za buźki:-D👄 dziś już ćwiczyłam od rana:-D Nad Niemnem Dzień był znowu świąteczny i pogodny, ale rozległa równina, z jednej strony w lesiste pagórki, a z drugiej w półkoliste koryto Niemna ujęta, wcale inną miała postać niżeli w świetne, skwarne, mozolne dni upłynnionego już lata. Miała wcale inną postać, bo było to święto wesołe i rześkie jeszcze, w zebrane plony bogate, lecz już niby u wrót rozpoczynającej się jesieni stojące. Zamiast świeżości, blasku i kipiątku wezbranego życia unosił się teraz nad tą równiną łagodny smętek natury, omdlewającej zwolna i z wdziękiem. Na spasionych miedzach, gładkich i pustych, zaledwie gdzieniegdzie sterczały nagie łodygi cykorii, ciemną czerwienią iskrzyły się bujne kity końskiego szczawiu, drobne puchy kotków i żółknące dzięcieliny trwożnie przypadały ku stwardniałym krawędziom zagonów. Jak okiem zajrzeć, zdeptane przez trzody ścierniska żółtość swoją mieszały z ciemną szarością zoranej gleby i więdniejącą zielenią kartoflisk, a wszystko to razem wyglądało jak kobierzec o barwach przygasłych i spłowiałych, na którym tu i ówdzie łanki dojrzałej gryki kładły rdzawo różowe plamy, a majową zielonością odbijał na korczyńskich polach bujający wysoki gaj końskiego zębu. Ścieżki tajemniczo przedtem na dnie zbożowej puszczy utopione widocznymi teraz, chociaż mdławymi skrętami przepływały ciemniejszą od nich rolę, której spulchnioną powierzchnię gęsto siadywały wrony, w zadumanych postawach spuszczając ku ziemi żeru szukające swe dzioby. U skraju ściernisk, pod laskami, wzbijały się małych ognisk pastuszych niskie, nikłe, sinawe dymy; polne grusze, topole i wierzby stały jeszcze w zieleni gęstej, lecz sczerniałej i bez blasku, a kiedy niekiedy, nie wiedzieć skąd się biorąc, żółty liść przelatywał już powietrzem i gdzieniegdzie na polnych krzakach mlecznie bielały płatki pajęczyny. Zamiast upajającej woni kwitnących ziół, skoszonych traw, świeża zżętej słomy i z drzew ulatniającej się żywicy, czuć było naokół jeden tylko mocny, wilgotny, razowe pieczywo przypominający zapach ziemi, głęboko przez pługi wzruszonej. Zamiast ogłuszających śpiewów ptactwa i niezliczonych w rozmaitości swej brzęczeń owadów panowała wszędzie cisza, cisza nie śmierci jeszcze, ale wielkiego uspokojenia się istot i rzeczy, wśród której jednak odzywały się w górze ostre krzyki żurawi i klekot bociani, a w dole na mdlejących skrzydłach przelatywały spóźnione motyle, pszczoły nad łankami gryki brzęczały i powyżej drzew dzwoniła ciągle niewidzialna struna nadwodnych muszek. W dnie powszednie rozlegały się tu jeszcze przewlekłe i posępne lub ochocze i krótkie wołania oraczy; widać także było szybko posuwające się pługi, z cichym chrzęstem po zoranej roli wlokące się brony i powoli, równo, w prostych liniach, z wyprostowanymi postaciami postępujących siewców, których ręce rytmicznymi prawie ruchy rzucały na zagony obfitą rosę ziaren. Nad tym zaś wszystkim, nad zaściełającym ziemię kobiercem przygasłym i spłowiałym, a gdzieniegdzie tylko rdzawą różowością lub majową zielenią rozweselonym, nad pociemniałymi drzewami, u których stóp wiły się nikłe dymy, nad z rzadka rozsianymi oraczami i siewcami, świeciło śród czystych, lecz bladych błękitów ciche, przygasłe, bladozłote słońce. Zdawać się mogło, że przez długie wylewanie na ziemię zapładniających ogni wywabiło ono z szaty ziemi świetne jej barwy i samo pobladło, a teraz na piękną jeszcze, lecz uciszoną i smętną spoglądało smętnym, uciszonym okiem. Tak jak ziemia, która uśmiechała się jeszcze, lecz już nie wybuchała radością, ogrzewało ono jeszcze, lecz już nie paliło, łaskawie zarzucało na wszystko płaszcz z bladego złota, lecz nigdzie nie rozniecało ognisk płomieni i iskier. Od pozbawionego tych ognisk, bladego błękitu nieba do spłowiałego kobierca ziemi stało powietrze niepokalanie przejrzyste, nieco chłodną rzeźwością przejęte, przypominające bliskie już, pajęczynowe, babie lato - do umieszczonego nad światem kryształowego dzwonu podobne. Wraz ze zmienioną postacią natury bohatyrowicka okolica nieco odmienną postać przybrała. Nie był to już, jak przedtem, gęsto zbity i dla oka prawie nierozwikłany pas roślinności, śród którego z bliska tylko i ułamkowo rozpoznawać było można granice zagród i ich domostwa. Teraz tylko wszystkie płoty i ściany budynków do połowy niemal tonęły w przedziwnie wybujałych, z niesłychanym gwałtem wzdymających się gęstwinach. Były to gęstwiny, a raczej wzdęte rzeki, dzikie puszcze chwastów. Były to niby księgi natury o gęsto zbitych i coraz innych kartach. Z wysokiej, szerokolistnej, puszystej dla oka a twardej dla ręki pościeli olbrzymich łopuchów, babek, chrzanów bujały tam wysoko niezliczone osty, u wierzchołków ubrane w bladoróżowe, misterne, kolcami zjeżone kwiaty mieszające się ze śnieżnymi koronami krwawników, z ciemną czerwienią końskich szczawiów, z zaroślami psich języczków, których podługowate liście wysuwały się zewsząd, jakby chciały swą ostrą powierzchnią lizać odzież przechodniów; gdzie indziej krzaczasty, grubiański żywokost mnóstwem białych guziczków osypany rozpierał się tak szeroko, że nic już przy nim wzrastać nie mogło oprócz upartych mięt i piołunów rozlewających naokół mocne i gorzkie zapachy; gdzie indziej jeszcze zdziczałe spireje, ogołocone z kwiatów malwy, przekwitłe i trującymi makówkami zwieńczone psianki tworzyły wysoką i nieprzebitą plątaninę, której spodem kładły się krwiste liście więdnącej dzikiej lebiody, złociły się suche szelestuchy, puszczą rosły chwoszczaje, ruty i pokrzywy. Ale działo się tak tylko u płotów, stodół i stajen; gdzie indziej wszędzie rozwidniło się, rozszerzyło, poprzestronniało. Najlżejszy pył, po niedawno spadłych deszczach, nie podnosił się z ziemi; w przejrzystym więc powietrzu, za ogrodami, z których zdjęto owsy, konopie i fasolę, domy i drzewa stały w wyraźnych, pełnych, odosobnionych zarysach. Pozostałe w ogrodach niskie tylko warzywa nic sobą nie zasłaniały, a na dziedzińcach i uliczkach, od płotu do płotu i od budynku do budynku, słały się już tylko niskie, zdeptane trawy. Wiśniowe i śliwowe gaje przerzedziły się i u dołu pustymi przestrzeniami przeświecały; stare lipy, grusze, topole i jawory, błyskając tu i ówdzie zżółkłymi lub zaróżowionymi liśćmi, nabrały u szczytów koronkowej prawie przezroczystości Kwiaty, bardzo już rzadkie, pod gankami i oknami domów ukazywały się w postaci nikłych floksów albo drobnych aster; w zamian, przez puste przestrzenie gajów i koronkowe gałęzie drzew widać było rozłożone na trawach brunatne lny, bielały pod blaskiem słońca rozciągnięte płótna i niewidzialne przedtem, na kształt skrawków drogiej materii, tu i ówdzie przebłyskiwały błękitne smugi Niemna. Myślę , ze chętnie do tego wrócicie:-D Pozdrawiam i życzę miłego dnia👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niesmiala
Witam was kochani i pozdrawiam gorąco bez wyjątku:-D Dorotko55, świetny pomysł, z wielka radością czytam te wybrane fragmenty... Polubiłam cię za ta wrażliwość i należysz już do oazy👄 Całuje wszystkie oazowiczki i chłopaków z listy sloneczka 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zupka pomidorowa już pachnie w całej oazie:-D http://farm1.static.flickr.com/162/407056818_0ba7b3a7c1.jpg http://www.marions-kochbuch.de/rezept/0507.jpg http://www.kaisers.de/Kochstudio/Rezepte/dc1c7b21677ef3ded955dfafd0e03464.0.0/Tomatensuppe_mit_Croutons-1.jpg Serdecznie zapraszam:-D Pa zaraz przyjedzie Marta;P Wieczorkiem wszystko przeczytam[usta ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niesmiala
dzięki :-D ja pierwsza w oazie zajadam się :) ZŁOTA smaczna pomidoroweczka: -D:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sara 56
To byłam ja:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek64
Witam wszystkie panie! Zupka smakowała:-D dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek64
Miłosz Czesław, Walc Już lustra dźwięk walca powoli obraca I świecznik kołując odpływa w głąb sal. I patrz: sto świeczników we mgłach się zatacza, Sto luster odbija snujący się bal. I pyły różowe jak płatki jabłoni, I skry, słoneczniki chwiejących się trąb. Rozpięte szeroko jak krzyże w agonii Szkło ramion, czerń ramion, biel ramion i rąk. I krążą w zmrużone swe oczy wpatrzeni, A jedwab szeleści o nagość, ach cyt... I pióra, i perły w huczącej przestrzeni, I szepty, wołanie i zawrót, i rytm. Rok dziewięćset dziesięć. Już biją zegary, Lat cicho w klepsydrach przesącza się piach. Aż przyjdzie czas gniewu, dopełnią się miary I krzakiem ognistym śmierć stanie we drzwiach. A gdzieś tam daleko poeta się rodzi. Nie dla nich, nie dla nich napisze ich pieśń. Do chat drogą mleczną noc letnia podchodzi I psami w olszynach zanosi się wieś. Choć nie ma go jeszcze i gdzieś kiedyś będzie, Ty, piękna, nie wiedząc kołyszesz się z nim. I będziesz tak tańczyć na zawsze w legendzie, W ból wojen wplątana, w trzask bitew i dym. To on, wynurzony z odmętu historii, Tak szepce ci w ucho i mówi: no patrz. A czoło ma w smutku, w dalekich lat glorii I nie wiesz, czy śpiewa tak walc, czy twój płacz. Stań tutaj przy oknie i uchyl zasłony, W olśnieniu, widzeniu, na obcy spójrz świat. Walc pełza tu liśćmi złotymi stłumiony I w szyby zamiecią zimowy dmie wiatr. Lodowe pole w brzasku żółtej zorzy W nagle rozdartej nocy się otworzy, Tłumy biegnące wśród śmiertelnej wrzawy, Której nie słyszysz, odgadujesz z ust. Do granic nieba sięgające pole Wre morderstwami, krew śniegi rumieni, Na ciała skrzepłe w spokoju kamieni Dymiące słońce rzuca ranny kurz. Jest rzeka na wpół lodami przykryta 1 niewolnicze na brzegach pochody, Nad siną chmurę, ponad czarne wody W czerwonym słońcu, błysk bata. Tam, w tym pochodzie, w milczącym szeregu, Patrz, to twój syn. Policzek przecięty Krwawi, on idzie, małpio uśmiechnięty, Krzycz! W niewolnictwie szczęśliwy. Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna, 1 mija tak człowiek, i już zapomina, O co miał walczyć i po co. Jest takie olśnienie w bydlęcym spokoju, Gdy patrzy na chmury i gwiazdy, i zorze, Choć inni umarli, on umrzeć nie może I wtedy powoli umiera. Zapomnij. Nic nie ma prócz jasnej tej sali I walca, i kwiatów, i świateł, i ech. Świeczników sto w lustrach kołysząc się pali, I oczy, i usta, i wrzawa, i śmiech. Naprawdę po ciebie nie sięga dłoń żadna, Przed lustrem na palcach unosząc się stań. Na dworze jutrzenka i gwiazda poranna, I dzwonią wesoło dzwoneczki u sań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek64
Hahaha! Pomyliłem się i na inny topik się wpiep****m :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek64
Dziewuszki wyjeżdżam do syna, chciałam wam tylko zakomunikować... Pozdrawiam Was i życzę miłego wieczorku:-D❤️ zycze dużo zdrowia Jzabelko👄 Jak wrócę to się odezwie.... Do widzenia, do widzenia do miłego zobaczenia Do widzenia, do widzenia, do widzenia................:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wow!!! Zupka wyśmienita:-D Dorotko,wspaniały pomysł z ta lektora👄 Przeczytałam z przyjemnością... Jasiu szerokiej drogi i nie zapominaj o nas:-D I o oazie;P Piszecie tak ciekawie , srako super dowcipy:-D Fotki urzekająco piękne, wiersze i opowiadania wspaniale... Pozdrawiam i całuje was wszystkie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapominaja
:)👄 Stworzymy wodospad szczęścia będziemy słońcem radości rozkwitniemy jak drzewa życiem gdy przyjdzie wiosna miłości, już niedługo marzenia jak gwiazdy rozświecą czarne otchłanie na razie żyjmy nadzieją że tak się kiedyś stanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jacek48
Słonimski Antoni, Żal Gdy Cię spotkałem raz pierwszy Mokre pachniały kasztany Zbyt długo mi w oczy patrzałaś - Ogromnie byłem zmieszany. Pod mokre płaty gałęzi Szedłem za Tobą w krok. Serce me trzymał w uwięzi Twój fiołkowy wzrok. Dawno zużyte słowa Wróciły do mnie znów I zrozumiałem od nowa Znaczenie prostych słów I tak się jakoś stało, Że bez tak pachniał - jak bez, I słowo pachnieć - pachniało, I łzy były pełne łez. Tęsknota, słowo zużyte... Otwarło mi swoją dal... Jak różne są rzeczy ukryte W króciutkim wyrazie: żal Jestem bardzo zajęty! Pozdrawiam wszystkie mile panie i wpadnę w weekend{serce]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jacek48
Sorry!❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wanilia38
cześć! Czytam Was i wesoło mi na duszy :-D Fajnie tu pobyć:-D teraz tak tu milo i ciepło ! Zupka wyśmienita!!! Staff Leopold Bajka W mrok drzew, W odwieczny stary bór wbiega Bajka, Dziecię grajka spoza siedmiu gór... Na mchu, wsłuchana w szumu wiew. Bez tchu przylega, W ócz zdziwienie chłonąc cienie Sennych drzew... I śni: Ze w duszy psotnej Dziw tajemny zmyśli, ciemny Jak lęk ptaszy, i przestraszy Tłum samotny starych pni... Więc gwarzy dziw, Co szedł przez groźne jary. Północą przez pieczary, Ze strachu ledwo żyw; Prawi wieść, Ze zbóje, czarownice Pacholę bladolice Chwyciwszy chciały zjeść!... A las słucha rozhoworów... Słuchają paprocie, Modra mucha i jaszczurki w cętek złocie... Ludek muchomorów krasnych wzniósł kapturki... Wszystko słucha - A bajka, Dziecię grajka spoza siedmiu gór, Już się boi gadek własnych... Trwogą źrenice otwarła, Niema stoi, dech zaparła i przyklękła Tuląc się do pnia bez słów... Sama sobą się zalękła, czarem swoich snów... I w głos płacze, we łzach cała, Że się w borze zabłąkała... Ubawił się serdecznie stary, dobry bór...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×