Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dorota...26

podział obowiązków domowych

Polecane posty

Gość Dorota...26
do dziwny jest ten świat >> dokładnie! Kiedyś było tak, że np. kupował mięso mielone i o północy przypominalo mu się że chce je zjeść a ja mu mam iść zrobić. Gdy odmawiałam, mówił "to daj je psom" (z obrażoną miną). No i najgorsze w tej całej historii jest to że CZUŁAM SIĘ WINNA!!! Gdy ja czegoś nie robiłam - on też tego nie robił. Wyrzucał to albo rezygnował. Bywało tak, że odmawiałam, on robił naburmuszoną minę, więc w koncu, po wymianie zdań szłam i to robiłam. Potem postanowiłam się nie dać, chociaż wyrzuty sumienia aż mnie paliły i czułam się... zerem. Czułam dodatkową dziwną obawę że jesli mu odmówie, to on odmówi przy najbliższej okazji mojej prośbie. Uważałam że skoro go kocham to powinnam coś dla niego robić. Dość póxno zauważylam że on dla mnie robi o wiele mniej. No ale wracając - gdy zauwazyl że mowie "nie" na poważnie i mimo jego obrażonych bądź smutnych min nadal nie wstaję z łózka - zaczął to robić sam. I przestał być obrażony. Np. ostatnio sytuacja. Leżymy w łózku, była dokladnie 23.50. On mowi - ale jestem głodny, a nie mamy chleba, chodź upieczemy sobie pieczywo (aha, nie dodałam! ten truteń jest świetnym kucharzem!! ja o pieczeniu chleba nie mam pojęcia). Ja mówię - nie. Jestem najedzona i nie będę czegoś piekła w nocy. Chcesz to idź i zrób to sam. Poszedł wprawdzie z miną cierpiętnika i nie piekł chleba, ale zrobił sobie kluski na mleku. Co więcej - zrobił też dla mnie! Ja w tym czasie wzięłam kąpiel. Kiedyś to w ogole były cyrki - gardził wszystkim co zrobiłam. Każdy mój obiad... ziemniaki za słone, kasza za twarda, sos za mało pachnący, a ryba się rozlazła. Podczas gdy - podkreślam - on swietnie gotuje (o tym dowiedzialam się niedawno, wczesniej wiedzialam to tylko z jego opwoiadań)! Twierdził że tylko dzięki temu że będzie mówił że robię coś źle NAUCZĘ SIĘ BYĆ DOBRĄ GOSPOSIĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwny jest ten świat
Mój też zawsze krytykował moje gotowanie bo nie gotowałam jak jego Mama. Doprowadzał mnie do szału. Potrafił dzwonic do niej i konfrontowac mój przespis z jej opinią !!!! Upokażał mnie tym a ona ciągle mnie oceniała. Nadal mnie to drażni, ale zdaża sie to rzadziej. Ponieważ zawsze wszystko krytykował poddałam sie i teraz gdy zapraszamy gości on wybiera przepisy i sam gotuje. Teraz jest już mniej krytyczny bo widzi że nie zawsze wszystko wychodzi tak jak się chce. Ja przez to czuję sie pewniej bo jak teściówka zaczyna marudzic że coś jest źle doprawione mówię że to jej syn gotował. Od razu okazuje się że wszystko jest supersmaczne ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwny jest ten świat
Inna sprawa, że jak teściowa robiła mi takie afronty to od razu odechciewało mi sie ją zapraszac i narażac sie na serie przykrości. Kiedys w złosci powiedziałam mężowi, że gdyby jego Matka mnie wiecznie we wszystkim nie krytykowała częściej bym ją do nas zapraszała. Kiedys też nie wytrzymałam i jej to delikatnie powiedziałam. Poskutkowało bo teraz zastanawia sie zanim cos powie na temat urządzenia domu, sprzątania czy jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorota...26
Tak, ja widzę w nim zmianę, chociaż to wciąż nie jest to o czym marzę. Kiedyś również upokarzał mnie przy swoich rodzicach. Niby żartem... Np. zaprosiliśmy ich kiedyś na kolację. Był to sezon grzybowy, my lubimy zbierać grzyby, więc tak się stało że do wszystkiego dodałam grzyby (oczywiscie on mi nie pomogl w kolacji). Były krokiety z grzybami, były zapiekane w panierce kanie, był makaron faszerowany grzybkami. Plus tego barszcz, ziemniaki i takie tam... A on do swoich rodziców - co wybieracie? Grzyby, grzyby czy grzyby? Bo moje słoneczko nic innego nie potrafi zrobić. (chodziło o to że nie bylo mięsa). Potem byla awantura, a on nie rozumiał o co mi chodzi. Dla niego nauczyłam się robić schaby i gulasz! Dla was to może śmieszne, ale dla mnie - wegetarianki od kilkunastu lat - dotknięcie surowego mięsa było czymś okropnym. Przełamywałam obrzydzenie i totalną niechęć. Dosłownie ryczeć mi się chciało. Robiłam to z miłości - miętosiłam lepkie zwłoki. Potem przestałam. Doszłam do wniosku że męczę się robiąc coś z mięsa. Zwłaszcza że nigdy nie doceniał przez co musiałam przechodzić. Robiłam zupę przez godzinę... a on wieczorem potrafił mi wypomnieć że nie było obiadu (zupa to nie obiad). Gotowałam dla jego kumpli gdy przychodzili... nawet nie dziękował, potrafił tylko skrytykować że coś mi nie wyszło. Potrafilam cały dzien męczyć się ze zrobieniem czegoś a on wracał i mowil że jadł już na mieście. Albo spojrzeć na obiad i powiedzieć - to co, jedziemy do restauracji coś zjeść? Na początku w gotowaniu znajdowałam przyjemność. Chciałam się nauczyć wszystkiego. Teraz do gotowania mam uraz, uważam że wszystko zrobię źle. Ten post mial niewiele wspolnego z tematem, ale chcialam się wygadac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi to mówić, ale, ciężkie jest życie kobiety w związku :) taki żarcik. A tak na poważnie. To nie jest wina waszych facetów, naprawdę, tylko ich matek niestety. Zostali tak wychowani. W przeświadczeniu że mężczyzna pracuje na dom a kobieta nawet jeśli też pracuje na dom to też się nim zajmuje: pranie, gotowanie, sprzątanie itd itd. No i niestety prawdziwe jest przysłowie \"Czego Jaś się nie nauczył tego Jan nie będzie umiał\" Tym co nie mają jeszcze facetów pozostaje szukać takich co zostali inaczej przez matki wychowani, po partnersku, a tym co już mają swoje ukochane połówki nie pozostaje nic innego jak pogodzić się ze swoim losem lub walczyć i szarpać sobie nerwy, skutek będzie tego napewno niewystarczająco satysfakcjonujący. Mężczyźni poprostu myślą inaczej, jak ich będziecie zmuszały krzykiem, dziamganiem, zrzędzeniem do typowow wg nich kobiecych działań domowych to poprostu awansujecie w ich oczach na typowe ględzące babsztyle -- nie znajdą juz w was swoich ukochanych delikatynch kobietek w których się zakochali, będą częśćiej uciekać z domu do pracy, wynajdować sobie 100 innych ważniejszych zadań rzeczywistych czy urojonych tylko po to żeby nie sluchać jak im ględzicie nad głową. WG mnie jedyny sposób żeby mężczyznę włączyć do obowiązków domowych i to też bez przesady :) to właśnie czyłe słowa i czułe prośby typu \"kochanie chciałabym dziś zrobić to i tamto ale obawiam się ze bez ciebie nie dam sobie rady, pomożesz mi?\" No i chwalić, chwalić, chwalić jak coś zrobią, nigdy ale to przenigdy nie narzekać że coś zrobili źle. Jak raz zostaną o coś poproszeni a potem zamiast pochwaly dostaną burę ze żle, że nie, że zepsuli, to nigdy więcej wam w tym samym nie pomogą ............ Oczywiście facet to facet wieć darujcie sobie akcje typu \"równy podzial obowiązków\" to sie nigdy nie sprawdzi, wolę sama zaprząść sie do roboty niz tracić siły i nerwy na walkę z wiatrakami :) Oczywiście są wyjątki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pimppalaka
Chwalić ok - ale moj ostatnio przybil łazienną szafkę zupelnie nie w tym miejscu gdzie chcialam ją miec. Powinna byc pod ręką, a jest parę metrów od zlewu. Jak dyplomatycznie to załatwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twoja sytuacja...
Twoja sytuacja jest bardzo podobna do mojej. Mój facet po zamieszkaniu razem też okazał się strasznym leniem, głównie za sprawą swojej mamusi, która za niego wszystko robiła, a potem byłej dziewczyny. On w poprzednim związku nie robił kompletnie nic, nawet jak jego eks podawała mu obiad to nie raczył po obiedze zanieść talerza do zlewu. Dla mnie to był koszmar na początku bo on uważał, że wszystko powinnam robić ja. A niby z jakiej racji, skoro obydwoje pracujemy, ja mam jeszcze po pracy robić za kucharkę i sprzątaczkę. Przekonanie go do pomocy było strasznie trudne, nie skutkowały prośby, groźby, moje łzy, kompletnie nic. Ja też jestem wegetarianką i podobnie jak ty na początku gotowałam dwa obiady jeden dla siebie drugi dla niego, a w dodatku on jeszcze marudził, że zupa jest zła do za dużo warzyw, a drugi dzień pod rząd tego samego kotleta nie bedzie jadł bo jest już za stary. Słuchaj jak teraz o tym pomyślę co dla niego robiłam to pukam się tylko w głowę i myślę dlaczego taka głupia byłam skoro on tego wcale nie doceniał. Jestesmy już 3 lata razem i na szczęście po wielu trudach nauczyłam go pomocy w domu, ale i tak nie jest tak jak być powinno bo on sam z siebie właściwie nic nie zrobi, o wszystko muszę go prosić. Wymyślnych obiadków już wcale nie gotuję, raz czy dwa razy w tygodniu robię coś dla siebie i jak chce to je a jak nie to trudno - zawsze może sobie pizzę zamówić. Wiem jedno, nie powinnaś mieć absolutnie żadnych wyrzutów sumienia bo wystarczająco dużo dla niego do tej pory robiłaś. Zresztą faceci nie doceniają tego wszystkiego, oni uważają, że kobiety są od dogadzania im, to egoiści i trutnie, którzy tylko patrzą jak się wygodnie urządzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorota...26
Twoja sytuacja >> no, miałam identycznie. Ja w sumie problemowa z jedzeniem nie jestem ani trochę. Np. zostanie dużo z obiadu to zjem to na kolację albo następnego dnia. Gdy nie ma w domu nic oprócz jajek - zjem jajecznicę. Nawet zupką chińską albo płatkami na mleku nie pogardzę gdy jestem b. głodna (jako przekąska/kolacja, nie jako obiad). Zawsze coś wykombinuję z rzeczy które są w domu A on np. nie zje dwa razy pod rząd tego samego. Obiad i kolacja muszą być całkowicie rózne. Następnego dnia obiad nie może być z poprzedniego. Codziennie musimy jeździć do sklepu, żeby miał urozmaicone i świeże jedzenie. Kiedyś czepiał się szczegółów w robieniu żarcia, co mnie strasznie irytowało. Np. że omlet trzeba robić z białek ubitych na pianie, a nie mieszając białko z żółtkiem. Warstwy na pizzy muszą być ułożone wg schematu, bo np. pieczarki położone wcześniej niż ser zmienią smak. Zbyt dużo kopru na ziemniakach jest nie do zniesienia, a bigos trzeba mieszać drewnianą łyżką, bo metal zmiania zapach. Ja na takie szczegoly nigdy nie zwracalam uwagi, dla mnie było ważne żeby zapchać brzuszek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twoja sytuacja...
Mój facet jesli chodzi o jedzenie jest wybredny na maxa. Jak robiłam mu obiad to kupowałam zazwyczaj nie jeden kotelt tylko np. większy kawałek miesa robiłam więcej kotletów i je zamrażałam, ale on oczywiście marudził jak dostawał rozmrożonego kotleta bo nie swieży bo to bo tamto. Jak prosił mnie żebym specjalnie dla niego zrobiła jakieś ciasto to zazwyczaj zjadł jeden kawałek albo dwa a resztę musiałam wyrzucić bo coś tam mu nie pasowało. Teraz dla tego nic specjalnie już dla niego nie robię bo bym się nerwicy chyba nabawiła z takim kapryszeniem. Tyle mu dogadzałam, a on nigdy przenigdy nie zrobił mi nawet małego śniadania, a przecież zrobienia jakiejś kanapeczki czy nawet wyjęcie jogurtu z lodówki i podanie go to nie jest chyba aż tak spomplikowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twoja sytuacja...
Teraz wychodzę z założenia, że jak chce mieć wymyślny obiad to niech idzie do restauracji albo do mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihi, słuchaj z tym odnoszeniem talerza do zlewu to jest jakaś zaraza. Bardzo ciężko tego prostego nanewru chłopa nauczyć :) Mój - ponieważ za każdym razem jak nie odniesie to go prosiłam \"czy mógłbyś odnosić po sobie talerz\" to się po jakimś czasie nauczył chociaż czasami zapomina ale teraz mam inny problem, bo , odnosi ale juz zapomina wstawić do zlewu (o pozmywaniu zapomnij) tylko wnosi do kuchni i stawia gdzie popadnie, na blacie, na stole, tuż obok zlewu ALE nie do zlewu. Czasami to mi się wydaje że oni to robią złośliwie :) Moj jak mi już gul skoczy i pękam i robie awanturę że np. ciuchy rzuca gdzie popadnie, ze nie wymagam od niego żeby sprzątal ale żeby chociaż nie bałaganił i wszystko odkładał na miejsce i że ile razy można o to samo prosić to on wtedy mówi (i to jest chyba prawda, każdy facet jest tak skonstruowany) że ZAPOMINA bo to są żeczy dla niego nieistotne więc mu uciekają z pamięci. Dla kobiet istotny jest pożądek w domu dla facetów jest to obojętne więc nie zwracają na to uwagi i nie pamiętają że ciuchy to trzeb złożyć do szafki a nie walnąć na krzesło. Oni naprawdę ZAPOMINAJĄ pomimo setnych przypominać. Przykładem jest mój mąż. Jedynym stałym obowiązkiem w domu jaki ma i wie że to należy TYLKO do niego jest wyzucanie śmieci. I robi to ALE, tylko wtedy jak mu przypomne że śmieci już prawie same wychodzą :), albo sama wystawię worek na przedpokój, imaczej mogę zapomnieć o tym że je wyniesie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale mam za to świetny sposób na niekonfliktowe zmuszenie go do czegoś co chcę żeby on zrobil. Np chcę żeby w sobotę umył samochód bo już taki brudny że aż wstyd jeździć. Jak bym mu powiedziała poprostu żeby to zrobil to raczej by to olał bo nie ma czasu bo coś tam bo sroś tam. I znalazłam świetny sposób. Robię mu listę żeczy do zrobienia w weekend taką króciutką tzn 3 rzeczy do zrobienia z czego jedną jest mycie samochodu a dwie pozostałe są to rzeczy które dla mnie są kkomplenie niepotrzebne w tym czasie do zrobienia ale wiem że on NIENAWIDDZI ich robić lista wygląda wtedy tak: 1) Mycie okien w kuchni 2) impregnowanie fugi w łazience 3) umycie samochodu. Zgadnijcie jaka jest jego reakcja. :) :) :) \"O nie nawet mowy nie ma, chyba żartujesz, co najwyżej mogę zrobić tą trzecią pozycję, reszy nie ma mowy\" ha ha - on sie zgada na umycie samochodu i jest usatysfakcjonowany że darowałam mu pozostałe żeczy a ja w duszy triumfuję bo chodziło mi tylko o ten samochód. Wyprujćie dziewczynki - świetny sposób. Przecież wiadomo ze jak mu przedstawicie taką liste rzeczy do zrobienia to nie odmówi wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorota...26
alexsia - pomysl z listą 3 rzeczy jest świetny , hahaha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze jak jestem jakims
potworem ale nie znioslabym takiego faceta w domu chyba zebym nic lepszego nie miala do roboty w zyciu jak gotowac mu i ewentualnie zmuszac do prac domowych brr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alexsia-------->>>>>>>baby górą :-D:-D:-D Tak trzymać!! Z nimi trzeba czasem jak z dziećmi: dawać wybór i zrobią co chcemy nawet o tym nie wiedząc, hahaha, :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja trochę nie w temacie
ja trochę nie w temacie , no bo u mnie jest problem odwrotny , po przyjściu z pracy rzucanie garami w kuchni , układanie po swojemu, nie wiem co to znaczy układanie ubrań facetowi , prasowanie koszul spodni, pranie bielizny , ale ciągle są awantury , przykład czytam gazetę w pokoju , wychodzę na 5 min do kuchni po powrocie gazeta i okulary sprzątnięte, schowane, wyjełam produkty z lodówki na kolacje , gdy wychodzę na parę min z kuchni krzyczę aby nic mi nie sprzątał , myje a raczej mył naczynia po sobie na bieżąco , ale bez płynu , niestety kilka razy go ochrzaniłam , teraz już tego nie robi ....czasami żałuje, składa tylko do zlewu, mył okna ale też tego teraz nie robi powód jak wyżej, ale posiłki tzn śniadanie , podgrzanie obiadu , wyniesienie śmieci , dościelanie łóżka nigdy tego nie robie , no chyba że go nie ma, on pracuje poza domem nie ma go około 12 godz , ja w domu ale nigdy nie było awantur o porządki o jedzenie , przychodzi do domu po pracy i nie oczekuje że ja sie oderwę od swojej aby mu przygotować posiłek. Współczuje autorce topicu , nie wierze aby go dało sie wychować , to raczej autorka powina przestać myśleć kategoriami swego faceta , który potrzebuje zwyczajnej pełnoetatowej gosposi a przy okazji dobrze jak byłaby jeszcze kochanką i ewentualnie matka takie 3 w jednym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×