Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bez słów

Proza życia?

Polecane posty

Gość Bez słów

Przyszłam tu się wyżalić... Może znaleźć rozwiązanie... Jesteśmy małżeństwem niecały rok, a ja mam wrażenie, że w ogóle się nie znamy. I ze strachem łapię się na tym, że mi już (tak szybko...) nie zależy. Nie zależy mi, żeby coś z tym zrobić.. Chciałabym, żeby to on się zmienił. Choć czasami widzę starania z jego strony - to on sprawia, że wychodzimy z domu, czuję się niekochana i niedoceniana. Nie umie mi okazać uczucia. Nie czuję się bezpiecznie. Mam wrażenie, że dla niego liczy się \"mieć\", internet i seks. A ja na seks nie mam ochoty. I za każdym razem gdy on próbuje, ja odmawiam. Nie umiem się przełamać. Wcześniej tak nie było, kochaliśmy się często.. Nie zawiódł mojego zaufania, nie zdradził mnie, nie dał mi podstaw, żebym mogła tak myśleć. A z drugiej strony, czuję, że nadal go kocham, ale mam straszny żal... Tak naprawdę nie wiem o co. Że życie okazało się zbyt normalne, szare i prozaiczne? Mam dość jego wywyższania się i krytyki. Twierdzi, że jestem przewrażliwiona - że wietrzę krytykę w każdym słowie, nawet gdy nie ma niczego złego na myśl. Ale to sprawia ton jego głosu... Ja też czuję się winna - nie interesuje mnie, co się dzieje u niego w pracy, słucham żeby słuchać... Wkurza mnie, że nie pomaga mi w domu - od czasu do czasu pozmywa i powinnam wtedy skakać z radości, raz na tydzień robimy wspólnie zakupy. Cała reszta na mojej głowie. A ja też pracuję i gdy wracam do domu nie mam siły jeszcze sprzątać czy gotować... Czasem mam wrażenie, że jesteśmy dwójką obcych sobie ludzi, dzielących wspólne mieszkanie. On ma internet, ja TV. I tak dzień za dniem mija. I chociaż chciałabym coś zmienić, nic z tym nie robię. Nie wiem, czego mi brakuje - chyba chęci i energii, żeby jeszcze z siebie coś wykrzesać. Wszechogarniająca mnie apatia i bierność jest nie do zniesienia. A ja tkwię w tym. I to mnie dobija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez słów
pomóżcie proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha no cóż
takie życie. Porozmawiajcie jak widzi wasz związek, podział ról, bo potem będzie za późno. Ja też nie zgodziłabym się na to by mnie pozostawiono pranie, gotowanie sprzątanie . broń swoich praw dziewczyno i włącz mężaw do mowy rytm. Myślę, że on to wyniósł z domu rodzinnego i nie zdaje sobie sprawy ile czasu i sił zabierają zwykłe czynności. wychodźcie gdzieś, gdzie może zabłysnąć, gdzie inni się tobą zainteresują wtedy nutka zazdrości i podziw w oczach innych zadziała jak najlepszy afrodyzjak. Bardziej o ciebie zadba. Jeśli możecie jedźcie gdzieś na weekendy, zmiana otoczenia też pomaga, nie patrzy się cały czas na domowy bałagan i zaczyna się za swoim domkiem tęsknić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość warka.k
pogadaj z nim o tym zanim bedzie za późno pogubisz sie tak bardzo jak ja i mój mąz, który odszedł i żyje w próżni i tyle rzeczy żałuje ze wczesniej nie zrobiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez słów
Co jakiś czas problem podziału obowiązków powraca, ale rezultatów rozmów nie ma. Wcześniej studiowałam pełną parą, wtedy mieliśmy "uzgodnione", że skoro on chodzi do pracy, a ja studiuję, to ja zajmuję się domem. Ale od prawie pół roku pracuję, kończę mgr i chociaż miało się zmienić w kwestii obowiązków domowych - dalej nic. Przypominałam, prosiłam.. Niewiele to daje. Jeśli chodzi o "błyszczenie" - chciałabym bardzo. Ale okazji brakuje :( Czasem myślę, że wyszłabym też z domu, nawet sama, albo umówiła się z jakimiś koleżankami, ale potem ogarnia mnie apatia i wizja tego, że nie będę się dobrze bawić, że będę się zmuszać do uśmiechu... Poza tym nie wiem do kogo mogłabym zadzwonić... Totalne dno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
" Porozmawiajcie jak widzi wasz związek" no i pierwszy błąd...niedogadanie wspólnych planów i oczekiwań przed zawarciem związku...:( Poważna rozmowa konieczna i uświadomienie, że Wy macie tworzyć wasz dom taki w którym będziecie czuli się dobrze. Samo się to nie ziści jeśli nie bedziecie współpracować. Ani on sam ani ty sami tego nie dokonacie bo się nie da dokonać tego w pojedynkę. Zamiast zbliżać się i poznawać zaczniecie się oddalać i żyć każde swoim życiem...a to już droga do zdrady. Przygotuj się do rozmowy spokojnej...awantury, kłótnie i milczenie nic budującego w wasz związek nie wniosą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
"chociaż miało się zmienić w kwestii obowiązków domowych - dalej nic." Ano wypada wypisać obowiązki podzielić się nimi i konsekwentnie wymagać..ale nie wyręczać lub zwalniać, czy dawać przyzwolenie na ich niewykonanie tym, że się nie zauważa, milczy. Tylko w przypadku jego prośby...ale w ZAMIAN jakiegoś twojego wyboru np. spotkania z koleżankami. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha no cóż
trzeba gdzieś wychodzić a jeśli nie macie okazji to zaproście kogoś do siebie, potem znajomi was zaproszą. Radzę też wyjechać na jakieś zorganizowane wycieczki czy obozy, tam poznaje się nowych ludzi, odkrywa coś fajnego, oderwiecie się od codzienności no i porozmawiajcie. Powiedz mu, że nuży cię gotowanie, że obiecał, albo po prostu któregoś dnia napisz karteczkę :"kochanie, pamiętam jak wspaniale ostatnio posprzątałeś ugotowałeś albo uprałeś itp, wierzę w ciebie pa kotku, zrób zakupy, zostawiam ci liste. twoja kochająca..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
Świetny pomysł "ha no cóż" z zaproszeniem znajomych...tylko jest takie małe ale...gdy w ich związku "zagra"...bo autorka nie wykrzesze z siebie entuzjazmu ...cóś mi się wydaje. :) Sama przygotuje jedzonko i pozmywa i posprząta.... :( gdyż pan może być zmęczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
AUTORKO stanowczo postaw sprawę jasno, że za mamuśkę nie chcesz być w waszym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
AUTORKO stanowczo postaw sprawę jasno, że za mamuśkę nie chcesz być w waszym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez słów
Coś w tym jest... Dziękuję za porady. Postaram się wykrzesać z siebie jeszcze trochę. I kolejny raz porozmawiać. Na razie idę spać. Sama, bo małżonek na imprezie integracyjnej z pracy - bez osób towarzyszących... Fajnie tak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
No i jeszcze jedno w/g Kodeksu Rodzinnego "Świadomy/a praw i obowiązków....." Masz prawa autorko i on też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
no i oczywiście są obowiązki dla obojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
On na imprezie? ....a tobie się nie chciało wyjść z domu...błąd. No cóż rozumiem ...koniecznie zacznij działać...ciut za daleko ten stan się posunął w waszym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
związek jest przegrany i koniec to tylko kwestia czasu.. gosc jest odrobine nieodpowiedzialny, a autorce nie chce sie podejmowac staran, by cokolwiek naprawic... takie klasycznie kobiece - pomimo, ze pisze tu o jakichs tam rozmowach, to pewnie czeka az sie 3/4 rzeczy facet będzie domyslał....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×