Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LilkaBeznadziejna

Jestem idiotką, skończyć ze sobą?

Polecane posty

Nie wiem od czego zacząć, ale moje życie jest tragiczne, a mogłoby być zupełnie inaczej. Teraz już jestem w takim wielkim dołku, że nic tylko płacze, wyolbrzymiam wszystko i zamknęłam się w czterech ścianach, nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Każdy dzień to dla mnie horror i zaczynam się powoli wycofywać ze społeczeństwa, przez to coraz bardziej się załamuje, już mi się nawet robić jedzenia dla siebie czy po prostu mówić z rodzicami, bo tylko oni jedni mi zostali. To forum jest anonimowe, dlatego też to co teraz napisze nie ma na celu jakiegoś przechwalania, reklamy czy czegokolwiek innego. Mam 20 lat i każdy pewnie marzyłby o takim życiu jakie mogłabym mieć. Mieszkam na peryferiach małego miasteczka w ładnym domku jednorodzinnym, jestem jedynaczką, wszyscy od dziecka mnie kochali, ciągle cukiereczki, prezenciki, moja rodzina nie jest bogata, po prostu średnia krajowa, rodzice dość stereotypowi, katolicy, kocham ich choć nie zgadzam się z nimi w niektórych sprawach. Dzieciństwo miałam bajkowe, zawsze miałam kota i psa, duży ogród, przyjaciół. Aż (teraz to moge powiedzieć) stałam się chyba troche rozpieszczonym bachorem, jednak byłam ciągle bardzo wrażliwa na wszystko, jeżeli się czymś przejęłam potrafiłam całą noc nie spać. Kiedy weszłam w okres dojrzewania zaczęła się moja męka. Dostałam strasznego trądziku, tak bardzo, że moja twarz była ciągle czerwona i świeciła się jak patelnia. A ponieważ jestem taka przewrażliwiona przestałam wychodzić z domu, straciłam całą pewność siebie, ciągle wydawało mi się, że jestem nikim, ubierałam się fatalnie w workowate ciuchy, tak jakbym miała jakąś meganadwage, a w sumie miałam fajną sylwetką, wszystkiego się wstydziłam, rozmawiać z ludźmi, zdjęć, straciłam wszystkich znajomych, wpadałam w coraz większą dziwaczność, stałam się zastraszoną nastolatką, która boi się świata i ludzi, ciągle siedziałam w pokoju i płakałam, no i czytałam książki i oglądałam jakieś ambitne filmy. Nie pozwalałam nikomu, aby się do mnie zbliżył, robiłam wszystko żeby unikać ludzi, wydawało mi się, że jestem kimś gorszym, nie chciałam się narzucać, miałam dużo do powiedzenia, ale jak chciałam zabrać głos w towarzystwie wychodził mi jeden wielki bełkot. Jak skończyłam 18-stke postanowiłam to zmienić, nie wiem skąd zabrałam taką ogromną siłę, poszłam do lekarza, który przepisał mi tabletki hormonalne na mój trądzik, zaczełam ładnie się ubierać, troche seksownie, zaczęłam dbać o siebie obsesyjnie, żeby wyglądać na szczęśliwą i pewną siebie dziewczyną, zaczęłam mówić to co myśle, nie bać się opinii innych, jestem blondynką, tylko kiedyś nosiłam włosy pospinane w niewiadomo co, ulizane. Zaczęłam robić fajne fryzurki, malować sie. Mam 170 wzrostu i waże 54 kilo czyli jest ok, odkryłam, że mam naprawde świetną figurkę, zaczęłam ćwiczyć, żeby nabrać zdrowego kolorytu raz na jakiś czas na solarium. Nigdy nie byłam jakąś sztuczną tipsiarą, musze powiedzieć, że zaczęłam wyglądać naprawde bardzo fajnie, naturalnie. Wszyscy zauważyli zmianę, nie było to oczywiście z dnia na dzień, trwało to około rok. Ale w środku dalej pozostałam troche nieśmiała i wrażliwa, ciągle się bałam co o mnie pomyślą, nie umiałam nikomu zaufać i odpowiadać na brutalność wokół mnie, byłam nieświadoma tego, że ludzie mogą mnie wykorzystywać, bo w domu każdy mnie kochał. Poszłam na studia do dużego miasta i było naprawde super, czułam się już taka wyzwolona od moich lęków, zaczęłam żyć normalnie, no czasem wstydziłam się iść na jakąś impreze, ale zdarzało sie rzadko. Przedtem wszystko było widac po mnie, że zalękniona, zestresowana, a teraz wyglądam na pewną siebie młodą kobietę, ale ukrywam wszystko w środku. Choć znalazłam znajomych, nie mogłam się do nich zbliżyć, ciągle wydawało mi się, że się narzucam. A oni myśleli, że ja jestem taka fajna (co za paradoks) a ja ukrywałam wszystko w środku, męczyły mnie kontakty z ludżmi, zaczęłąm się zamykać, ryczeć w poduszke,gapić się w jeden punkt i nie odbierać telefonów, dalej wydawało mi się, ze jestem gorsza, ciągle byłam sama, tak samotna jak całe życie. Nikt o tym nie wiedział, jak zdecydowałam się wyjść, byłam uśmiechnięta. Zaczęłam obsesyjnie zazdrościć innym, że mają paczke znajomych, faceta przyjaciół, że sa szczęśliwi, ja byłam ciągle nieszczęśliwa... Poznałam fajnego chłopaka, był to mój pierwszy dłuższy związek w życiu. Myślałam, ze wychodze z dołka, zaczęłam wierzyć w siebie, był przystojny, inteligentny, miał pełno przyjaciół, którzy mnie polubili, mówili mu że ma skarb...taka dziewczyna jak ja. Ale rzucił mnie dla innej jak zużytą zabawke. Znowu straciłam grunt pod nogami, zamykałam sie, płakałam, każdą sytuacje analizowałam po stokroć. Później jeszcze raz udało mi się wyjść z tego bagna, znowu zaczęłam mieć znajomych i normalnie żyć, ale na krótko, w tej chwili od miesiaca siedze sama, nikt do mnie nie dzwoni, bo odpowiadam półsłówkami, czasem nie wstaje z łóżka, płacze i płacze. Jestem teraz w domu choć powinnam być w warszawie. Rodzice krzycza po mnie, ze taka nieudana córka, ze nie ma znajomych, a taka ładna dziewczyna i mądra (na państowej uczelnie dość dobrze mi idzie) mówią że jestem nieudacznikim życiowym, a że są bardzo religijni mówią mi, ze za mało na różaniec chodze...a kiedy mówie, że może jestem chora, krzyczą, że lepiej bym się pomodliła. I tak tkwie w więzieniu w czterech ścianach, a oni ukrywają to przed znajomymi i rodziną, bo mama chce wysłuchiwac od wszystkich jaką to ma mądrą i ładną córeczke... A ja jeszcze troche i nie wytrzymam, ciągle sama... nawet nie mam się do kogo przytulić, już nie potrafie się zachowywac spontanicznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egema
przede wszystkim nie rob tego co robisz teraz. ja mialam nastoletnie zycie podobne to twojego, chociaz bylam wesola, ladna, nie mialam znajomych. nie dlatego ze nikt nie chcial sie ze mna kolegowac tylko dlatego ze ja nie lubilam ludzi, moze troche sie ich balam. bylam razej cicha osoba. w liceum zaczelam wagarowac, tak ze powtarzalam klase. kolezanki i koledzy z klasy dzwonili do mnie czasem, pytali co u mnie a ja sie wylaczylam. nie mialam ochoty znikim gadac, czulam sie gorsza. przestalam odbierac telefony, stracilam kontakt ze wszystkimi. no i oni tez przestali sie odzywac robiac mi jeszcze wyrzuty. rodzice to osobna historia, nie rozumieli dlaczego nie jestem taka jak inni rowiesnicy, dlaczego z nikim sie nie spotykam, nie mam kolezanek. trwalo to ok 2-3 lat az w koncu powiedzialam dosc! calkiem przypadkowo poznalam fajnych ludzi, z ktorymi chcialam spedzac czas no i tak sie to wszystko rozkrecilo. kiedys uwazalam ze nie potrzebuje do zycia innych ludzi, wolalam sie zaszyc gdzies sama, teraz wiem ze to wielki blad, dopiero teraz widze ile tracilam. nie popelniaj tego bledu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziammm
jestem w podobnej sytuacji, eszytsko mi się wali, ale Ty masz naprawde przewalone, idź do lekarza, tu jest potrzebna fachowa pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obaj siebie warci............
przede wszystkim streść to co napisałaś do dwóch zdań :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Róża2222
Lilko, jesteś wspaniałą dziewczyną. Studiujesz na prestiżowej, państwowej uczelni. Jesteś zdrowa, ładna. Myślę, że Twój problem tkwi w dzieciństwie, jesteś też jedynaczką, fakt ten, niestety, nie ułatwia życia. Zwróc się do lekarza-specjalisty, bo depresja, a podejrzewam, że ją masz, bywa niebezpieczna. Wierzę, że poczujesz się lepiej, bo na zewnątrz jest wszystko o.k., to tylko Twój umysł uniemożliwia Tobie w miarę normalne funkcjonowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale nie jesteś
idiotką, po prosu masz problemy, jeżeli ich nie rozwiążesz może to się źle skończyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehe faktycznie idiotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz bardzo wiele osob
zzewnatrz wyglada jak dusza towarzystwa, a wewnatrz jest panicznie niesmiala( chocby ja). Mimo wszytko lepiej sie czasem przemoc, chocby dla sportu. Jestes jeszcze bardzo mloda, kazdego jakis facet kiedys rzucil, to normalne. Wspolczuje tylko rodzicow, potwierdza to co mysle o wielu katolikach i ich milosci blizniego. Powinni byc wsparciem - coz , jesli nie sa walcz sama. Jesli skonczysz ze soba , to dopiero bedziesz idiotką! Gdyby wszyscy z podobnymui problemami konczyli, to swiat by sie wyludnil, Kazdy ma jakies problemy, dla kazdego sa najwazniejsze. Wg mnie twoje sa w normie. Uszy do gory, bedzie fajnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×