Przegrałam życie!!!!

a ja jestem wierzaca ale trudno mi powiedziec, czy jestem katoliczka (we wlasciwym tego slowa rozumieniu). Do kosciola nie chodze...

Ulga - ja wolę to nazywać nadzieją - trzyma mnie przy Bogu, ale nie tylko to. To są pewne duchowe doznania, których nie sposób wyrazić słowami. Święte wojny to już historia - dodam, że dla KK haniebna. Ale spójrz od innej strony - misje, wolontariaty, jadłodajnie dla ubogich - czy to nie piękne dzieło kościoła?

Kosciol taki prawdzwy z powolania i kaplanstwo - tak... Al to co sie ostatnio dzieje, to upolitycznienie :O ALebo jak niektorzy ksieza sie chca tylko nachapac - to przycmiewa wszelkie dobre strony :O

ilussion of life - masz rację, przegrałaś je bezpowrotnie, skończ se sobą

ciekawe co się dzieje z autorką... zepsuliśmy jej topic :o

nic nie poradzę, że taki dobry ze mnie psycholog :D autorka już pewnie szuka sznura

tak tak... nie ma jak fachowa porada oraz wypowiedzi na temat :p

ostatni topik w ktorym nastapila zmiana tematu :P

żartować raczysz, zawsze trzymajmy się tematu i autorki będą zadowolone :)

ale dałaś! "spójrz od innej strony - misje, wolontariaty, jadłodajnie dla ubogich - czy to nie piękne dzieło kościoła?" jakby ludzie byli dobrzy dla wszystkich innych ludzi a nie tylko dla współwyznawców (bo naprawde niewiele osób ma tak wielką wiarę żeby w obecnych czasach potraktować poważnie słowa papieża o tolerancji dla innych wyznań) - to nie trzeba byłoby zakładać tych pieprzonych jadłodajni. Poza tym świeckie organizacje społeczne efektywniej pomagają potrzebującym nie dzieląc ich na wierzących / niewierzących, homo / hetero, nie indoktrynując itp. A misje - ich działalnośc powoduje że rządy tych biednych krajów gdzie sa misje nie czuje i nigdy nie poczują się do końca odpowiedzialne za swoich obywateli. Bo zawsze będą "jacyś biali" którzy pomogą. ehhhh!