Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Cześć dziewczyny. zaczęłam dziś szukać ratunku w internecie. Znalazłam jeszcze inne forum ale to Wasze jest mi "bliższe". Cześć. dołączyłam do Was bo nie wiem co dalej. Mój mąż zginął w wypadku samochodowym. Jednego dnia straciłam sens życia. Mimo tego, że została mi 2 letnia córeczka. Jak wszyscy mądrzy mówią " mam dla kogo żyć". wiem, rozumię. Mam świetną córcię. wykapany tatuś ale............ nie ma Jego i nawet Ona nie jest w stanie mi Go zastąpić. Brakuje mi Go wszędzie i w każdym momencie :( Chciałabym Go przytulić, usłyszeć....... Do tego mam kupę problemów. Moje dziecko nie dostało renty (brakło kilku miesięcy składkowych do pięciu lat pracy mojego męża). Obawiam się, że z mojego wynagrodzenia długo nie damy rady. Żłobek, raty kredytu hipotecznego( bo marzył nam się NASZ ciasny ale własny). Szukałam pracy dodatkowej na weekendy albo wakacje w internecie ale nic nie mogę znaleźć. może macie jakieś pomysły. Myślałam nawet o pracy za granicą w ostateczności (nie chcę zostawiać córeczki już jedno rozstanie przeżyła i to bardzo) Niedługo kończy mi się urlop i nie wiem co dalej. Wierzę, że mój mężuś mi pomoże bo tak zawsze było i nadal jest chociaż może wyda Wam się to śmieszne. Pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A swoją drogą podziwiam Cię Matko Polko. Ja też mam czasami ochotę rzucić to wszystko i uciec daleko ale jestem bojuch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Duch Boży wieje kędy chce i gdzie chce.. Dlatego jestem w USA, nawet nie wiedziałam, że tak to się potoczy.. Pan Bóg zawsze zaskakuje..no nie? nie wiedziałam, nie myślałam o tym.. a jednak... Niech Dzieciątko Jezus Wam błogosławi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Nigdy nigdy nie wyjeżdżaj za granicę bez dziecka!!!!! Ono potrzebuje Ciebie. Jak Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na swoim miejscu! A reszta? Nie zawsze to co chcemy na siłę mieć i robić jest akurat właściwe.. pomyśl jakie inne rozwiązania możesz mieć, ok? na pewno coś się znajdzie!!! I ufaj! Bóg sierot i wdów nie zostawia, nigdy ! My mamy szczególne względy u Najwyższego!!!!!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Joanna Matka Polka.
Pani Asiu. Tak weszłam tu przypadkiem na ten topik. Mam męża,jestesmy w trakcie rozwodu. Ale nie wazne. Ważne jest to ,że podziwiam Panią za odwagę i optymizm z jaka Pani podchodiz do zycia. Ja martwie się co będzie ,jak sobie poradze jako samotna mama.. Ty daszej wiarę ŻE SIĘ DA!! JESLI SIĘ TYLKO CHCE I JESLI MA SIĘ OPARCIE W TYM NA GÓRZE-W BOGU!. DZiekuję! :) i oby Bóg Ci wynagrodzil cierpienia bratnia duszą i błogosławieństwem.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Dziękuję. Nawet nie wiem jak masz na imię..Wiem, że bez wiary nie dałabym rady żyć. Mam cel życia. Wychować 5 dzieci.. Wieczorami padam, a tu jeszcze muszę mieć siły na modlitwę wieczorną, na czytanie książek.. klona potrzebuję czasami.. Nie masz jakiegoś??? Serdecznie pozdrawiam!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MATKI POLKO ja wiem tylko jeśli nie będę miała wyjścia żeby nie stracić domu (bo gdzie się podziejemy) to może będę zmuszona gdzieś wyjechać i powiedz mi gdzie dostanę pracę z 2 no teraz prawie 3 letnim dzieckiem. Ty wyjechałaś do kogoś czy tak w ciemno i w jakim wieku są Twoje dzieci jeśli można zapytać i gdzie znalazłaś pracę. Ja boję się żebyśmy nie wylądowały na ulicy gdzieś daleko ale u nas też jest ciężko z pracą. Tak mi Go brakuje. On potrafił nawet góry przenosić. Dla Niego nie było problemu nie do rozwiązania. Fakt, że ja też byłam bardziej "bojowa" ale teraz boję się o dziecko. Jak i za co Ją wychowam. Często myślę, że może lepiej jakbyśmy jechały z Nim.... bylibyśmy razem ..... szczęśliwi. Muszę żyć dla Niej chociaż lekarz twierdzi że muszę od nowa zacząć żyć dla siebie a ja wiem , że jakby Jej nie było to nic by mnie tu bardzo nie trzymało bo co to za życie. Jak sobie przypomnę jak kiedyś byliśmy szczęśliwi............. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa 90
Nati, Byłam w podobnej sytuacji. Byłam w końcu 9 miesiąca ciąży kiedy mój mąż miał wypadek. Zmarł 3 dni przed narodzeniem naszego synka. Świat, który miałam poukładany, runął jak domek z kart. Byliśmy 4 miesiące po ślubie. Studiowałam, dostawałam dosyć wysokie stypendium,zaszłam w ciązę, i dlatego przesuneliśmy datę ślubu z 3 września na kwietnia ( mój mąż zmarł 3 września), potem najszczęsliwsze miesiące, wakacje nad morzem i ten dzień okropny. Dla mnie jakby to było wczoraj a minął już rok i ponad 3 miesiące. Pozostawił dużo niedokończonych spraw, zamknięcie firmy, uregulowanie należności, załatwianie w US i ZUS , organizacja pogrzebu, naraz poród i dylemat. Czy mam siłę rodzić naturalnie, proponowano mi cesarkę ze względu na moją sytuację psychiczną ale dzidziuś też był duży, bo urodził się 4520g.Nie miałam wyjścia rodziłam naturalnie i mialam ogromnie dużo siły, takiej nie mojej a jednak bliskiej, czułam , że jest, pomimo , że go nie widziałam. Dwa dni potem pogrzeb, ostatnie pożegnanie. Utrata sesnu i wszystkiego zarazem. Co mnie najbardziej dziwiło i o co miałam do siebie pretensje do siebie to ta siła, dlaczego nie poddałam się, tylko budowałam na problemach. Wiedziałam , żę On by wiedział co zrobić. Mam już synka rok i 3 miesiące, istny tata. Całuje zdjęcia, daje piątkę, wozi zdjęcia w ciążarówce zna każde zdjecie nawet całuje to na pomniku na cmentarzu, pomimo , że nie poznał taty, Kocha go i to bardzo. Nie mam pretensji do Boga, bo przyjdzie czas i na nas. My musimy dać radę i nie poddawaj się. Miałam ogromnie dużo problemów, spraw z którymi DAŁAM RADĘ i jestem dumna i mam nadzieję , że mój mąż ze mnie też. Kocham go i wiem , że mi pomaga. Stawiam sobie kolejne wyzwania, trzeba iść do przodu. Nikt nie zabrania Ci płakać, ale nie użalaj sie nad sobą, bo to nie pomoże. Na pewno. Zacznij udowadniać sobie jaka jesteś silna. Ważne żeby w decycjach odróżnić odwagę od brawury. Przemyśl plusy i miunsy ale nie trać domu. Ja go nie mam. Będę zaczynać budowę. Zacznę to i kiedyś w przyszości skończę . Ale z moim synkiem. Nigdy nie zabiorę mu mamy , żeby zarabiała pieniądze. Spędzam z nim maksymalnie tyle czasu na ile mogę bo to zostanie mu w pamięci.Pamiętaj teraz ma tylko CIEBIE, podobnie jak my z synkiem mamy SIEBIE. Będe o Tobie pamiętać w Modlitwie, Bo Bóg nad wszystkim czuwa. Nawet jeśli upadniemy, poczekaj, bądź twarda, i wstaniesz. Na tym polega nasze samotne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WSZ:(
ALE DLACZEGO BÓG NAM ICH DAŁ A POTEM ZABRAŁ. DLACZEGO MAMY ZYC W CIERPIENIU DLACZEGO NIE MOZEMY SIE PRZYTULAC SLYSZEC PIEKNE SŁOWA "KOCHAM CIE" BYC BEZPIECZNYMI PRZY BOKU NASZYCH KOCHANYCH MEZÓW. MOJ KOCHANY MAZ ZMARL POL ROKU TEMU, ROK WALCZYLISMY Z TA CHOLERNA CHOROBA BYLAM PEWNA ZE PO TAKIM CIERPIENIU NADEJDA DNI RADOSCI SZCZESIA A ONE NIE NADESZLY I IGDY NIE NADEJDA. JESZCZE PAMIETAM CHWILE JAK WYMYSLALISMY Z MEZEM IMIONA DLA NASZYCH DZIECI A TERAZ NIE MAM ANI MEZA ANI JEGO DZIECKA NIC PO PROSTU PUSTKA. LUDZIE MOWIA JESTES MLODA ZYCIE SE ULOZYSZ TYLKO NIKT NIE ROZUMIE TEGO ZE JA GO KOCHAM Z KAZDYM DNIEM CORAZ BARDZIEJ I NIE WYOBRAZAM SOBIE ABY KTOS ZAJAL JEGO MIEJSCE TAK BARDZO GO KOCHAM TAK BARDZO TESKNIE A NAJGORSZE JEST TO ZE NIE WIEM KIEDY SIE SPOTKAMY JAK TO DLUGO JESZCZE POTRWA, GDYBY CHOCIAZ MOGLI SIE NAM SNIC I W TYCH SNACH ROZMAWIAC Z NAMI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julianna454
Mój Mąż zginął prawie 10 miesięcy temu w wypadku samochodowym. W Boże Narodzenie nasza Córeczka skończyła 2 latka. Kiedy się urodziła, stwierdziliśmy z Mężem, że Pan Bóg jakoś dziwnie ją wyróżnił, bo będzie obchodzić urodziny razem z maleńkim Jezusem. No i te urodziny obchodziła już bez Taty..nie wiem Dziewczyny, jak radziłyście sobie w te święta...dla mnie były one straszne...Ale każdego dnia trzeba iść do przodu. Nie mamy wyjścia. Musimy żyć. Nasi Mężowie są z nami cały czas...mocno w to wierzę. Nie wiem, kiedy będę czuła się lepiej. Człowiek powoli przyzwyczaja się do życia w pojedynkę. Ciężkie to życie, z mnóstwem problemów dnia codziennego, odwracania się od nas dawnych przyjaciół, samotnych weekendów i wieczorów... Wierzę jednak, uparcie wierzę, że Bóg nam to wynagrodzi... Bo ponoć tych których kocha najbardziej, najbardziej doświadcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR
Dziewczyny dla mnie to też były pierwsze Świeta bez mojego kochanego Marcurka. Ciężko było i to bardzo. 2 dni po Świętach kolejny ciężki dzień, urodziny mojego skarba. A dzisiaj w nocy będą równe dwa miesiące jak odszedł. W przyszłym roku chcieliśmy, aby urodziło się nam pierwsze dzieciątko i nie zdążyliśmy. Nie wiem jak dalej żyć, staram się być silna, ale są momenty totalnej załamki i zwatpienia we wszystko. Musimy się jakoś trzymać z Bożą pomocą i z pomocą naszych skarbów, które są tylko przeszyły do innego pokoju :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj dziewczyny to nie jest tak, że ja użalam się nad sobą ale jest mi naprawdę ciężko. Dziś moja córcia robiła awanturę o spanie. chciała zabierać poduszki żeby było ich więcej i iść do drugiego pokoju bo może tam tatuś przyjdzie spać. Płacz, żale :( W styczniu skończy 3 latka ale bardzo dużo pamięta bo mój mężuś dużo czasu z Nią spędzał. Kąpał, ubierał, gotował , karmił, chodził na spacery. Zawsze mył Jej główkę jak Ją kąpaliśmy. Zdałam sobie z tego sprawę jak pierwszy raz po wypadku Ją kąpałam. Czasem już brak mi sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MONICZKA28
WITAJCIE! ŚWIĘTA MINELY MI TRAGICZNiE PIERWSSZE BEZ MĘŻA,NAWET CÓRKA MIAŁA PODOBNE ODCZUCIA MÓWIŁA ŻE SĄ DO NICZEGO.TAK MI BYŁI TRUDNO COKOLWIEK ZORGANIZOWAĆ,NAJCHĘTNIEJ TO BYM TO PRZESPAŁA I PRZEPŁAKAŁA.NIEDŁUGO PIERWSZ ROCZNICA ŚMIERCI MOJEGO MĘŻA,TRZYMAJCIE SIĘ DZIEWCZYNY MOCNO I OBY TEN NOWY ROK BYŁ LEPSZY.NIECH WAS BÓG BŁOGOSŁAWI I DA SIŁĘ I NADZIEJE NA LEPSZE JUTRO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam dziś na cmentarzu u mojego Marcinka:( Po powrocie próbowałam podsumować ten rok. Był okropny. Więcej złego niż dobrego. Na odwrót niż zwykle. Tamte lata były takie szczęśliwe. Żyliśmy jak w bajce. Czyżby ten rok był zapłatą za tamte chwile? :( Tamtego dnia On pojechał bo ja dopiero wróciłam z pracy. Jak zwykle chciał mnie wyręczyć. Nie wrócił. Jak dojechałam na miejsce wypadku policjant powiedział tylko: ,,nie żyje". Leżał w czarnym worku. Nie dali mi go nawet dotknąć, przytulić się :( Spojrzałam dziś na zdjęcie i pomyślałam: Jak dobrze, że Jej (córeczki) wtedy ze sobą nie wziąłeś. Chociaż to ja mogłam wtedy pojechać..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie drogie dziewczyny, dla mnie ten rok miał dużo dobrych chwil, np. osiemnastka mojego syna (córka trochę młodsza), nasza 20 rocznica ślubu, urlop jak zwykle w górach... 20 lat razem i teraz mam się przyzwyczaić do tego. że nagle od 2 m-cy jestem sama - bez Niego. A było tak pięknie... aż pewnego dnia razem jechaliśmy do pracy, ja wracałam do domu a on karetką do szpitala i tam go zobaczyłam, ale go już nie było na tym świecie. I mamy się trzymać - tak po prostu. To wszystko jak sen. Ale to prawda. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julianna454
Dziewczyny współczuję Wam tego, że Wasze Dzieci również przeżywają żałobę. Moja córeczka miała roczek, była za mała, żeby to wszystko pojąć...Wtedy w niedzielę mieliśmy w kościele mszę za Malutką w rocznicę chrztu, a w środę Mąż już nie żył... Po prostu nie wrócił z pracy... Wjechał w niego inny samochód...Dzwoniłam i dzwoniłam, a on nie odbierał telefonu... w końcu przyjechała do mnie do domu policja...to było straszne. Nie widziałam Męża w trumnie. Nie byłam w stanie. Chyba bym tego nie przeżyła. Boże, Dziewczyny, jaki okrutny los nas spotkał...Ile musiałyśmy przeżyć, ile cierpienia nas to kosztowało...i dalej kosztuje...Ale ważne, że możemy się tu wygadać, wspierać. Bo nikt inny nas lepiej nie zrozumie, niż my same...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam te wszystkie Wasze smutne historie i ryczę. Tak bardzo tęsknię. Jutro miną 2 miesiące. Co będzie dalej. Nie mogłam się nawet pożegnać, nic powiedzieć. Wszystko urwało się nagle. Ale miłość trwa, ona nie umiera - to dlatego jest ciężko. Czy oni tam dalej też nas kochają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR
Witam dziewczyny, Dzisiaj przeżyłam coś niesamowitego. Będąc u teściów, weszłam do jednego z pokoi i jak podeszłam do okna na szybę wyleciał, cudowny duży motyl. Sama się zdziwłam, że o tej porze roku. A co było najdziwniejsze, ten motyl wogóle nie uciekał, dał się głaskać, podszedł d palca teściowej. Jedyna myśl, która mi wtedy przyszła, że to mój mąż go posłał, żebym była spokojna, że jest mu tam dobrze i pamięta o mnie i rodzicach. To było cudowne przeżycie :) Grzebiąc po internecie znalazłam kilka następujących wytłumaczeń: Motyl od tysięcy lat dla wielu kultur był symbolem przejścia ze świata żywych do świata zmarłych. Motyle są symbolami duszy i zmartwychwstania. Motyl jest takim wlasnie jest powszechnie przyjetym symbolem zycia wiecznego. Ja wierzę, że tak jest :) Pozdarwiam dziewczyny musimy się trzymać, choć przychodzą momenty totalnego zwątpienia, beznadziejności i chęci odejścia do mojego kochanego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motoldowna
Witam Na wstepie - bardzo mi przykro ze tak wiele z nas stracilo mezow, w niedziele minely 4 lata od smierci mojego meza -to nadal boli i nigdy chyba nie przestanie - mamy dwoje dzieci - bliznieta - o ciazy dowiedzialam sie dwa tygodnie po pogrzebie... wierze ze On wie o swoich potomkach i czuwa nad nimi maz zmarl na skutek pobicia, pobil go kolega - o glupote nie moglam dalej zyc w Polsce, wyjechalam zanim dzieci sie urodzily ale ciezko mi z tym ze grob meza tak daleko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julianna454
Ewcur - u mnie też działy się dzisiaj rzeczy dziwne. Od świąt miałam zepsute światełka na choince. Nie umiałam ich naprawić, ani nie chciało mi się ich wymieniać. Były cały czas włącząne do kontaktu, ale nie świeciły. Mój mąż był elektronikiem i elektrykiem -śnił mi się całą noc, a dziś rano obudził mnie blask choinki. Może ktoś pomyśli, że sobie to wmawiam, ale ja wiem, że to On dał mi znak, że jest przy mnie...Światełka działają...Takie światełko w ciemności na ten Nowy Rok. Dziewczyny, czy Wasi Mężowie też dają Wam jakieś znaki? Czy czujecie ich obecność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Łukaszek był u mnie w 1 dzień świat,połozyłam sie spać zryczana zmarźnięta i ryczac mówie przytul mnie tak mi zimno tak marznę bez ciebie i w pewnym momencie poczułam ciepłą dłoń naudzie i tak sie przestraszyłam że przestałam płakac i to ciepło znikło aja wiedziałam ze to on i płacząc mówie nieodchodź zostań prosze i znów poczółam goraca dłoń na udzie i uspokoiłam sie i zasnełam a musze powiedziec ze jestem strasznym zmarźlakiem i on smiał sie ze mnie ze słuzy mi za kaloryferek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Oj, ja doświadczam opieki męża.. 1. Przez pierwszy rok czułam, że siedzi obok mnie gdy prowadzę samochód. 2. jak składałam łóżko i nie potrafiłam tego dokończyć powiedziałam, Andrzej pomóż mi, bo nie mam sił.. Od razu wiedziałam co i jak.. 3. I wiele innych... Happy New Year to All of You !!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Joasiu Matko Polko. w mojej wypowiedzi z 30.12.12 pytałam na temat Twojego wyjazdu m.in. czy wyjechałaś w ciemno czy do kogoś itd. Nie dlatego, że jestem wścibska tylko rozważam wyjazd z małą i nie wiem jak dać sobie tam radę. Jeśli możesz to odpisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj moja córcia powiedziała mi na ucho: Mamusiu tatuś jest w niebie ale patrzy na nas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julianna454
Nati dziecięca dusza widzi więcej, niż nasza:) Twoja Córcia wie, co mówi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa 90
Mój synek, nawet nie widział taty. A kiedyś poszliśmy razem do garażu gdzie mój mąż spędził najwięcej czasu i mój syn pokazał palcem w jedno miejsce i powiedział tata wpatrzony jak w obrazek. A zna tatę ze zdjęć. Wie jak wygląda jego tata. Ja wiem , że go widział. Dzieci widzą to czego my nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MONICZKA28
WITAM DZIEWCZYNY! MÓJ PIERWSZY DZIEŃ NOWEGO ROKU BYŁ SMĘTNY .BOJĘ SIĘ JAKI BĘDZIE DLA MNIE W UBIEGŁYM ROKU SYLWESTRA SPĘDZAŁAM Z MĘŻEM, NIE PRZYWIDYWALIŚMY ŻE TO KOŃCÓWKA NASZEGO WSPÓLNEGO ŻYCIA .,,11 STYCZNIA2012 WYSZŁAM Z DOMU Z CÓRKAMI DO WETERYNARZA Z PSEM,JAK WRÓCIŁYŚMY MĄŻ NIE ŻYŁ.SZOK TOTALNY,JA TEŻ NIE WIDZIALAM MĘŻA W TRUMNIE WOLĘ GO WSPOMINAĆ ŻYWEGO NIEMIAŁAM TYLE SIŁY I ODWAGI W SOBIE ..,TYLE RZECZY CHCIAŁOBY SIĘ JESZCZE POWIEDZIEĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julianna454
Piszcie Dziewczyny. Wylewajcie ból, złość, bezsilność...tylko to przyniesie ukojenie i pomoże przechodzić kolejne etapy żałoby. Od śmierci Męża chodzę na terapię. Wygadanie się komuś obcemu czy na forum, daje ulge, pomaga poradzić sobie z emocjami. Nie zamykajcie się w sobie, bo to się źle kończy..Musimy jakoś żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×