Gość jestem na dnie Napisano Grudzień 13, 2012 Mój Marcinek odszedł od nas w 16.11 . Zginął w wypadku, a ja się o obwiniam o jego śmierć, bo to dla mmnie tak duzo pracował,żebym ja mogła siedzieć w domu i zajmowac się naszymi dziećmi. Trwam dzięki lekom i mamie, która przezyła 5 lat temu smierć swojego męża a mojego taty. Wspiera mnie i praktycznie zyje za mnie. Dzieci strasznie cierpią , syn ma 12 lat i tata był dla niego całym swiatem, słysze jak płacze w pokoju i juz nie mam siły go pocieszać. Córka ma 6 lat i była oczkiem w głowie męża, jest kompletnie zagubiona w tej sytuacji.Czasem pyta kiedy tatus wróci z delegacji. Boże jakie to trudne. Mąż dbał o wszystko , byłam jego królewną . Wyję z bólu, snuję się po domu, jestem wrakiem. Ja zawsze energiczna kobieta. Od jakiegoś czasu mieliśmy zwyczaj,że na zmianę mówilismy sobie że się kochamy, jak był w delegacji przysyłal mi sms. Ostatni przyszedł 16 rano, ja wysyłam codziennie od tego czasu. Przeczytałam wszystkie posty i jest mi jakby lżej, że nie jestem sama z tym wszystkim. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Erika30 0 Napisano Grudzień 13, 2012 Przykro mi, ze nasze grono sie powieksza, bo to znaczy, ze kolejne osoby stracily swoich najblizszych. Jestem na dnie - poryczalam sie jak przeczytalam Twoj post, o tym ze wysylasz ciagle te sms'y. Ja tez mam w komorce nadal kontakt do meza na pierwszej stronie i czasem wybieram do niego numer, czekam ze sluchawka przy uchu jak glupia nie wiadomo na co, kiedys szukalam jego sladow w sieci, czlowiek lapie sie czegokolwiek zeby poczuc obecnosc tego, kogo juz nie ma. Wywolalam nasze ostatnie zdjecia, wiecej juz wspolnych fotografii nie bedzie, te byly ostatnie. Ja nadal nie wierze, ze on odszedl. Mi rowniez bardzo pomaga mama, ktora jest wdowa. Smiala sie z moja coreczka i bawila kiedy ja nie miala sily sie nawet usmiechnac. Jednak mimo wszystko nie poddaje sie temu cierpieniu, dla siebie, dla rodziny, a przede wszystkim dla coreczki, staram sie wychodzic do ludzi, nie odrzucac przyjazni i znajomosci, ludzi od ktorych otrzymalam teraz nadspodziewanie wiele. Staram sie stworzyc dziecku szczesliwy dom, mimo wszystko, uwazam to za moj obowiazek i z pomoca lekow, wbrew wszystkiemu mam zamiar tego dokonac. Przynajmniej bardzo sie staram. Nie mysle o przyszlosci, nie planuje, jeszcze nie wiem gdzie jest moje miejsce w zyciu , trwam. Czasem docieraja juz do mnie obrazy kiedy maz byl zdrowy, ale jeszcze boli wspominanie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kimmba Napisano Grudzień 13, 2012 przeczytalam kilka postow i placze zwami...co za tragedia... Bardzo wam wspolczuje,choc wiem ze teraz tego nie potrzebujecie. Moj syn patrzy akurat na mnie i nie wie dlaczego placze. Moj maz zyje,wczoraj sie posprzeczalismy i powiedzialam mu kilka niemilych slow...po przeczytaniu kilku postow,zaczelam bardzo tego zalowac...bo to moze spotkac kazda z nas,ze bliska osoba wyjdzie z domu i nie wroci..... Czekam na niego z przeprosinami na ustach...i obiecuje sobie,ze nie bede doprowadzac do takich sytuacji,do klotni bez powodu Zycie to plomyk i lekki powiew wiatrumoze go zdmuchnac na zawsze. Trzymajcie sie dziewczyny... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jestem na dnie Napisano Grudzień 13, 2012 Erika30 dziekuje za słowa otuchy, płakałam dzisiaj całe przedpołudnie, potem poszłam na cmentarz, gdzie przesiedziałam godzinę , kiedy syn był w szkole a córcia w zerówce . Jak na razie nie potrafie się pozbierać w żaden sposób, trwam w apatii , kto teraz będzie o mnie dbał ???? Wiem że muszę żyć dla dzieci, msze być silną . Wierzę że ta siła przyjdzie z czasem, ale jest tak cholernie trudno, zadaje sobie pytanie jak ja 38 letnia kobieta mam sobie ułożyć życie dalej ? Córcia dzisiaj przyniosła z zerówki rysunek gdzie mój mąż ma anielskie skrzydła i powiedziała że teraz tatuś jest takim naszym aniołkiem w niebie.Nie potrafię dotknąć jego rzeczy, wciąż czuje jego zapach na koszulach .Kiedy się przebudzę w nocy odruchowo sprawdzam ręką czy może jest . Pozdrawiam was wszystkie gorąco. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
andzia829 0 Napisano Grudzień 13, 2012 Wszystkie tak mamy,ja wieczorem kłade sie spać zawsze z nadzieją ze chociaz sie mi przysni,po takich snach jestem rozwalona przez długi czas,przerażją mnie sprawy codzienne,dzis opiekunka mego syna z przedszkola wyjechała mi z tekstem że syn jest nerwowy jak ma być spokojny jak zostawił go ojciec??Musiała sie przeprowadzic do innego miejsca??Gdzie wcześniej tłumaczyłam jaka jest sytuacja,mam dosć nie ma dnia zebym go nie prosila by mnie zabrał do siebie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jestem na dnie Napisano Grudzień 13, 2012 Za trzy dni juz minie miesiac jak meza nie ma z nami, bardzo sie tego dnia boje, a zwlaszcza wieczoru kiedy nasz swiat sie zawalil. Znowu bede w srodku czula jakby ktos zostawil rozpalone zelazo . Chce zeby wrocil i zebym mu mogla powiedziec, zeby mnie przytulil z calych sil po tych kilku tygodniach tej straszliwej rozlaki . Nawet nie chce myslec co bedzie za dwa tygodnie....... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka Napisano Grudzień 14, 2012 Wczoraj byłam na Mszy Św o uzdrowienie. Egzorcysta odprawiający Eucharystię w pewnym momencie powiedział, że .. Pan Jezus przychodzi do kobiety opłakującej męża i mówi do niej, że spotka się z nim w Niebie. A teraz niech wiedzie przykładne życie.. łzy leciały mi jak nie wiem.I to łzy szczęścia!!!!!!!!!!! Mój mąż jest Zbawiony!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 14, 2012 JOANNO mi tez teraz łzy poleciały jak to przeczytałam. Ostatnio, byle kiedy łzy mi lecą. Tęsknie za moim mężem. Nasze małżeństwo nie było łatwe, ale walczyłam jak lwica o Niego i o Nas, nie poddawałam się, a kiedy miało być lepiej, bo wrócił z delegacji to odszedł, tak nagle. Nie wiem jak moje życie będzie wyglądało, ale boje się samotności ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jestem na dnie Napisano Grudzień 14, 2012 Dzisiaj w nocy obudził mnie syn krzycząc przez sen " Tato nie zostawaj mnie" Pierwszy raz poczułam żal do męża , że nas opuścił. Długo nie mogłam zasnąć. Potem mi się przyśnił . Był razem moim tatą i wujkiem którzy już nie żyją. Oni byli weseli , wujek grał na akordeonie , spiewali. Mój mąż siedział z boku , zapatrzony gdzieś w dal . Miał tak, że czasem się zamyślał i wtedy go pytałam gdzie jesteś ? Teraz też tak siedział , był smutny. Krzyczałam do niego Marcin ,Marcin. A on był dalej taki zapatrzony gdzieś daleko. Chyba nie jest tam szczęśliwy, gdziekolwiek jest . Zbieram się cmentarz, muszę go odwiedzić i zanieść kolejna laurke , którą zrobiła córcia dla swojego kochanego tatusia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
andzia829 0 Napisano Grudzień 14, 2012 Musimy się duzo modlić za naszych chłopaków,jedynie tym mozemy im pomóc,ja tak szczerze mówiac mam staszny zal do Boga,ale powiem wam dziewczeta ze po ostatniej wizycie u psychologa ,naprawde miłej i sympatycznej pani,osoby wierzącej,zrozumiałam ze nie pomogą mu moje łzy i obojetnosc na życie.Nie te wszytkie miliony swiec na grobie piękne kwiaty które zaraz zwiedna,tylko własnie modlitwa.chociaż moje modlitwy sa nie do końca takie jak powinny bo płyna ze strachu przed Nim ze jeszcze bardziej mnie zrani i skrzywdzi to modlę się za niego i proszę że skoro jego świeczka była tak krótka i tak szybko wypełnił swą misję tu na ziemi,to niech TAM będzie szczęsliwy i niech z góry czuwa nade mną i nad naszym synem,mam nadzieję że kiedyś go tam spotkam.Nasz czas tu na ziemi w obliczu wieczności jest chwila i minie szybko a wiecznosc spedzimy juz razem i nikt a anic juz nas nie rozdzieli,mam na co czekac.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka Napisano Grudzień 14, 2012 Ewcur! Wiesz co robię? Ofiarowuję moją tęsknotę za dusze w Czyśćcu. Zamawiam Eucharystie za dusze. One są wdzięczne , one są naszymi sprzymierzeńcami.. A swoją drogą tak sobie myślę,że Bóg to mnie zaskoczy nie raz..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 15, 2012 Witajcie dziewczyny. Dzisiaj byłam u mojego Marcurka na cmentarzu. Nie mogłam się powstrzymać, łzy leciały mi strumieniami, jak patrzyłam na Jego zdjęcie na pomniku. Mówiłam do Niego, wiem, że mnie słyszy. Tylko dlaczego nie mogę Go przytulić, dotknąć, pocałować, dlaczego tak szybko odszedł. Pustka i smutek. Dzisiaj byli rodzice Marcina, to wspaniali ludzie, są ze mną. Czekam na dzień, kiedy i ja do Niego w końcu dotrę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 16, 2012 Dzisiaj znowu ryczę od rana. Weekendy są najgorsze, nie potrafię sobie miejsca znaleźć. Nie wiem i nie mam póki co pomysłu jak dalej żyć, co robić. Zbliżają się święta a ja najchętniej uciekłabym do jakiegoś domku w górach i tam je sama spędziła :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aneta250 0 Napisano Grudzień 16, 2012 Od śmierci mojego męża minęło 4 miesiące,ale nic się nie zmienia tęsknota jest tak wielka że nie potrafię opisać jej słowami.Ciągle czekam i mam nadzieje że wróci,jestem już tak zmęczona,zastanawiam się jak długo jeszcze wytrzymam.Mam duże wsparcie i pomoc w rodzinie i wiem że są ze mną,ale każdy ma też swoje życie i nie może być ze mną całą dobę,piszę to wszystko bo poznałam tu na naszym forum wspaniałą ciepłą dziewczynę,połączyła nas śmierci naszych Ukochanych Mężów.Zawsze mogę do Niej napisać,zadzwonić,po takiej rozmowie naprawdę jest mi lżej,rozumie mój ból i wie co czuję.Aniu dziękuję Ci że jesteś. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czytam i serce mnie boli Napisano Grudzień 16, 2012 tak strasznie wam współczuję :( wiem że takiego bólu nic nie ukoi ale może chociaż komuś mogę zaoferować swoję towarzystwo, kawę? jestem z warszawy, chętnie posłucham, dam ramię do wypłakania sie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jestem na dnie Napisano Grudzień 17, 2012 wczoraj minął miesiąc od śmierci mojego skarba, stalismy nad grobem przytuleni do siebie ja z dziecmi . W myslach mowilam jak nam zle bez Ciebie kochany. Przygotowujac niedzielny obiad wciaz nie moge sie przyzwyczaic ze musze gotowac mniej zupy, o jedna sztuke miesa mniej, poranna kawa tylko jedna. Zapalilam sobie wczoraj wieczorem w kominku , corka byla u babci, syn zostal ze mna, boi sie zostawiac mnie sama, siedzial u siebie w pokoju. siedzialam tylko przy swietle plomnienia i wspominalam te wszystkie szczesliwe chwile ktore przezylismy razem , a na usta cisnelo sie tylko: dlaczego ? dlaczego moglismy przezyc ze soba tylko 12 lat ? dlaczego kiedy juz osiagnalismy pelna stabilizacje on odszedl ? Tyle mam pytań do niego , na które nigdy mi juz nie odpowie. Przeplakalam wczoraj pol nocy, dzisiaj mam koszmarny dzień. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 17, 2012 Do jestem na dnie. Kochana Wy byliście 12 lat a ja z mężem 5 lat po ślubie, nawet dziecka się nie doczekaliśmy. Rozumiem Twój ból i cierpienie, ja też to przeżywam i wiem, że tylko takie osoby jak My tutaj są w stanie zrozumieć siebie na wzajem. W ciągu jeden chwili, znika wszystko, świat się zatrzymuje a My nie wiemy co dalej :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jestem na dnie Napisano Grudzień 17, 2012 Droga EWCUR , fakt gdyby nie dzieci to chybabym zwariowała , to najpiekniejsza czastka mojego meza , ktora zyje i mnie trzyma przy zyciu , nawet nie chce myslec jak bez nich dom bylby przerazliwie pusty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Erika30 0 Napisano Grudzień 17, 2012 Jestemnadnie - sadze, ze Twoj maz nie zna odpowiedzi na te pytania, chyba nikt nie zna. Ja i chyba kazda z nas tez ciagle sobie zadaje te pytania, sadze ze to przypadek, ze trafilo akurat na nich, bo przeciez Bog nie jest zly i nie krzywdzi ludzi specjalnie. Podobno wszystko jest po cos, ja nie rozumiem po co, nie widze w tym zadnej logiki. Moja corka ma 3 lata, jak maz chorowal i lezal juz w lozku miala tylko 2,5 roku, a wciaz pytala czy ja jestem chora czy zdrowa, bala sie o mnie, a przeciez swiadomosc tak malego dziecka jest tak mala jak ono samo. O wiele trudniej jest jednak tym dzieciom, ktore calkowicie swiadomie zdaja sobie sprawe z utraty rodzica, tak sadze. Tylko, ze moje dziecko nie bedzie pamietac taty, nawet jesli bede bardzo starala sie wciaz jej o nim przyominac. Nie wiem co bardziej boli: jej pytania o Tate, czy swiadomosc ze niedlugo przestanie pytac. Wiem jedno, jestesmy za dzieci odpowiedzialne, cale wychowanie, budowanie poczucia bezpieczenstwa spoczywa na naszych, czesto slabych barkach. Nie mozna sie poddawac i zatracac, bo mamy wiele do zrobienia i musimy to zrobic same. Nie bede se licytowac, nikomu o to nie chodzi, moze tylko chce sie pozalic, ale niedlugo po naszym slubie moj maz zaczal chorowac, nie wiele mielismy tego normalnego zycia, moze przez to juz wtedy zaczelam sie godzic z tym, ze nie bedzie nam dane zyc normalnie, akceptowac te sytuacje na tyle na ile potrafilam, przygotowywac sie na to, ze nasz zwiazek nie bedzie dlugi. Niby zylismy w miare normalnie, ale jak tu moze byc normalnie jak patrzysz na ukochana osobe i zastanawiasz sie ile czasu nam jeszcze bedzie dane, czy liczyc w tygodniach, miesiacach, czy to nasze ostatnie swieta czy moze przedostatnie. Moja zaloba nie trwa od smierci meza, ona poniekad zaczela sie juz wczesniej, bo ja go tracilam juz od dawna, widzialam jak gasnie. Jeszcze te Swieta, w zeszlym roku przeplakalam pol Wigilii bo maz tak zle sie czul, ubieralam choinke sama, nic nie cieszylo, wydzwanialam po lekarzach. Smutek, smutek, smutek. Towarzyszy mi juz od tak dawna, ze nie mam juz lez zeby plakac i nie mam juz na to sily. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Erika30 0 Napisano Grudzień 17, 2012 Ewcur - juz wczesniej pisalam, ze to szczegolnie trudne dla tych z Was, ktore nie macie dzieci. Nie ma tej ogromnej motywacji, zeby sie pozbierac i starac sie uczynic to zycie szczesliwe, mimo wszystko. Sciskam Cie mocno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
andzia829 0 Napisano Grudzień 17, 2012 Dziewczyny gdyby nie mój syn to mnie by juz nie było na swiecie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aneta250 0 Napisano Grudzień 17, 2012 Ewcur30 ja mam 14 letniego syna,ja w domu zawsze pilnowałam porządku,lekcji,mój mąż rozładowywał atmosferę i miał kumpelski kontakt z synem.Syn po śmierci męża zamknął się w sobie,nie chce słyszeć o cmentarzu,psycholog mówiła że mam nie nalegać,nie pyta o tatę,serce mi pęka jak widzę że tęskni.Chciałam z nim porozmawiać,ale nie chce ciągle mam wrażenie że ma do mnie żal,jest wybuchowy,opryskliwy,mówię mu że jest mi przykro że tak się zachowuje, ale nie robi to na nim wrażenia,nie wiem jak uda mi się go samej wychować,to straszne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Erika30 0 Napisano Grudzień 18, 2012 Aneta - ja tez mialam 14 lat gdy stracilam ojca. To trudny wiek, okres dojrzewania, buntu. Ja tez nie umialam rozmawiac o moim tacie, minelo kilkanascie lat, a jak ktos wspominal tate to zaczynalam plakac i nie moglam sie uspokoic. Nie nauczylam sie mowic o tym co sie stalo i potem nie umialam sobie poradzic ze wspomnieniami. Od psychologa wiem, ze lepej jest gdy dziecko pyta, bo to znaczy ze uklada sobie wszystko w glowie, radzi sobie z tym co sie stalo. Twoj syn przezywa zalobe i moze zachowywac sie dziwnie, nei zawsze zal okazujemy poprzez lzy, ale tez poprzez gniew i agresje, zaprzeczenie. To dobrze, ze chodzisz do psychologa, moze warto zaprowadzic syna na taka rozmowe. Wbrew pozorom przed obcym czlowiekiem czesto latwiej sie otworzyc. Mam na pulpicie zdjecie moje z mezem, obejmuje mnie. Patrze na nie wiele razy w ciagu dnia i nie moge sie pogodzic, ze juz nigdy mnie nie przytuli, nie potrzyma za reke. Kiedy wreszcie znalazlam prawdziwa milosc tak szybko mi ja odebrano. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 18, 2012 To zupełnie jak ja Eriko. Szybko się poznaliśmy, szybko się zakochałam, mój mąż żył bardzo szybko i równie szybko odszedł. Jakie to życie jest niesprawiedliwe. Co robić jak żyć. Niektórzy mi mówią, jesteś młoda, ułożysz sobie życie na nowo, ale nikt nie zada pytania czy chcę? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 18, 2012 Nie wiem, czy czytałyście ten wiersz, ale jak dla mnie są to piękne słowa: Śmierć nie jest końcem wszystkiego Przeszedłem tylko do sąsiedniego pokoju Nadal jestem sobą I dla siebie jesteśmy tym samym, czym byliśmy przedtem Zatem nazywaj mnie jak zawsze Nie zmieniaj tonu głosu, nie rób poważnej i smutnej miny Śmiej się, tak jak dawniej robiliśmy to razem Uśmiechaj się, myśl o mnie, módl sie za mnie Niech moje imię będzie wciąż wymawiane Ale tak jak było zawsze, zwyczajnie i bez oznak zmieszania Życie przecież oznacza to samo, co przedtem, jest tym samym, czym zawsze było Żadna nić nie została przerwana Dlaczego więc miałbym być nieobecny w twoich myślach, tylko dlatego, że nie możesz mnie zobaczyć? Czekam na Ciebie bardzo blisko tuż-tuż Po drugiej stronie drogi Dzieli nas tylko czas Bo ja już doszedłem ty wciąż jeszcze idziesz Musimy być silne, choć czasem to trudne i przeżyć tak życie, aby spotkać się z naszymi skarbami. Żadna z Nas nie wie, kiedy to będzie, tak jak mój mąż też kładąc się spać nie wiedział, że już się nie obudzi ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka Napisano Grudzień 18, 2012 Aż nie mogę czasami uwierzyć, że 20 miesięcy temu zostałam wdową.. Ale dzieci są naszymi owocami miłości.. Myślę, że dzieci w małżeństwie ochraniają przed rozpaczą, gdyby kogoś zabrakło nagle.. Nie mam żalu, nie mam smutku. Wierzę, że mój mąż jest zbawiony. Potwierdziło to kilka osób, które były na tej samej Mszy o uzdrowienie. ja mam żyć przykładnie. Lol, na czasy dzisiejsze to niezłe wyzwanie. mam 35 lat i 5 dzieci. I .. daję radę. Z Bożą pomocą.Naprawdę. Dla tych które nie czytały mych postów, zostawiłam wszystko w Polsce i .. zapakowałam dzieci do samolotu i zaczęłam nowe życie za oceanem. jak Bóg ufa mi , że wychowam 5 dzieci sama, to już nie ma dla mnie znaczenia gdzie.. Jezus słucha z każdego końca świata. More over. wierzę, że jeśli mam sama do końca wychowywać dzieci, to dam radę. jak jednak Bóg zechce mi dać męża, lol, to i takiego mi pod nos przyprowadzi. A ja? Naprawdę żyję dniem dzisiejszym, dzień po dniu. I to ma sens. A co dalej??? MOIM CELEM JEST NIEBO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! tego jestem pewna! Joanna Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 18, 2012 Podziwiam Cie kochana Asiu :) Ja też tak uważam, że jeśli Bóg i mój mąż będą chcieli abym miała jeszcze męża to mi Go sami poślą, nawet nie będę wiedziała kiedy. A jak nie to będę tak żyła, aby mój mąż był ze mnie dumny a jak przyjdzie już na mnie czas to żeby mnie przyjął z otwartymi ramionami :) W Bogu nadzieja, mimo, że czasem przychodzi na myśl pytanie Boże dlaczego to i tak wiem, że trzeba być blisko Niego. Pozdrawiam serdecznie z Polski :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka Napisano Grudzień 18, 2012 Ewcur to Ewa, tak? dziękuję za pozdrowienia. Ponoć zimno jest i śnieg? U nas pada i pada. Jesień a nie zima.. Tak.. to będzie nasze druga Wigilia bez męża i taty . Ale duchowo jest z nami. I właściwie, on teraz nam może pomóc bardziej niż jak żył, bo tu na ziemi jest ograniczony czas. A on już jest ma poznanie wieczności i jest z Bogiem sam na sam. No nie? Zdrowia dla Ciebie i ufności. Asia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość EWCUR Napisano Grudzień 18, 2012 Ewelina :) a to skrót od mojego imienia i nazwiska :) Ja też czuje obecność mojego męża :) W tym roku to będą pierwsze Święta bez Niego :( ale muszę znaleźć siłę i wiem, że Marcin mi pomoże :) U nas, na południu Polski śniegu nie ma, wszystko stopniało w niedzielę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ADA;OD;DAWANIAAA Napisano Grudzień 18, 2012 MOJEJ ZNAJOMEJ MAZ ZGINAL W WYPADKU;ONA ZOSTALA Z 2 dzieci ,bez mieszkania, tylko praca stala,po 2 latach znalazla faceta wyszla za maz, ma dziecko mieszka u nowego meza,z poczatku bylo kiepsko czas uleczyl rany Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach